Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oficjalnie przedstawiła dziś nowego trenera. Został nim Tuomas Sammelvuo, 46-letni Fin, który ma za sobą pracę z reprezentacjami swojego kraju i Rosji oraz w klubach z tego państwa. Jako siatkarz występował z kolei przez rok w kędzierzyńskim zespole. Teraz czeka go trudne zadanie – po świetnych sezonach Nikoli Grbicia i Gheorghe Cretu będzie starał się utrzymać mistrza Polski na szczycie nie tylko krajowych, ale i europejskich rozgrywek. I to bez Kamila Semeniuka.
Spis treści
Gheorghe Cretu. Jeden wielki sezon
Gheorghe Cretu powracał do Polski przed sezonem 2021/22, by objąć ZAKSĘ. Powracał, bo wcześniej pracował w Cuprum Lubin i Asseco Resovii Rzeszów. Tam nie odnosił jednak wielkich sukcesów. Okres pracy w Kuzzbasie Kemerowo (2019/20) miał już jednak niezły – z tym klubem zdobył Superpuchar Rosji, a w tamtejszej lidze zajął trzecie miejsce. Gdy więc ZAKSA szukała trenera, a Rumun był bez klubu i w dodatku znał polskie realia, zdawał się niezłym kandydatem.
Choć trudno było przypuszczać, by miał dorównać osiągnięciom Nikoli Grbicia. Ten w końcu wygrał z ZAKSĄ Puchar Polski i osiągnął historyczne wynik, wygrywając Ligę Mistrzów. Cretu miał przede wszystkim sięgnąć po tytuł ligowy, który pod przywództwem Serba akurat się kędzierzynianom wymknął. A zrobił znacznie więcej.
To pod jego wodzą ZAKSA jako pierwszy polski klub w historii wygrała potrójną koronę. Z wszystkich możliwych do zdobycia trofeów wymknęło się jej tylko jedno – Superpuchar Polski, w którym, na samym początku sezonu, przegrała z Jastrzębskim Węglem 0:3. Potem była już nie do zatrzymania. Czy to w lidze, czy w Pucharze Polski, czy w Lidze Mistrzów, gdzie udało się obronić zdobyty sezon wcześniej tytuł.
– Przyjście tutaj było dla mnie wyzwaniem, wiedziałem o zmianach w drużynie, o tym że w podstawowym składzie pojawi się trzech nowych zawodników. Gdzieś wokoło słyszeliśmy różne głosy, że nie jest możliwe aby po takich zmianach zespół utrzymał się na tym wysokim poziomie, reakcja zawodników, ich dystans do tego typu komentarzy, pokazały mi jednak charakter tej drużyny – mówił Cretu już po sezonie, żegnając się przy tym z klubem. Tak naprawdę już zimą było bowiem wiadomo, że z ZAKSĄ się rozstanie. Pierwotnie miał odejść do jednego z rosyjskich klubów, ale do tego ostatecznie nie doszło. Z wiadomych powodów.
ZAKSA znalazła się więc w dziwnej sytuacji, w której jej trener jednak mógłby ją dalej prowadzić, ale w zespole dogadano się już z nowym. Dziś oficjalnie ogłoszono jego przyjście.
Kierunek ten co wcześniej
Po raz drugi sięgnięto po szkoleniowca, który do niedawna pracował na Wschodzie. I po raz kolejny był to ktoś, kto miał doświadczenie z naszą ligą. Tuomas Sammelvuo pojawił się w niej jako zawodnik w roku 2009. Przez sezon reprezentował wtedy ZAKSĘ, potem wyjechał do Rosji, w której grał w kilku klubach. Jako trener też związany jest w dużej mierze z tym krajem. Choć jego pierwszą pracą była posada selekcjonera fińskiej, a więc ojczystej, kadry, to już w 2016 roku – trzy lata po rozpoczęciu kariery szkoleniowca – ściągnął go do siebie Kuzbass Kemerowo, z którym wywalczył mistrzostwo kraju. Od 2019 roku łączył za to posady trenera Zenita Petersburg oraz reprezentacji Rosji.
To z tym okresem wiążą się jego największe sukcesy. Pracując w Zenicie zdobył wicemistrzostwo kraju (2021) oraz drugie miejsce w Pucharze CEV (2021). Z kolei jako selekcjoner Rosjan doprowadził tę reprezentację do złota Ligi Narodów w 2019 roku oraz srebrnego medalu na igrzyskach w Tokio (gdzie Rosjanie grali jako Rosyjski Komitet Olimpijski). Jakiś czas temu wzbudziło to zresztą spore kontrowersje, gdy rosyjski portal Sport Express napisał, że Władimir Putin 15 lipca odznaczył Sammelvuo Orderem Przyjaźni – najwyższym możliwym odznaczeniem, jakie w Rosji może otrzymać obcokrajowiec.
– Tuomas zasłużył na wyróżnienie za ciężką pracę i wynik olimpijski. Federacja dołożyła wszelkich starań, aby ministerstwo sportu i działająca przy nim komisja ds. nagród prezydenta zaakceptowała wniosek. Nie będzie również problemu z dostarczeniem nagrody, ponieważ trener większość czasu spędza w Rosji – mówił wtedy sekretarz generalny Rosyjskiej Federacji Piłki Siatkowej Aleksander Jarmołenko w rozmowie z agencją TASS. Pewien zgrzyt jest więc odczuwalny, niemniej trzeba tu wspomnieć, że Fin zrezygnował z pracy dla Rosjan niedługo po rozpoczęciu przez nich inwazji na Ukrainę.
Zatrudnienie znalazł w Kędzierzynie-Koźlu.
– Oczywiście były różne propozycje, ale kiedy pojawiło się zainteresowanie ze strony ZAKSY, to było dla mnie ważne. Tutaj jest coś co można określić jako kultura zwyciężania. Grałem w tym klubie, więc jest to wielkim zaszczytem i przyjemnością, że będę pracował tu jako trener. Chciałbym podziękować ZAKSIE za szansę oraz za to, że czekali na moją decyzję, w momencie kiedy musieli dokonać wyboru co do trenera. Jestem zaszczycony, że mogę tu być – mówił w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Przed nim jednak spore wyzwanie. Z kilku powodów.
Zastąpić Cretu i… Semeniuka
O ile Gheorghe Cretu nie miał łatwo, przejmując zespół po Nikoli Grbiciu, o tyle Tuomas Sammelvuo ma być może… jeszcze trudniej. Choćby pod kątem kadrowym. Owszem, nie przeprowadzono tak sporego demontażu ekipy, jak przed poprzednim sezonem, ale do Perugii odszedł najważniejszy siatkarz ZAKSY, czyli Kamil Semeniuk. Polski przyjmujący był główną siłą napędową zespołu w poprzednim sezonie i jak na razie nie znaleziono dla niego zastępstwa, choć ogłoszono inne wzmocnienia – do klubu przyszli Dmytro Paszycki i Twan Wiltenburg (obaj to środkowi, na rok odszedł za to Krzysztof Rejno) oraz Przemysław Stępień (rozgrywający).
Znalezienie zastępstwa dla Semeniuka, a potem wkomponowanie nowego siatkarza w zespół będzie więc wyzwaniem i dla włodarzy ZAKSY, i dla jej nowego trenera. Ten w dodatku będzie musiał sobie poradzić z cieniem nie jednego, a już dwóch szkoleniowców, przez których pryzmat będzie zapewne oceniany. W zeszłym sezonie ZAKSA potwierdziła w końcu, że jest już zdecydowanie drużyną ze ścisłego europejskiego topu – ba, na tę chwilę jest w nim nawet najlepsza.
Wszyscy w Kędzierzynie-Koźlu (i sporo osób poza nim) chcieliby, by tam pozostała.
– Co do stawianych sobie i drużynie celów to łatwo byłoby powiedzieć, że musimy po prostu wygrywać. W sporcie wszyscy chcą zwyciężać. Zwłaszcza w ZAKSIE, gdzie drużyna wygrała wiele na przestrzeni ostatnich lat. Teraz musimy skupić się na codziennej pracy, na tym, ile wysiłku każdy wkłada w codzienną pracę w “biurze”, na treningach. Wierzę, że skupienie się na codziennych zadaniach, by realizować je w najlepszy możliwy sposób przynosi wyniki i zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi. Wiemy jak polskie drużyny wzmocniły się przed tym sezonem, więc rywalizacja będzie cięższa. Kiedy drużyny będą grały przeciwko ZAKSIE to jest oczywiste, że będą dawały z siebie wszystko – mówił Sammelvuo.
Na razie jednak przed wieloma siatkarzami ZAKSY mistrzostwa świata, które rozegrane zostaną w Polsce i Słowenii na przełomie sierpnia i września. Dopiero potem Sammelvuo będzie w stanie pracować w pełni ze swoim zespołem. Pomogą mu w tym Michał Chadała (asystent trenera), Adam Swaczyna (asystent trenera), Piotr Pietrzak (trener przygotowania fizycznego), Paweł Brand (I fizjoterapeuta), Bartosz Hołobut (II fizjoterapeuta) i Marcin Nowakowski (statystyk). Oraz nowy “team manager” – Michał Ruciak. Były już siatkarz dopiero co zakończył karierę, a teraz został sprowadzony przez ZAKSĘ, by pełnić w niej nową dla siebie rolę.
Czy to wszystko okaże się dla ZAKSY raz jeszcze mistrzowską kombinację? Przekonamy się w najbliższym sezonie PlusLigi.
Fot. Newspix