Arka Gdynia nadal prezentuje fatalną skuteczność w tym sezonie. Mimo obronionego karnego i odrobionych strat gdynianie przegrali 1:2 z Odrą Opole po golu w doliczonym czasie gry.
Zarówno Arka, jak i Odra po ostatnich meczach mogły mieć powody do zadowolenia. Gdynianie w trzech poprzednich kolejkach zdobyli siedem punktów, natomiast opolanie zgarnęli cztery oczka, całą swoją dotychczasową zdobycz. Ambicje obu zespołów sięgają jednak wyżej, bowiem w poprzednim sezonie wystąpiły w barażach. To samo zauważył również szkoleniowiec Ryszard Tarasiewicz podczas przedmeczowej konferencji prasowej: – Jedno wiem na pewno, my i oni mamy deficyt punktowy.
Arka Gdynia – Odra Opole 1:1. Wysoka forma Krzepisza
Deficyt punktowy nie bierze się jednak znikąd. Arka ma ogromne problemy ze skutecznością. W sześciu dotychczasowych spotkaniach strzeliła tylko siedem goli. Przed starciem z Odrą arkowcy mieli piątą najgorszą ofensywę w lidze, co ciężko pojąć, jeśli w składzie znajdują się tacy piłkarze jak Adamczyk, Haydary, Czubak, Aleman, Żebrowski czy Kuzimski. Problemem opolan pozostaje natomiast obrona. Z 12 straconymi bramkami są najgorsi w lidze. Co mogło wyjść z równania słabego ataku z fatalną defensywą? Wiele stworzonych okazji. Niemal wszystkie zmarnowane.
Teoria znalazła potwierdzenie w rzeczywistości. Arka stwarzała sobie mnóstwo okazji bramkowych i przeważała, długo utrzymując się przy piłce. Szczególnie aktywny w ofensywie był Omran Haydary. Afgańczyk bez większych problemów potrafił minąć nawet kilku rywali. Kłopoty pojawiały się, gdy musiał celnie dograć piłkę kolegom. Jeśli w końcu mu się to udawało, dochodził element fatalnej skuteczności. Finalnie do przerwy gdynianie oddali 15 strzałów. Tylko jeden z nich był celny, po próbie z dystansu Huberta Adamczyka.
24-latek dużo lepiej czuje się w kreacji, o czym przekonał się na początku drugiej połowy Karol Czubak. Otrzymał doskonałe dośrodkowanie, ale z bliska strzelił w słupek. Kolejne marnowane okazje w końcu zaczęły się mścić. Do głosu doszli goście. Najgroźniejsi okazali się w kontrze. Bardzo dobrze po lewej stronie boiska na wahadle czuł się Jakub Szrek. Zawodnik, który za cztery dni będzie świętował 25. urodziny, najpierw wywalczył rzut karny, a chwilę później oddał fenomenalne uderzenie z dystansu. W obu przypadkach na wysokości zadania stanął Kacper Krzepisz.
Bramkarz Arki, który od początku sezonu znajduje się w wysokiej formie, najpierw wybronił jedenastkę, sprokurowaną przez Mateusza Stępienia. Golkiper wyczuł miejsce uderzenia piłki z karnego przez Macieja Urbańczyka. Chwilę później w wielkim stylu, efektowną paradą zatrzymał lecącą w okienko bramki futbolówkę uderzoną przez Szreka zza szesnastki. Szczęście gdynian skończyło się wraz ze spełnieniem się popularnego powiedzenia: – Do trzech razy sztuka. Odra wykonała rzut rożny. Ponowione dośrodkowanie w wykonaniu wprowadzonego po przerwie Macieja Makuszewskiego trafiło do Mateusza Kamińskiego. Kapitan wygrał pojedynek powietrzny z Martinem Dobrotką, strzelając gola głową. Nawet interweniujący Krzepisz nie zdołał odbić piłki na tyle mocno, by wyleciała poza światło bramki.
4-procentowa skuteczność
Opolanie nie cieszyli się jednak długo z prowadzenia. Adamczyk przebojem i z dużym szczęściem wygrał dwie przebitki przed polem karnym gości, uderzając z bliska obok bezradnie interweniującego Dominika Kalinowskiego. Trafienie zadziałało pobudzająco na miejscowych. Zupełnie zepchnęli Odrę do defensywy. Momentami podopieczni Piotra Plewni bronili się całą drużyną w polu karnym. Wtedy Arka próbowała szczęścia z dystansu. W niedzielę sprzyjało ono opolanom, bowiem próba Janusza Gola zatrzymała się na słupku, a Adamczyka przeszła obok bramki. Finalnie mimo oddanych 25 strzałów przez gdynian tylko dwa były celne, a jeden został zamieniony na bramkę. 4-procentowa skuteczność to wynik fatalny dla drużyny aspirującej do Ekstraklasy.
I jeszcze przed końcem zemściła się na Arce. Ani przestrzelony karny, ani stracony gol nie zabił ducha w Odrze, która przetrzymała napór rywali i wyprowadziła decydujący cios w doliczonym czasie gry. Michał Spychała przedarł się prawym skrzydłem, dograł w pole karne do Michala Kleca, który zdobył bramkę na wagę trzech punktów. Ponownie blisko skutecznej interwencji był Krzepisz, ale piłka przetoczyła się po jego rękawicy i po odbiciu się od słupka wylądowała w siatce.
Drugie zwycięstwo w trzech ostatnich meczach dają poczucie bezpieczeństwa Odrze. Po słabym początku wyszła ze strefy spadkowej i stopniowo pnie się w górę tabeli. Dla Arki porażka przed własną publicznością i to z opolanami, którzy w Gdyni nie wygrali od 1983 roku, to kolejny dowód na nierówną formę, za którą odpowiedzialność ponosi trener Tarasiewicz.
Arka Gdynia – Odra Opole 1:2 (0:0)
Bramki: Adamczyk 70′ – Kamiński 66′, Klec 90+3′
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Trzy gole, czyste konto i trzy punkty trafiają do Wisły Kraków
- Igor Łasicki: „Wisła musi dominować rywali”
- Wisła Kraków ma nową perełkę. Kim jest Kacper Duda?
Fot. Newspix