Jak co tydzień wybieramy jedenastkę najlepszych piłkarzy w kolejce (kozaków) i najgorszych (badziewiaków). Nasz grafik przesyła serdeczne wyrazy wdzięczności Kristofferowi Velde, dzięki któremu ma mniej roboty – nie musi zmieniać pozycji prawoskrzydłowego. Norweski zawodnik Lecha Poznań ma 100-procentową frekwencję w jedenastce antybohaterów weekendu. I nic nie wskazuje na to, by w przyszłości miał popsuć tę statystykę.
Kozacy. Zaskakujące odrodzenie Mateusza Matrasa
Zanim jednak przejdziemy do podsumowania popisów ekstraklasowej odpowiedzi na Martina Odegaarda, zajmijmy się pozytywnymi bohaterami minionej kolejki. Po raz trzeci w naszym zestawieniu lądują Davo i Dawid Abramowicz. Pierwszy to najlepszy zawodnik ligi po czterech kolejkach. Drugi – ciągnie Radomiaka, jest w formie jako jeden z nielicznych jego piłkarzy.
Piorunujące wejście do Ekstraklasy zalicza Richard Jensen. Drugi mecz, drugi raz w jedenastce kozaków. Druga liga holenderska, z której przyszedł, nie kojarzy nam się z wybitnymi stoperami, a tu proszę – gość jest pewny, silny, piłka nie przeszkadza mu w grze. Z niezłymi fachowcami na tej pozycji kojarzy nam się za to Finlandia, z której pochodzi. Mieliśmy w Ekstraklasie Paulusa Arajuuriego – kozak bez dwóch zdań. Robert Ivanov? Abstrahując od absurdalnie słabego początku tego sezonu – również wartość dodana. Nie sprawdził się jak dotąd tylko Joona Toivio, przychodzący do Bruk-Betu z mocnym CV, ale trafiał w specyficznym momencie do specyficznego klubu. Jensen jest póki co na arajuuriowo-ivanovowej drodze.
Pamiętacie jeszcze czasy, gdy Mateusz Matras był uznawany najpierw za najbardziej niedocenianego piłkarza w lidze, później za czołowego pomocnika, czego ukoronowaniem był transfer do Lechii? I to Lechii naprawdę mocnej, działającej z rozmachem, walczącej o mistrzostwo, gdzie zawodnik miał tworzyć formację z Wolskim, Krasiciem czy Sławczewem. Było to dawno, ale Matras niewątpliwie miał swój moment. Był firmą kojarzącą się z solidnością i skutecznością w pojedynkach, fizycznym pomocnikiem, który nie był też kołkiem w grze do przodu. W Lechii przepadł. Nie odnalazł się w Zagłębiu. W Górniku niczego specjalnego nie pokazał. Odszedł do Stali, która była jego ekstraklasową ostatnią deską ratunku.
Przemierzył drogę od kozaka w środku pola, przez przeciętniaka, do piłkarza będącego beneficjentem poszerzenia ligi. W międzyczasie zmienił pozycję, bo dziś oglądamy go w defensywie. Czy to najlepszy Matras od czasów Pogoni Szczecin? Niewątpliwie tak. Zawodnik i trzyma linię defensywną, i stanowi nieocenioną wartość przy stałych fragmentach gry (a to najgroźniejsza broń Stali – sześć na siedem jej bramek padło właśnie ze stojącej piłki). W meczu z Cracovią znowu pomógł w ofensywie, bo to on „asystował” przy samobóju Pestki. To już nie jest ligowy dżemik. To znów – tak, tak, drodzy państwo – czołowy piłkarz na swojej pozycji.
Na słowa uznania zasługuje także Łukasz Łakomy, czyli ścisła czołówka najlepszych młodzieżowców tego sezonu. Opowiadał nam kiedyś w Weszłopolskich, że jego atutem jest strzał z dystansu, ale jeszcze nie potrafi go do końca sprzedać. No i wreszcie mu siadło – to on uderzeniem sprzed pola karnego otworzył wynik w meczu z Lechem Poznań. Zanim trafił do siatki z dystansu, oddał 35 prób strzałów zza pola karnego. Skuteczność faktycznie marna, ale niewątpliwie jest potencjał na to, by ją poprawić.
Badziewiacy. Niezwykle irytujący Velde
Najgorsi w minionej kolejce? Po trzech meczach Lecha Poznań badziewiakowego hat-tricka notuje Kristoffer Velde – serdecznie gratulujemy! To duża sztuka, bo przecież Norweg miał być największym wygranym zmiany szkoleniowca. Skorża schował go głęboko w szafie (i słusznie), a Holender – trochę z braku innych opcji – postanowił go odkurzyć. Odpłacił się golem z Karabachem, ale… to tyle.
Niezwykle irytujący. Spowalniający akcje. Tracący piłki. Partolący proste sytuacje. Ciekawe, co na jego temat sądzi John van den Brom, ale istnieje duża szansa, że jest mimo wszystko jest usatysfakcjonowany. Niedobrą informacją dla „Kolejorza” jest fakt, że zespół może być skazany na Velde. Spośród skrzydłowych w formie jest tylko Skóraś. Ba Loua leczy uraz, a Citaiszwili notuje niezwykle bezbarwne wejście do ligi. Na miejscu van den Broma pomyślelibyśmy o tym, by poszukać jakichś innych opcji (może przesunięcie Pereiry na skrzydło?), bo Norweg ewidentnie nie dojeżdża.
Bohaterami jedenastki badziewiaków jest dwójka niewiele myślących w weekend zawodników Jagiellonii, która zawaliła jej mecz. Mateusz Skrzypczak obejrzał drugą żółtą kartkę za bezsensowny faul w środku pola (inaczej: byłby może sensowny, to klasyczne przerwanie kontry, gdyby nie miał już na swoim koncie napomnienia), a Andrzej Trubeha wytrwał na boisku ledwie trzynaście minut, do momentu, aż skasował stopę rywala (za co obejrzał czerwoną kartkę). W efekcie białostoczanie kończyli mecz w dziewiątkę i dali sobie wbić bramkę w doliczonym czasie gry. Można zastanawiać się, który z tej dwójki popełnił większą głupotę, ale to trochę tak, jakby rozważać, która z sióstr Godlewskich gorzej śpiewa. Pod względem procesu myślowego – gorzej wypada pewnie Skrzypczak. Pod względem boiskowego chamstwa – pewnie Trubeha. Niemniej – obaj się skompromitowali.
Podobnie jak Paweł Lenarcik, który nie wykorzystał niechlujnego prowadzenia piłki przez Lewandowskiego (i dał się okiwać), a potem wpuścił strzał Kolara, który miał na rękach. Już na poziomie pierwszej ligi nie był wyróżniającym się bramkarzem i trochę dziwimy się Miedzi – bardzo aktywnej na rynku transferowym – że nie szuka dla niego jakiejś alternatywy. Władze legnickiego klubu jako jeden z powodów spadku z Ekstraklasy w sezonie 18/19 podawały zbyt późne zadbanie o obsadę bramki – nie dojeżdżał ani Kanibołocki, ani Sapela, dopiero Dżanajew zapewnił jakąś stabilizację, ale zdążył rozegrać tylko siedem meczów. Drogi beniaminku – warto się zastanowić, czy nie powielasz własnych błędów z przeszłości.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Sekulski: – Lech? Coś było, ale myślę, że temat jest zamknięty [WYWIAD]
- Napędzany przez złość, dynamit w nogach. Skąd wziął się Jakub Myszor
- Wizerunkowi dyletanci. Jak Paweł Żelem i Adam Mandziara kompromitują Lechię Gdańsk
Fot. newspix.pl