Były pełne trybuny, głośny doping, podbramkowe okazje, kapitalne interwencje bramkarzy i wreszcie cudowny zwycięski gol Rafała Janickiego dla Górnika Zabrze. W Chorzowie na Ruchu rozegrano naprawdę dobre Wielkie Derby Śląska w ramach I rundy Pucharu Polski. Szkoda, że na koniec cieniem na blasku lokalnej rywalizacji rzuciło się zachowanie części miejscowych.
Podkreślamy – części, tej zajmującej sektor 6 i duetu z łuku po przekątnej. Nagle ta garstka z szóstki wpadła na „doskonały” pomysł, by przedrzeć się do trybuny zajmowanej przez gości. Zaczęła szarpać się z płotem, rzucać petardami i szklanymi butelkami, wyrywać krzesełka. Tak, z własnego obiektu. Nie, nic sobie nie robiła z monitoringu, o którym spiker kilkukrotnie im przypominał. Najważniejsze dla nich – dostać się do Górnika, co na szczęście im się nie udało. Tyle dobrego, że ta banda nie przerwała zawodów.
Skrajna potologia. Inaczej nie da się tego nazwać. Walki z ochroną, szklane butelki. Zepsute święto śląskiej piłki #RCHGOR pic.twitter.com/V7LBAi4upT
— Dominik Wardzichowski (@dwardzich22) September 1, 2022
A co z duetem? Ano dwóch takich zachęconych szarżą na płot po drugiej stronie zerwało się, przeskoczyło przez płot i pędziło na spotkanie przeznaczenia do przyjezdnych. Nie dobiegli, bo drogę zagrodzili im stewardzi, a podczas powrotu musieli się nasłuchać wyzwisk od swoich, świadomych głupoty, którą duecik odstawił. Znów – przynajmniej nie trzeba było przerywać meczu.
Wielkie Derby Śląska? Dały radę
A było, co oglądać. I jedni, i drudzy postawili na atak. Lub ewentualnie nie za bardzo umieli bronić. W każdym razie – działo się i wcale nie dało się zauważyć, że Ruch to beniaminek pierwszej ligi, a Górnik – przedstawiciel Ekstraklasy.
Tego, co wydarzyło się w pierwszej połowie, nie przewidziałby ani Nostradamus, ani Kasandra, ani nawet jasnowidz Jackowski. A nawet gdyby zobaczyli przyszłość, nie powiedzieliby głośno, co widzieli, ponieważ ludzie zwątpiliby w ich moce. Bo kto dałby wiarę, że bohaterem gospodarzy zostanie rezerwowy bramkarz – Jakub Osobiński, a gości stoper – Rafał Janicki?
22-letni Osobiński został wypożyczony z Korony Kielce do Ruchu w lutym, ale w całej rundzie nie zagrał ani razu. W lipcu odesłano go ze stolicy świętokrzyskiego na kolejny czasowy transfer i tym razem wreszcie zadebiutował w oficjalnym meczu – wystąpił w rundzie wstępnej ze Zniczem Pruszków. Niebiescy wygrali 2:0, mógł się cieszyć z czystego konta.
Ale co innego potyczka z drugoligowcem, a co innego rywalizacja z największym przeciwnikiem. Przynajmniej część kibiców nie wierzyła, że trener Jarosław Skrobacz posadzi podstawowego golkipera Jakuba Bieleckiego i da następną szansę Osobińskiemu, a kiedy okazało się, że właśnie tak zrobił, na trybunach przy Cichej zapanował strach. Jak to? Gdzie Osobiński? Dlaczego?
Tymczasem dubler z miejsca zaczął grać pierwszoplanową rolę. Do pewnego momentu bronił wszystko. Piotr Krawczyk? Próbował dwa razy z bliska. Mateusz Cholewiak? Nie dał rady. Paweł Olkowski? To samo. Richard Jensen? Zabrakło mu centymetrów. Wydawało się, że to jest wieczór Osobińskiego. Że to jego derby. Ale wtedy cały na czerwono-czarno wszedł on. Janicki.
Piłka po rożnym wyleciała w okolice narożnika szesnastki miejscowych, a Janicki huknął bez przyjęcia i nie do obrony. Gol! Niesamowita bramka, godna największych stadionów świata. W tamtej chwili można było z niepokojem spoglądać w górę, bo skoro defensor ekipy z Zabrza popisał się taką petardą, równie dobrze mógł paść grom z bezchmurnego nieba. Przy Cichej działy się rzeczy niesamowite. Brawo, Rafał.
Osobiński dał z siebie wszystko, odniósł kontuzję i 19 minut przed końcem musiał zejść z murawy. Ruch po trzech zmianach w przerwie nacierał, napierał, naciskał, ale nie zdołał wyrównać. Najlepszą okazję zmarnował Kacper Michalski, czyli były zawodnik Górnika, oddany latem za darmo. Gdyby trafił, moglibyśmy być świadkami kolejnej barwnej historii derbowych potyczek na Śląsku. Ale nie trafił.
Mimo porażki Niebiescy pokazali się z korzystnej strony, a Górnik koniec końców podołał roli faworyta i awansował do kolejnej fazy.
Ruch Chorzów – Górnik Zabrze 0:1
Janicki 43′
CZYTAJ WIĘCEJ O PUCHARZE POLSKI:
- Dlaczego Polsat jest psem ogrodnika?
- Stal Rzeszów – Korona Kielce? Szkoda, że państwo tego nie widzą!
- Gawlik: Przez 120 minut graliśmy jak równy z równym. Widzew był zaskoczony
foto. 400mm.pl