W niedalekiej przeszłości partycypował choćby przy transferze Fabiana Mrozka z FC Wrocław Academy do Liverpoolu za prawie 300 tys. euro czy Luisa Maty z FC Porto do Pogoni Szczecin. Zajmuje się głównie polskim rynkiem transferowym, acz pomaga też młodym piłkarzom w zagranicznych klubach, tak jak Radosławowi Żeleznemu w przejściu do Juventusu czy ostatnio Łukaszowi Porębie do RC Lens. Jakub Schlage, właściciel SSM Agency, uchylił kulisy transferu pomocnika Zagłębia Lubin do Francji, zdradził kilka ciekawostek, a także opowiedział o realiach innych jego zawodników, którzy wpadają w oko wielkim klubom. Zapraszamy do lektury.
Co Łukasza Porębę przekonało do Lens? Jak nieudane testy we Włoszech zmieniły jego podejście? Jakie duże marki chciały młodych bramkarzy FC Wrocław Academy? Na jakiej lidze Ekstraklasa mogłaby się wzorować pod względem promowania rodzimych piłkarzy? Czym może wyróżnić się Jagiellonia?
*
Łukasz Poręba z Zagłębia Lubin do RC Lens – twój najtrudniejszy transfer do tej pory?
Na pewno był o tyle trudny, że kończył mu się kontrakt. Zagłębie mogło go “skasować”, ale zachowało się bardzo w porządku. Łukasz grał sezon do końca, dzięki czemu do Lens mógł przyjechać przygotowany. Powiedziałbym, że to jeden z najtrudniejszych transferów. Z jednej strony mówimy o kapitanie kadry U-21, to bardzo cenny czynnik, ale z drugiej pozycja środkowego pomocnika nie jest prosta do sprzedaży za granicę.
Dlaczego?
Wiadomo, że jeśli mamy dobrego zawodnika, to zawsze jest łatwiej. Jakub Moder jest przykładem, że można wejść do topowej ligi i niemal od razu się przystosować. Ale większość naszych środkowych pomocników potrzebowała więcej czasu na adaptację. To bardzo odpowiedzialna rola na boisku. Taki Szymon Żurkowski czy Filip Jagiełło na początku nie nagrali się za wiele we Włoszech. W Polsce najlepiej idzie sprzedaż bramkarzy i napastników, albo szybkich skrzydłowych, którzy robią liczby. Z kolei Łukasz to bardziej zawodnik zadaniowy, u trenera Stolarczyka w reprezentacji był “szóstką” skupioną na asekuracji bardziej ofensywnych zawodników, Kozłowskiego czy Bogusza. Choć potrafi dać też asystę czy bramkę, nie jest tylko skupiony na defensywie, potrafi kreować grę.
Kiedy wiedziałeś, że Łukasz Poręba to będzie fajny prospekt transferowy?
Z Łukaszem współpracuję, odkąd skończył 15 lat. Zawsze podobał mi się taki błysk w jego podaniach, którego moim zdaniem do końca jeszcze nie pokazał. Tego firmowego zagrania, fajnych przerzutów krzyżowych do piłkarzy na skrzydle. Dużo ich miał w piłce juniorskiej, więc mam nadzieję, że wraz ze swoim rozwojem zacznie je pokazywać na poziomie, na którym aktualnie się znajduje.
Kiedy Łukasz miał 16 lat, byliśmy z nim na testach w Genui. Spędziłem z nim wtedy tydzień, więc mogłem go lepiej poznać. I mogę powiedzieć, że nieudane testy zaprocentowały w jego przypadku. Łukasz zmienił się mentalnie, zaczął bardziej nad sobą pracować. Zobaczył, że względem piłki europejskiej odstaje w pewnych elementach. To bardzo inteligentny gość, więc z roku na rok robił postępy. A kiedy uwierzyłem, że to materiał na fajny zagraniczny transfer? Trudno powiedzieć, ale na pewno jeszcze zanim był powoływany do kadry U-21. Gdy one nadeszły, miałem potwierdzenie. Pytanie brzmiało: nie “czy”, tylko “kiedy” wyjedzie.
Nie dało się zrobić tak, żeby Zagłębie mogło zarobić więcej? Może klub przespał moment na przedłużenie kontraktu stricte pod transfer? No i domyślam się, że w pewnym momencie co okienko jakieś kluby z zagranicy krążyły wokół Łukasza.
W letnim okienku przed jego wyjazdem mieliśmy dwie oferty z włoskich klubów, ale Zagłębie nie było usatysfakcjonowane. Również ambicje Łukasza były mocne, bo miał wtedy prawie 100 występów w Ekstraklasie i był czołową postacią w reprezentacji młodzieżowej. W Zagłębiu spędził prawie całe życie, chciał spróbować czegoś nowego, ale nie chciał też trafić byle gdzie. Naprawdę się cieszę, że w Lubinie zachowali się fair. To wszystko zostało przeprowadzone w sposób ludzki. Zawodnik pomógł w utrzymaniu w Ekstraklasie, a klub dostał pieniądze za ekwiwalent. Pewnie chciałby dostać więcej, ale takie sytuacje na rynku też mają miejsce.
https://twitter.com/JakubSchlage/status/1542838011393605632
W kwestii Lens miało znaczenie to, że już przekonali się na dobrym transferze Frankowskiego, a potem obserwowali i kupili Buksę? Rozmawialiście o tym?
Nie, myślę że kwestia narodowości nie miała większego znaczenia. Jeśli chodzi o naszą perspektywę, zdecydowaliśmy się na Lens, bo zobaczyliśmy, jak dobrze Łukasz został przeanalizowany. Na początku dostaliśmy od ich analityka 10-minutową analizę wideo z porównaniem zagrań Łukasza z reprezentacji i klubu do tego, co chce grać Lens. Wiedzieliśmy od razu, w jaki sposób chcą go wykorzystać na boisku. To było bardzo profesjonalne podejście, Łukasz się do tego przekonał. Często mówi się, że ktoś kogoś chce, ale nie wchodzi się w detale, to bardzo ogólnikowe. Tu było inaczej.
Teraz Łukasz rywalizuje z najlepszym zawodnikiem w zespole, Seko Fofaną. Wiedzieliśmy, że na coś takiego się piszemy, choć po cichu myślałem, że Fofana zagrał na tyle świetny sezon, że skorzysta z jakiejś oferty większego klubu i odejdzie. Oczywiście został w klubie i nie ma w tym nic złego, bo nawet sam Łukasz powiedział mi, że chciałby go podpatrywać na treningach. Jego i Doucoure, który został sprzedany do Crystal Palace za 22 mln euro. Na pewno od Fofany będzie mógł wiele zaczerpnąć.
Ostatnio Łukasz dostał trzy mecze w wyjściowym składzie, co jest sygnałem, że musi wykonywać dobrą robotę, bo jest blisko grania. Co prawda jest jednym z młodszych piłkarzy w zespole, jest tam duża rywalizacja i Lens nie może narzekać na wąską kadrę. Ale czekamy na kolejne minuty. Łukasz dobrze czuje się w Lens. Cieszył się, że do klubu może wprowadzić go Przemek Frankowski. On przed wyjazdem z Polski uczył się języka francuskiego przez 4 miesiące, więc zdążył opanować tylko podstawy.
W Lens zapewne nie patrzą na niego jak na w pełni gotowy produkt piłkarski.
Myślę, że tak jest. W klubie nie uważają go za kluczowego zawodnika środka pola, wszystko ma przyjść z czasem. On jest przygotowywany do zastąpienia takich postaci w zespole. Trzeba cierpliwości.
Poręba: „Trener powiedział mi: talentem nie będziesz grał” [WYWIAD]
Jak negocjuje się z Francuzami? Masz doświadczenie z Niemcami, Anglikami czy Włochami. Fabian Mrozek z twojej agencji poszedł do Liverpoolu, ostatnio Radek Żelezny do Juventusu.
Francuzi nie są łatwi w rozmowach, ale ja staram się przeprowadzać rozmowy w taki sposób, żeby zawodnik zawsze miał 2-3 opcje do wyboru. Wtedy mi się też łatwiej rozmawia, mogę pozwolić sobie na więcej. Zimą mieliśmy dużo zapytań o Łukasza i tak naprawdę końcowy wybór był między Granadą a właśnie Lens. Ofertę dostaliśmy też choćby z Achmatu Grozny jeszcze przed wojną, ale nie byliśmy nią szczególnie zainteresowani.
Taka forma negocjacji się sprawdza. Radek Żelezny, o którym wspomniałeś, miał też ofertę z PSG.
Ciekawa byłaby ta opcja z Granadą, bo Polacy w lidze hiszpańskiej to bardzo rzadki obrazek, szczególnie na tej pozycji.
W momencie rozmów Granada miała bodaj 6-7 punktów nad strefą spadkową. Zupełnie się nie spodziewałem, że spadnie z La Liga.
Masz trochę młodych piłkarzy w agencji, którzy poszli do klubów z topowych lig, ale nie mogą tam liczyć na występy na najwyższym poziomie. Teraz to Mrozek, Żelezny, ale też Dorian Ciężkowski w Cremonese czy Eryk Słowikowski w Venezii. Ta wizja wczesnych wyjazdów za granicę nadal jest bardziej kusząca, niż budowanie własnej marki w Polsce szczebel po szczeblu?
Kiedy rozpoczynałem współpracę z tymi zawodnikami, wiedziałem, że ich marzeniem jest wyjazd za granicę. Oni na to pracowali, więc kiedy widziałem, że są gotowi mentalnie, pomagałem w realizacji takiego celu. Miałem też zapytania o tych piłkarzy ze strony polskich klubów, ale zawodnicy i rodzice mieli inną wizję. Czy w przyszłości dostaną szansą w swoich klubach? Trudno powiedzieć. Ale w Polsce też nie ma takich gwarancji. Jeśli chodzi o bramkarzy, ci perspektywiczni często bywają blokowani.
Akurat jeśli chodzi Radka Żeleznego, dobrze się składa, bo Juventus ma zespół rezerw w Serie C. Zebrane doświadczenie w piłce seniorskiej na poziomie III ligi włoskiej to naprawdę dobra rzecz. Poziomie trochę niedocenianym, w przeciwieństwie do III ligi hiszpańskiej. Radek ma 16 lat, ma duży talent, i jeśli w przyszłości okazałby się za dobry na Serie C, Juventus będzie mógł go wypożyczyć do klubu Serie B. Plan na niego wykrystalizuje się z biegiem czasu.
Z kolei Fabian Mrozek gra w rezerwach i młodzieżowych zespołach Liverpoolu, a jest to na tyle szanowany klub, który widzi w nim potencjał, że też może pojawić się opcja jakiegoś wypożyczenia. Taką drogą w Anglii szli przecież Wojtek Szczęsny czy Kamil Grabara.
https://twitter.com/JakubSchlage/status/1280022419869237248
Oni mogą jeszcze wrócić do Polski, zatoczyć koło, ale niekoniecznie w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Tak, choć z bramkarzami jest o tyle trudniej, że na polskim rynku bramkarz nie będący młodzieżowcem staje się mało atrakcyjny.
Przypadek Fabiana Mrozka jest dla mnie o tyle ciekawy, że Liverpool zapłacił za niego FC Wrocław Academy prawie 300 tys. euro.
Troszkę mniej, ale blisko tych 300.
Mieli go tak wyskautowanego?
Tak, przez półtora roku był regularnie zapraszany co kilka miesięcy na testy. Dobrze go sprawdzili. A zanim Fabian trafił do Liverpoolu, negocjowaliśmy też z Bayernem Monachium. Dlatego ta kwota transferu jest tak duża, bo biły się o niego dwie duże firmy. Można było podbijać stawkę.
Polska bramkarzami stoi.
Nie tylko bramkarzy mamy dobrych, ale też trenerów bramkarzy. Stoimy też napastnikami, staliśmy szczególnie, gdy Krzysztof Piątek miał swój najlepszy moment.
O postaciach z cienia, które stróżują bramkarzom [REPORTAŻ]
Masz jakieś ogólne spostrzeżenia co do rynku transferowego w Polsce? Coś ci się nie podoba, coś byś zmienił?
Uważam, że dobrze byłoby wzorować się na czeskiej lidze. Tam nie ma dużych pieniędzy, kluby w 80% korzystają z rodzimych zawodników. W Polsce już udowodniliśmy, że największy biznes robi się na Polakach. Dlatego skupiłbym się na szkoleniu, dawaniu jak największej liczby szans młodym zawodnikom i czekania na efekty. To się zmienia, ale wciąż mam wrażenie, że klubom i trenerem brakuje trochę odwagi. PZPN próbuje na to wpłynąć przepisami – czy to dobre, czy nie, cóż, trudno powiedzieć.
Choćby w Ekstraklasie mamy dużo klubów, które nie grają o nic, a mogłyby ryzykować bardziej z kształtowaniem młodych zawodników w piłce seniorskiej. Naszą ligę ogląda bardzo dużo skautów z całego świata. Wystarczy, że teraz na boisku pojawi się jakiś chłopak z rocznika 2005 czy 2006, żeby za 2-3 mecze na stadionie pojawiło się 10 skautów. Teraz Jagiellonia obrała taką drogę…
Właśnie o tym klubie pomyślałem, kiedy powiedziałeś o roczniku 2005. Konkretnie o Mateuszu Kowalskim, który już zdążył się fajnie pokazać.
Tak, strzelił gola i dostał już jakieś minuty na poziomie seniorskim. Dla 17-latka to duży kop motywacyjny. Widać, że Jagiellonia bardziej otworzyła się na wychowanków, w tym sezonie posłała w bój kilku nowych. To nie jest klub, który powinien drżeć o spadek. Dlatego spodziewam się, że to będzie spójna wizja, właśnie stawiania na młodych piłkarzy, na której po prostu można zrobić dobry biznes. Nie na obcokrajowcach, wśród których mamy stosunkowo mało wielomilionowych transferów. A na pewno nie takich rzędu Jakuba Kamińskiego, za którego Lech dostał 10 mln euro. Nie ukrywajmy: jesteśmy ligą przejściową, która powinna produkować piłkarzy do wyjazdu. Nikt nie powinien się na to obrażać, w takiej dziedzinie też można wyrabiać sobie markę na całą Europę.
Więcej o Łukaszu Porębie:
- Lens imponuje na starcie sezonu. Jak sobie radzą Polacy?
- Łukasz Poręba z pierwszą asystą w Lens [WIDEO]
- Kapitan Lens chwali Łukasza Porębę
Fot. Newspix