Reklama

Rafał Wolski idzie za złym ciosem, Górnikowi wystarcza to na remis

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

05 września 2022, 23:29 • 3 min czytania 60 komentarzy

Nie ma dobrych momentów na czerwone kartki, ale są wyjątkowo złe. Dla Rafała Wolskiego takim jest z pewnością drugi występ po ujawnieniu prowadzenia przez niego samochodu pod mocnym wpływem alkoholu (przypomnijmy: 1.7 promila). Człowiek mający przynajmniej trochę rozsądku stara się w takiej sytuacji nie dawać kolejnych powodów do krytyki, by jak najszybciej uspokoić atmosferę i przypomnieć o swoich dobrych stronach.

Rafał Wolski idzie za złym ciosem, Górnikowi wystarcza to na remis

Dziś początkowo wydawało się, że pomocnik Wisły Płock właśnie to zamierza zrobić i nadal pod względem piłkarskim będzie wartością dodaną dla swojej drużyny. Wolski rozgrywał niezły mecz i miał na koncie asystę – jego płaskie dogranie w pole karne wykorzystał nieobstawiony Davo.

Wisła Płock – Górnik Zabrze 1:1. Rafał Wolski nie trzymał nerwów na wodzy

Wszystko to zaprzepaścił w 59. minucie, z premedytacją depcząc Erika Janżę. Powtórki nie pozostawiają wątpliwości: mógł kontrolować to, gdzie stawia stopę, ewidentna złośliwość. Inna sprawa, że jakaś kara należała się też Janży, który prowokował rywala i już upadając niby bezwolnie wyciągał nogi w jego kierunku, by “przypadkiem” móc go trafić. Sędzia Daniel Stefański i jego współpracownicy kompletnie ten aspekt całego zajścia pominęli.

Reklama

Jakby mało było złego z perspektywy wiślackiej, zaraz potem Górnik zupełnie bez ostrzeżenia wyrównał. Robertowi Dadokowi wyszło piękne uderzenie z pozycji, z której raczej się dośrodkowuje. Patrząc na jego zachowanie przed kopnięciem piłki, jesteśmy skłonni uwierzyć, że tak chciał. Już przed przerwą szukał szczęścia w nieoczywistej sytuacji i wtedy Bartłomieja Gradeckiego uratowała poprzeczka.

Bramkarz Wisły niby niewiele mógł zrobić po strzale Dadoka, ale jeśli w drugim meczu z rzędu puszcza gola z kategorii centrostrzałów, to coś jest nie tak. Wygrzewający ławkę Krzysztof Kamiński chyba coraz mocniej przebiera nogami, żeby wrócić do składu.

Słaby debiut Japończyka

Kibice Górnika musieli być mocno rozczarowani postawą zespołu po trafieniu na 1:1. Kolejnych sytuacji goście w zasadzie nie mieli. Bardzo słabe zmiany dali Piotr Krawczyk i debiutujący Kanji Okunuki. Pomocnik z Kraju Kwitnącej Wiśni piłkarsko niczym się nie wyróżnił, za to aż pięć razy faulował i często wikłał się w mało sensowne starcia.

Bartosch Gaul ma aktualnie duży problem z jakością ofensywy. Zawodnicy z wyjściowego składu, poza Dadokiem, również zawiedli. Dani Pacheco jako “dziewiątka” czuł się źle, ale i tak byśmy Hiszpana w przerwie nie zdejmowali, tylko przesunęli go na skrzydło w miejsce Mateusza Cholewiaka, którego Ekstraklasa coraz bardziej obnaża. Nie da się w niej mocniej zaistnieć, jeżeli umie się tylko szybko biegać.

Całościowo, mimo gry w osłabieniu przez pół godziny, to bardziej Wisła Płock może czuć niedosyt z powodu braku zwycięstwa, bo sytuacji stworzyła sobie więcej. Górnik do przerwy nieźle stosował wysoki pressing – gospodarze potrzebowali 20-25 minut, żeby się z niego otrząsnąć – ale poza strzałami Dadoka niczego ciekawszego sobie nie wypracował. Za to podopieczni Pavola Stano mogli zdobyć więcej bramek. Davo nie skorzystał najpierw z dobrego podania Łukasza Sekulskiego (za lekki strzał), a później z błędu Aleksandra Paluszka (strzał niecelny). Kristian Vallo z kolei po przedryblowaniu Richarda Jensena uderzył tak, że piłkę wybił Paluszek. A już grając 10 na 11 Wisła mogła mieć decydującą akcję po następnym błędzie Jensena, ale z rajdu Milana Kvocery nie skorzystał Marko Kolar. Jensen wcześniej mógł jeszcze zaliczyć “asystę”, gdy za lekko zgrywał piłkę głową do Kevina Brolla i przejął ją Sekulski. Widać jednak, że napastnik płocczan nie znajduje się w najwyższej formie, prezent od Fina został zmarnowany złym przyjęciem.

Reklama

Wisła raczej nie uspokoiła kibiców po porażce w Łodzi z Widzewem. Mimo to pozostaje liderem tabeli. Górnik ma siły do biegania i pomysł na grę, ale na niektórych pozycjach zwyczajnie brakuje mu jakości.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
4
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Ekstraklasa

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
5
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

60 komentarzy

Loading...