Reklama

Starej Damie nie wystarczyło pary w Parku Książąt

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

06 września 2022, 23:42 • 4 min czytania 49 komentarzy

Gdyby w każdej jednej akcji superbohaterskie trio Messi-Neymar-Mbappe przesuwało wajchę w kierunku prędkości nadświetlnej, Juventus mógłby wyjeżdżać z Paryża z workiem pięciu czy sześciu straconych goli. Ale piłka nożna, jak mawia wieszcz narodowy Maciej „Pączek” Iwański, to nie PlayStation, więc trochę nam się te dwa spragnione sukcesów byczki poobijały i postraszyły. 

Starej Damie nie wystarczyło pary w Parku Książąt

PSG napytało sobie biedy na własne życzenie, bo Weston McKennie nigdy nie walnąłby gola głową, gdyby Nuno Mendes nie dał mu sobie wejść na plecy, a Gianluigi Donnarumma nie złożył hołdu skądinąd legendarnemu Bartoszowi Fabiniakowi i świętej pamięci Januszowi Wójcikowi z jego tak knajacki, jak i kultowym – „kurwa, gramy bez bramkarza, widziałeś co on robi, kurwa, on odbija, siatkówka, kurwa”.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

PSG-Juventus. Magiczne sztuczki PSG

Po stronie gospodarzy bezsprzecznie stał argument wyższej klasy sportowej. Takiemu Neymarowi wiele można wytknąć i zarzucić. Że symulant, że bajerant, że szuler, że efekciarz, że primadonna. Ale jedno trzeba mu przy tym oddać: piłkę kopie fenomenalnie. Przelobowanie włoskiej linii obrony przy pierwszej bramce dla PSG? Palce lizać, mlaskać z wrażenia, prosić o dokładkę. W tempo, w rytm, w porę, w czas. I – co chyba najważniejsze – do właściwego partnera, bo gdy tylko godnie obsłuży się Mbappe, bramkarze drużyn przeciwnych kapitulują i schylają się po piłki trzepoczące w siatce własnej bramki. Przy jego huknięciu z powietrza Mattia Perin może i mógł zrobić więcej, ale cóż, nie zamierzamy tego przesądzać, bo raz, że nie mamy do tego kompetencji, a dwa, że asyście Neymara należało się trafienie Mbappe, koniec i kropka.

Tym bardziej, że maszyna się rozpędzała.

Reklama

Już zaraz wszechobecny Verratti przeprowadził piłkę przez gąszcz środka pola, sklepał sobie z Hakimim i Mbappe, a ten drugi skompletował swój pierwszy dublecik w tym sezonie Ligi Mistrzów.

Już zaraz kręcił i pędził Messi (niby nie tak jak dawniej, ciągle brakuje tego magicznego dotknięcia, ale wciąż potrafi robić różnicę).

Już zaraz Perin wybraniał próbę Neymara.

Już zaraz Mbappe mógł cieszyć się z hat-tricka.

Już zaraz…

Gdy tylko PSG przyspieszało grę, Juventus głupiał we własnej bezradności. Wcale niekrótkimi momentami wydawało się, że Massimiliano Allegri przestrzelił z pomysłem taktycznym. Włochom brakowało agresywności, nie skakali do pressingu, a dla piłkarzy ekipy mistrza Francji taki stan rzeczy to istny raj na ziemi, bo wystarczy im tylko trochę wolnej przestrzeni, tylko trochę murawy do zdominowania i zaczyna się spektakl. I pewnie losy tego meczu zamknąłby się w 52. minucie, gdyby tylko Mbappe odwdzięczył się podaniem Neymarowi, zamiast walić z całej pety w boczną siatkę.

Reklama

PSG-Juventus. Jak wypadł Arkadiusz Milik?

Ale się nie odwdzięczył i zaraz McKennie ładował piłkę do bramki PSG po nieźle bitej wrzutce Filipa Kosticia, a Stara Dama chociaż trochę przestała wstydzić się swojej wieczornej kreacji. Chwilę później z dystansu spudłował Rabiot, a Donnarumma musiał interweniować po groźnych uderzeniach Vlahovicia czy Locatellego. Nie była to nawałnica, ale zawodnicy PSG musieli opuścić strefę komfortu ofensywnego czarowania, a Christophe Galtier nieco nerwowo wprowadzał na murawę kolejnych zmienników, których wejście – przynajmniej w pierwotnym założeniu – miało uszczelnić przeciekającą defensywę.

Ostatecznie PSG dowiozło zwycięstwo, ale…

Trochę szkoda, że jeszcze w pierwszej połowie Donnarumma instynktownie odbił główkę Arkadiusza Milika po dośrodkowaniu Juana Cuadrado. Polak przeskoczył Ramosa. Wyczuł moment, ale zabrakło bardziej zdecydowanego wykończenia, bo coś nam podpowiada, że gdyby tylko skierował piłkę nie wprost włoskiego bramkarza PSG, a w któryś z rogów jego bramki, cieszyłby się z kolejnego gola w barwach Juve. A tak musi obejść się smakiem, brakiem punktów i przeciętnym występem. Piłka szukała go w polu karnym, nie zaliczał głupich strat, nie zwalniał, nie hamował, nie gwiazdorzył, czuć i widać, że mu idzie, że znajduje się na fali, ale zabrakło tego najważniejszego. I jego zespołowi, i jemu samemu.

PSG 2:1 Juventus 

Mbappe 5′, 22′ – McKennie 53′

Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

49 komentarzy

Loading...