Reklama

Być odważnym jak Kanada

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

24 listopada 2022, 10:58 • 4 min czytania 7 komentarzy

Nie istniejesz na arenie mistrzostw świata od 36 lat. Marzysz o chociaż jednym występie, nie mówiąc nawet o strzelonym golu, zwycięstwie czy jakichkolwiek pamiętnych sukcesach. Jesteś skazany na okropny głód wielkich wyzwań i zazdrość, bo twojemu sąsiadowi z południa wiedzie się zdecydowanie lepiej. I kiedy wreszcie zaznajesz wyjątkowego smaku mundialu, grasz, jakby to miał być ten jedyny na całe pokolenie. Imponujesz. Dajesz się zapamiętać.

Być odważnym jak Kanada

Owszem, poniosłeś porażkę, ale swój czas antenowy wyczerpałeś maksymalnie. Nie dość, że nie zawiodłeś oczekiwań własnego narodu, to jeszcze pół świata siedzącego na trybunach w Katarze i przed telewizorem miało frajdę. Nie żałowało, nie zmęczyło oczu.

Kanada dała dobry przykład

Aż chce się powiedzieć: Kanado, fajnie, że jesteś. I szkoda, że przez ewidentne błędy sędziów twoje szanse na zwycięstwo z Belgią zmalały. Może nie tak znacznie, bo jakiś gol po stronie Kanadyjczyków powinien paść z otwartej gry, niekoniecznie tylko po skradzionym rzucie karnym. Ale trudno nie odnieść wrażenia, że on zmieniłby przebieg spotkania. Odnotujmy to.

I nie zrozumcie nas źle – nie chodzi o to, żeby “pięknie przegrywać”. Dobre wrażenie można przecież zostawić zawsze, dodając do niego także dobry wynik. Akurat Kanadyjczykom to się nie udało, lecz w ich przypadku można być niemal pewnym, że taki a nie inny styl gry zaprowadzi ich daleko. Może nie na tym turnieju, może nie w tym roku, ale w dalszej perspektywie jak najbardziej. Nie trzeba być wybitnym specjalistą, żeby zdać sobie sprawę, że kreatywność pozwala na więcej niż jej zabijanie. Tym bardziej, jeśli ma się do tego narzędzia. Kanada ma, John Herdman z nich korzysta.

Jednocześnie przestrzegamy przed retoryką pt. “Dlaczego oni mogą, a my nie”. Ekosystem każdej reprezentacji rządzi się swoimi prawami, a tak się składa, że Herdman ten kanadyjski poznał doskonale. Nie dość, że prowadzi kadrę od 2018 roku (nas od tamtej pory prowadziło czterech trenerów), to jeszcze wcześniej funkcjonował jako selekcjoner reprezentacji kobiet przez 7 lat. Od innej strony, ale zawsze jakieś doświadczenie, prawda? Podobny wniosek tyczy się Arabii Saudyjskiej czy Japonii – tam również szkoleniowcy mieli czas, żeby stworzyć to, co zobaczyliśmy w ich meczach otwarcia na mundialu w Katarze.

Reklama

Oni mogą, my też

Broń boże, to nie jest usprawiedliwienie Czesława Michniewicza. Nie, bo od początku było wiadomo, w jakim kierunku może zmierzać nasza kadra pod jego wodzą. Były trener Legii to pragmatyk, zadaniowiec, fan zamykania meczów. Nie ktoś pokroju Paulo Sousy, który chciał wpajać polskim piłkarzom inną mentalność. Miał swoje przekleństwa, ale jednego odmówić mu nie można: miał w swoim trenerskim warsztacie elementy, które mogłyby nas zbliżyć do grania w stylu Kanady. Michniewicz wręcz przeciwnie, dlatego im dalej w turniej, tym bardziej nasz styl gry będzie kompromitowany na tle występów kadr o podobnym potencjale, a nawet mniejszym.

No, chyba, że to da nam sukces na mistrzostwach świata. Ale raz, że na to się nie zanosi, dwa – w ten sposób się nie rozwijamy. Cofamy się. I to wbrew tendencji, jaką jest coraz ciekawsze i szersze grono Polaków w dobrych ligach zagranicznych. Którzy chcą tworzyć futbol, nie go zabijać. Są wyjątki, takie jak Grzegorz Krychowiak, natomiast nie na nich budujemy przyszłość reprezentacji. Na Zalewskim, Kamińskim, Kiwiorze czy Bieliku już tak. A to nie są ludzie, którzy w swoich klubach wyróżniają się inklinacjami do murarki.

I tym samym zręcznie przeszliśmy do połączenia wątków Kanady i Polski. Oni wykazali odwagę, my nie. Oni przegrali, my zremisowaliśmy, ale pamiętajmy: graliśmy z przeciętną reprezentacją. I to z wiedzą, że mecz należy wygrać. My zostawiliśmy za sobą smród i brak wiary w zwycięstwa z Arabią i Argentyną, oni nadzieje, że kolejne spotkanie zagrane w ten sam sposób może dać lepsze efekty.

Kanadę stać na wyjście z grupy?

Jeszcze przed turniejem odpowiedź na takie pytanie brzmiałaby: nie. Dla Kanady gra na mundialu w Katarze to niemal debiut. Żaden zawodnik tej kadry nie może pamiętać pierwszego razu z 1986 roku, to samo tyczy się wielu kibiców. To też przekłada się na brak wymagań, ot, przekaz jest prosty. Panowie, zagrajcie najlepiej, jak potraficie. Tyle.

Takie nastawienie może zagwarantować efektowność, ale pod znakiem zapytania stoi efektywność. A jej trzeba, żeby myśleć o wyjściu z fazy grupowej. Do pokonania Chorwacji i Maroka, które oczywiście też mają ku temu potencjał. Zapowiada się, że walka o drugie miejsce będzie trwać do ostatniej chwili, a jeśli w takim wypadku potknie się Kanada, raczej nikt nie będzie miał do niej pretensji. Może i odpadnie, ale do jej meczów będzie wracało się z przyjemnością. Świata i tak nie zwojuje, o medale nie walczy – tak jak my – więc inaczej może pokazać, że miejsce na MŚ jej się należy.

Reklama

Więcej o mistrzostwach w Katarze: 


Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Jakub Radomski
4
Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Mistrzostwa Świata 2022

Komentarze

7 komentarzy

Loading...