W inauguracyjnym meczu 60. sezonu Bundesligi Bayern Monachium zademonstrował futbol totalny. Tłem dla gry mistrzów Niemiec byli niedawni zwycięzcy Ligi Europy – piłkarze Eintrachtu Frankfurt. Die Roten rozbili miejscowych 6:1.
Wydarzeniem dnia nad Wisłą, ale także w stolicy Katalonii była prezentacja Roberta Lewandowskiego w roli nowego napastnika Barcelony. Przypadła ona w dniu nacechowanym symboliką. Dokładnie 365 dni temu z Blaugraną rozstawał się z Leo Messi. Dziś również w pełnoletniość wszedł Gavi, czyli nadzieja Barcy. Symboliczny okazał się również inauguracyjny mecz Bayernu Monachium w Bundeslidze. Die Roten pokazali jak będą grać wobec braku polskiego snajpera.
Eintracht Frankfurt – Bayern Monachium 1:6
Futbol totalny
Namiastkę sposobu gry, jaki Bawarczycy będą chcieli prezentować mieliśmy już w Superpucharze Niemiec. Już wtedy ręce składały się do oklasków, oglądając niczym nieskrępowaną w ataku ekipę Juliana Nagelsmanna. Kwartet ofensywny, czyli Serge Gnabry, Jamal Musiala, Thomas Mueller i Sadio Mane pozostawał nieuchwytny dla defensywy RB Lipsk. Jak się okazało, nie był to jednorazowy wyskok, a taktyka, którą pewnie przez kolejne miesiące będzie zachwycał Bayern. Mówiąc po cruyffowsku: futbol totalny! Duża wymienność pozycji w ataku, obrońcy – nawet środkowi – jako skrzydłowi i napastnicy, pomocnicy jako ostatni zawodnicy przed bramkarzem, golkiper na środku boiska. Chaos kontrolowany. Jako pierwszy o jego sile w lidze przekonał się Eintracht Frankfurt.
Inauguracja 60. sezonu Bundesligi odbyła się z wielką celebrą, wyśpiewanym hymnem Niemiec przez Carolin Niemczyk. Swoje trzy grosze dorzucili również fani Orłów, przygotowując efektowną oprawę i odpalając pirotechnikę, która na chwilę sparaliżowała spotkanie. Tylko na chwilę, bowiem ofensywny kwartet Bayernu zrobił taką wichurę pod polem karnym Eintrachtu, że błyskawicznie rozgonił gęsty dym.
Jeśli pirotechnika miała pomóc frankfurtczykom i zagrzać ich do walki, to zupełnie to nie wyszło. Mało tego, prawdopodobnie gęsty dym przeszkodził Kevinowi Trappowi w pierwszej interwencji w meczu. Joshua Kimmich zdecydował się na uderzenie z rzutu wolnego oddalonego o przeszło 30 metrów od bramki, do tego poza jej światłem. Wszyscy, włącznie z bramkarzem czekali na dośrodkowanie, natomiast trzeci kapitan Bayernu zdecydował się na sprytne półgórne uderzenie na bliższy słupek, którym zaskoczył Trappa. Z ograniczoną widocznością golkiper wpuścił pierwszego gola w Bundeslidze w sezonie 2022/23.
Z opuszczoną gardą
Kibice ligi niemieckiej nie musieli na inauguracyjne trafienie czekać zbyt długo, bowiem zaledwie pięć minut. Eintracht od razu chciał się zabrać do odrabiania strat. Sercem Orłów jest Filip Kostić i to on starał się szarpać i szarżować na skrzydle. Był jednak bardzo niedokładny, tak jakby myślami był już w Turynie, gdzie niebawem ma trafić na mocy transferu definitywnego do Juventusu. Myślami gdzieś na urlopach znajdowali się również pozostali zawodnicy miejscowych, szczególnie ci z obrony.
Kolejne bramki Bayern zdobywał z ogromną łatwością. Stały fragment gry? Nieprzypilnowany Benjamin Pavard. Strata piłki na własnej połowie? Dwa podania i debiutancki ligowy gol Sadio Mane. Kontratak? Wyjście dwa na jeden z bramkarzem. Do tego wciąż świetny dryg do ostatnich podań posiada Mueller, który asystował przy trafieniach Musiali i Gnabry’ego. Zaledwie 43 minuty potrzebowali Die Roten, by zupełnie zdemolować Eintracht, wbijając mu pięć goli. Autorami kolejnych trafień byli różni zawodnicy. W zasadzie Orły nie wiedziały skąd zostanie przypuszczony kolejny atak. Nic więc dziwnego, że na loży honorowej dumny jak paw rozsiadał się Hasan Salihamidzic. Nie dziwi również postawa Olivera Glasnera, który z bezradności usiadł na ławce rezerwowych, ukrywając twarz głęboko w dłoniach.
Orły nie potrafiły przeorganizować się odpowiednio w obronie. Nie miały jednak problemu z tym, by z podniesioną przyłbicą ruszyć na doskonale dysponowanego rywala. Gdy piłkarze Glasnera marnowali swoje okazje – Tuta strzelił w poprzeczkę, Lindstroem po minięciu trzech rywali w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki. Die Roten punktowali rywala jak nowicjusza z opuszczoną gardą. Dowodem na to była astronomiczna statystyka oddanych strzałów w pierwszej połowie, która wyniosła aż 21.
Dwie połowy
Przed większą kompromitacją Eintracht uratował gwizdek sędziego na przerwę. Podczas 15 minut Glasner zdecydował się ograniczyć straty. Dokonał trzech zmian, przeorganizował grę i podpowiedział swoim piłkarzom jak skutecznie odpowiadać na skomasowany atak Bayernu. To rozwiązanie w przerwie Superpucharu Niemiec znalazł również Domenico Tedesco. Tak jak w ofensywie Bawarczycy są nieuchwytni, tak w defensywie, szczególnie wobec wysokiego pressingu, pozostają bardzo wrażliwi i chaotyczni. O ile, w ataku siła wymienności pozycji jest ogromna, o tyle w obronie wywołuje ogromny chaos. Gdy wszyscy biegną do pożaru, nikt go nie gasi, a każdy sobie przeszkadza.
Mimo bagażu pięciu bramek Eintracht odważnie atakował Bayern. Spustoszenie w linii defensywnej siał wprowadzony z ławki Randal Kolo Muani. Błędy indywidualne przytrafiały się to Pavardowi, to Lucasowi Hernandezowi, to Manuelowi Neuerowi. Doświadczony golkiper już w Superpucharze Niemiec popełnił błąd przy wyjściu z bramki. Bez konsekwencji. Teraz przydarzył mu się kiks w wyprowadzeniu, który wykorzystał Kolo Muani, zdobywając honorową bramkę. Orły stwarzały sobie kolejne okazje, ale głównie dlatego, że Bayern spuścił z tonu. W momencie gdy podkręcał tempo, frankfurtczycy byli bezradni, co strzałem na dublet przypieczętował Musiala, czyli największy wygrany odejścia Lewandowskiego. 18-latek stał się perłą w koronie Bayernu.
Działacze klubu liczą, że będzie błyszczał jak najdłużej. Po piątku triumfują również wizerunkowo. W dniu prezentacji Lewandowskiego w Barcelonie, Bayern rozbił ligowego rywala, wbijając mu sześć bramek. Raczej nikt nie zapyta, kto będzie strzelał gole dla monachijczyków. O kolejne trafienia Nagelsmann raczej nie musi się martwić. 11 bramek w dwóch meczach to wynik imponujący. Jednak tracąc aż trzy gole w spotkaniach, które znajdowały się całkowicie pod kontrolą Bawarczyków, mogą niepokoić trenera. Dla Eintrachtu taka inauguracja to siarczysty policzek na start. Drugi może zarobić w środę w Superpucharze Europy przeciwko Realowi Madryt. O inauguracyjnym spotkaniu kibice będą chcieli szybko zapomnieć. Wspominać go mogą jedynie w kontekście porwania i powieszenia odwróconej do góry nogami flagi Bayernu oraz odbicia swojego kumpla z rąk stewardów. To była najbardziej spektakularna akcja Eintrachtu w piątkowy wieczór.
Eintracht Frankfurt – Bayern Monachium 1:6 (0:5)
Bramki: Kolo Muani 64′ – Kimmich 5′, Pavard 11′, Mane 29′, Musiala 35′ i 83′, Gnabry 43′,
WIĘCEJ O BUNDESLIDZE:
- 60 pytań bez odpowiedzi przed startem Bundesligi
- „W Sewilli balowaliśmy do rana. We Frankfurcie przywitało nas 200 tys. kibiców”
- „Huetter pozostawił po sobie stajnię Augiasza w Gladbach”
Fot. Newspix