Jego marzeniem jest być najlepszym płotkarzem w historii lekkoatletyki. Tegoroczny sezon w tej dyscyplinie zakończył się dla niego jednak wcześniej – Devon Allen raczej nie wyjdzie w najbliższych miesiącach na bieżnie. Będzie za to… grał w futbol amerykański. Amerykanin podpisał trzyletni kontrakt z Philadelphią Eagles. Jeśli osoby decyzyjne w klubie będą z niego zadowolone – zarobi znacznie więcej, niż mógłby biegając przez płotki.
Dla Devona Allena futbol amerykański nie jest niczym nowym. Uprawiał go w czasach szkolnych, a także na uniwersytecie Oregon, gdzie w końcu jednak zdecydował się pójść w stronę lekkiej atletyki. Była to właściwa decyzja, bo na dystansie 110 metrów przez płotki rozwijał się kapitalnie. Szczyt formy osiągnął w tym roku, notując 12.84 sekund. To trzeci najlepszy czas w historii (zaledwie o cztery setne gorszy od rekordu świata Ariesa Merritta).
Trzeba jednak przyznać, że 27-latek świetnie wypadał już w poprzednim sezonie. Po raz pierwszy w karierze zszedł poniżej 13 sekund (12.99 w Zagrzebiu), pokazał się też ze znakomitej strony polskim kibicom w Chorzowie, osiągając 13.06. No ale niestety – na Stadionie Śląskim nie zobaczyliśmy go ani podczas 67. ORLEN Memoriału Janusza Kusocińskiego, ani nie zobaczymy w trakcie nadchodzącego Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej. Bo jego priorytety są teraz gdzie indziej.
Jeden z najszybszych ludzi w NFL?
Oczywiście to, że Devon Allen zrobi karierę w futbolu amerykańskim, nie jest niczym pewnym. Eagles co prawda podpisali z nim kontrakt, ale to nie znaczy, że zostanie w składzie na całe rozgrywki 2022 (które wystartują 8 września). Na ten moment w klubie trenuje bowiem kilkunastu zawodników występujących na jego pozycji, czyli “wide-receivera”. Obóz treningowy oraz mecze przedsezonowe zadecydują, czy Allen faktycznie zostanie w NFL na dłużej. Czy jednak szybciej, niż mu się wydawało, wróci do skakania przez płotki.
Miłości do lekkoatletyki Amerykanin co prawda nie zatracił, ale jego ostatnie doświadczenie z bieżni na pewno do miłych nie należą. Allen był bowiem jednym z faworytów do zdobycia złotego medalu podczas mistrzostw świata w Eugene, ale został zdyskwalifikowany za falstart. Jego czas reakcji był lepszy niż 0.1 sekundy – co nie jest dopuszczalne w regulaminie. To oznaczało wypadnięcie z finałowego wyścigu.
Allen tłumaczył się, że po prostu ma najlepszy czas reakcji na świecie. I absolutnie nie ruszył przed sygnałem do startu. Kiedy popatrzymy na powtórki – faktycznie trudno mówić o tym, żeby Amerykanin zrobił coś nie tak.
Devon Allen SHOULD NOT HAVE BEEN DISQUALIFIED.
He didn’t jump the gun.
He didn’t flinch.
He got punished for being TOO FAST.
Watch for yourself.
pic.twitter.com/03xd3S3JHm— Robert Griffin III (@RGIII) July 18, 2022
To już jednak przeszłość. Choć co ciekawe – Devon Allen na stałe wpisał się do grona największych pechowców w lekkoatletyce. Mimo że startuje od paru dobrych lat i należy do światowej czołówki, nigdy nie zdobył medalu wielkiej imprezy. Na igrzyskach w Rio de Janeiro w swojej konkurencji był czwarty, a w Tokio piąty. W 2019 roku podczas MŚ w Dausze zajął natomiast siódme miejsce w finale.
Trudno zatem powiedzieć, żeby jego apetyt na sukcesy został zaspokojony. Być może dlatego Devon Allen podkreśla, że nie zamierza zrezygnować z lekkoatletyki. Chce jednak przy tym spełniać swoje drugie marzenie, jakim jest gra w NFL. – Teraz albo nigdy, bo nie będę już młodszy – podkreślał, nawiązując do swojej decyzji (za “BBC Sport”).
Od wczoraj Devon Allen trenuje z Philadelphią Eagles. W tym wszystkim jest jednak zasadnicza kwestia, o której Amerykanin aż tak nie mówi. W lekkoatletyce nigdy nie zarobi tyle co za grę w futbol amerykański. Nie mówiąc już o tym, że w mainstreamie w USA przeciętni zawodnicy NFL cieszą się większą popularnością niż nawet czołowi płotkarze świata.
Fot. Newspix.pl