Jeszcze w połowie czerwca nikt nie wyobrażał sobie takiego scenariusza. W końcu dla wielu Szymon Żurkowski był wtedy pewniakiem do powołania na mistrzostwa świata w Katarze. Tymczasem z wyczekiwanego transferu do Empoli wyszła kicha. Polski pomocnik nadal jest zawodnikiem Fiorentiny, do której powrócił z owocnego wypożyczenia. Nie otrzymuje szans na regularną grę. Dostaje tylko ogony. Czasami brakuje go nawet w kadrze meczowej ekipy z Toskanii. A – co najgorsze – wspomniany mundial zaczyna się już za dwa miesiące.

Okno transferowe zamknęło się prawie trzy tygodnie temu. Żurkowski nie ma więc obecnie możliwości opuszczenia Florencji. Musi praktycznie non stop grzać ławę, bo zwyczajnie nie figuruje w planach Vicenzo Italiano na ten sezon. Kibice reprezentacji Polski są zatem nieco zaniepokojeni całą sytuacją. I zresztą w pełni słusznie.
Zapowiadało się tak pięknie…
Chwilę po czerwcowym zgrupowaniu narodowej reprezentacji media poinformowały, że Żurkowski przeniesie się na stałe do Empoli. Każdy fan „Biało-czerwonych” był zadowolony z takiego ruchu. Wszak „Żurek” zaczął dawać kadrze coraz więcej, a w 14. ekipie zeszłego sezonu Serie A czuł się bardzo dobrze. Miał pełne zaufanie ówczesnego trenera Empoli – Aurelio Andreazzoliego, co podkreśla 35 występów w minionej edycji tamtejszej ekstraklasy. Mało tego, Żurkowski zbierał dobre recenzje od swojego szkoleniowca. Ba, swego czasu Włoch wróżył mu nawet świetlaną przyszłość!
– Żurkowski jest w stanie pójść drogą Ismaela Bennacera i Rade Krunicia, którzy wcześniej byli u nas, a teraz grają w Milanie. Jednak wciąż musi się rozwijać. Jeśli wykona jeszcze kilka kroków naprzód, to widzę go w większym klubie, niż Empoli – mówił w marcu bieżącego Andreazzoli.
Trudno było się wówczas nie zgodzić. Żurkowski radził sobie świetnie, jak na pomocnika ligowego średniaka. Włoskie media wypowiadały się o nim bardzo pozytywnie. – Empoli musi go zatrzymać. W zeszłym sezonie był jednym z najciekawszych pomocników w lidze. Daje zespołowi dużą dynamikę i stwarza spore zagrożenie w fazie ataku – pisał jeszcze w czerwcu o Polaku serwis Calciomercato.com.
„Żurek” wykręcał też świetne statystyki, które na koniec ligowej kampanii wyglądały następująco:
- sześć bramek
- dwie asysty
- 80,1% celności podań
- 2,66 podań progresywnych na 90 minut
- 0,82 kluczowego podania na 90 minut
- 70% skuteczności dryblingów
- 2,34 akcji kreujących strzał na 90 minut
- 49 udanych odbiorów (ósmy najlepszy wynik w lidze)
Do tego doszło udane zgrupowanie reprezentacji Polski w czerwcu, po którym sami określaliśmy Żurkowskiego jako jednego z pewniaków do wyjazdu na mistrzostwa świata. I nie było to popularne pompowanie balonika, a stwierdzenie suchych faktów. Pomocnik wyglądał obiecująco podczas czerwcowych spotkań. W zremisowanym 2:2 meczu z Holandią był jednym z lepszych piłkarzy na boisku. Aż można było odnieść wrażenie, że włączy się do walki o wyjściowy skład na otwierający dla nas mundial mecz z Meksykiem.
Ale sprawy zaczęły się komplikować.
Fiorentina popsuła plany
Wszystko wskazywało więc na to, że Żurkowski wyląduje w tej części Florencji, która uszczęśliwia go bardziej. Ale, jak to ostatnio bywa w przypadku polskich piłkarzy i Fiorentiny, negocjacje nie należały do najłatwiejszych. Empoli posiadało klauzulę wykupu „Żurka” na poziomie 4,5 miliona euro. Mimo tak atrakcyjnej ceny „Azzuri” woleli się targować. Rozmowy trwały długo, aż prawo do wykupu byłego piłkarza Górnika Zabrze wygasło. Z tego powodu Fiorentina mogła żądać jeszcze więcej niż wcześniej, a to nie ułatwiało sytuacji.
Co więcej, Empoli zmieniło trenera. Aurelio Andreazzoliego zastąpił bowiem Paolo Zanetti. Na pierwszy rzut oka więc zapewne każdy pomyślał, że nowy szkoleniowiec nie pragnął wykupu Żurkowskiego aż tak bardzo, jak jego poprzednik.
Otóż nie.
– Żurkowski byłby dla nas ważnym zawodnikiem, ze względu na swoją fizyczność i jakość. Dobrze spisywał się w zeszłym sezonie w barwach Empoli i zna już tutejsze środowisko. Doskonale o tym wszystkim wiemy. Z radością powitalibyśmy go tutaj ponownie – mówił na jednej z konferencji prasowych nowy trener Empoli.
Ekipa Zanettiego była więc zdeterminowana, aby na stałe pozyskać Polaka. Jak się później okazało – nie wystarczająco.
Sprawa dalej się przeciągała. W międzyczasie pojawiały się doniesienia o zainteresowaniu innych zespołów, jak chociażby Bologna, Sassuolo czy Spezia, lecz skończyło się jedynie na plotkach. Wszystko dlatego, że Żurkowski chciał koniecznie wrócić do Empoli.
Jednak życie nie zawsze daje nam to, czego byśmy chcieli.
– Byłem we Florencji przed zamknięciem okna transferowego spotkać się z Żurkowskim. Miałem zapewnienia, że będzie wymiana z Empoli. Włosi do końca się targowali. Wszystko miało być dogadane i nic niestety się nie wydarzyło. Żurkowski nawet nie wyprowadził się z Empoli, bo liczył, że tam zostanie. Wiem, że bardzo chcieli go jeszcze w Spezii. Wiedział o tym, ale chciał iść do Empoli. Niestety nie wszystko ułożyło się po naszej myśli, bo Szymon został w Fiorentinie – mówił w zeszłym tygodniu na spotkaniu z dziennikarzami Czesław Michniewicz.
Żurkowski utknął we Florencji
Szymon Żurkowski znalazł się więc w arcytrudnym położeniu. Polak nie ma większych szans na zaistnienie w podstawowym składzie Fiorentiny. Vicenzo Italiano widzi w nim raczej zawodnika, którego od czasu do czasu może wpuścić z ławki, aniżeli piłkarza z potencjałem na wyjściową jedenastkę. Choć sam trener jeszcze dwa tygodnie temu mówił co innego: – Żurkowski jest dostępny do gry. Będzie miał okazję się pokazać. W zeszłym sezonie prezentował się naprawdę dobrze.
Szkoda, że za słowami Włocha nie poszły czyny.
Żurkowski w tym sezonie Serie A rozegrał łącznie jedynie 32 minuty rozłożone na dwa spotkania. Wszedł na boisko w pierwszym meczu tego sezonu, gdzie przeciwnikiem było Cremonese. Zanotował asystę przy decydującym trafieniu, dzięki któremu Fiorentina wygrała 3:2. Rozruszał też nieco grę z przodu. Jednak skończył tę rywalizację z urazem, który uniemożliwił mu występ w pięciu następnych meczach.
I okej, w tamtym momencie rzeczywiście słowa trenera „Violi” bronił fakt, że Żurkowski zwyczajnie nie miał jak grać.
Ale kiedy już wyzdrowiał, dostał jedynie 11 minut w końcówce zremisowanej konfrontacji z Juventusem. W następnych czterech spotkaniach był albo przytwierdzony do ławki rezerwowych, albo – co jeszcze gorsze – nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. To potwierdza tylko obecny stosunek Italiano do osoby Żurkowskiego.
A mundial tuż za rogiem.
Martwią się kibice, martwi się Michniewicz, martwi się sam Żurkowski
Słowa selekcjonera przywołaliśmy już wcześniej, ale warto powiedzieć też o jego potencjalnych obawach. Szymon Żurkowski bowiem od zawsze był ulubieńcem opiekuna „Biało-czerwonych”. Już w czasach gry dla reprezentacji młodzieżowej cieszył się u niego dużym poparciem. Rzecz jasna – nic nie działo się bez powodu.
Żurkowski po prostu idealnie wpisuje się w preferencje taktyczne Michniewicza. To pomocniki uniwersalny. Prezentuje się dobrze w defensywie i ofensywie. Jest typem nowoczesnego gracza drugiej linii, który popularnie nazywany jest „szóstko-ósemką”.
Wszechstronność Żurkowskiego możemy dostrzec na jego heatmapie z zeszłego sezonu.
Do tego świetnie prezentuje się pod względem motorycznym. Na boisku wygląda jak rozpędzony koń – trudno go zatrzymać. Potwierdził to też Aurelio Andreazzoli. Włoski szkoleniowiec mówił nawet o tym na jednej z konferencji prasowych w dość humorystyczny sposób. – Fizycznie wygląda świetnie. Jeżeli miałbym stawać do walki na pięści, to na pewno zabrałbym go ze sobą!
Bez regularnej gry Żurkowski będzie miał problem, aby podtrzymać tak dobrą formę. Zarówno czysto fizyczną, jak i przede wszystkim tę piłkarską. Co prawda otrzymał powołanie na najbliższe mecze Ligi Narodów. Ale bez minut w klubie trudno raczej widzieć w nim kandydata do gry w pierwszym składzie „Biało-czerwonych” na mistrzostwach świata.
Dlatego większość kibiców, selekcjoner, jak i sam piłkarz od początku września dość mocno się martwią. I nie ma w tym nic dziwnego, bo nasz reprezentant znalazł się w iście patowej sytuacji.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Grosicki: Zdaje sobie, że lata lecą, a kadra musi inwestować w młodych
- Selekcjoner przyznał, kogo oprócz powołanych obserwuje z Ekstraklasy. To ośmiu piłkarzy
- Hiszpan poprowadzi mecz Polska – Holandia w Lidze Narodów
- Lewandowski: Na niektórych pozycjach brakuje nam odpowiednich personaliów
- Milik zbiera kolejne skalpy a mundial tuż tuż
Fot. Newspix
Kolejny błysk intelektu obcykanego menadżera Jarosława Kołakowskiego. Czy ten człowiek prócz banalnie prostej do prowadzenia kariery Glika komuś realnie pomógł? Zwykły antypatyczny cwaniak.
Kołakowski? I wszystko jasne!
Banalnie prostej kariery Glika? Rozumiem, że nie lubisz Kołaka i chciałeś mu dosrać, że jest chvj nie menadżer, ale nie bądź ignorantem i nie rób z logiki kobiety lekkich obyczajów. Życzę każdemu kopaczowi z naszej ekstraklasy, żeby po spadku z niej dostał kontrakt w zespole grającym w pucharach z ligi Top5, tak jak Glika udało się wypchnąć z Piasta do Palermo, a później, gdy nie pyknęło mu ani tam, ani w Bari, wybiciu się w Serie B i zostania cenionym zawodnikiem takiego klubu jak Torino (opaska kapitana, trybuny skandujące nazwisko, artyści układający na jego cześć piosenki) i transferu do Monaco oraz gry w 1/2 finału LM
O właśnie. To mu też prawie zjebał pchając go od razu do Serie A. Dziękuje za przypomnienie. Dobrze, że facet miał tyle samozaparcia, by mimo kiepskiej asysty menadżerskiej zrobić tak świetną karierę. Ta opaska kapitana i kultowy status jak rozumiem dzięki wstawiennictwu Jarka? Wkradał się pomiędzy tłum ultrasów w przebraniu i zachęcał?
No ktoś mu temat tego Torino nagrał, bo na pewno nie zwrócił ich uwagi grą w zdegradowanym z ostatniego miejsca Bari
Najbardziej prawdopodobny 26-osobowy skład Polski na mundial.
Podstawowy skład:
Lewandowski
Szymański, Zieliński
Zalewski, Linetty, Krychowiak, Cash
Kiwior, Glik, Bednarek
Szczęsny
Druga jedenastka:
Świderski, Milik
Skóraś, Żurkowski, Bielik, Frankowski
Reca, Wieteska, Dawidowicz, Bereszyński
Skorupski
Do tego:
Trzeci bramkarz – Drągowski
Czwarty napastnik – Piątek
Środkowy pomocnik – Góralski
Młody zdolny, po naukę – Kuba Kamiński
zapomniales o Szymańskim z Feyenoordu
Nie zapomniałem.
Ale na pewno zapomniałeś o Klichu który gra (wchodząc z ławki) w każdym meczu Premier League mimo że Leeds kupiło za 30 mil € dwóch nowych środkowych pomocników z Bundesligi oraz Gumnym który zbiera ostatnio dobre opinie w Augsburgu i jest wszechstronny na tyle że może grać zarówno jako jeden z trójki obrońców lub jako prawy obrońca w ustawieniu z 4 obrońcami, a od biedy można go upchnąć na lewą obronę i poradzi sobie nie gorzej niż Bereś.
Linetty? Nie strasz…..
Serio, na jaki wuj Żurkowski został w tej Fiorentinie ? Dobrze pokazywał się w Empoli, mógł iść dalej gdzieś na wypożyczenie, teraz ogląda boisko jak świnia niebo…
pewnie mu puscili reklame Loreal, jestes tego warta… i uwierzyl
Tak strasznie go chcieli w tym Empoli, że aż zbijali wysokość klauzuli odstępnego. Mimo, że chcieli, to okazali się niewystarczająco zdeterminowani.
Widziałem go jak wszedł z ławki w meczu z Juve. Wyglądał zagubiony jak junior. Szkoda, bo jeszcze parę miesięcy temu wygladal na pewnego siebie gościa.
Żurkowski ma taki problem, że jest zawodnikiem od wszystkiego i niczego. Jest solidny w niemal każdym elemencie, może poza techniką, ale tu nadrabia nieco zaangażowaniem.
Tacy piłkarze mają trudniej, bo ciężej dostrzec ich walory dla zespołu. No i też bazując w zasadzie „na niczym konkretnym” – dużo tracą bez grania, ogrania i zrozumienia z zespołem. Łatwo wpaść w spiralę.
Uważam, że Żurkowski byłby bardzo przydatnym zawodnikiem w kadrze, tylko no musi w końcu znaleźć swoje miejsce. Nieograny Szymon w niczym nie pomoże. To zawodnik meczowy, a nie treningowy. Jego zalety widać jak jest mecz, a wady jak jest trening. Sam byłem takim kopaczem, choć dziesiątki poziomów niżej i wiem jaki to ból. Jak jesteś graczem który swoje pokazuje dopiero w ferworze meczu, walki, zaangażowania i że uczysz się meczu. Na treningu tego nie zrobisz, bo byś się wykończył.
Żurkowski w rytmie jest kompletnie innym kopaczem niż normalnie. Podobnie nie widzę go wchodzącego z ławki, bo to raczej loteria.
No musi iść gdzieś gdzie będzie grał. Na boisku zbuduje swoją pewność. Tylko znów – niech nigdy nie przechodzi do klubu który ma go na 3/4 miejsce, bo to nic nie da. Ten chłopak żyje z meczów i tylko tam realnie osiąga formę i rozwój.
No nie, zarówno w polskiej lidze jak i w Empoli jego wkład w wyniki był widoczny gołym okiem
Ta Fiorentina jest jakaś przeklęta. Co tam się dzieje, że Polacy mają tam tak ciężko?
Płakać się chce. Im szybciej wróci do Polski (Lech, Raków, Pogoń, Legia), tym większa szansa, że jeszcze dźwignie się na poziom, na który go stać. Przykład Ivi Looeza pokazuje, że polska liga wcale nie musi uwsteczniać. Jak kto potrafi grać w piłkę, to nie oduczy się tego, pod warunkiem, że wyzbędzie lenistwa czy próżności. A Szymona, to Synek ze Śląska, więc ambicji na pewno mu nie brakuje.
A to Ślązacy są jakoś tak bardziej ambitni od ludzi z pozostałych rejonów Polski?
Znam setki Hanysów. To bardzo charakterni, a zarazem życzliwi i porządni ludzie. Na przykład w moim Wrocławiu większość, to chuje do lania i pajace na gumkach. Aczkolwiek nie wszyscy, dla jasności. Sam szybko straciłem zapał do rozwijania się i wybrałem status rentiera. Z innych regionów nie poznałem tak dużo osób, więc nie pozwolę sobie oceny.
Nie znam Ślązaków, poza trójką (daleka rodzina). Ogólnie jednak unikam takiego szufladkowania. Dla mnie wszędzie są ludzie ambitni i wszędzie ludzie o braku ambicji. Wszędzie znajdziesz życzliwych i wszędzie chujów. Nie widzę związku względem regionu.
No, ale coś jakieś tam ziarno prawdy może być. W wiosce, z której pochodzę, dominują motta: „nic się nie da, nie wychylaj się, a co ludzie na to powiedzą”? Jakby to miało znaczenie, co powiedzą. Zawsze coś będą mówić:) Wyrwałem się, wybiłem, ale widzę to nawet po rodzinie, której pomagam.
Faktycznie zabrzmiało jak szufladkowanie. Nie zamierzałem porównywać do innych regionów, jedynie wskazać, że Hanys, to zazwyczaj nie jest miękka faja. Z tym Wrocławiem tak wyjechałem, bo mam do czynienia z mieszkańcami na codzień i to nieróbstwo z narzekaniem na wszystko dookoła aż bije po oczach.
Jestem fanem tego zawodnika. Bez, szydery. Szczerze.
Jest to takie ciacho, że obciągnąłbym mu bez mrugnięcia okiem. Szczerze.
Co kto lubi. Pozdrawiam
Żurkowskiego to do pierwszego składu nawet prosto z plaży. On trenując w Fiore, więcej da, niż wiadomy gość grający w Arabii.