Przy normalnym kalendarzu to zgrupowanie nie budziłoby pewnie aż takich emocji. No bo sorry, Liga Narodów to oczywiście gra o punkty, ale jednak wciąż traktowana nieco z przymrużeniem oka – byle nie spaść i tyle. Jednak kalendarz normalny nie jest, za 60 dni gramy z Meksykiem. Czasu jest mało, to właśnie w ciągu najbliższych kilku dni kilku piłkarzy może selekcjonera zauroczyć, a kilku rozczarować. Na kogo i na co będziemy zwracać uwagę?
Ile będzie w stanie dać kadrze Arkadiusz Milik?
Zanosiło się, że pozycja Milika w europejskim futbolu, a przez to w reprezentacji, będzie jesienią na niskim poziomie i być może napastnik nawet nie pojedzie na turniej. Przyznawał to sam selekcjoner, który stwierdził, że obawiał się trudnej rozmowy z Milikiem – z przekazaniem mu decyzji o mundialu przed telewizorem włącznie. Milik osuwał się w hierarchii OM, klub wzmacniał pierwszą linię, a Polak nie strzelał. Zdecydowanie zbierały się czarne chmury.
Ale w futbolu sytuacja lubi się zmieniać bardzo szybko i tak też było w tym wypadku. Milik trafił do Juventusu, strzelił już trzy bramki dla Starej Dumy, a właściwie to cztery, tyle że pamiętnego gola z Salernitaną mu zabrano.
Niemniej – od Milika z problemami mamy Milika w bardzo dobrej formie. A że każdy piłkarz europejskiego formatu jest nam potrzebny, nie trzeba przekonywać.
Tylko na ile uda się go wykorzystać? Po pierwsze Michniewicz na razie foruje grę jednym nominalnym napastnikiem – na sześć rozegranych spotkań tylko raz zaczęliśmy dwójką dziewiątek, z Walią we Wrocławiu. Poza tym graliśmy jednym snajperem w różnych konfiguracjach – czy to ze skrzydłowymi, czy wręcz z dwoma dziesiątkami.
To jeden znak zapytania. Kolejny – jeśli dwóch napastników, to dlaczego nie Lewandowski ze Świderskim. Karol w kadrze nie zawodzi, w klubie jest w porządnej formie – od czerwca strzelił sześć bramek, dorzucił trzy asysty, ostatnio był kapitanem.
Trudno ignorować Milika, natomiast trzeba z niego skorzystać w rozsądny sposób, a nie wrzucić do składu, byle wrzucić.
Jak będziemy wyglądać bez Casha?
Matty Cash wcale nie gra długo w reprezentacji, a już trudno sobie wyobrazić kadrę bez niego. Widać, że to facet z innej półki niż konkurenci na prawą stronę – czy to wahadło, czy bok obrony. Takiej pozycji w Premier League nie wyrabia się przypadkowo.
To zgrupowanie może być więc walką o hierarchię za plecami zawodnika Aston Villi. Bereszyński dostawał sporo szans od Michniewicza, ale też na lewej stronie. Gumny wywalczył sobie pierwszy skład w Augsburgu i zasługuje na szansę. No i jest też Kędziora, który potrafił błysnąć choćby w eliminacjach do Ligi Mistrzów (ale w lidze i Lidze Europy z całym Dynamem jest gorzej).
Ciekawie zapowiada się ta rywalizacja z pytaniem, kto wypadnie poza podium?
W jakiej formie przyjedzie Grzegorz Krychowiak?
Cykl życia Krychowiaka w reprezentacji wyglądał ostatnio tak, że na jeden dobry mecz przypadały mu trzy przeciętne albo po prostu słabe. Nie jest to więc statystyka szczególnie imponująca. Zawsze powtarza się, że Krychowiak do dobrej formy potrzebuje regularnej gry, bo jeśli się zasiedzi, traci dynamikę i jest wolniejszy niż zwykle, a przecież nawet w optymalnej dyspozycji nie należy do sprinterów (czy to z piłką, czy to bez).
Wyjechał do Arabii Saudyjskiej i gra, ale ile to granie będzie tak naprawdę warte? Pomocnik mówi o treningach w wysokich temperaturach, które świetnie go przygotują fizycznie, jednak pewnie bylibyśmy spokojniejsi, gdyby przygotował się do turnieju w dobrym klubie z TOP5.
No, ale co tu kryć – te czasy już nie wrócą.
I patrząc na środek pola, trudno się po prostu nie martwić. Krychowiak – niewiadoma. Żurkowski nie odszedł z Fiorentiny i ma problemy z graniem. Piotrowski przyjeżdża z bułgarskiej ligi. Łęgowski nie ma pewnie jeszcze 10 pełnych dobrych spotkań w Ekstraklasie. Klichowi daleko do dawnej pozycji w Leeds. Linetty… Ile można na niego czekać w kadrze?
Wygląda to źle. Przy kontuzji Modera, przy problemach Bielika jesteśmy biedni w środku jak być może nigdzie indziej na boisku.
Czy Michał Skóraś znów zaskoczy?
Wiadomo, jak było ze skrzydłowym Lecha – jeszcze niedawno miał przeciętne notowania w Ekstraklasie, a skoro niespecjalnie radził sobie w tak marnych rozgrywkach, trudno było wierzyć w cokolwiek. Minęło jednak trochę czasu i boom, Skóraś jest albo najlepszym, albo jednym z najlepszych zawodników Lecha. A Kolejorz już się ogarnął i przypomina mistrza Polski, nie składak z początku sezonu.
Co ważne – skrzydłowy potwierdza formę w Europie, czyli na poziomie oczekiwanym, myśląc o reprezentacji. Z Villarrealem gol i asysta, z Austrią Wiedeń śliczna bramka. To jest też siła tego piłkarza, bo można było sądzić, że technicznie jest dość ograniczony, a być może niekoniecznie – miał zagrania z wyższej szkoły jazdy. No bo chociaż ten gol z Austrią, to wszystko naprawdę nie było proste.
Abstrahując już od ustawienia, skrzydło nie jest najmocniejszym ogniwem polskiej kadry. Jeśli Skóraś błyśnie, nie spali się, może załapać do samolotu na mistrzostwa świata. Jeszcze, ile, cztery miesiące temu takie założenie wywoływałoby pusty śmiech.
Czy utrzymamy się w najwyższej dywizji?
Na chwilę obecną tabela wygląda nastepująco:
Holandia – 10 punktów
Belgia – siedem
Polska – cztery
Walia – jeden
Sytuacja jest więc całkiem przyjemna. Wystarczy nam choćby remis z Holandią przy założeniu, że Walia przegra z Belgią, albo potem brak porażki z Wyspiarzami. A że utrzymanie się w elicie byłoby korzystne, nie trzeba tłumaczyć. Po pierwsza wpływa to na rozstawienie w kolejnych eliminacjach, po drugie lepiej sprawdzać się z najlepszymi, niż kopać z Finlandią, Islandią czy Irlandią.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Grosicki: Zdaje sobie, że lata lecą, a kadra musi inwestować w młodych
- Selekcjoner przyznał, kogo oprócz powołanych obserwuje z Ekstraklasy. To ośmiu piłkarzy
- Hiszpan poprowadzi mecz Polska – Holandia w Lidze Narodów
Fot. Newspix