Reklama

Po pierwsze, historia. Po drugie, teraźniejszość. Klasyk na start weekendu z Ekstraklasą

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

19 sierpnia 2022, 11:20 • 6 min czytania 23 komentarzy

Legia Warszawa kontra Górnik Zabrze. Kosta Runjaic kontra Bartosch Gaul. Lukas Podolski kontra Josue. Piątek w Ekstraklasie stoi pod znakiem klasyku, który będzie rozegrany przy Łazienkowskiej 3.

Po pierwsze, historia. Po drugie, teraźniejszość. Klasyk na start weekendu z Ekstraklasą

Wcześniej o punkty powalczą na Podlasiu.

Jagiellonia Białystok – Miedź Legnica

Łączą ich trzy porażki z rzędu. Dzieli – fakt, że gospodarze przerwali tę haniebną serię. Jagiellonia w poprzedniej kolejce zaimponowała niezłomnością, bo przy 0:2 z Rakowem nie załamała się, podniosła i doprowadziła do remisu 2:2. 

Kiedy nie wygrywamy, to nie jest tak, że wyłącznie wynik jest wymierną kwestią oraz oceną naszej pracy. Wszystko jest poddawane głębszej analizie, jakie mamy oczekiwania wobec zespołu oraz poszczególnych zawodników. Sytuacje, w których prezentowaliśmy się gorzej z czegoś wynikały i podczas zajęć staramy się to wyeliminować. Z Częstochowy wróciliśmy w nocy z niedzieli na poniedziałek. Pierwsze zajęcia miały charakter regeneracyjny, a potem mieliśmy tylko dwa treningi, które mogliśmy poświęcić na poprawę organizacji gry. Raków nie powinien mieć tylu okazji, nad czym też pracowaliśmy w tygodniu – tłumaczył trener Jagi Maciej Stolarczyk.

Dzisiaj przekonamy się, czy remis z wicemistrzem kraju będzie punktem zwrotnym dla kariery szkoleniowca ze Słupska na Podlasiu. W pierwszych tygodniach sezonu trudno wymarzyć sobie kogoś lepszego do podbudowania własnego morale niż Miedź.

Reklama

Nie zapominajmy, że wywalczyła awans z potężną przewagą nad resztą stawki, aczkolwiek początek rozgrywek na pewno jest dla niej dużym rozczarowaniem. My nie zamierzamy podawać jej pomocnej dłoni i już nie możemy doczekać się pierwszego gwizdka – zapowiadał Stolarczyk.

A goście? Kiedyś mówiło się, że kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi, gdzie miedź oznaczała pieniądze. W obecnym sezonie zaczyna obowiązywać powiedzenie, że kto kopie w Miedzi, ten na dnie tabeli siedzi, gdzie oczywiście Miedź to drużyna z Legnicy. Ekipa z Dolnego Śląska może czuć się zagubiona i niechciana, bo ani nie pasuje do I ligi (którą w poprzednich rozgrywkach przerosła), ani do Ekstraklasy (przynajmniej na razie). Gdzie ma się podziać? Bo i tak źle, i tak niedobrze.

Analizując mecz z KGHM Zagłębiem, do przerwy stworzyliśmy cztery stuprocentowe sytuacje – stwierdził trener beniaminka Wojciech Łobodziński w rozmowie z klubowymi mediami.

Jednak czy na pewno analizował spotkanie z poprzedniego piątku i porażkę 0:1? Bo kiedy spoglądamy w bilans goli oczekiwanych z tej rywalizacji, widzimy, że Miedź w sumie wypracowała xG na poziomie 0,9, a przeciwnicy 1,5. Pewnie, różnie te algorytmy bywają liczone, ale cztery stuprocentowe sytuacje zawarte w 0,9? No nie.

Wielu rzeczy zabrakło. Na pewno skuteczność, szczególnie w meczach z Wisłą Płock i Zagłębiem, była na niskim poziomie i dlatego nie zdobyliśmy punktów. Nie mieliśmy mniej sytuacji bramkowych od rywali i to jest klucz do odniesienia zwycięstwa – kontynuował szkoleniowiec.

No dobra, zerknijmy w potyczkę z Nafciarzami i jakość wykreowanych szans. Miedź kończyła zawody z xG 1,4, a zespół z Mazowsza z 2,7. Coś tu się nie zgadza. Panie Łobodziński, to nie ta sprawa…

Reklama

Fakt, ekipa z Legnicy traci bramki hurtowo i słusznie, że w ostatnim tygodniu szczególnie skupiano się na defensywie, jak przyznał szkoleniowiec, ale to nie tak, że z przodu wszystko było cacy i tylko skuteczności brakowało. To zwyczajnie nieprawda.

Na starcie sezonu generalnie Miedź nie imponuje, jednak za jedno ją trzeba pochwalić – za wyciągnięcie Olafa Kobackiego z Arki Gdynia. Młodzieżowiec, który cztery lata ćwiczył w Atalancie Bergamo, wniósł trochę polotu i finezji do tej smutnej jak… no smutnej drużyny. Ze względu na przełożenie rywalizacji z Lechem Poznań zespół z Dolnego Śląska miał okazję zagrać jedno spotkanie mniej niż większość Ekstraklasy, a i tak 21-latek przykrywa wszystkich czapką pod względem dryblingów:

  • 30 prób (1. w lidze)
  • 12 udanych (1. w lidze)
  • 7,5 prób średnio na mecz (1. w lidze)

Brawo. To się ogląda. Tak powinni grać skrzydłowi. Kobacki kiedy dostaje piłkę, nie szuka kwadratowych jaj, tylko rusza na przeciwnika niczym rozjuszony byk na torreadora. Jeśli potrzebowaliście powodu, by obejrzeć starcie Jagi z Miedzi, to proszę bardzo. Warto zobaczyć tego młodzieńca w akcji.

Legia Warszawa – Górnik Zabrze

Teoretycznie najciekawszy mecz 6. kolejki. Po pierwsze, wiadomo, historia. Z jednej strony 15-krotny mistrz kraju i dwukrotny półfinalista europejskich pucharów, z drugiej – 14-krotny mistrz kraju i jedyny polski finalista europejskich rozgrywek. Dziesiątki lat rywalizacji Warszawy z Górnym Śląskiem. Goroli z hanysami. Po drugie, teraźniejszość. Z jednej strony Legia, którą odbudowuje dyrektor sportowy Jacek Zieliński i trener Kosta Runjaic, po trzech zwycięstwach w czterech ostatnich kolejkach. Z drugiej Górnik Zabrze prowadzony przez Bartoscha Gaula, reprezentanta mogunckiej szkoły opartej na wysokim pressingu, z którym na ławce już zdążył pokonać Raków, co w tym roku udało się jeszcze tylko Zagłębiu Lubin. Słowem – klasyk zapowiada się dobrze.

Jeśli dzisiaj Legia odniesie zwycięstwo, przynajmniej na chwilę zostanie liderem.

Nie patrzymy na to. Raczej chcemy zagrać dwie równe połowy na odpowiednim poziomie. Widzę zalety w zespole, ale cieszę się przede wszystkim z tego, że tych wad jest z każdym tygodniem mniej. Widziałem w spotkaniu z Widzewem dwa oblicza. Nie potrafiliśmy zamknąć tego spotkania, zrobiło się nerwowo. Mam nadzieję, że przy wsparciu kibiców i energii z trybun, wykonamy następny krok do przodu – przyznał Runjaic.

Po przerwie z RTS ekipa niemieckiego szkoleniowca straciła kontrolę, ale generalnie zdaje się, że powoli coś zaczyna w niej działać. Błyszczy Josue, rośnie Bartosz Kapustka, swoje robi Paweł Wszołek, znowu dominuje Filip Mladenović. Tak jak należało się spodziewać, drużyna z Warszawy stara się mieć piłkę przy nodze, w tym momencie ze średnim posiadaniem na poziomie 59% jest druga. Po stracie szybko próbuje odebrać futbolówkę, średnio co 4,4 podania przeciwnika podejmuje akcję w defensywie, ale niekoniecznie rusza do wysokiego pressingu. Przeciętnie notuje 7,6 przejęć na połowie rywali, znacznie mniej niż Górnik – 12.

Zespół z Zabrza ze średnim posiadaniem 60% jest najlepszy, tyle że w przeciwieństwie do Legii woli odbierać piłkę wyżej. Szczególnie w dwóch ostatnich starciach – z Rakowem i Stalą – był w tym bardzo skuteczny z odpowiednio 17 i 14 przejęciami na połowie przeciwnika. W ofensywie błyszczy Lukas Podolski, sekundować mu starają się Erik Janza i Paweł Olkowski, a w obronie udany początek zalicza Richard Jensen. Przyzwoity start miał też bramkarz Kevin Broll, tyle że w potyczce ze Stalą wyleciał z czerwoną kartką i dzisiaj na Łazienkowskiej zapewne wystąpi Daniel Bielica.

I jedni, i drudzy będą chcieli grać w piłkę, nie za nią biegać, więc jest szansa na bitwę godną klasyku. Co warte odnotowane – wśród gospodarzy przynajmniej na ławce znajdzie się Carlitos, pierwszy raz po powrocie do Polski.

– Ma wyjątkowe doświadczenie i nie potrzebuje aklimatyzacji, wiec będzie od razu gotowy do gry. Czy wystąpi od początku już z Górnikiem Zabrze? Przekonacie się w piątkowy wieczór. Wczoraj pierwszy raz z nami ćwiczył. Było dużo śmiechu, dobrej atmosfery. Na pewno będzie w kadrze – przyznał Runjaic.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

foto. FotoPyk

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

23 komentarzy

Loading...