Jak tak dalej pójdzie, kibice paru ekstraklasowych klubów będą w swoich kalendarzach na czerwono zaznaczać datę przyjazdu na ich stadion Stali Mielec. Początek sezonu kompletnie tego nie zapowiadał, bo zespół Adama Majewskiego wygrał w Poznaniu, postawił się w Częstochowie i wywiózł trzy punkty z Zabrza, ale dwa ostatnie mecze wyglądały dramatycznie. W Gliwicach i w Białymstoku Stal wypadła tak, jakby w delegacje wysyłała rezerwy.
Jeśli nie pamiętacie, to szybkie przypomnienie – w meczu z Piastem Stal odblokowała Kamila Wilczka. Były król strzelców Ekstraklasy zdobył trzy bramki, a spokojnie mógł trafić i pięć razy. Dziś goście promowali przede wszystkim ofensywny duet z Hiszpanii. Oczywiście Marc Gual i Jesus Imaz potrafią sobie radzić również sami, przekonali się już o tym ligowi rywale również i w tym sezonie, ale dzisiaj bawili się tak, jakby kopali z kolegami w przerwie między plażowaniem a wyjściem na tapas.
Stal mogła wywieźć z Podlasia jeden punkt tylko pod jednym warunkiem – mecz życia, mecz, który wspominalibyśmy przez miesiące, musiałby zagrać Bartosz Mrozek. I trzeba przyznać, że zaczął naprawdę obiecująco, bo o ile jeszcze w przypadku główki Romanczuka uratował go spalony, o tyle później w kapitalny sposób powstrzymał strzelającego z czterech metrów Imaza, a także odbił groźną próbę Prikryla.
Jagiellonia Białystok – Stal Mielec 4-0. Koncert Guala i Imaza
No ale z czasem i on był już bezradny.
- Imaz zebrał piłkę w polu karnym i miał tyle miejsca oraz czasu, że mógł sobie spokojnie obić słupek, a do siatki trafić dopiero za drugim razem – wyglądał jak gość honorowy w szesnastce, zabrakło tylko tego, żeby mu Matras wręczył zestaw klubowych upominków.
- Gual dobił strzał z wolnego Nene i tu pewnie bramkarz mógł zachować się lepiej – komentujący mecz Radosław Majdan miał zastrzeżenia do ustawienia muru, a poza tym golkiper chyba nie sparował tej piłki optymalnie.
- Gual skorzystał z podania Imaza i nieporadnego wybijania piłki przez Stal – z łatwością minął Gerbowskiego i strzelił w górny róg.
- O szczególną ozdobę meczu zadbał Imaz, który czwartą bramkę zapakował przewrotką.
Na to na pewno warto zerknąć.
ALEŻ PIĘKNIE! Jesus Imaz piękną przewrotką podwyższa na 4-0 dla Jagiellonii! 😍😍😍
📺 https://t.co/aODSgQ6rhB pic.twitter.com/sqzBbGErK7
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 12, 2022
Mogło być tych goli więcej, w jednej akcji mielczanie dwa razy wybijali piłkę z linii bramkowej (blisko hat-tricka był Gual), ale też trudno narzekać po takim meczu na skuteczność. To Jagiellonia już przerabiała w tym sezonie i problem był wtedy, gdy rozregulowane celowniki stanowiły przeszkodę w zdobywaniu punktów. Dziś już więcej oczek ugrać się nie dało, nawet za sprawą dziesięciu goli, można było tylko bardziej podreperować bilans bramkowy.
W porównaniu do meczu w Gliwicach dziś Stal zrobiła przynajmniej trochę więcej, by uratować honor. Stanęło znów na 0-4, ale o ile tam goście stworzyli sobie tylko jedną okazję po strzale z dystansu, o tyle dzisiaj w drugiej połowie szukali sposobu na zdobycie bramki. Sporo ożywienia wnieśli rezerwowi, ale najgroźniej było po strzale Kasperkiewicza i rykoszecie. Znudzony Alomerović zaliczył interwencję, którą z czystym sumieniem może wrzucić do kompilacji swoich najlepszych zagrań na polskich boiskach.
Oczywiście nie ma sensu w przypadku Stali bić na alarm. Jagiellonia po rozbiciu zespołu z Mielca wciąż ma w swoim dorobku mniej punktów niż on. Ale w tej rundzie trzeba będzie jeszcze jechać do Legnicy, Kielc, Gdańska i Grodziska Wielkopolskiego, a więc odwiedzić rywali w walce o utrzymanie. Z taką grą każdemu z nich mielczanie zostawią trzy punkty.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: