Po Memoriale Huberta Wagnera polscy siatkarze mieli jeszcze jedną okazję, aby zmierzyć się z Argentyną. W dzisiejszym sparingu z ekipą z Ameryki Południowej rozegrali… cztery sety. Wygrali wszystkie. To kolejny pozytywny sygnał przed siatkarskim mundialem. Teraz możemy już powiedzieć: żarty się skończyły. Kolejne spotkanie będzie o stawkę.
Choć ostatecznym testem przed mistrzostwami świata nazywany był już Memoriał Huberta Wagnera, polskich siatkarzy czekało jeszcze ostatnie wyzwanie. Starcie z Argentyną, które było tak towarzyskie, jak tylko się da – reprezentacje dogadały się bowiem, że nawet przy wyniku 3:0 rozegrany zostanie czwarty set.
Polskim kibicom niska stawka meczu nie robiła jednak różnicy. Na trybunach w Katowicach pojawiło się kilka tysięcy kibiców. To gwarantowało atmosferę niemal mundialową. Liczyliśmy, że udzieli się ona samym zawodnikom i zobaczymy ciekawe starcie.
Chłopaki, nie ma co
Argentyńczycy może nie przychodzą nam na myśl, jeśli myślimy o “największych siłach siatkówki”, ale do słabeuszów też nie należą – ba, to brązowi medaliści imprezy w Tokio. Inna sprawa, że Polakom wyjątkowo “siedzą”. Ostatniej porażki z tą ekipą z Ameryki Południowej Biało-Czerwoni doznali… w 2018 roku. I to podczas MŚ, które i tak zakończyły się dla nas pomyślnie.
Wszelkie rozważania tego typu, wspomnienia poprzednich starć nie miały jednak dzisiaj aż takiego znaczenia. Bo żaden z zespołów nie miał zamiaru się specjalnie spinać. Od początku wtorkowego meczu obserwowaliśmy typowo sparingowe granie. Akcje były krótkie, zazwyczaj kończyły się po trzech pierwszych odbiciach. Zarówno Polacy, jak i Argentyńczycy mogli zatem pochwalić się wysoką skutecznością w ataku. Różnicę robiła jednak zagrywka, mocny punkt ekipy Nikoli Grbicia.
Po punktowym serwisie Olka Śliwki Polacy wyszli w końcówce seta na czteropunktowe prowadzenie (21:17). Trudno było spodziewać się, że ekipa Argentyny coś jeszcze w tej sytuacji zdziała. I faktycznie – nie zdziałała (skończyło się 25:20 dla Polski)
Wszyscy na boisko!
W kolejnym secie postawa Argentyńczyków wyglądała zdecydowanie gorzej. Było widać na przykładzie leniwej gry w obronie, że De Cecco i spółka są myślami już na mundialu. Naszym siatkarzom nie pozostało zatem nic innego niż punktować. Nikola Grbić nie chciał jednak zbyt długo męczyć pierwszej szóstki, zatem wprowadził na boisko choćby Grzegorza Łomacza czy Tomka Fornala. Zadaniowo pojawiał się też Łukasz Kaczmarek. Tymczasem realizator chętnie szukał na trybunach znanych postaci – dzięki czemu mogliśmy się dowiedzieć, że reprezentację w akcji postanowili zobaczyć Jakub Jarosz czy Grzegorz Kosok.
Wracając jednak do meczu – drugi set Biało-Czerwoni wygrali 25:17. No i spodziewaliśmy się, że w kolejnym szansę do gry dostaną już wyłącznie zawodnicy drugoplanowi. Tak się jednak nie stało – bo na parkiecie wciąż pozostawali Mateusz Bieniek, Kamil Semeniuk i Bartek Kurek. Kwestią czasu pozostawało jednak, aż wreszcie dostaną swój odpoczynek.
W końcu nasz zespół grał wyłącznie rezerwowymi, co też wpłynęło na obraz gry. Bo w końcówce trzeciej partii mieliśmy remis 19:19. Potem jednak swoje zrobili skuteczni Fornal i Bartosz Kwolek. W dużej mierze dzięki nim na tablicy wyników widniało już 3:0. No ale czekał nas jeszcze dodatkowy set, w którym mieliśmy powtórkę z rozgrywki. Znowu na parkiecie błyszczeli zawodnicy jak Kwolek czy Łukasz Kaczmarek i znowu Argentyńczycy byli dwa kroki za nami. Czwarta partia zatem też trafiła do Biało-Czerwonych.
SPONSOREM POLSKIEJ SIATKÓWKI JEST PKN ORLEN
Było łatwo, szybko i przyjemnie. Jeśli Memoriał Huberta Wagnera traktowaliśmy jako sprawdzian przed mistrzostwami świata, to dzisiejsze starcie z Argentyną było co najwyżej kartkówką. Ale ją też trzeba zaliczyć i nasi siatkarze to zrobili. A już w piątek wieczorem (20:30) zmierzą się z Bułgarią w pierwszym meczu wielkiego turnieju. Zacieramy ręce.
Polska – Argentyna 4:0 (25:20, 25:17, 25:22, 25:21)
Fot. Newspix.pl