Michał Karbownik rzutem na taśmę dostał się do szerokiej kadry reprezentacji Polski na mistrzostwa świata. Jeszcze nic to nie oznacza, ale zawodnik Fortuny Duesseldorf jako jedyny z powołanych piłkarzy w ostatnim czasie gra na lewej obronie i robi to bardzo dobrze.
Pierwsze przecieki szerokiej kadry reprezentacji Polski na mundial uwzględniały 46 nazwisk. Na liście zabrakło m.in. Michała Karbownika. Finalnie zawodnik Fortuny Duesseldorf został dopisany przez selekcjonera Czesława Michniewicza jako jednego z pięciu nominalnych lewych obrońców bądź wahadłowych. Taki ruch nic nie kosztował trenera, ostateczna kadra zostanie wybrana do 9 listopada, natomiast daje nadzieje na zabezpieczenie najbardziej newralgicznej pozycji w reprezentacji. W ostatnim czasie Karbownik dał wiele argumentów, by na kilka tygodni przed mistrzostwami świata zrobiło się o nim głośno.
Michał Karbownik: czy pojedzie na MŚ?
W minionej kolejce wystąpił w siódmym z rzędu meczu w podstawowym składzie Fortuny. W tym czasie zanotował cztery asysty, dzięki czemu jest już drugim najlepszym, po Dawidzie Kownacki, asystentem w zespole. Za występ przeciwko Karlsruher (2:0) w miniony weekend z notą „2” trafił do najlepszej jedenastki kolejki magazynu „Kicker”. Po raz drugi w tym sezonie. Ostatnio otrzymał również nagrodę MVP po pucharowym spotkaniu z Jahnem Regensburg (3:0). Jest chwalony przez trenera Daniela Thioune, który nie wyklucza, że w najbliższym czasie da mu szansę występów w środku pomocy, o czym marzył przechodząc do Duesseldorfu.
Świetny okres
– Michał zagrał dobre spotkanie. To niesamowite, co robi, jeśli chodzi o utrzymywanie tempa w każdym meczu. Widzę jednak przed nim kilka wyzwań. Powtarzam mu, że powinien częściej korzystać z linii, a nie tylko szukać zejścia do środka. Musi penetrować głębiej przestrzeń w środku, aby być jeszcze bardziej aktywny, a nie tylko skupiać się na jednym lub dwóch podaniach. Pozytywne jest to, że kiedy Karbownik jest podwojony, to inni piłkarze mają dzięki niemu więcej miejsca – ocenił Thioune po meczu z Karlsruher, w którym Polak zanotował asystę i asystę drugiego stopnia.
Od momentu wskoczenia do podstawowego składu Karbownik jest mocnym punktem swojego zespołu. Należy do czołówki dryblerów 2. Bundesligi. Średnio w meczu wchodzi w tego typu pojedynki z rywalem 1,4 razu, dzięki czemu plasuje się w najlepszej dziesiątce ligi. Szkoleniowiec F95 ceni go również za intensywność i liczbę wykonanych sprintów. Uśredniając ligowe wskaźniki zawodników w obu tych aspektach Polak również znajduje się na czołowych pozycjach. Wciąż ma jednak kilka elementów do poprawy, na które z pewnością zwróci uwagę Michniewicz. Głównym jest prowadzenie i zagrywanie piłki prawą nogą, grając na lewej stronie obrony.
>>Fortuna zatoczy Kownackiego i Karbownika na mundial?<<
– Nie chcę odbierać mu jego atutu, bo gdyby powiedziano Mesutowi Oezilowi, by grał też prawą nogą, pewnie tylko, by „uprzejmie” odmachał. Michał jednak często wpada w kłopoty, gdy jego pierwszy kontakt z piłką przy linii bocznej nie odbywa się lewą nogą. Denerwuje mnie to, ale to tylko szczegół – stwierdził na łamach Rheinische Post Thioune. Choć to szczegół na poziomie 2. Bundesligi, to w mistrzostwach świata mógłby zostać wykorzystany przez przeciwników. O właśnie takie detale dba Michniewicz.
Pryncypia w kadrze
Półlewy środkowy obrońca musi umieć grać lewą nogą, tak samo jak półprawy, prawą. Lewy wahadłowy musi umieć grać lewą nogą, tak samo jak prawy, prawą. To pryncypia, którymi kieruje się selekcjoner reprezentacji Polski. Właśnie dlatego, nawet postawiony pod ścianą nie zamierzał korzystać na lewej stronie z Bartosza Bereszyńskiego. Również dlatego wymyślił dla kadry Jakuba Kiwiora. Dlatego też uparcie powołuje Tymoteusza Puchacza, choć ten od wielu tygodni nie daje ku temu argumentów bowiem siedzi na ławce, a częściej nawet na trybunach w Unionie Berlin. Jak zatem wyglądają szanse Karbownika na powołanie na tle innych lewych wahadłowych znajdujących się w szerokiej kadrze na mundial?
Pewniakiem na tej pozycji jest Nicola Zalewski. Młody zawodnik AS Roma przebojem wdarł się do reprezentacji. Jako jeden z trzech zawodników, obok Kamila Glika i Piotra Zielińskiego, wystąpił we wszystkich meczach Ligi Narodów. Radzi sobie dobrze przede wszystkim w ofensywie. Dużo większe problemy ma z obroną, dlatego ważne, by miał wsparcie od środkowych pomocników, asekurujących go w defensywie. Gra w silnej lidze – Serie A i mocnym zespole – AS Roma z wymagającym trenerem na ławce, jakim jest Jose Mourinho. Portugalczyk często go chwalił za odpowiedzialność taktyczną w tak młodym wieku. Jednak zaczął go ostatnio wystawiać nie na lewej, a prawej stronie, w wyniku czego po raz ostatni w lidze na swojej docelowej pozycji wystąpił w sierpniu.
W tym sezonie nie sprzyja mu również szczęście. Zalewski opuścił ostatnie spotkanie z Napoli z powodu zatrucia pokarmowego. Wcześniej nie grał ze względu na przeciążenie mięśniowe. Łącznie spędził na boisku 44% możliwego czasu gry. W tym aspekcie wygląda dużo lepiej chociażby od Puchacza. 23-latek wystąpił tylko w dwóch meczach w tym sezonie: jednym we wrześniu, jednym w październiku. Pięciokrotnie usiadł na ławce rezerwowych, a aż dziesięciokrotnie nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Mimo to pojawił się na szerokiej liście Michniewicza na mundial. Nadziei, że zawodnik Unionu zacznie przed mistrzostwami grać częściej nie ma.
Puchacz, Reca i Kun
– Tymek ma swoje mocne strony, ale jednak w naszym systemie, na tej pozycji, obrona jest najważniejsza. Ci zawodnicy, którzy są u nas dłużej i są ukształtowani defensywnie oraz taktycznie, znajdują się przed nim. Bardzo dużo można się u nas nauczyć. Tymek może się douczyć i kto wie, może to wypali u nas albo pomoże mu to gdzieś indziej. On ma tego pecha, że na jego pozycji jest dwóch zawodników, którzy grają u nas długo i trener najchętniej zawsze ich wystawia, bo znają ten system najlepiej. Wszyscy wiemy, że w ofensywie daje bardzo dobrą jakość i jak u nas gra, to daje nam bardzo dużo, ale w obronie jest sporo do poprawy – powiedział w Viaplay Sebastian Podsiadały, analityk Unionu.
O ile Puchacz nie zacznie grać więcej bądź Michniewicz nie złamie swojego postanowienia o powoływanie do kadry jedynie regularnie grających piłkarzy, to zawodnika Uniony najpewniej zabraknie na mundialu. Do szerokiej kadry selekcjoner powołał jednak jeszcze Arkadiusza Recę i Patryka Kuna. Drugi z nich występuje regularnie w zespole lidera Ekstraklasy – Rakowa Częstochowa. Otrzymał już trzy powołania do reprezentacji Polski, ale tylko raz znalazł się na ławce rezerwowych. Miał pecha, że nie udało mu się zadebiutować przeciwko Szkocji bowiem jego wejście na boisko pokrzyżowały urazy Arkadiusza Milika i Bartosza Salamona, ale generalnie selekcjoner nie ma do niego tyle zaufania, by znaleźć dla niego miejsce na ławce rezerwowych, a co dopiero na boisku. Choć jest solidnym piłkarzem w warunkach ligowych, to w reprezentacji nie panuje przekonanie, by poradził sobie w międzynarodowym towarzystwie.
Większe doświadczenie w tym aspekcie ma Reca. W kadrze wystąpił już w 15 meczach. Jednak w ostatnich 18 miesiącach zagrał tylko jedno spotkanie. Nie cenił go zbytnio Paulo Sousa. U Michniewicza ma problem z grą głównie ze względu na problemy zdrowotne. Ostatnio wykluczyła go kontuzja mięśniowa. Spezia naciskała na jego szybki powrót do gry, dlatego opuścił wrześniowe zgrupowanie. Udało mu się to w minionej kolejce. 27-latek wszedł z ławki z Salernitaną (0:1). W tym sezonie rozegrał 55% wszystkich możliwych minut. Na papierze jest dużo bezpieczniejszą opcją dla kadry bowiem został już w niej na poważnie przetestowany, posiada dominującą lewą nogę i występuje na wahadle, natomiast Karbownik gra jako lewy obrońcy. Jednak czy selekcjoner ma pewność, że stawiając na Recę, piłkarz go nie zawiedzie?
Forma przepustką na MŚ?
Można mieć wątpliwości. Podobne Michniewicz ma zapewne do Karbownika, dlatego w kadrze znalazł się dopiero rzutem na taśmę. Obaj mieli już okazję pracować ze sobą. Co prawda gdy selekcjoner chciał go powołać do młodzieżówki, zgłosiła się po niego dorosła reprezentacja. Jednak spędzili ze sobą kilka miesięcy zanim 21-latek trafił do Brighton. Trener wystawiał go w środku pomocy i tam jest również alternatywą, czego nie gwarantują pozostali kandydaci.
Jeszcze kilka tygodni temu były niewielkie szanse na to, że zawodnik Fortuny znajdzie się w kręgu zainteresowań Michniewicza, a co dopiero pojedzie na mundial. Trzeba jednak bacznie obserwować rozwój wypadków bowiem Karbownik ma jeszcze trochę czasu na udowodnienie swojej wartości, a pozycje pozostałych lewych wahadłowych wciąż nie są pewne. Pośród wielu nieidealnych opcji na pozycji lewego wahadłowego zawodnik Fortuny posiada podstawową cechę, która go wyróżnia. Jest w wysokiej formie, która stale rośnie. Potwierdzana jest zarówno przez statystyki, jak i opinię ekspertów. Czy to wystarczy, by w ostatniej chwili wyszarpać bilet do Kataru kosztem Puchacza, Recy bądź Kuna?
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Gumny: – Nie myślę o kozakach, z którymi gram, bo narobiłbym w majtki
- Naznaczony przez urazy 29-latek podbija Bundesligę. I może pojechać na mundial
- Stworzony do trenerki. Xabi Alonso zaczął rządy w Leverkusen
Fot. Newspix