Reklama

Pięć pytań przed meczem z Chile

redakcja

Autor:redakcja

16 listopada 2022, 11:15 • 7 min czytania 15 komentarzy

Odliczamy już dni do pierwszego meczu Polaków na mistrzostwach świata, ale i godziny do ostatniego poważnego testu biało-czerwonych przed turniejem, czyli dzisiejszej próby generalnej z reprezentacją Chile. Powołania odsłoniły część kart, ale nadal pozostaje sporo niewiadomych. A jak zagadki to i pytania. Oto pięć z nich. Zapraszamy.

Pięć pytań przed meczem z Chile

Pięć pytań przed meczem z Chile

Trójką w tyłach? A może jednak czwórką?

Oczywiście, podczas meczu piłkarze wymieniają się pozycjami i same cyferki przedzielone myślnikami nie są w stanie nam wszystkiego powiedzieć, ale dobrze znać chociaż szkielet naszej kadry, by wiedzieć, czego się mniej więcej spodziewać.

Za kadencji Czesława Michniewicza graliśmy zazwyczaj trójką w tyłach i nie zawsze wyglądaliśmy w tym ustawieniu dobrze. Ostatnie wrażenia były wręcz dość mizerne. We wspomnianym meczu z Walią zgrywaliśmy tercet Kiwior – Glik – Bednarek i zwłaszcza początek pozostawiał wiele do życzenia. Tylko z lewej strony, gdzie występował Kiwior, potrafiliśmy sprawnie korzystać z uroków tego ustawienia. Po drugiej stronie boiska było zdecydowanie gorzej. Prawy środkowy obrońca był w zasadzie przyspawany do swojej pozycji, ale raczej nie dlatego, że tak kazał mu grać Michniewicz, a za sprawą swoich ograniczeń. Mowa oczywiście o Bednarku, który z piłką przy nodze jest dość drewniany, a i jego czas reakcji pozostawia wiele do życzenia, więc ograniczał ryzyko do minimum.

Dziś dowiemy się, czy nadal będziemy brnęli w ustawienie trójką, czy może na ostatnią chwilę poszukamy alternatywy. Jeśli podtrzymujemy to, co próbowaliśmy wcześniej wypracować, to Kiwior powinien być pewniakiem do składu. Obsadzenie pozostałych dwóch pozycji wcale nie jest takie łatwe. Ba, tu właśnie zaczynają się ciężary, choć z pozoru wybór jest oczywisty.

Reklama

Czy para Bednarek – Glik w obecnej sytuacji ma sens?

Trzeba uzupełnić skład o dwóch środkowych obrońców, a duet składający się z rezerwowego szesnastej drużyny Serie B i rezerwowego dwunastej ekipy Premier League prezentuje się jak zestawienie drużyny losowanej z czwartego koszyka el. do ME. I nie mamy prawa się łudzić, że ta dwójka sprawi, że ktokolwiek będzie się nas bał. Właśnie tam każdy rozsądny trener będzie upatrywał słabości biało-czerwonych.

Para Bednarek – Glik potrafiła irytować, nawet gdy obaj mieli pewny plac w piłce klubowej. Teraz, gdy mają swoje kłopoty, to ich ograniczenia piłkarskie będą jeszcze bardziej biły po oczach. W meczu z Walią obaj cofali się bardzo głęboko i przez to wyglądaliśmy w defensywie jak drużyna starej daty pozbawiona jakiegokolwiek sznytu nowoczesności. To miało też przełożenie na resztę zespołu, przez co długo nam zajęło wejście w ten mecz.

Obu panom można być wdzięcznym za dobre występy z przeszłości – przede wszystkim Glikowi – ale tak samo mamy prawo mieć wątpliwości, czy podołają nawet w takim meczu z Chile – już nie mówiąc o mundialu. A Chile nie jest już tak mocne, jak było przykładowo osiem lat temu na mistrzostwach świata w Brazylii. Piłkarze z Ameryki Południowej zawiedli w swojej grupie eliminacyjnej i zajęli w niej dopiero siódme miejsce, które dało im tylko przepustkę do oglądania mundialu z poziomu kanapy…

Ale i taka drużyna może być dobrym egzaminatorem dla zawodników w takim położeniu jak Glik i Bednarek. Smutne jest to, że nie mają zbyt dużej konkurencji. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt poważnie nie rozpatrywał Wieteski pod kątem gry w reprezentacji, ale po transferze do Clermont spisuje się solidnie w Ligue 1, choć oczywiście zdarzają mu się gorsze mecze. Na mundial Michniewicz też oczywiście zabiera Artura Jędrzejczyka, przeciętnego nawet na poziomie Ekstraklasy, co też pokazuje, że kilku perspektywicznych stoperów musiało się mocno pogubić.

Jest biednie na środku obrony, ale może chociaż dzisiejszy mecz wleje w nasze serca odrobinę optymizmu?

Reklama

A kto na lewą obronę/lewe wahadło?

Teoretycznie sprawa jest prosta.

Podczas ostatniego zgrupowania na tej pozycji grał Nicola Zalewski i obiecująco wyglądała jego współpraca z Jakubem Kiwiorem. Na tej lewej stronie zapachniało nowoczesnością, nie dostrzegliśmy na tej stronie Narodowego Modelu Parzącej Piłki, więc warto to docenić. Spójrzmy jednak nieco szerzej na dyspozycję i możliwości młodego Polaka.

W tygodniach poprzedzających mecz z Chile spisywał się dość przeciętnie w piłce klubowej. Poniekąd stał się ofiarą swojego sukcesu, bo wcześniej wszystkich rozpieścił do tego stopnia, że teraz nieco gorsza forma rzuca się w oczy. Być może jest ona pokłosiem kontuzji, która zabrała mu część przygotowań do sezonu i utrudniła jego początek. Jednak co do jakości 20-latka z Romy nie możemy mieć żadnych zastrzeżeń.

Michniewicz nie ma też zbyt wielu opcji, by go zastąpić. Przestawianie Bereszyńskiego na lewą stronę nie wygląda poważnie, bo i po prawej nie jest asem. Na tej pozycji był też testowany Przemysław Frankowski, ale ten test nie był nawet obiecujący, więc teoretycznie Zalewski powinien mieć pewny plac, ale w piłce niczego nie można być pewnym.

A przecież to ostatni moment na eksperymenty.

Kto w środku pola?

Prawda jest taka, że przez dziesięć miesięcy kadencji Czesława Michniewicza nie udało zbudować się niczego trwałego, więc na potrzeby tekstu musimy improwizować.

Przyjmijmy ponownie, że zagramy w podobnym ustawieniu jak w meczu z Walią. Wówczas w centralnej części boiska operowali Krychowiak, Zieliński i Żurkowski. Zieliński jest pewniakiem, bo w takiej formie klubowej inaczej być nie może. Krychowiak podczas ostatnich zgrupowań dostawał miejsce obligatoryjnie, bo nie było za bardzo kim go zastąpić i w dodatku Michniewicz bardzo mu ufał. Więc przyjmijmy, że i on ma pewny plac, więc mamy dwa cylindry (Zieliński – Krychowiak), które zakotwiczą w naszym silniku.

Pozostaje kwestia Żurkowskiego, który w klubie praktycznie nie gra. Łącznie uciułał w tym sezonie 78 minut w piłce klubowej, na które złożyły się cztery wejścia w końcówkach. To raczej dorobek juniiora, który dostaje kilka szans na zachętę, niż 25-latka, który chce wychodzić w pierwszej jedenastce kadry. Tym bardziej że piłkarz Fiorentiny najlepiej wygląda, gdy gra regularnie. Wówczas jego zadziorność i zaangażowanie skutecznie kamuflują jego braki techniczne (w meczu z Walią nie był w stanie przyjąć piłki w bliskim kontakcie z rywalem) i ma więcej okazji, by uderzyć na bramkę, a to mu całkiem nieźle wychodzi.

Kogo więc mamy w odwodzie?

Choćby Krystiana Bielika, który pod względem piłkarskim bije Żurkowskiego o głowę. Dobrze byłoby go znów zobaczyć w meczu kadry i mecz z Chile wydaje się odpowiednią okazją ku temu.

Jest też Damian Szymański, który jeszcze za kadencji Paulo Sousy błysnął golem z Anglią, ale u Czesława Michniewicza wszedł tylko na drugą połowę meczu z Belgią, w którym zebraliśmy tęgie lanie (1:6). Gra w swoim klubie regularnie, ale skoro nie odgrywał ważnej roli w kadrze, to też nie można spodziewać się po nim zbyt wiele. Raczej pozostaje opcją do wejścia na końcówkę niż potencjalnym kandydatem do galowej jedenastki.

Nie możemy zapominać też o Sebastianie Szymańskim, ale w jego przypadku raczej, gdy mowa o ustawieniu, w którym rezygnujemy z drugiego napastnika i zamiast tego gramy na dwóch ofensywnych pomocników. Po raz ostatni wyszliśmy tak z Holendrami i przegraliśmy u siebie 0:2. Szymański nie miał wówczas najlepszego dnia. Główny zarzut? Było go bardzo mało w grze. Dostał dwie piłki na wolne pole – raz został łatwo przepchnięty, raz nie przypilnował linii spalonego. Niby aktywnie uczestniczył w pressingu, ale przypominaliśmy sobie o nim głównie podczas stałych fragmentów gry. Natomiast jego dośrodkowania były jednak albo za krótkie, albo blokowane.

Czy przygotowania z ekstraklasowiczami mogą zastąpić rytm meczowy?

Sprawa dotyczy dwóch zawodników, którzy skończyli rozgrywki ligowe zdecydowanie szybciej niż reszta kadrowiczów. A mianowicie o Grzegorza Krychowiaka i Karola Świderskiego.

Szczególnie ważne jest to w kontekście piłkarza Al-Shabab, który w ostatnich miesiącach nawet w rytmie meczowym spisywał się mizernie. Nie było meczu, w którym Krychowiak nie popełnił choćby jednego rażącego błędu, przez który na usta cisnęło się siarczyste słowo na „k”. Można puścić oczko, zażartować, że przecież nasz reprezentant z „dychą” na plecach nie może być w gorszej formie niż ostatnio, ale dopóki nie zobaczymy, to się nie dowiemy. Poza tym historia pokazuje, że Krychowiak bez rytmu meczowego, to słabiutki Krychowiak. Aż łza się w oku kręci na myśl, jaką był maszyną w czasach regularnej gry w Sevilli.

Ciekawie wygląda też sprawa Świderskiego. Za nim pierwszy sezon MLS-ie – całkiem udany – więc i oczekiwania wobec niego rosną. Jednak ostatni mecz ligowy rozegrał dziewiątego października. To w piłce na tym poziomie szmat czasu i można mieć wątpliwości, czy same treningi z Jagiellonią sprawiły, że zachował przyzwoitą dyspozycję.

Ktoś może powiedzieć, że przecież ten Świderski nie zawsze grał w naszej kadrze, więc nie trzeba się nim szczególnie przejmować, ale nie zapominajmy, że nawet jeśli tylko wchodził, to sporo dawał tej reprezentacji, a Lewandowski cieszył się większą swobodą na boisku. Poza tym 25-latek musi się oglądać na konkurentów. Arkadiusz Milik pokazuje się z dobrej strony w Juventusie, choć jego dorobek bramkowy nie rzuca na kolana. Piątek coś tam strzela w Salernitanie i też jedzie na mundial. Tak, więc mecz w Chile może ustalić ostateczny szyk.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Piłka nożna

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

15 komentarzy

Loading...