We wtorkowej prasie oczywiście tylko jeden temat – mistrzostwa świata w Katarze.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Martin Sevela ocenia szanse Arabii Saudyjskiej na mundialu
W trakcie pobytu w Arabii Saudyjskiej zdążył pan zaobserwować, czy tam żyje się już zbliżającymi się mistrzostwami świata?
Miałem trochę czasu, by wyjść z hotelu i porozmawiać z miejscowymi. To, że mundial jest coraz bliżej, widać po cenach w hotelach. Mój klub pochodzi z miasta Al-Hofuf położonego na wschodzie kraju, blisko Kataru i Bahrajnu. Za pokój trzeba zapłacić 40–50 procent więcej niż jeszcze niedawno, bo ma tutaj przyjechać dużo kibiców, którzy nie znaleźli dla siebie noclegu w Katarze. Ale rozmawiałem też na temat piłki i oczekiwań Saudyjczyków. Pozostają
raczej realistami, nie robią sobie wielkich nadziei. Oczywiście nie łudzą się, że pokonają Argentynę, a remis z nami lub Meksykiem będzie uznany za duży sukces. Jednak to są mistrzostwa świata, zdarzają się niespodzianki, motywacji saudyjskiej drużynie nie zabraknie.
Co będzie mocną stroną reprezentacji Arabii Saudyjskiej?
Zgranie, cała ich kadra składa się z zawodników występujących w miejscowej lidze. Aż dwunastu piłkarzy to zawodnicy mistrza kraju Al-Hilal. To naprawdę mocna ekipa, która wygrała ostatnią edycję azjatyckiej Ligi Mistrzów. Najwyższa jakość i sportowa, i finansowa w Arabii Saudyjskiej. Z mojej drużyny niestety nikt nie został powołany, dzięki czemu mam w Turcji kompletną kadrę
W Arabii Saudyjskiej cały futbol został podporządkowany mistrzostwom świata.
W połowie października, a więc miesiąc przed mundialem, wstrzymano rozgrywki ligowe. Tylko po to, by selekcjoner Herve Renard miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Był z nimi na zgrupowaniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie trenowali i rozgrywali sparingi. Następna kolejka zaplanowana jest dopiero na 5 grudnia.
Jak gra Arabia Saudyjska?
Myślę, że wyjdzie ustawiona defensywnie. Obrońcy prezentują się dość solidnie, są twardzi i wysocy. Cechuje ich duża dyscyplina taktyczna i Renard postara się to wykorzystać. Im bliżej bramki rywala, tym gorzej. Brakuje im typowego środkowego napastnika, który imponowałby skutecznością. Ostatnio w ataku występował 22-letni Firas Al-Buraikan z Al-Fateh, ale to nie jest najmocniejszy zespół. Skrzydłowi z kolei są pewni siebie, ale nie idą za tym umiejętności i często w prosty sposób tracą piłki. Na poziomie mistrzostw świata takie straty są dużym problemem, potem cała drużyna musi angażować się w odbiór futbolówki. Głównie dlatego oczekiwania nie są wygórowane, a każdy punkt będzie sukcesem.
Wspomniany selekcjoner Herve Renard w Arabii Saudyjskiej jest większą gwiazdą niż niejeden piłkarz.
Zgadzam się. Saudyjczycy wywalczyli bezpośredni awans do mundialu, wyprzedzając w grupie Japonię i Australię. Nie może być więc mowy o przypadku. Dzięki temu federacja przedłużyła kontrakt z Renardem, a jego pozycja jeszcze wzrosła. Jest po stacią bardzo charyzmatyczną, z jego zdaniem liczą się tutaj wszyscy.
Rodzice Matty’ego Casha opowiadają o synu
Kiedy pojawił się pomysł, żeby Matty grał w reprezentacji Polski?
STUART: Tak naprawdę ten temat od zawsze przewijał się w naszej rodzinie. Już od młodego wieku Matty miał świadomość, że może reprezentować Polskę. Oczywiście początkowo nie były to poważne rozmowy, takie pojawiły się dopiero wtedy, gdy syn zaczął prezentować odpowiednio wysoki poziom piłkarski. Kiedyś powiedział mi: „Tato, ja naprawdę chciałbym grać dla Polski. Widzę siebie w tej drużynie”.
BARBARA: Matty kocha Polskę, uwielbia polskie jedzenie. Dużo czasu spędzał z moimi rodzicami, którzy są Polakami. Był z nimi bardzo blisko. Kiedy chłopcy byli mali i urodziła się Hannah, zajmowałam się domem rodziców, więc często tam byliśmy. Matty jadał polskie jedzenie – kotlety, gołąbki czy pierogi. Słowem: obracał się w polskim środowisku. I ma z tego okresu bardzo miłe wspomnienia.
Mówicie, że Matty kocha Polskę, ale w rzeczywistości nawet nie mówi po polsku.
STUART: Jasne, to prawda. Ale pamiętajmy, że wychował się w Anglii. Nie potrzebował języka polskiego, a nie mogliśmy przewidzieć, że będzie grał dla Polski. Znajomość dwóch języków na pewno by mu dziś pomogła, przyznaję. Ale spójrzmy prawdzie w oczy – my, Anglicy, jako naród jesteśmy leniwi. A polski jest niezwykle trudny do nauki.
BARBARA: Jan Bednarek obiecał nam, że będzie jak najczęściej mówić do Matty’ego po polsku w szatni Aston Villi. W naszym kraju często pojawiały się opinie, że Matty dopiero wtedy zdecydował się na grę dla Polski, gdy zdał sobie sprawę, że nie przebije się do reprezentacji Anglii.
STUART: To nieprawda. Wiem, że Gareth Southgate obserwował go i rozmawiał z nim. Selekcjoner powiedział mu, że ma go na oku i żeby dalej grał jak najlepiej. Ale żeby było jasne – nie można powiedzieć, że Matty wybierał między Anglią a Polską i wybrał Polskę. Nie było takiej sytuacji. Po prostu pewnego dnia dostał propozycję z polskiej federacji i postanowił z niej skorzystać. Kiedy pojawiła się taka oferta, Matty powtarzał, że naprawdę jest gotowy na taki krok.
Nigdy nie miał pan problemu z tym że Matty zamknął sobie drogę do angielskiej kadry? Jest pan Anglikiem i pewnie marzył, że syn będzie kiedyś reprezentować właśnie ten kraj.
STUART: Absolutnie nie był to dla mnie kłopot. Kariera piłkarska trwa – jak dobrze pójdzie – 14–15 lat. Trzeba wykorzystać z niej tyle, ile się da. Jeśli pojawia się przed tobą szansa, żeby zagrać na poziomie międzynarodowym, wystąpić w mistrzostwach świata czy Europy, skorzystaj z niej. Nie martwiłem się, że mój syn zamyka sobie drogę do reprezentacji Anglii. Obawiałem się tylko, czy poradzi sobie bez znajomości języka, grając dla kraju, w którym nigdy nie był. Wiem, że mieliście już podobne przykłady w waszej kadrze i z tego, co mi wiadomo, nie wyszło to dobrze. Tak więc jako ojciec martwiłem się tylko o takie rzeczy. Ale jednak czułem, że ze swoim charakterem nie będzie miał kłopotów z adaptacją.
BARBARA: Mam wrażenie, że Matty’ego nie da się nie lubić. I nie mówię tego dlatego, że jestem jego matką. Ma taki sposób bycia, że szybko nawiązuje kontakt z innymi. Z jego twarzy praktycznie nie znika uśmiech. Wyboru reprezentacji Polski nigdy nie żałował, świetnie się w niej czuje. I my też jesteśmy niezwykle szczęśliwi z powodu tego, dla kogo gra. Nie możemy się doczekać mistrzostw świata, to będzie coś fantastycznego.
Kamil Kosowski ocenia powołania Czesława Michniewicza
Jeśli chodzi o tych, którzy znajdą się w samolocie do Kataru, to dla mnie obyło się bez większych zaskoczeń. Sporo dyskusji wywołało powołanie Artura Jędrzejczyka. Pisałem już o tym, ale powtórzę. To nie jest opcja numer jeden, dwa, a nawet trzy. „Jędza” jedzie jako zawodnik, który w kryzysowym momencie może wskoczyć do składu na każdą pozycję w defensywie. Nie spodziewam się, że zagra w wyjściowym składzie, ale takich piłkarzy warto mieć ze sobą. Wśród niepowołanych wielu kibiców dostrzegło Mateusza Klicha – to chyba największy nieobecny w polskiej kadrze. Gdy drużynę Leeds obejmował Jesse March, obiecał Klichowi, że ten będzie u niego grał. Perspektywy były piękne, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. W tym sezonie w wyjściowym składzie w Premier League Polak nie pojawił się ani razu i to, w połączeniu z jego wiekiem, tłumaczy brak powołania. Swoją drogą, ten piłkarz zadebiutował w reprezentacji Polski w 2011 roku, dotychczas zagrał w 47 meczach, ale był tylko na jednym wielkim turnieju – EURO 2020. Klicha zabrakło na EURO 2012, EURO 2016 i w mundialu 2018. Teraz stracił swoją ostatnią szansę na występ w MŚ.
Kosztem Mateusza w kadrze znalazł się Szymon Żurkowski, który w tym sezonie grał jeszcze mniej. To powołanie raczej z myślą o przyszłości niż teraźniejszości. Michniewicz chce oprzeć grę w środku pola na Grzegorzu Krychowiaku i Krystianie Bieliku. W rezerwie pozostaje Damian Szymański i właśnie Żurkowski. Osobiście nie widzę w tym problemu, by Szymon poleciał do Kataru i zbierał doświadczenie. Ten piłkarz przyda nam się w kolejnych latach, jestem o tym przekonany. Z zawodników, którzy w ostatnich latach tworzyli trzon kadry, do Kataru nie wybierze się też Tomasz Kędziora. Tutaj wielkich kontrowersji nie ma. Selekcjoner zapewne postawi na grę trzema środkowymi obrońcami i dwoma wahadłowymi, a w tej roli na prawej stronie znacznie lepiej spisze się Matty Cash. Tomek mógłby grać jako ten półprawy w trójce defensorów, jednak Michniewicz woli tam obsadzić innych zawodników. Kędziora byłby dobrym zabezpieczeniem, gdybyśmy grali czwórką z tyłu, a tak stał się zbędny, bo jego ofensywne usposobienie nie stoi na tak wysokim poziomie, jak Casha czy choćby Bartka Bereszyńskiego. Generalnie po powołaniach ktoś zawsze musi być niezadowolony.
SPORT
Angelo Henriquez przed meczem z reprezentacją Polski
Najważniejsze pytanie w pana wypadku, będzie pan zdrowy i przygotowany do meczu z Polską w środę? W sobotę w ligowym spotkaniu w Zabrzu z powodu kontuzji zszedł pan z boiska po 30 minutach.
Nie wiem jeszcze. Konieczne będą badania medyczne mięśnia dwugłowego, czy potrzebny będzie dłuższy czas wypoczynku, czy niekoniecznie. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało.
Z pewnością czekał pan na ten środowy mecz w Warszawie?
Oczywiście. Wiadomo, gram teraz na co dzień w polskiej lidze i chciałbym się pokazać. Zdrowie jest jednak najważniejsze.
Czego możemy oczekiwać po reprezentacji Chile?
Mamy drużynę i selekcjonera, który preferuje intensywną grę połączoną z wysokim pressingiem. Staramy się grać szybko, a jakości w naszej reprezentacji nigdy nie brakowało. Mamy przecież graczy o dużych umiejętnościach, którzy wiedzą, co zrobić z piłką. To towarzyska gra, ale będziemy chcieli się pokazać z jak najlepszej strony, tym bardziej że nasz selekcjoner pracuje z nami od niedawna. Każdy będzie dawał w spotkaniu z tak silnym rywalem jak Polska, który jest przecież finalistą mistrzostw świata, wszystko, co najlepsze. To będzie na pewno ciekawe spotkanie.
Co można powiedzieć o waszym argentyńskim selekcjonerze, Eduardo Berizzo?
Preferuje ofensywny styl. Tak było, kiedy pracował w klubach, tak było, odkąd zajmuje się reprezentacjami. Wymaga od zawodników gry na wysokiej intensywności. Rywal jest atakowany jak najbliżej swojej bramki.
W reprezentacji Chile jest wielu znanych graczy – bramkarz i kapitan drużyny Claudio Bravo, świetny obrońca Gary Medel, Arturo Vidal czy Alexis Sanchez. Jak to jest być w szatni z takimi gwiazdami światowej piłki?
To oczywiście świetne doświadczenie dla każdego z nas. Można się od nich wiele nauczyć i zyskać, będąc z nimi w jednym zespole. To klasa światowa zarówno na boisku, jak i poza nim. To świetni koledzy, którzy młodszym graczom pomagają jak mogą.
Chile południowoamerykańskie eliminacje MŚ 2022 skończyło na 7. miejscu. Na ile ten wynik był dla was rozczarowujący?
W ostatnich latach przyzwyczailiśmy kibiców, że narodowy zespół miał jakość, graliśmy w MŚ, zdobywaliśmy Copa America. Walczyliśmy z najlepszymi jak równy z równym, dlatego ten wynik jest oczywiście rozczarowujący, tym bardziej że nadal mamy graczy dużego formatu i bylibyśmy w stanie z dobrej strony zaprezentować się na mundialu. No ale taka jest piłka. Trzeba więc już teraz myśleć o kolejnym celu. Jakim? Tym są eliminacje mistrzostw świata, które w naszej strefie ruszają już w marcu przyszłego roku, ze względu na długą kampanię i wiele meczów.
SUPER EXPRESS
Michał Skóraś spełnił swoje marzenie
W meczu z Jagiellonią opuścił pan boisko po przerwie. Co się stało?
Poczułem drobny ból w jednym z mięśni. Uznaliśmy, że nie ma sensu ryzykować, dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę. Na szczęście nie jest to nic groźnego.
Runda jesienna stała pod znakiem wystrzału pana formy. Jak duży wpływ na to miały przenosiny na lewą stronę boiska?
To miało wpływ na moją dyspozycję, ponieważ zdecydowanie lepiej się czuję na lewym skrzydle. Z drugiej strony można powiedzieć, że okrzepłem. Teraz do każdego spotkania podchodzę z chłodną głową. Czuję się dojrzalszy i mocniejszy mentalnie. Do tego dokładam bramki oraz asysty, które są potwierdzeniem niezłej formy. To tylko potwierdza dobrą i sumienną pracę, którą do tej pory wykonywałem.
Znalazł się pan w składzie reprezentacji Polski na mundial w Katarze. Czy nominacja była dla pana zaskoczeniem?
Otrzymywałem różne głosy, ale ostatecznie po ogłoszeniu samej kadry pojawiło się to zaskoczenie. Niemniej starałem się tym nie ekscytować, tylko robić swoje. Codziennie rozwijać swoje umiejętności, aby potem przełożyć je na boisku. Tylko w ten sposób mogę zwrócić czyjąś uwagę, a nie ulegać plotkom i różnym głosom. Jestem wdzięczny trenerowi za to, że znalazł miejsce również dla mnie. Teraz jadę na zgrupowanie reprezentacji i chcę tam powalczyć o miejsce w składzie.
Zdążył już pan ochłonąć?
Nie ukrywam, że ten fakt siedzi mi z tyłu głowy. Niemniej nie ma czasu na długie rozmyślanie. Po prostu spełniam swoje marzenia.
W grupie zmierzymy się z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną. Wielu kibiców zastanawia się, czy wyjdziemy z grupy. Czego pan oczekuje?
Na pewno wszystkie te zespoły są silne. Jednak wierzę w to, że sprostamy zadaniu i zajmiemy jedno z pierwszych dwóch miejsc w grupie.
FAKT
Nic ciekawego.
Fot. 400mm.pl