Dlaczego kiedyś przesypiał całe dnie? Jak to możliwe, że nie doceniali go w Holandii, choć sam twierdzi, że był dziesięć razy lepszy od rówieśników? Dlaczego nie szuka idoli wśród holenderskich piłkarzy i już nie chce mieć nic wspólnego z piłką nożną w tym kraju? Co imponowało mu w post-radzieckich budynkach na Litwie? Co podziwia w Mateuszu Matrasie, a co w Mikaelu Ishaku? Czy spodziewał się, że będzie błyszczał w Ekstraklasie? Na te i na inne pytania w barwnej rozmowie z nami odpowiedział piłkarz Stali Mielec, Said Hamulić. Zapraszamy.

Ile godzin dziennie poświęcasz na sen?
Nie kładę się do łóżka z zegarkiem w dłoni. Nie podam konkretnej liczby godzin, ale wiem, że śpię długo.
Klasyczne osiem godzin?
Stanowczo dłużej niż osiem godzin.
Zbliżamy się do jakiejś prawdy.
Niech będzie, że śpię dziesięć godzin.
Sen jest ważną składową trybu dnia profesjonalnego piłkarza?
Jest cholernie ważny. Potrafi być rozwiązaniem wielu problemów. Wpływa na regenerację, na mięśnie, na samopoczucie. Od jego jakości zależy funkcjonowanie całego organizmu.
Najtrudniej zasnąć po meczu?
Nie wiem, co dokładnie dzieje się z moim ciałem w pomeczowe noce, ale naprawdę mam trudności ze zmrużeniem oczu. Wcześniej umysł chodzi na najwyższych obrotach, ciało jest spięte, cały jestem taki przesadnie skoncentrowany i skupiony, później trudno zejść z tego poziomu i spokojnie zasnąć.
No i co wtedy?
Nie znalazłem jeszcze żadnego sposobu. Jeśli ktoś ma jakieś rozwiązanie, śmiało może się do mnie odezwać.
Na mnie nie licz.
Spokojnie, nawet nie liczyłem.
Nie ma przypadku w tej gadce o śnie. Ponoć jeszcze niedawno potrafiłeś przesypiać całe dnie.
Taka prawda, kiedy przez dłuższy czas nie mogłem znaleźć klubu w Holandii, non stop spałem i spałem, aż długi sen stał się rutyną mojego dnia.
Trochę nudziarskie.
Wierzę, że ścieżka na piłkarski szczyt jest bardzo samotną i bardzo nudą drogą.
Ale chyba nie polega na przelegiwaniu w łóżku.
Ale wcale nie przelegiwałem w łóżku. Spałem. Wstawałem. Jadłem śniadanie. Chwilę odpoczywałem. I na siłownię. Nie miałem jeszcze dwudziestu lat, moi rówieśnicy imprezowali, a ja żyłem jak profesjonalista, choć nie mogłem znaleźć klubu i coraz częściej przez moją głowę przechodziły defetystyczne myśli: „dla kogo właściwie to robię?”.
Dlaczego miałeś problemy ze znalezieniem pracodawcy w Holandii?
Po naprawdę niezłym sezonie w Go Ahead Eagles U-19 przez rok nie mogłem znaleźć nowego klubu. Trenowałem w pocie czoła, trzymałem się pionu, dbałem o sylwetkę, ale możliwości nie przychodziły. Momentami dobijało mnie rosnące przeświadczenie, że może ten cały futbol jednak nie jest dla mnie, ale zaraz brałem się w garść i na koniec każdego dnia powtarzałem sobie w myślach, że w sumie to jestem szczęśliwy i moja cierpliwość na pewno niedługo mnie wynagrodzi.
Nie doceniali cię, bo byłeś za słaby?
Holandia jest krajem zakochanym w piłce nożnej. Rodzi się w niej mnóstwo talentów. Tamtejsze kluby mogą przebierać w diamencikach. Nie znaczy to jednak, że rozumiem, dlaczego nigdy nie zostałem dostrzeżony i doceniony. Dwa lata temu byłem dużo bardziej technicznym piłkarzem niż jestem teraz. Myślę więc, że w tym wszystkim nie mogło chodzić o moje umiejętności.
Jeśli nie chodziło o umiejętności, to może o pracowitość?
Zawsze stuprocentowo poświęcałem się piłce nożnej, nie można mi zarzucić braku profesjonalizmu. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego żaden holenderski klub nie chciał mnie zatrudnić. Na rocznym bezrobociu chodziłem po amatorskich drużynach z piątej i szóstej ligi. Błagałem trenerów i prezesów o choćby najmniejszą szansę.
– Nie chcę żadnej kasy – przekonywałem.
Wymigiwali się na miliony różnych sposobów. Nie, bo drużyna jest przepełniona. Nie, bo nie jesteś wystarczająco dobry. Nie, bo nic o tobie wiemy. Nie, bo nie. Paranoicznie trudne chwile.
Szukałeś sobie jakichś alternatyw? Dorywczej pracy? Kierunku studiów?
Nie.
Dlaczego?
Nie skończyłem szkoły. Nigdy wcześniej nie pracowałem w normalnej pracy. Nawet jakbym szukał roboty, nikt nie zdecydowałby się mnie zatrudnić, bo większość firm szuka gości z doświadczeniem w branży. Dla mnie priorytetem zawsze był futbol. I nic więcej.
Jak na tak postawioną sprawę reagowała rodzina?
Rodzina nie pochwalała mojej postawy. Mówili mi: „ucz się”. Radzili: „skończ szkołę”. Przekonywali: „nic nie jest ważniejsze od edukacji”. Tymczasem kierowałem się zupełnie przeciwnym podejściem. Kosztowało mnie to wiele dyskusji, kłótni, stresujących sytuacji, ale nieustannie powtarzałem sobie, że udowodnię im, że mam rację, a oni się mylą. To była długa droga udowadniania własnej wartości, ale dzięki temu mam w sobie jakiś taki ogień, który wznieciły tamte dni i który wzrasta za każdym razem, kiedy tylko wychodzę na murawę.
Nigdy nie pomyślałeś, że możesz nie mieć racji w kłótni z rodzicami?
Szczerze? Nie. Jeśli byłbym po prostu lepszym piłkarzem od moich rówieśników z Holandii, schowałbym dumę do kieszeni i poszedłbym do szkoły z myślą, że poważna kariera nie jest mi pisana. Ale patrzyłem na sprawę logicznie: nie byłem po prostu lepszym piłkarzem od moich rówieśników z Holandii. Byłem znacznie, znacznie lepszym piłkarzem od moich rówieśników z Holandii. Może nawet dziesięć razy lepszym, a oni wciąż tego nie dostrzegali, więc wpieniało mnie to niemiłosiernie. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego oni tego nie widzą. Nie mogłem w to uwierzyć, ale zawsze wierzyłem, że prawda w końcu wyjdzie na jaw i dostanę swoją szansę, a kiedy to już się stanie, nie zmarnuję sposobności do pokazania wszystkim, jak bardzo się mylili.
Mówisz, że byłeś dziesięć razy lepszy od swoich rówieśników, a jednak nie przebiłeś się na poziom Eredivisie, choć w tej lidze aż roi się od młodych talentów.
Dla Go Ahead Eagles U-19 zagrałem w dziesięciu meczach, w których strzeliłem siedem goli i zaliczyłem dwie asysty, ale w klubie powiedzieli mi, że zaliczam nieprzekonujące liczby i nie jestem wystarczająco dobry, żeby przebić się wyżej. Poszedłem do trenera U-19, Jana Kromkampa, byłego reprezentanta Holandii. Powiedział, że widzi we mnie potencjał i nie rozumie decyzji klubowych władz. Polecił mi skupić się na pracy. „Niewykluczone, że któregoś dnia osiągniesz swoje”, dodał, a ja wziąłem sobie do serca, choć nie rozumiałem decyzji Go Ahead Eagles, tak jak nie rozumiałem decyzji Quick Boys i innych moich holenderskich klubów, które nie chciały dać mi poważnej szansy. Nie strzelałbym goli? Okej, mógłbym spadać. Inni byliby lepsi? Okej, poszukałbym sobie czegoś innego. Ale ja naprawdę byłem znacznie lepszy od reszty. Chyba już nigdy nie dowiem się, dlaczego nie przebiłem się w Holandii.
Próbowałeś swoich sił w Portugalii, ale w Bradze też się na tobie nie poznali.
Tu jest prostsza sprawa: jako nastolatek okazałem się za słaby na warunki rezerw Bragi. Postawili sprawę jasno, a ja nawet nie zamierzałem polemizować, bo sam to czułem.
Masz jakieś idola spośród holenderskich piłkarzy?
Nie.
Idole potrafią inspirować, a sam mówiłeś, że Holandia to kraj, który kocha futbol.
Kiedy opuściłem Holandię, przestałem oglądać mecze holenderskich klubów i holenderskiej reprezentacji.
Aż tak?
Bo mnie nie lubili, bo mnie odrzucili, więc nie jestem nimi już zainteresowany. Nie tak dawno, już po występach w lidze litewskiej, miałem propozycje od jednego z mniejszych klubów z Eredivisie, ale odmówiłem, choć agent nazwał moją decyzję szaloną i przekonywał, że to świetna oferta.
– Nie, nie chcę grać w Holandii.
I trzymam się swego.
Twoi rodzice emigrowali z Bośni i Hercegowiny do Holandii. Czujesz jakiś związek ze swoim bałkańskim pochodzeniem?
Część mojej rodziny wciąż mieszka w Bośni i Hercegowinie. Przynajmniej raz w roku staram się odwiedzać ten kraj, czuję związek ze swoimi korzeniami. Czasami myślę nawet, że chciałbym grać dla tamtejszej reprezentacji narodowej…
Co stoi na przeszkodzie?
Mam paszport. Kilka miesięcy temu złożyłem wniosek. Jeśli bośniacka federacja się do mnie zgłosi, jestem otwarty na wszelkiego rodzaju rozmowy, nigdy nie mów nigdy.
Nie odnalazłeś się w Holandii, ale wybiłeś się na Litwie, gdzie podobno najbardziej zachwycił cię wszechobecny spokój.
Olita i Mariampol to małe, ciche i spokojne miasta. Nic mnie nie rozpraszało. Łatwo było o narzucenie sobie rygoru. Przychodziłeś na zajęcia. Bardzo ciężko trenowałeś. Wracałeś do domu. Szedłeś spać. Wstawałeś. Jadłeś. Relaksowałeś się. Przychodziłeś na zajęcia. I schemat się powtarzał. Nic dodać, nic ująć z takiego trybu życia.
Zdziwiły cię jakieś elementy litewskiej kultury?
Koledzy opowiadali mi o litewsko-rosyjskiej tradycji, a mi imponowały post-radzieckie budynki, które wręcz oddychały historią. To było coś innego, coś nowego, coś wartego uwagi, nawet jeśli nie było w tym piękna w klasycznej definicji znaczenia tego słowa.
Futbol na Litwie nie stoi na wysokim poziomie.
Wielu nie docenia poziomu tamtejszej A Lygi. W klubach z czołówki potrafili występować bardzo dobrzy piłkarze, choćby taki Ogenyi Onazi z Żalgirisu Wilno, którego wcześniej Trabzonspor kupował za 3,5 miliona euro z Lazio, w którym zagrał ponad sto meczów.
To czterdziesta pierwsza liga według rankingu UEFA.
Ale to nie są tak słabe rozgrywki, jak wielu myśli, czasami sam byłem tym zdziwiony.
Strzeliłeś dwadzieścia dwa gole w czterdziestu dziewięciu meczach na Litwie.
Pozytywnie mnie to zaskoczyło, bo początkowo wcale nie miałem łatwo. DFK Dainava trenował Fabio Mazzone, włoski trener nastawiony na grę defensywną, który wystawiał mnie na lewej obronie i karcił za każdym razem, kiedy gnałem do przodu.
– Nie jestem lewym obrońcą – mówiłem mu.
– Skup się na obronie. Jeśli ruszysz do ataku, zmienię cię – odpowiadał.
Był rygorystyczny, zasadniczy i nieprzebłagany. Nie strzelałem goli, nie notowałem asyst, nie grałem nawet dobrze, ale nie wygrywaliśmy, więc Mazzone szybko stracił pracę. W jego miejsce przyszedł Tomas Razanauskas z nowym przekazem: „nie jesteś lewym obrońcą, jesteś lewoskrzydłowym”. Zdobyłem bramkę przeciwko Żalgirisowi. I błyskawicznie policzyłem, że zostało jeszcze dwadzieścia sześć meczów do końca sezonu. Jeśli reprezentujesz drużynę, która broni się przed spadkiem i skupia się na ciągłym bronieniu, naprawdę trudno walnąć kilkanaście goli w zaledwie tylu spotkaniach, ale udało mi się to – pokonywałem bramkarzy aż szesnaście razy, prawie zostałem królem strzelców.
Dorobiłeś się tam statusu gwiazdora?
Nie mogę przesądzać, czy byłem gwiazdą, czy nie byłem gwiazdą, to zbyt krępujące. Wykręcałem bardzo dobre statystyki, grałem bardzo dobre mecze, taka jest prawda, ale niech ludzie koronują swoich ulubieńców.
Na Litwę regularnie przychodziły zapytania i oferty z poważniejszych lig?
Po pierwszym sezonie dostałem mnóstwo ofert. Momentami byłem nawet sfrustrowany tą mnogością wyborów: ten klub, ten klub, ten klub i jeszcze ten klub. Czasami tak jest, że od nadmiaru zaczyna boleć głowa, a na koniec dnia chciałbyś, żeby długa i rozwlekła historia przemieniała się w krótki i zwięzły konkret. Ostatecznie zdecydowałem się ruszyć do Bułgarii w trybie last minute.
To był błąd, prawda?
Tak, to był wielki błąd.
Trener Botewa Płowdiw nie chciał cię w klubie.
Włodarze Botewa przekonywali mnie, że mają mnie za dobrego piłkarza, złożyli korzystną propozycję, ale zastrzegli, że obowiązuje ona tylko przez najbliższe dwadzieścia cztery godziny i w tym czasie mam stawić się w Sofii. Poleciałem do Bułgarii. Pojawiłem się w klubie, udałem się na pogawędkę z trenerem Azrudinem Valenticiem i nagle okazało się, że nie robią na nim wielkiego wrażenia moje liczby z ligi litewskiej. Nie znał mnie i nie chciał mnie poznać. Ten ruch przeprowadzono całkowicie bez jego wiedzy. Mało? Zaledwie po jednym treningu Valentić stwierdził, że nie pasuję do jego drużyny i zapowiedział, że czekają mnie ciężkie miesiące. Jeśli zaś trener mówi, że „czekają cię ciężkie miesiące”, jedynym sposobem na zmienienie jego negatywnego poglądu jest strzelenie hat-tricka w najbliższym spotkaniu ligowym, choćbyś nawet dostał tylko kwadrans z ławki. Jeśli jednak trener mówi, że „czekają cię ciężkie miesiące” i nie planuje dać ci jakiejkolwiek meczowej lidze, zmykaj czym prędzej, gdzie pieprz rośnie. I tak też zrobiłem.
Dziwnie dużo podobnie złych momentów w twojej krótkiej karierze.
Holandia? Powtórzę: po dziś dzień nie wiem, o co tam poszło, nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Bułgaria? Jeśli klub podpisuje z piłkarzem kontrakt bez znajomości jego profilu i potencjału, jest to zły moment dla klubu, a nie dla piłkarza. Cóż, bywa jak bywa, jest jak jest, jak to mówią.
Spodziewałeś się, że zaliczysz wejście smoka do Ekstraklasy?
Trudne pytanie. I tak, i nie. Spodziewałem się, że będę dobrym piłkarzem na warunki Ekstraklasy. Takim, który może się wyróżniać i robić różnicę. Ale nie przypuszczałem, że będę zaliczał tak niesamowite momenty.
Co uważasz o polskiej lidze?
Otoczka jest kapitalna.
Co masz na myśli?
Stadiony i bazy, medialność i organizacja, taki wielopoziomowy profesjonalizm. Poziom piłkarski jest naprawdę wysoki, mecze odbywają się na dużej intensywności. W Ekstraklasie rozwija się dużo młodych talentów, które później radzą sobie w zagranicznych ligach albo zostają światowymi gwiazdami, jak Robert Lewandowski, który z Lecha Poznań trafił do Borussii Dortmund. To są naprawdę mocne rozgrywki, bardzo dobra liga. I to pod każdym względem – taktycznym, technicznym, fizycznym.
Polskę postrzegasz tak jak Holandię w kwestii zakochania w piłce nożnej?
Tak, krótko: Polska znajduje się w pierwszej dwudziestce piłkarskich krajów świata.
Powiedziałeś kiedyś, że na boisku chcesz sprawiać, żeby rywale wyglądali przy tobie na pijanych.
Kiedy na Litwie występowałem na lewym skrzydle, bawiłem się w boiskowego magika, byłem typem doskonale wyszkolonego technicznie dryblera. Nieustannie wchodziłem w pojedynki, szukałem sposobności do kiwania się, chciałam sprawiać, żeby prawi obrońcy drużyn przeciwnych wyglądali na naprutych. W Stali jestem napastnikiem, zmieniłem myślenie i styl gry, jestem nastawiony na prostsze środki i prostsze rozwiązania, „upijanie” przeciwników to nie jest mój cel.
Jaki jest nowy cel?
Wykonywać polecenia trenera.
Taka ciekawa rozmowa, a tu pierwszy banał.
Taka jest prawda. Pracuję dla zespołu.
Jak układa ci się współpraca z Adamem Majewskim?
Adam Majewski doskonale opanował sztukę dogadywania się z szatnią, znalazł wspólny język ze wszystkimi swoimi piłkarzami, a to naprawdę rzadkie, podziwiam go za to. Ma bardzo dobry warsztat, dużą wiedzę i potrafi ją przekazywać. Wie, co mówi i co chce powiedzieć. Znałem szkoleniowców, którzy gadali, gadali, gadali i gadali, a na końcu nikt nie wiedział, co dokładnie chcieli przekazać. U trenera Majewskiego wszystko jest jasne i klarowne.
Stal Mielec, która nie jest najbardziej rozwiniętym i najlepiej zorganizowanym klubem w kraju, wyciąga wyniki ponad stan, też masz takie wrażenie?
Szczerze? Nie mogę powiedzieć złego słowa o Stali Mielec.
Którego z drużynowych kolegów cenisz najwyżej?
Nie jestem człowiekiem, któremu łatwo zaimponować. Bardzo lubię Mateusza Matrasa. Silny jak byk. Doświadczony jak weteran. Często gram przeciwko niemu na treningach. Ścieramy się, on jako stoper, ja jako napastnik. Rozwijam się przy tym.
Spodobał ci się ktoś z innych ekstraklasowych klubów?
Mikael Ishak z Lecha Poznań. Nie, że się nim jakoś specjalnie zachwycam, ale doceniam jego umiejętności, podoba mi się jego styl. Mądrze porusza się po boisku. Wie, gdzie i jak się ustawić, żeby znaleźć się w sytuacji strzeleckiej. Czasami wpisuję jego nazwisko w wyszukiwarkę na Youtube i staram się podpatrywać jego zachowania na murawie.
W niedalekiej przyszłości chcesz zostać najlepszym napastnikiem w Ekstraklasie?
Jeśli mam zostać najlepszym napastnikiem czy piłkarzem Ekstraklasy, pokażę to na boisku, bo same słowa nic za sobą nie poniosą.
ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Z nieba do piekła. Podsumowanie kadencji Wojciecha Łobodzińskiego
- Gorgon: Był wielki strach, że to wszystko skończy się kalectwem
Fot. Newspix
Ciekawy z niego nie tylko piłkarz, ale i człowiek. Zaskakujące są niektóre fragmenty z jego życiorysu, a on robi swoje, takie proste życiowe ma zasady. Podejrzewam, że długo nie zabawi w Mielcu, pytanie czy ruszy za granicę odrazu, czy jakiś większy klub jeszcze w naszej lidze zahaczy.
Ruszy i zaraz wróci. Nie bez przyczyny go „odpalili” w Holandii. U nas na razie jeszcze go dobrze nie poznali, to mu idzie. Ale gościu ma mnóstwo braków, taki trochę Piątek w wersji dla biedoty. Na wiosnę już tyle strzelał nie będzie. Max co może wyciągnąć do 2 liga turecka, albo jakaś Tajlandia czy Bahrajn.
Georgios Giakoumakis w Polsce nie zachwycał, a poszedł do Holandii i chyba nawet króla strzelców zrobił.
I spadł z ligi xD
Dziś gra w Celtiku, więc zaliczył sportowy awans.
Zaliczył króla strzelców w spadkowiczu, to nawet lepiej. Chyba ogarniasz Naplecie (ty i matoły, które dają ci plusy), że słabsze ekipy mają słabszych piłkarzy i kreują mniej sytuacji?
Wreszcie. Wreszcie jakiś mądry komentarz, poprzedzony analizą w mózgu. Ps No i „Naplecie” z wielkiej litery. Słusznie 😉
dlatego ty jesteś nołnejmem z internetu a on niezłym piłkarzem który ma coś ciekawego do powiedzenia w przeciwieństwie do Ciebie
Co ma do powiedzenia. Że nie chciało mu się uczyć i ma to w dupie. że nie ma planu b na życie.
Ty możesz mieć i plan x, niestety nikogo nie obchodzisz i nikt nie chce robić z tobą wywiadu.
Tak jak nie bez przyczyny Lewego odpalili z Legii! 😀
W ŁKSie nie zachwycał Paulinho,a potem zaliczył Totenham, Barceloną i reprezentację Brazylii….
Spoko wywiad. Podoba mi się to że ma wywalone na Holandię. Lubię gości kategorycznych, mających swoje zdanie i trzymających się tego. Po co do Bośni ma się pchać?! Takiego 22 latka to sami moglibyśmy podebrać do naszej kadry. Lewandowski wiecznie grać nie będzie, a tu taki młody utalentowany grajek, dbający o własne zdrowie. Dać mu paszport!
Pan redaktor Mazurek umie robić wywiady, nie ma to tamto
bo redaktor mazurek to jest prze..uj
A dla kogo ten wywiad….
…. no to bez kozery powim pincet.
Bardzo dobry wywiad. Taki, że nie można się znudzić, a z kopaczami tak to zazwyczaj wygląda u nas
Trochę kręci z tym byciem 10 razy lepszym od innych w Holandii ale może to właśnie dobry mindset? Skoro kładą na ciebie lachę i cię wypierdalają, a ty nie czujesz się słabszy to już nie wracaj rób swoje po swojemu za to brawo.
skoro wszyscy dookoła twierdzą że jesteś za słaby, to nie rób dalej po swojemu tylko lepiej – bo po swojemu jak widac to za mało
On robił po swojemu, tylko zmienił środowisko i zatrybiło.
G….zatrybiło tak naprawdę. Nie wyszło mu w topowej lidze (krążącej w ciągu ostatnich tak gdzieś pomiędzy miejscami 6 a 11), to próbuje na dużo niższym poziomie. Tuła się po niekoniecznie poważnych ligach i niepoważnych klubach.
Nie mówię, że coś w tym złego. Swoje i tak zarobi, wykonuje swój zawód, pojeździ po Europie, ale też nie ma co fikać, że udowodnił holenderskim klubom pomyłkę. Dwie poważne ligi – holenderska i portugalska zweryfikowały jego talent.
Spytajcie się kogoś w Holandii co myśli o Stali Mielec. I czy uznaje, że piłkarzowi w końcu zatrybiło.
Jakoś tak trochę z Gikiewiczem i jego zajebistością skojarzył mi się.
Nie wyszło mu w lidze może i topowej, ale Go Ahead Eagles topowym zespołem już nie jest. Dół tabeli Eredivisie to naprawdę mizerny poziom sportowy i różne ananasy już się w tamtej lidze wybijały. Kiedyś w podstawowym składzie Zwolle grywał Fred Benson, bez żalu odpalony z Lechii Gdańsk. Tutaj trafił raz, chyba zresztą na inaugurację stadionu. Tam trafił 15 razy w dwa lata.
Nigdy nie grał w topowej lidze. Nie wyszło mu Holandii jak miał 19 lat. Lewemu w takim wieku „nie wyszło” w Legii…
Gmoch, prawie każdy twój post to pierdolamento. Ogarnij się.
A czy on mówił, że jego celem jest podbicie Ekstraklasy? Powiedział, że chciał zostać zawodowym piłkarzem i żyć z piłki. Osiągnął cel, więc mu zatrybiło. A to, że dziś gra w Stali Mielec, jeszcze nie oznacza, że nic w piłce nie osiągnął i nie osiągnie. Jamie Vardy w jego wieku pracował gdzieś na taśmie w UK.
„zmienił środowisko” czy raczej zamiast rywalizować ze światową druga ligą zaczął z czwartą? to jak zajać ostatnie miejsce na mistrzostwach kraju, po czym wygrac mistrzostwo swojej ulicy i uznać, ze jest sie kozakiem
Ty na jego miejscu pewnie próbowałbyś uderzać do Premier League, co nie amba?
oby jak najdluzej kopal w tej gownianej lidze, kocham takich ananasow!
Podsumowując, dobry sezon na Litwie, 2/3 rundy w Mielcu, jako pierwsze osiągnięcia w karierze, wcześniej odpalany z każdego miejsca, bez żadnych perspektyw poza piłką, a z podejściem godnym Ronaldo czy Zlatana. Właściwie już fragment o braku jakiekolwiek edukacji i chęci do podjęcia innej pracy wszystko zdradził.
Robert Lewandowski też został odpalony z klubu w wieku 18 lat. Gdyby nie znajomości matki w Zniczu Pruszków to pewnie teraz nie byłby tu gdzie jest.
Jednostkowy przypadek, a samo odpalenie nastąpiło częściowo wskutek problemów zdrowotnych. A Hamulić był po prostu wszędzie za słaby, nie było jakiegoś konkretnego powodu. Chciałbym w niego wierzyć, życzę mu jak najlepiej, ale na razie nie widzę podstaw do wróżenia wielkiej kariery, a raczej to bardzo bolesnego zderzenia ze ścianą przy ewentualnym wyjeździe.
Zależy jak na to spojrzeć. Kariery wielkiej nie robi, ale finansowo już stoi lepiej, niż przeciętna praca w Holandii. Można więc powiedzieć, że dopiął swego i póki co nie zanosi się na krok w tył, wręcz przeciwnie.
Tam gdzie dostawał szansę czyli na Litwie, dawał radę. O czym w ogóle pierdolisz? O Bradze? Sam przyznał, że był za słaby. Czemu nie powiedział, że i tam był 10 razy lepszy? Wszędzie odpalony czyli w juniorach Go Ahead. No w kurwę razy!
W tych wszystkich Quick Boysach nie sprawdzali go! Po prostu nie dali nawet trenować. Wszędzie! 😀
No nie dał rady w Bradze z ligi portugalskiej. Oznacza to, że jego poziom to federacje 3-4 dziesiątki rankingu UEFA
potwierdzam, byłem tą holandią
Hahahahaha spadłem z tapczanu.
Ja pierdole, nie chce go hejtowac, ale żaden z niego grajek, kopie się w ekstraklasie której poziom co rusz weryfikują macedońskie potęgi i nasi 4-ligowcy w pucharach. Jego życie, jego wybór, ale nie ma się co chwalic nieróbstwem i tym, że leży kurwa pół dnia w łóżku żeby być skoncentrowany na Warte Poznań. Fowler ćpał i dymal, Lewy wpierdala gluten ale jest fenomenalny, ja od ekstraklasowiczow oczekuje normalności. W sensie nie musi malować obrazów, ale niech pomaga dzieciakom, prowadzi dodatkowo zajęcia, uczy się języków, ogląda mecze, bo wylegiwanie się jest chujowe, nie ma co z siebie robić Cristiano.
Wylegiwanie się to podstawa w życiu sportowca. Twoim obowiązkiem jest pełna regeneracja po treningu. Dosłownie masz leżeć nogami do góry.
Chuja się znasz, a się wypowiadasz. Jak sportowiec ma funkcjonować bez odpoczynku i regeneracji? XD Według januszy z neta, każdy sportowiec powinien trenować 24/7, bo za to mu niby płacą. Nawet takie maszyny jak Cristiano czy Lewandowski potrzebują odpowiedniej regeneracji, uwierzyłbyś w to?
No tak, bo tyranie w holenderskim Januszexie to szczyt ambicji i przejaw ludzkiej godności.
Przeglądam komentarze i jestem zszokowany, że jeszcze nikt nie zadał tego pytania: jak ten dureń to policzył? Niech podzieli się wzorem, arkuszem kalkulacyjnym, czymkolwiek. Dziesięć razy lepszy xDDDDDDDDDD
Traktuj to jak idiom.
Podziwiam jego upór, typowy polaczek już by się poddał i pojechał do Niemiec na szparagi, a on wyszedł na swoje. Niby tylko Ekstraklasa, ale koleś rzeczywiście fajnie w tym Mielcu wygląda.
Co gorsza, typowe Polaczki hejtują go w komentarzach pod wywiadem, bo ma czelność realizować swoje marzenia i się wysypiać.
Oni to raczej zasrancen, nie Polaczki.
skromny. ja bym powiedział, ze był 100 razy lepszy i Messi osobiście obdzwonił wszystkie kluby z prośba by mu karierę zniszczyć, bo bał się utraty rekordu złotych piłek
Niezwykle finezyjna hiperbola z tym 100 i Messim! Zaimponowałeś już dwucyfrowej liczbie głupków jak widzę. Brawo Amba!
Co by nie mówić chłop jakieś braki musi mieć, że go odpalali.
Pójdzie pewnie do jakiegoś Rakowa czy Lecha którym brakuje napastnika, zaprezentuje się w Europie, poleci na Bliski Wschód po hajs i wróci za parę lat.
Widziałem go w kilku meczach. Typowy Jugol – jak idzie drużynie to daje radę. Ale jak pod górkę to jeszcze bardziej cieniuje.
Czyli osiągnie zdecydowanie więcej, niż ci, których nie odpalano w Holandii. Ponad 90% młodych zawodników nie przebija się w profesjonalnym futbolu.
konkretnie pierdolnięty gość.
Wrócicie tu za rok i przeczytacie to: gość odbije się od każdego ciut lepszego klubu niż Stal który nie będzie grał pod niego
To byłes ty co pisał że Lewy odbije się od Dortmundu, Bayernu a teraz Barcy?
Ja mam sugestię dla Saida, która pomogła mi walczyć z bezsennością. Spokojne i głębokie oddechy. Nie dziękujcie.
Hamulić w Ekstraklasie, czy szerzej w polskiej piłce – znalazł się w idealnym dla siebie środowisku.
U nas zdecydowanie nie brakuje takich ananasów twierdzących, że w poważnych ligach im nie wyszło, bo wszyscy dookoła się na nich uwzięli.
Taki Matusiak np., uważał się za lepszego niż Cavani…
Ten grajek brzmi jak nasz następny duży błąd skautingowo-charakterologiczny. Kibic Lecha Poznań.
Trochę odklejony, ale raczej pozytywny. Jak dobrze pogra w Ekstraklasie to może fajny kontrakt wyhaczyć w jakiejś Turcji. Upór popłaca jak widać, nieźle zarobi, pojeździ po Europie, wykonuje ten zawód, który chciał wykonywać spoko.
Wszyscy bla, bla w komentarzach a Hamulić po prostu kolejny raz zdobył bramkę. I może pierdolić, że chce być premierem Tadżykistanu lub, że dieta Lewandowskiej to sztos ale na końcu liczą się cyfry. Wolisz trenera gawędziarza a’la Probierz, który dużo gada ale nie ma wyników, czy trenera Majewskiego, który mało gada ale ma wyniki? Z piłkarzami to samo…
Super się czytało. Kibicuję mu!
Wszystkich narzekaczy na jakość piłkarską Hamulica uprzejmie proszę by pisali, słali maile do prezesów swoich klubów, by Go nie zatrudniali….Wszystkim poza kibicom Lecha. Ja Go widzę jako następcę Ishaka. Jak dla mnie on jest chyba nawet lepszy, no i młodszy o 10lat
Dokładnie. Już w pierwszym meczu u nas było widać, że to konkret grajek, a nie taki co to „zajebiście gra tyłem do bramki. Szkoda kurwa, że przodem nie potrafi”. Później, gdy przeczytałem, że mój Górnik nie wpuścił go nawet na trening jak miał być testowany to mnie uj strzelił. Wzięli za to jakiegoś Amadeja. Chyba na zasadzie: aaa Madej? Grał już u nas, bierzmy 🙂
I co redaktorzyno nadal uważasz ze Stal Mielec osiąga wyniki ponad miarę? Który to już sezon są skazywani na spadek i nie mogą spaść? Przestań jojczyć i spójrz obiektywnie na sprawę, taka Legia od Mielca nie jest w niczym lepsza
Czegoś tu nie czaję. Gość mówi że był o wiele lepszy od rówieśników w Holandii, ale go odrzucili więc im udowodni jak bardzo się mylili i że to on miał rację i że nie zmarnuje sposobności do pokazania tego. Po czym przyznaje że gdy grał w lidze litewskiej dostał taką sposobność w postaci oferty z Eredivisie (podczas gdy podobno niedużo wcześniej nie chcieli go w Holandii nawet na 5-6 poziomie rozgrywkowym!) ale ją odrzucił. Hmm.
Większość ,,Januszy”nie ma racji bo niestety nie zna się na piłce nożnej.Hamulić jest młody,ma bardzo dobre warunki fizyczne i specyficzny charakter podobny do Piaseckiego który też odniósł sukces w Mielcu tzn.jest bardzo zawzięty i głodny strzelania bramek.Hamulić poprawi technikę bo ma tutaj braki,zachowanie jeden na jeden z bramkarzem tzw.setki do tego nabierze doświadczenia i będzie światowej klasy napastnikiem.gre głową,strzały,wytrzymałość dzięki której może biegać ciągle za piłką lub z nią już ma na wysokim poziomie.pamiętam jak po 2 sezonach w Borussii w necie krążył filmik jak Lewandowski grał jak drewno i miał ogromne braki techniczne a mimo to strzelał bramki bo np.nie trafił czysto w piłkę dzięki czemu mylił bramkarzy a piłka zachowywała się niestandardowo.kiedy to poprawił wskoczył na poziom światowy.z Hamuliciem może być tak samo.z każdym kolejnym sezonem będzie coraz lepszy jeśli będzie pracował nad swoimi słabszymi stronami.czego mu życzę.pozdrawiam z Mielca
Z tym „10x lepszy” to po prostu odleciał. Ale chyba już zdał sobie sprawę, że jego poziom to ligi polskie, litewskie a nie portugalskie czy holenderskie.
Mazurek co to za pytania? chcesz sie z nim przespac czy co?