Wiecie, kiedy mamy do czynienia z dominacją? Wtedy, gdy trzy osoby z jednego kraju stają na podium mistrzostw Europy. Powiedzmy sobie wprost: raczej nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w takiej roli występują nasi reprezentanci. A dziś to właśnie Polki rozniosły konkurencję w rywalizacji we wspinaczce na czas, zajmując… cztery pierwsze lokaty. Do tego srebro wśród mężczyzn zdobył Marcin Dzieński. Nie da się tego opisać inaczej, niż tak, że w tej konkurencji jesteśmy potęgą.
Spis treści
Sprawa polsko-polska
O tym, że mamy doskonałe zawodniczki we wspinaczce na czas wiemy nie od dziś. Aleksandra Mirosław kilkukrotnie biła w końcu rekord świata, jest też dwukrotną mistrzynią świata w tej konkurencji. Na igrzyskach nie zdobyła medalu tylko dlatego, że sprint, bouldering i prowadzenie – trzy wspinaczkowe konkurencje – traktowano tam jako jedną całość. I choć w tej pierwszej była bezkonkurencyjna, to w dwóch pozostałych już nie. Na mistrzostwach Europy, obsadzonych słabiej, niż inne wielkie imprezy, zawodniczka Grupy Sportowej ORLEN musiała być faworytką.
Zagrozić jej mogły… głównie koleżanki z kadry. Na czele z inną Aleksandrą – Kałucką. Bo to ona w ostatnich miesiącach wyróżniała się najbardziej, choć i Natalia, jej bliźniaczka, wielokrotnie pokazywała, że ma spory talent. A do tego dochodziły jeszcze Patrycja Chudziak i Anna Brożek. Polki zresztą w komplecie i to bardzo pewnie przeszły przez rozgrywane rano eliminacje. Najpewniej? Oczywiście, Mirosław, która jako jedna z ledwie dwóch zawodniczek zeszła poniżej siedmiu sekund, osiągając 6,636. Drugą była Ola Kałucka, ale jej czas – 6,994 s – od wyniku starszej koleżanki dzieliła przepaść.
W 1/8 finału nasze reprezentantki też nie dały się pokonać i do ćwierćfinału awansowały w komplecie. Jedno było już wtedy jednak pewne – że któraś z nich odpadnie przed półfinałami. Padło na Annę Brożek, którą o 0,087 s pokonała Patrycja Chudziak. Pozostałe Polki wyprzedziły za to swoje rywalki z innych krajów. I już wtedy – a byliśmy jeszcze przed walką o finał – wiedzieliśmy jedno: że na podium staną tylko nasze zawodniczki. I może obdarło nas to nieco z emocji w finałowej rywalizacji, ale trzeba przyznać, że czasem fajnie mieć taki komfort.
OBEJRZYJ MATERIAŁ WIDEO Z ALEKSANDRĄ MIROSŁAW:
Komfort miała też w półfinale Ola Mirosław. Z czasem 6,679 s nie dała żadnych szans Patrycji Chudziak. Siostrobójczą rywalizację stoczyły za to Ola i Natalia Kałuckie. Wygrała ta pierwsza, która czasem 6,908 s pokazała, że może stanowić zagrożenie nawet dla Mirosław. I faktycznie stanowiła – w finale to ona lepiej wystartowała, a gdy bardziej utytułowana z Polek popełniła drobny błąd, wydawało się, że będziemy świadkami sensacji. Na ostatnich metrach Mirosław pokazała jednak, dlaczego jest mistrzynią i kilkoma mocniejszymi, szybszymi ruchami, wyprzedziła rodaczkę, wygrywając z czasem 6,922 s.
Kałucka była wolniejsza o nieco ponad jedną dziesiątą sekundy. To jednak nie było istotne – najważniejsze, że na podium stanęły trzy Polki. Uzupełniła je druga z sióstr, która pokonała Chudziak w walce o brązowy medal.
Dzieński ze srebrem
W rywalizacji mężczyzn na medal nie liczyliśmy aż tak mocno. Owszem, wiedzieliśmy, że Marcina Dzieńskiego na taki występ stać. Pokazał to zresztą już w kwalifikacjach, gdzie uzyskał piąty czas (5,759 s). Trzeba było jednak pamiętać, że to zawodnik, który najlepsze występy ma raczej za sobą – w 2016 roku zostawał mistrzem świata, rok później Europy, do tego w 2013 na mistrzostwach Starego Kontynentu był srebrny, a dwa lata później brązowy. Potem jednak jego medalowe żniwo zwolniło i od 2017 roku nie stał na podium którejkolwiek z największych imprez.
Do tegorocznych mistrzostw Europy przygotował się jednak znakomicie.
Już w 1/8 finału pokazał, że może być groźny dla rywali. Pokonał wtedy Kostiantyna Pawłenkę z Ukrainy, kończąc rywalizację z czasem 5,681 s. Wydawało się jednak, że ćwierćfinał będzie szczytem możliwości Polaka, bo tam natknął się na Bassę Mawema. Francuz, choć już 37-letni, nadal jest jedną z największych gwiazd wspinaczki. Był też faworytem dzisiejszych zmagań. Dzieński pokonał go jednak o 106 tysięcznych sekundy, osiągając czas 5,566 s. Z każdym kolejnym występem się więc poprawiał.
I tak było też w półfinale! Tam Polak wyeliminował aktualnego wicemistrza świata, Hiszpana Erika Noyę Cardonę. Dzieński swój rezultat zbił do 5,452 s. Hiszpan wolniejszy był o 61 tysięcznych. Nasz reprezentant był więc już pewny medalu, pozostawało tylko pytanie, jakiego koloru krążek zostanie mu założony na szyję. Niestety – okazało się, że będzie on srebrny. W finale Polak popełnił bowiem jedyny w czasie całego dnia rywalizacji błąd i przegrał z Danyjiłem Bołdyrewem, aktualnym mistrzem świata, który bronił też tytułu mistrza Europy.
Nie zmienia to jednak faktu, że Dzieński przekroczył oczekiwania. I do dorobku Polek dołożył czwarty medal.
Wyniki
Kobiety:
1. Aleksandra Mirosław (Polska)
2. Aleksandra Kałucka (Polska)
3. Natalia Kałucka (Polska)
4. Patrycja Chudziak (Polska)
Mężczyźni:
1. Danyił Bołdyrew (Ukraina)
2. Marcin Dzieński (Polska)
3. Gillaume Moro (Francja)
Fot. Newspix