Coraz gorzej wygląda sytuacja Liverpoolu w tym sezonie. Zawodzą w zasadzie wszyscy zawodnicy, ale większość oczu zwrócona jest przede wszystkim na Darwina Nuneza. Urugwajczyk kosztował The Reds aż 75 milionów euro a zdobył jak do tej pory… dwie bramki. Pomimo tego wciąż może liczyć na wsparcie Juergena Kloppa.
Wydawało się już, że przerwa reprezentacyjna pomoże Juergenowi Kloppowi w zapanowaniu nad sytuacją w Liverpoolu, która zaczynała wyglądać coraz gorzej. Niestety The Reds znów nie zdołali wygrać i tylko zremisowali w weekend z Brighton 3:3. Dlatego niemieckiego szkoleniowca i jego zawodników znów dotknęła ogromna krytyka.
Szczególnie oberwało się po raz kolejny Darwinowi Nunezowi, który zagrał zaledwie minutę, ale kibice zaczynają tracić do niego cierpliwość. Najdroższy piłkarz w historii Liverpoolu zdobył jak do tej pory zaledwie dwie bramki w siedmiu spotkaniach, a miał przecież rywalizować z Erlingiem Haalandem. Atmosferę wokół Urugwajczyka uspokaja jednak Juergen Klopp, który uważa, że to wina całej drużyny.
– Wciąż się adaptuje. Kiedy pojawiają się nowi gracze, wszyscy o nich mówią i chcą, aby natychmiast zabłysnęli. To się zdarza od czasu do czasu. Drużyna nie spisuje się na miarę swoich oczekiwań, co także nie ułatwia sytuacji zawodnikowi finiszującemu. Tworzymy sobie szanse, ale to nie jest tak, że wszystko „klika” i wystarczy podać piłkę do jednego napastnika, a ten wykończy każdą sytuację – powiedział Klopp.
Czytaj więcej o Premier League:
- Bohater czy gwałciciel? Tajemnica Justina Fashanu
- Klich utknął w martwym punkcie, a miejsce w kadrze na mundial odjeżdża
- Tottenham nieźle zaczął sezon? Lepiej zachować spokój
Fot. Newspix