Reklama

Ostatnia szansa Ronaldo i Santosa na mundialowy sukces

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

19 listopada 2022, 19:00 • 9 min czytania 11 komentarzy

Mistrzostwo świata. To jedyny cel, którego Cristiano Ronaldo jeszcze nie osiągnął, aby móc powiedzieć, że jest piłkarzem absolutnie spełnionym, który wygrał wszystko, co było do wygrania. Przed nim piąty mundial z reprezentacją Portugalii (a ogólnie dziesiąta wielka impreza) i na 99 procent ostatni. Kolejnej szansy już prawdopodobnie nie będzie. 

Ostatnia szansa Ronaldo i Santosa na mundialowy sukces

Ronaldo najlepszy wynik osiągnął podczas swojego debiutu na MŚ. W 2006 roku Portugalczycy dotarli do półfinału, w którym ulegli Francji, a później przegrali mecz o trzecie miejsce z Niemcami. Pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki nie ma więc nawet medalu na mundialu, o większych laurach nie wspominając. Ambicja w tym względzie musi go rozsadzać.

Mówi się, że wiek to tylko liczba, ale takie powiedzonko brzmi fajnie do pewnego momentu. Już teraz po Ronaldo widać upływ czasu. Fakty są takie, że na następnych mistrzostwach świata CR7 będzie miał 41 lat i nawet przy stosowaniu jakichś kosmicznych technologii trudno zakładać, żeby wtedy byłby jeszcze w stanie odgrywać kluczową rolę w kadrze.

Koledzy Cristiano mają zatem dodatkową motywację, żeby dobrze wypaść w Katarze, o ile faktycznie ten zespół stanowi jedność w szatni, o czym solennie zapewniał sam Ronaldo. A spekulacji na ten temat jest mnóstwo po jego głośnym wywiadzie, w którym zmieszał z błotem cały Manchester United. Obrazki z chłodnego na pierwszy rzut oka powitania między nim a również grającym w MU Bruno Fernandesem obiegły cały świat. Co prawda Joao Mario przekonywał, że CR7 miał jedynie dowcipnie zapytać Fernandesa, czy przypłynął łódką, skoro dotarł na zgrupowanie tak późno i nie ma między tą dwójką żadnych zgrzytów, ale wątpliwości pozostają. W każdym razie: atmosfera w drużynie może być kluczowym czynnikiem dla ewentualnego sukcesu, choć nawet wtedy wyzwanie jest olbrzymie, bo podopieczni Fernando Santosa od początku fazy pucharowej mają trudną drabinkę.

Mistrzostwa świata 2022. Portugalia

Reklama

Ocena rozdania: 4,5

Reprezentacja Portugalii to obecnie mieszanka rutyny z młodością. Gdy 39-letni dziś Pepe debiutował w portugalskiej ekstraklasie w barwach Maritimo, to 19-letniego Antonio Silvy nie było jeszcze nawet w brzuchu matki. Santos po części dokonuje wymiany pokoleniowej w kadrze, czego ofiarą przy powołaniach został Joao Moutinho. Doświadczony środkowy pomocnik jeszcze wiosną w barażach o mundial z Turcją i Macedonią Północną grał w pierwszym składzie, a na inaugurację tegorocznej Ligi Narodów z Hiszpanią pełnił funkcję kapitana. Został jednak zmieniony w przerwie tego spotkania i od tamtej pory zaliczył symboliczne dwie minuty z Czechami. Musiał ustąpić młodszym, mimo że miejsca w składzie Wolverhampton nie stracił.

Dość głośno komentowano też pominięcie rezerwowego w PSG Renato Sanchesa, któremu wychodzą wielkie turnieje (Euro 2016, Euro 2020) i Goncalo Guedesa. Klubowy kolega Moutinho w ekipie „Wilków” nie ma pewnego miejsca w wyjściowej jedenastce, a w kadrze zabrakło go już podczas wrześniowych nominacji, więc chyba spodziewał się, jaki los go czeka. Bardziej rozczarowany może czuć się Mario Rui. Osiągnął życiową formę w Napoli, we wrześniu po prawie dwuletniej przerwie wrócił do reprezentacji, asystował z Czechami w Lidze Narodów i mimo to mundial obejrzy w telewizji.

To ogólnie szczegóły. Portugalczycy praktycznie na każdej pozycji mają dużą jakość. Dla przykładu: o miejsce na prawej obronie rywalizują podstawowi piłkarze Manchesteru City i Manchesteru United, czyli Joao Cancelo i Diogo Dalot. W ofensywie taki potencjał, że trudno spodziewać się Joao Felixa (mimo świetnego występu w sparingu z Nigerią) czy Andre Silvy w pierwszym składzie. Personalnie to niesamowita paka. Teraz trzeba stworzyć z niej świetnie funkcjonujący mechanizm, co nie jest takie proste, skoro w grupie eliminacyjnej pierwsze miejsce zajęła Serbia i Portugalia musiała przebijać się przez baraże.

As w talii: Bernardo Silva

Najprościej byłoby wskazać Cristiano Ronaldo, ale ostatnie miesiące nie napawają optymizmem co do jego postawy. Jesienią w Manchesterze United był postacią drugoplanową, strzelił tylko trzy gole i zaliczył dwie asysty. Do tego był rozbity psychicznie po osobistym dramacie i braku wsparcia ze strony klubu, co na koniec doprowadziło do głośnego wywiadu, prawdopodobnie przekreślającego jego przyszłość na Old Trafford. Z jednej strony, może takie okoliczności, czyli dodatkowa mobilizacja i brak zmęczenia, umożliwią mu zaprezentowanie swojej najlepszej wersji w Katarze. Bardziej jednak obstawialibyśmy, że jego wpływ na drużynę będzie mniejszy niż zwykle.

A skoro tak, naszym asem w talii Portugalczyków zostaje Bernardo Silva. Znakomity zawodnik, od lat utrzymujący równy, niezwykle wysoki poziom. Kluczowa postać i dla reprezentacji, i dla Manchesteru City. Do tego stuprocentowy profesjonalista, który nie trafia na pierwsze strony portali i gazet za swoje pozaboiskowe wyczyny. No, raz doszło do wyjątku, ale to była niesamowicie dęta afera, gdy Silva zażartował z Benjamina Mendy’ego, porównując na Twitterze jego zdjęcie z dzieciństwa do murzynka z paczki czekoladowych drażetek Conguitos. Nawet sam Mendy uznał to za udany żart, ale i tak wielu zbyt mocno łykających polityczną poprawność dopatrywało się tu rasizmu, a angielska federacja… przeprowadziła śledztwo w tej sprawie.

Wspominaliśmy, że Cristiano Ronaldo będzie niezwykle zdeterminowany do osiągnięcia sukcesu w Katarze, ale to samo można powiedzieć o Silvie. Z powodu kontuzji uda ominęło go zwycięskie Euro 2016, więc cały jego dorobek na wielkich imprezach reprezentacyjnych zamyka się na 1/8 finału MŚ 2018 i 1/8 finału Euro 2020. Strasznie  mało jak na tej klasy zawodnika.

Reklama

Blotka: partner dla Diasa

Trudno wskazać u Portugalczyków ewidentnie słaby punkt, ale skoro musimy, niech będzie to drugi środkowy obrońca. Ruben Dias to stoper klasy światowej, co do tego nie ma wątpliwości. Problem zaczyna się, gdy trzeba mu dobrać partnera. Pepe ma już 39 lat i najlepsze chwile w karierze za nim. Na dodatek przez cały październik leczył kontuzję kolana. Po powrocie do zdrowia rozegrał w Porto trzy minuty.

Mimo że selekcjoner przekonywał, że skład na pierwszy mecz w Katarze będzie zbliżony do tego ze sparingu, wydaje się, że w przypadku kilku pozycji blefował. Obok Diasa wystąpił 19-letni Antonio Silva z rewelacyjnie spisującej się w tym sezonie Benfiki (debiut w reprezentacji). Trudno sobie wyobrazić, żeby dostał podstawowy skład na mundialu.

Skoro nie ta dwójka, to w zasadzie zostaje nam tylko Danilo Pereira. Formalnie zawodnik PSG jest defensywnym pomocnikiem, ale w drużynie narodowej od dłuższego czasu występuje na środku obrony. W tej roli rozegrał końcówkę eliminacji, baraże i całą tegoroczną Ligę Narodów. Jesienią także w klubie zaczął być wykorzystywany przede wszystkim jako stoper. Wydaje się zatem, że to aktualnie główny kandydat do partnerowania Diasowi, choć rzecz jasna nie prezentuje jego klasy.

Rozdający: Fernando Santos

Jako szkoleniowiec klubowy ceniony chyba bardziej w Grecji (cztery razy uznawany tam za trenera roku) niż w Portugalii, mimo że trofea zdobywał głównie na przełomie wieków podczas prowadzenia FC Porto (mistrzostwo, po dwa krajowe puchary i superpuchary). Później dołożył już tylko Puchar Grecji z AEK Ateny.

W PAOK-u Saloniki świetny czas pod jego wodzą przeżywał Mirosław Sznaucner. – Najwięcej się od niego nauczyłem i po latach darzę go największym szacunkiem. Od każdego trenera coś wyciągnąłem – czasami również w kontekście tego, czego dziś nie powinienem robić – ale od Santosa w największym stopniu. Zawsze dobrze się dogadywaliśmy. Cenił mnie jako obrońcę. Ogólnie bardziej preferował grę defensywną niż ofensywną, pasowałem do jego filozofii futbolu. Przyszedł do nas przed drugą kolejką sezonu 2007/08, już po zamknięciu okienka. Bardzo trudny okres, skończyliśmy dopiero na dziewiątym miejscu. Santos postawił warunek, że zostanie jeśli działacze pozwolą mu przeprowadzić swoje transfery, bo tylko wtedy będzie w stanie zmienić oblicze zespołu. Szefowie klubu się zgodzili, doszło do rewolucji kadrowej. To w tamtym okienku przyszli Pablo Garcia, Contreras, Vieirinha i paru innych istotnych zawodników. Z wyjściowego składu zostałem tylko ja. Siłą Santosa było także to, że zawsze potrafił znaleźć wspólny język z piłkarzami, ale jednocześnie wiedział, kiedy kogoś utemperować i uderzyć pięścią w stół. Nie pozwolił wchodzić sobie na głowę, trzymał dystans, każdy go szanował. To nie przypadek, że już szósty rok prowadzi portugalską kadręopowiadał nam Sznaucner w kwietniu 2020.

Santos od ponad dekady prawie nieprzerwanie jest selekcjonerem. Po dobrym okresie w PAOK-u latem 2010 przejął grecką kadrę i wraz ze swoimi piłkarzami wsadził nam kij w szprychy na inaugurację Euro 2012. Tylko zremisowaliśmy, a Grecja dzięki wygranej z Rosją wyszła później z grupy i dopiero w 1/8 finału musiała ustąpić Niemcom. Podczas mundialu w Brazylii jego podopieczni awansowali z grupy z Kolumbią, Japonią i Wybrzeżem Kości Słoniowej, lecz w walce o ćwierćfinał niespodziewanie po rzutach karnych przegrali z rewelacyjną Kostaryką, co rzecz jasna przyjęto w kraju z poczuciem niedosytu.

Po turnieju Santos zakończył długi grecki rozdział i dwa miesiące później przejął stery w kadrze Portugalii. Wywalczył z nią mistrzostwo Europy w 2016 roku, ale kolejne turnieje pod jego wodzą kończyły się rozczarowaniami. W 1/8 finału MŚ 2018 lepsi okazali się Urugwajczycy, a w 1/8 finału Euro 2020 Belgowie. Teraz z kolei trzeba było przebijać się przez baraże po domowej porażce z Serbią na zakończenie eliminacji.

Z tego względu Santos aktualnie nie cieszy się przesadną estymą w swojej ojczyźnie. „Kadra jest niezwykle utalentowana. Być może to najlepsze pokolenie w historii kraju, ale prowadzone przez słabego trenera, który do tej pory nie potrafił wykorzystać tego potencjału” – pisał po ogłoszeniu powołań portugalski dziennikarz Bruno Ourique.

Santos często jest krytykowany za zbyt zachowawczy styl gry i nieumiejętność wydobywania pełni talentu z poszczególnych piłkarzy. Zawsze jednak może on skontrować, że podczas Euro 2016 Portugalczycy również nie grali pięknie – i to delikatnie mówiąc – a mimo wszystko na koniec sięgnęli po puchar.

Od tego, jak Portugalia wypadnie podczas tej imprezy w dużej mierze zależeć będzie, w jaki sposób Fernando Santos zostanie zapamiętany. W 2026 roku miałby 72 lata, selekcjoner w takim wieku nie stanowiłby jakiejś anomalii, ale wydaje się, że jego okres w reprezentacji powoli się kończy. Już po zawalonym meczu z Serbią zapowiadał, że jeśli nie uda się wejść na mundial poprzez baraże, to odejdzie ze stanowiska. Także dla niego to prawdopodobnie ostatnia szansa, żeby osiągnąć sukces na mistrzostwach świata.

Świeżak: Nuno Mendes

Wychowanek Sportingu. Jeszcze w sezonie 2019/20 czasami grał w drugoligowych rezerwach z Miguelem Luisem, kopiącym dziś w Warcie Poznań. Losy tej dwójki trochę się potem rozjechały.

Dziś Nuno Mendes to jeden z najbardziej utalentowanych lewych obrońców świata (tudzież lewych wahadłowych). Szybki, dynamiczny, zwinny, z niesamowitą wydolnością i zdrowiem do biegania. Do tego dobrze wyszkolony, pewnie poradziłby też sobie jako skrzydłowy. Do PSG był najpierw wypożyczony ze Sportingu, a latem tego roku został wykupiony za 40 mln euro.

20-latek wygrał rywalizację z Juanem Bernatem i od początku gra w paryskim klubie częściej niż doświadczony Hiszpan. W kadrze walczy o skład z Raphaelem Guerreiro, który dotychczas u Santosa był pewniakiem na wszystkich największych imprezach. Tym razem jednak być może będzie zmuszony ustąpić miejsca młodszemu koledze. Wydaje się, że na ten moment Mendes ma do zaoferowania więcej niż piłkarz Borussii Dortmund. Nie jesteśmy jednak w stanie zawyrokować, na kogo ostatecznie postawi selekcjoner. Z Nigerią obaj dostali po 45 minut (Mendes wyszedł w pierwszym składzie). Obsada tej pozycji to jedna z większych niewiadomych u Portugalczyków.

Warto też zwrócić uwagę na bramkarza Diogo Costę z FC Porto, który powinien bronić kosztem Rui Patricio. Już intensywnie łączy się go z Manchesterem United. Niedawno w Lidze Mistrzów w ciągu dwóch minut obronił dwa rzuty karne piłkarzy Club Brugge. Najpierw zatrzymał strzał Hansa Vanakena, a gdy sędzia zarządził powtórkę, pojedynek z nim przegrał także Noa Lang.

Przewidywany skład reprezentacji Portugalii na mistrzostwa świata 2022

Okiem ankietowanych:

Loading…

Gdyby rozdanie było GIF-em:

 

Portugalia na mistrzostwach świata 2022 - typ Weszło:

Mamy przeczucie, że skończy się na rozczarowaniu, czyli maksymalnie ćwierćfinale. Zamieszanie z Cristiano Ronaldo, mało lubiany przez opinię publiczną selekcjoner, bardzo duże oczekiwania przy ostatnio przeciętnych wynikach - to wszystko może mieć znaczenie.

Do tego Portugalczycy trafili do trudnej, wyrównanej grupy z Urugwajem, Ghaną i Koreą Południową. Żaden mecz nie zapowiada się na typowy spacerek. Zajęcie drugiego miejsca wcale nie jawi się jako scenariusz science-fiction; wtedy najpewniej w 1/8 finału trzeba będzie zmierzyć się z Brazylią. A jeśli nawet uda się wygrać grupę, a potem przejść Serbię, Szwajcarię lub Kamerun, to w ćwierćfinale prawdopodobnie czekać będą Hiszpanie, Niemcy lub Belgowie.

Portugalia na Mistrzostwach Świata 2022 – typy, kursy, zakłady bukmacherskie Fuksiarz.pl:

Zdaniem Fuksiarz.pl sześć reprezentacji ma większe szanse na mistrzostwo świata. Kurs dla Portugalii wynosi tu 17.00. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że Portugalczycy znajdą się w półfinałach - kurs 3.50.

W fazie grupowej podopieczni Fernando Santosa za każdym razem będą faworytami. Obecnie kurs na ich zwycięstwo nad Ghaną wynosi 1.37, nad Urugwajem 2.13, a nad Koreą Południową 1.52.

WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

11 komentarzy

Loading...