Reklama

Lewandowski i kto dalej? Skomplikowana walka napastników

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

21 września 2022, 14:51 • 8 min czytania 41 komentarzy

W sześciu meczach za kadencji Czesława Michniewicza reprezentacja Polski tylko raz zagrała z dwoma napastnikami w wyjściowym składzie. Selekcjoner zapowiedział, że docelowo chce grać w systemie 3-4-3, ale ustawienie w ataku może być na tyle elastyczne, że znajdzie się tam miejsce na dwóch snajperów. Pytanie – jaka jest ich hierarchia w tym momencie? Czy obok kapitana kadry powinien grać Świderski? A może Milik zapracował sobie na to, by przeskoczyć rawiczanina w kolejce do gry? Co z Krzysztofem Piątkiem, Adamem Buksą czy Dawidem Kownackim?

Lewandowski i kto dalej? Skomplikowana walka napastników

Sprawa jest nieco skomplikowana. Generalnie mamy wrażenie, że z tymi napastnikami w kadrze to od ściany do ściany. Raz ubolewamy, że poza Lewandowskim to reszta nadaje się do tarcia chrzanu, by za moment rozważać scenariusz gry nawet z trzema napastnikami z przodu. Przecież to dyskusja wcale nie taka pradawna, gdy na poważnie rozważano atak Piątek-Milik-Lewandowski. Bardzo długo tym jedynym kąsającym graczem był sam kapitan kadry.

A jak jest teraz? Za Michniewicza wyjściowo gramy z Lewandowskim i skrzydłowymi po jego flankach – a to Kamiński, a to Frankowski, a to nieco bliżej środka Zieliński i Szymański. Ustawienie 3-4-3 umożliwia ustawienie dwóch trójkątów z przodu – czyli 3-4-2-1 lub 3-4-1-2. W tym pierwszym wariancie gramy z dwoma dziesiątkami lub szeroko ustawionymi skrzydłowymi (co jest rzadsze w modelu z wahadłami), a w tym drugim z jednym ofensywnym pomocnikiem za plecami dwóch napastników.

Jeśli zakładamy, że kadra będzie grała 3-4-2-1, to na szpicy oczywiście będzie występował Lewandowski i sprawa nie podlega żadnej dyskusji. Ale co wtedy, gdy selekcjoner rozważy grę jednak na dwóch napastników?

Przestańmy mitologizować duet Milik-Lewandowski

Powrót Milika do formy i gry może cieszyć. Wygląda na to, że facet znów oddycha zdrowym, włoskim, piłkarskim powietrzem. Trzy (a właściwie cztery, jeśli zaliczymy mu tego niesłusznie anulowanego gola) bramki na przywitanie się z Juventusem wyglądają obiecująco. Widać gołym okiem, że Milik odżył. Zresztą Michniewicz otwarcie przyznawał, że gdyby ten nie zmienił klubu, to selekcjoner był gotów jechać do Marsylii i odbyć z zawodnikiem „trudną rozmowę”.

Reklama

Ale te początki w Turynie są naprawdę ciekawe, intrygujące. Sęk w tym, że Milik od dłuższego czasu nie był przydatny kadrze. Jego pozycja była zależna od cherlawego zdrowia, relacji z prezesami i trenerami klubów, a gdy już mógł grać, to w reprezentacji wyglądał po prostu blado. Od 2017 roku w kadrze strzelał maksymalnie jednego gola na rok w koszulce z orłem na piersi. Tak, to nie literówka – średnia goli Milka na rok wynosi JEDEN.

Wciąż jednak nie brakuje głosów o tym, że „przecież zdrowy Milik może tworzyć kapitalny duet z Lewandowskim, dokładnie tak jak w przeszłości!”. Sęk w tym, że – po pierwsze – ten duet ostatni raz nieźle funkcjonował sześć lat temu na Euro 2016, a – po drugie – mit wokół duetu Lewy-Milik jest przesadzony. Pisaliśmy swego czasu szerzej o tym w osobnym tekście, więc zacytujemy:

W przypadku Milika i Lewandowskiego fakty mówią same za siebie:

  • 41 wspólnych meczów i według naszych kryteriów, łącznie 5 wzajemnych asyst (4 Milika, 1 Lewandowskiego);
  • Milik ostatnią asystę do „Lewego” zaliczył w październiku 2015 roku;
  • od tamtej pory rozegrali razem 26 meczów, z czego 17 w wymiarze przynajmniej 45-minutowym – dało to jedną asystę Lewandowskiego z Macedonią.

Dla porównania: Lewandowski i Thomas Mueller w 285 wspólnych meczach wypracowali sobie łącznie 67 goli. Zapewne są tu też wywalczone karne czy dobite strzały. Trzymając się zatem kryteriów Transfermarktu, Lewandowski i Milik w 41 meczach łącznie wypracowali sobie 7 goli i to głównie w 2015 roku, czyli jeszcze przed pierwszym zerwaniem więzadła w kolanie przez tyszanina. Czy te kontuzje miały wpływ także na jego funkcjonowanie z „Lewym”? Niewykluczone, choć jest to niemierzalne.

Nie znaczy to, że ich współpraca zupełnie nie istnieje i nigdy niczego nie daje. Czasem chodzi też o to, że ktoś weźmie obrońcę na siebie i odwróci jego uwagę, jasne. W żadnym aspekcie jednak ta współpraca nie jest czymś wyjątkowym, czymś reprezentację Polski wyróżniającym. Warto to podkreślić, bo chwilami odnosimy wrażenie, że wielu widzi Milika w składzie biało-czerwonych głównie ze względu na to, jak dobrze uzupełnia się z „Lewym”. No więc od jakichś pięciu lat rzadko się uzupełnia, także dlatego, że generalnie to po prostu środkowy napastnik. Wbrew pozorom, Arek najlepiej funkcjonuje w takiej roli, a nie jako fałszywy skrzydłowy, cofnięta „dziewiątka” i tak dalej.

Ani świetnie się ze sobą nie dogadywali, ani nie produkowali sobie wzajemnie tuzinów asyst, ani nie uzupełniali się jakoś wspaniale pod względem różnych typów na boisku. Ot, wybitny napastnik i dobry napastnik grali ze sobą i pojawiali się na wspólnych listach strzelców. Rozmowa o tym, że warto postawić na Milka przez wzgląd na „ożywienie tego wielkiego duetu” jest po prostu nieuzasadniona faktami.

Reklama

Na minus dla napastnika Juventusu działa też fakt, że to jest po prostu typowy snajper. Utarło się, że Milik może grać jako fałszywa dziewiątka, cofnięty napastnik czy nawet skrzydłowy (?!), ale liczby, styl gry, zachowania na boisku wskazują na coś kompletnie innego. Być może zmieniły go też po części urazy, ale mówmy o faktach – Milik nie będzie typem napastnika pracującego na Lewandowskiego. To już bardziej Lewandowski – co często robił w kadrze – jest bardziej predystynowany do tego, by grać nieco głębiej.

Musimy też pamiętać o tym, że przez wzgląd na urazy Milik przez ostatni rok w tej kadrze właściwie nie istniał. Rozegrał tylko 129 minut na 1170 możliwych, strzelił jednego gola (z Andorą w listopadzie). Nie grał na Euro, nie grał prawie wcale w drugiej części eliminacji do mundialu, nie grał w barażu, nie grał w czerwcowej Lidze Narodów.

Świderski wykorzystał szansę

Na drugim biegunie jest Karol Świderski, który akurat w kadrze wykorzystał mnóstwo szans. Zbudował go Sousa na finiszu eliminacji do Euro 2020, zagrał w każdym meczu na turnieju i pokazał tam swoją uniwersalność. Druga część eliminacji do mundialu? Gole z San Marino, gol i asysta z Albanią, gol z Węgrami, gol jeszcze w Lidze Narodów w Walią – często strzelał wchodząc z ławki.

Świderski na robocie nie pęka. Jak trzeba, to jest dżokerem – wchodzi i daje konkret. Gdy trzeba, to gra od początku i albo pracuje na napastnika, albo haruje w pressingu (popis na Euro z Hiszpanią), rzadziej gra jako klasyczna dziewiątka. Uniwersalność to na pewno atut napastnika Charlotte, poza tym trudno byłoby mu protestować, że selekcjoner każe mu pracować na Lewandowskiego, a nie odwrotnie. Po transferze do MLS też wygląda dobrze pod względem liczb – 27 meczów, dziesięć goli, cztery asysty. Poza tym dobrze zna go Michniewicz jeszcze z kadry U21, gdzie był jednym z jego ulubieńców.

Wygląda na to, że przez ostatni rok Świderski wypracował sobie drugie miejsce w hierarchii napastników kadry. Ale na jego niekorzyść może zadziałać fakt, że gra tylko w MLS. I to z dwóch powodów. Jeśli rywalizacja między nim a Milikiem będzie bardzo zacięta, to zawsze na korzyść Arka może zadziałać prestiż Juventusu. Drugi powód jest taki, że MLS kończy granie długo przed mundialem i Charlotte prawdopodobnie nie pozwoli mu chociażby na treningi z innym zespołem, np. w Polsce z przykładową Jagiellonią Białystok.

Piątek, Buksa i Kownacki – kto załapie się na mundial?

Na Euro 2020 powołanych zostało pięciu napastników. Czy teraz będzie podobnie? Pewnie tak, trudno spodziewać się, że Michniewicz weźmie aż sześciu graczy do ataku. Zatem trójkę pewniaków pewnie już wymieniliśmy – Lewandowski, Milik i Świderski. Ale jest jeszcze przecież trzech graczy, którzy też mają chrapkę na ten bilet do Kataru. Ktoś będzie musiał obejść się smakiem, a nie wykluczamy, że z grona Buksa, Piątek i Kownacki ostatecznie powołanie dostanie tylko jeden z nich.

Każdy na swoje atuty, przy każdym jest jakieś „ale”. Piątek wreszcie zaczął grać i strzelił już pierwszego gola po wypożyczeniu do Salernitany. Wygląda jednak na to, że będziemy oglądać go częściej niż w Hercie, co też tak po prawdzie wielkim wyczynem nie jest. Buksa? Dopiero wraca do zdrowia po kontuzji, ostatnio zaliczył wejście z ławki i pewnie będzie musiał nadrobić braki w formie. Ale gdy w kadrze brakowało Piątka i Milika, to właśnie obecny snajper Lens zaczął nakręcać swój dorobek strzelecki w reprezentacji.

Teraz priorytetem jest dobry trening, walka o wyjściowy skład w Lens. To jest kluczowe, na tym się skupiam i na to poświęcę przerwę reprezentacyjną. Wiadomo, że priorytetem są w tym sezonie mistrzostwa świata i na ten okres chcę być już w szczycie formy. A czy się w kadrze znajdę, czy nie, tego oczywiście jeszcze nie wiem – mówił ostatnio w Kanale Sportowym. W optymalnej formie zdrowotnej i fizycznej powinien być po zgrupowaniu reprezentacji.

Najlepszy dorobek z tej trójki ma bez dwóch zdań Dawid Kownacki. Jego jednak na zgrupowaniu zabrakło – decyzja zapadła po rozmowach samego „Kownasia” z Michniewiczem. Kownacki wolał zostać w Fortunie i doszlifować formę, a nie przyjeżdżać na kadrę z perspektywami na maksymalnie kilkanaście minut gry. Ale skoro już dziś szanse na grę miał małe, to czy będzie miał szanse na wyjazd na mundial? W 2. Bundeslidze wygląda świetnie: dziewięć meczów, pięć goli i trzy asysty. Michniewicz go zna, był u tego trenera kapitanem młodzieżówki, ale czy nieobecność na tym zgrupowaniu to znak, że zna go tak dobrze, że w tej formie powoła go bez względu na to, że w Lidze Narodów nie pograł? A może to znak, że skoro teraz nie było sensu jechać jako czwarty-piąty napastnik, to nie będzie też sensu jechać na mundial?

Sami widzicie, że sprawa jest skomplikowana w absolutnie każdym przypadku – poza Lewandowskim. Czy Milik znów może dać coś kadrze? Na ile realny jest renesans kariery Piątka? Jak szybko i w jakim stopniu dojdzie do siebie Buksa? Jakie są perspektywy Kownackiego? Czy Świderski zdoła obronić swój status napastnika numer dwa?

Może chociaż te dwa mecze w Lidze Narodów ograniczą pulę pytań w kwestii obsady ataku.

CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE NARODÓW:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Skoki

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Piłka nożna

Komentarze

41 komentarzy

Loading...