Ireneusz Jeleń kilkanaście lat temu był gwiazdą ligi francuskiej i regularnym reprezentantem Polski. W 2012 roku wrócił do Ekstraklasy, ale ani runda w Podbeskidziu, ani runda w Górniku Zabrze nie była udana. Po tych epizodach skończył z poważnym graniem, mimo że miał zaledwie 32 lata.
– Na Podbeskidzie namówił mnie Grzegorz Więzik, bym trochę pomógł. Powiedział, bym przyszedł bez presji, że nie będą nic wymagać, a chcą tylko bym się odbudował i pomógł wiosną na serio. Poszedłem więc prosto z orlika, a będący kapitanem drużyny Marek Sokołowski stwierdził, że w treningu wyglądam najlepiej z drużyny. Wtedy też Lech mnie chciał, dogadani byliśmy, ale zdenerwowałem się, że w Poznaniu ujawnili to, gdy miało zostać jeszcze między nami. Stwierdziłem, że pójdę do Bielska-Białej i to był błąd. Nie poszedłem tam dla kasy, bo ja nigdy nie patrzyłem na pieniądze na pierwszym planie. Wolałem zarobić mniej, a dobrze się czuć w klubie. A tam tak ze mną jechali, że fajnie nie było – wspomina Jeleń w rozmowie z Żelisławem Żyżyńskim dla Goal.pl.
W Górniku Zabrze natomiast piłkarz nie mógł znaleźć wspólnego języka z Adamem Nawałką, mimo że znali się już ze współpracy w reprezentacji za czasów Leo Beenhakkera.
– Od tamtego czasu się zmienił. Nie mogliśmy się dogadać. Powiedział, że drzwi są zawsze otwarte dla starszych zawodników, by przyszli pogadać, jak coś chcą omówić. No to poszedłem pogadać, a lepiej było, bym nie poszedł. Gdy dowiedziałem się, że Adam Nawałka zostaje, ja wiedziałem, że odchodzę. Normalna piłkarska sytuacja, też wiem, że powinienem więcej dać Górnikowi. Ale strzeliłem gola w wielkich derbach Śląska, a wiem, jak one są ważne dla kibiców. Trener śmiał się nawet, że chyba to był mój główny cel po podpisaniu kontraktu z Górnikiem – strzelić gola w derbach – śmieje się Jeleń.
Dziś były kadrowicz jest zaangażowany w działalność CKS Piast Cieszyn, którego jest prezesem.
WIĘCEJ O POLAKACH WE FRANCJI:
Fot. Newspix