Reklama

Nowa miotła bałagani. Piast odpadł z Pucharu Polski

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

08 listopada 2022, 20:38 • 4 min czytania 22 komentarzy

Zmiana trenera nic nie zmienia. Aleksandar Vukovic, który pod koniec października zastąpił Waldemara Fornalika w Piaście Gliwice, poniósł kolejną dotkliwą porażkę. Tym razem po wpadkach z Koroną Kielce i Wartą Poznań, odpadł z Pucharu Polski, przegrywając 0:1 z pierwszoligowym Górnikiem. Łęcznianie wyrównali najlepszy występ w rozgrywkach.

Nowa miotła bałagani. Piast odpadł z Pucharu Polski

Zwolnienie trenera Waldemara Fornalika z Piasta, nawet w obliczu mizernej rundy, było zaskakujące. Były selekcjoner pracował w Gliwicach przez ostatnie pięć lat. Rozstanie z każdym szkoleniowcem po takim czasie, to zawsze szok. Potęguje go fakt, że jesienią zazwyczaj słabiej szło ekipom Fornalika niż wiosną, ale przetrzymując trudny okres, drużyna potrafiła się odbudować. 59-latkowi nie pozwolono na kolejną weryfikację tej teorii. Nowa miotła, a został nią Aleksandar Vukovic, miała uprzątnąć bałagan jeszcze w tym roku, by zimę spędzić w stosunkowo dobrych nastrojach. Jak na razie efekt jest odwrotny.

Górnik Łęczna – Piast Gliwice 1:0

W debiucie tylko zremisował z grającą antyfutbol Koroną Kielce. W następnej kolejce przegrał 0:2 z Wartą Poznań, która ma ogromne problemy ze strzelaniem goli. Jednak jak się okazało, nie z Piastem. To gliwiczanie zupełnie nie radzili sobie w ataku, nie oddając żadnego celnego strzału. Po spotkaniu nowy szkoleniowiec zapewnił sobie gładkie alibi słabych wyników, mówiąc, że sporo zawodników gra poniżej swojego normalnego poziomu. Najwidoczniej to poziom dolnej części tabeli I ligi, bowiem w starciu Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna to trzynasta drużyna zaplecza Ekstraklasy dominowała długimi fragmentami, nawet grając w osłabieniu.

Po prostu słabi

Wielu zawodników Piasta pozostaje od dłuższego czasu wręcz nie do poznania. We wtorek Jakub Czerwiński kiksował w najprostszych sytuacjach. Patryk Dziczek przegrywał pojedynki szybkościowe z Egzonem Kreyziu czy Szymonem Lewkotem, a Tomasz Mokwa z Serhijem Krykunem. A pressing Grzegorza Tomasiewicza nie zmusiłby nikogo do oddania piłki. Nawet promyk nadziei świecący w ostatnich tygodniach, czyli Gabriel Kirejczyk, zmarnował dwie stuprocentowe okazje, pudłując w sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim. W zasadzie jedynym wyróżniającym się piłkarzem był Damian Kądzior, choć to żadna nowość.

Reklama

W tym sezonie skrzydłowy wypracował 53% wszystkich goli strzelonych przez Piasta w Ekstraklasie. Po odjęciu meczów, w których nie wystąpił, ten wskaźnik rośnie do 61%. W pojedynkę nie był jednak w stanie zaskoczyć łęcznian. Jego dośrodkowania marnowano na potęgę w polu karnym. Były na tyle atrakcyjne, że nawet zawodnik Górnika skusił się, by skierować ją do siatki, ale próba Wiktora Łychowydki zatrzymała się na słupku. Ukrainiec robił wiele, by pomóc gliwiczanom w zdobyciu bramki, ale za każdym razem ją odtrącali. Nie wykorzystywali nieporadności Łychowydki w polu karnym, jego przewinień w okolicach szesnastki, a nawet tego, że wyleciał z boiska za czerwoną kartkę w 90 minucie.

Piast był po prostu słabszy w starciu z Górnikiem. Fizycznie, taktycznie, a nawet piłkarsko.

Historyczny wynik

I nie pomogła nawet doskonała passa Aleksandara Vukovicia w rywalizacji z zielono-czarnymi. W całej swojej karierze jeszcze nie przegrał z Górnikiem. Jako trener odniósł trzy zwycięstwa, a jako piłkarz zanotował po trzy wygrane i remisy. W dziesiątym starciu uległ łęcznianom po dogrywce. A patrząc jak jego podopieczni ślamazarnie próbują zablokować uderzenie z dystansu Kreyziu, po którym zdobył zwycięską bramkę, mógł się jedynie rozpaczliwie złapać za głowę.

Na poważnie szkoleniowca może rozboleć głowa dopiero po weekendzie. Notując kolejną wpadkę z Lechią Gdańsk w ostatniej kolejce rundy jesiennej poważnie utrudni sobie pracę w Gliwicach. Już na wstępie wiele osób patrzyło nieprzychylnie na jego kandydaturę. Po falstarcie, jakim jest spadek do czerwonej strefy i odpadnięcie z Pucharu Polski, dał kolejne powody do narzekań malkontentom. Ponownie postawi się w sytuacji strażaka, który będzie zmuszony do ratowania klubu przed spadkiem. W zeszłym roku tę misję podjął w Legii Warszawa. Powiodła się ona, ale wygląda na to, że sytuacja w Gliwicach jest jeszcze gorsza.

Dla Górnika triumf w Pucharze Polski to natomiast osłoda na koniec bardzo trudnego roku. Łęcznianie zaczynali go jako 16. drużyna Ekstraklasy. Od marca do maja zdobyli tylko cztery punkty. W międzyczasie z powodów osobistych po przeszło tysiącu dniach w roli trenera odszedł Kamil Kiereś. Zielono-czarni spadli z hukiem z elity. Latem musieli ciąć koszty, rozstając się z przeszło 20 zawodnikami. Odbiło się to na formie w lidze. Do początku października zespół znajdował się raz w strefie spadkowej, innym razem tuż nad nią. Oddech złapał dopiero w ostatnich czterech spotkaniach po zdobyciu siedmiu punktów. Teraz wywalczył sobie awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, co jest wyrównaniem najlepszego wyniku w historii klubu. Dopiero trzeci raz udało się to osiągnąć Górnikowi.

Górnik Łęczna – Piast Gliwice p.d. 1:0 (0:0)

Reklama

Bramka: Kreyziu 102′

WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
1
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

22 komentarzy

Loading...