Pogoń nie skorzystała z okazji na zostanie liderem Ekstraklasy, więc zrobił to ich były trener Kosta Runjaić i jego Legia. Warszawianie znów zagrali niezwykle zachowawczo, ale pokonali skromnie bezbarwną Wartę Poznań 1:0. Dzięki temu przynajmniej do poniedziałku pozostaną na czele ligowej tabeli. Kibice mają co świętować.
Sporo krytyki spadło na Legię Warszawa po hitowym spotkaniu z Lechem Poznań (0:0). Wojskowym zarzucano przesadną zachowawczość i to, że przyjechali na Bułgarską tylko po to, żeby nie przegrać, a przecież nie tego oczekują kibice. W stolicy zdawali się tym zupełnie nie przejmować. Kosta Runjaić podkreślał po meczu, że jest dumny ze swoich podopiecznych i chciałby, żeby zawsze tak wypełniali wszystkie założenia.
Dziś Legię czekało już nieco łatwiejsze zadanie, bo pojedynek z drugą z poznańskich drużyn, czyli Wartą i to na własnym stadionie. Podopieczni Dawida Szulczka potrafili już wygrać przy Łazienkowskiej w zeszłym sezonie, więc nikt w Warszawie nie zamierzał dopisywać sobie punktów z automatu.
Legia Warszawa – Warta Poznań 1:0. Piękne trafienie Macieja Rosołka
Dlatego też Legioniści nie rzucili się Zielonym od razu do gardeł, a wręcz przeciwnie. Kosta Runjaić zdecydował się na powrót do ustawienia z trzema obrońcami, co warszawski zespół ćwiczył przez cały tydzień. Na samym początku to piłkarze Warty byli znacznie aktywniejsi. Próbowali atakować szczególnie lewym skrzydłem, gdzie współpracowali ze sobą Szmyt i Matuszewski. Ten drugi posłał kilka niezłych podań w pole karne, ale nie udało się ich wykorzystać.
Drużyna trenera Szulczka wyszumiała się więc na początku spotkania i chwilę po tym do gry weszła Legia. Przed spotkaniem były obawy, że widoczny może być brak Filipa Mladenovicia, który był zmuszony pauzować za nadmiar żółtych kartek, ale zastępujący go Yuri Ribeiro stanął na wysokości zadania. I to właśnie on był współodpowiedzialny za bramkę dla Legii w 23. minucie meczu. Portugalczyk posłał dośrodkowanie w pole karne, które na pierwszy rzut oka wydawało się łatwe do wybicia. Jednak Robert Ivanov odbił piłkę przed pole karne wprost pod nogi Macieja Rosołka. Ten podjął bardzo dobrą decyzję o strzale z woleja, który wpadł do siatki. Adrian Lis był bez szans.
Przymierzył z woleja🎯 #LEGWAR oglądaj w @canalplusonline i @CANALPLUS_SPORT 👉 https://t.co/C9wDdfm5hnpic.twitter.com/H4Ve0f61eZ
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) October 8, 2022
Przez całe spotkanie Legia była zdecydowanie aktywniejsza i częściej znajdowała się w polu karnym Warty. Goście po straconej bramce całkowicie stracili impet i nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia. Podopieczni trenera Runjaicia często ustawiali się nisko i pozwalali przeciwnikom rozgrywać atak pozycyjny, a to nie wychodziło im zbyt dobrze. Dlatego na przerwę Zieloni schodzili z xG równym 0.
Legia Warszawa – Warta Poznań 1:0. Ekstraklasa ma nowego lidera
Trudno powiedzieć, żeby w Warcie ktoś zagrał szczególnie słabo, ale trudno też wskazać choć jednego zawodnika, który by się wyróżniał. Sporą niefrasobliwością wykazywał się po raz kolejny w tym sezonie Ivanov, któremu akurat przy bramce zabrakło szczęścia, ale później miał też kilka niedokładnych podań. Z kolei część zawodników gości znikała zupełnie na dłuższe fragmenty meczu, jak chociażby Maciej Żurawski czy Miłosz Szczepański.
W Legii bardzo dobrze spisywał się Rafał Augustyniak. Wystąpił jako jeden z trójki środkowych obrońców, ale często włączał się w akcje ofensywne. Potrafił przytrzymać piłkę i uspokoić grę. Bezbłędnie radził sobie także w defensywie. Zawiódł nieco Ernest Muci, który nie wyszedł już na drugą połowę. W pierwszej zdołał z kolei zaliczyć głupią żółtą kartkę i zmarnować stuprocentową okazję po fantastycznym podaniu od Slisza.
Druga część spotkania bardzo przypominała tę pierwszą. Na początku bardzo aktywni byli goście, ale nadal nie stwarzali żadnego zagrożenia po bramką Tobiasza. Legioniści trochę przysnęli, co niebezpiecznie zwiastowało jednak stratę jakiejś głupiej bramki. Na ich szczęście poznaniacy nie zrobili nic, aby doprowadzić do remisu. Ich grę rozruszał nieco Destan, który pojawił się na boisku za Michała Kopczyńskiego, ale i tak jedyny celny strzał Warty w tym meczu miał miejsce dopiero w 80. minucie, kiedy z wolnego strzelał Adam Zrelak.
Tak więc Legia po raz kolejny bardzo skromna, ale zwycięska. W dodatku wskakuje dzisiaj na fotel lidera Ekstraklasy i pozostanie na nim przynajmniej do poniedziałku. Dopiero wtedy swoje spotkanie rozegra Raków Częstochowa, który traci do Wojskowych tylko jeden punkt.
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Masłowski: Duet Imaz i Gual to najlepsza para ofensywnych piłkarzy w lidze
- Anonimowi. Zderzenie marzeń z realiami, czyli kulisy życia ekstraklasowych asystentów
- Czy Piast Gliwice zaliczy jeszcze kiedyś dobrą jesień?
Fot. 400mm.pl