Reklama

Poważna kontuzja, liczne wypożyczenia i wyhamowana kariera. Problemy Polaków w Brighton

Hubert Nowicki

Autor:Hubert Nowicki

27 lipca 2022, 17:06 • 8 min czytania 16 komentarzy

W kadrach zespołów Premier League przed zbliżającym się sezonem możemy doszukiwać się dziesięciu naszych rodaków. Na regularną grę może jednak liczyć maksymalnie połowa z nich. Największa kolonia polskich piłkarzy znajduje się w Brighton. Niestety, z zupełnie różnych powodów, na obecną chwilę cała trójka jest daleko od pierwszego składu Mew.

Poważna kontuzja, liczne wypożyczenia i wyhamowana kariera. Problemy Polaków w Brighton

Od początku sezonu 2020/21 polskie kluby otrzymały od Brighton 27,5 mln euro. Lech Poznań i Pogoń Szczecin otrzymały po 11 baniek za Jakuba Modera i Kacpra Kozłowskiego, z kolei połowę tej sumy działacze Brighton wysłali do Legii Warszawa za Michała Karbownika. Cała trójka była inwestycją w przyszłość, ponieważ w chwili tych transferów najstarszy z Polaków miał 21 lat. Mimo że sytuacja każdego z reprezentantów Polski jest zupełnie inna, nie zapowiada się, byśmy któregokolwiek z nich mogli obejrzeć na boiskach na starcie sezonu Premier League. Przyjrzyjmy się w jakim momencie swojej kariery są Polacy w Brighton i jaka przyszłość może ich czekać na The Amex Stadium.

JAKUB MODER

Były piłkarz Lecha Poznań jest bezsprzecznie w najlepszej sytuacji i póki co jako jedyny zdaje się spełniać pokładane w nim nadzieje. Swoją przygodę w Anglii zaczął od powrotnego wypożyczenia do Kolejorza przed sezonem 2020/21. Po rozegraniu rundy jesiennej Brighton zdecydowało się ściągnąć go z Polski, a ten szybko dostosował się do wyspiarskich warunków i po okresie siedzenia na ławce przebił się do pierwszego składu „Mew”.

Kolejny sezon był zdecydowanym krokiem do przodu w jego karierze. Co prawda był trochę rzucany po pozycjach, ale jednak regularnie mieścił się w jedenastce, którą z tygodnia na tydzień posyłał do boju szkoleniowiec Brighton – Graham Potter. Polak znalazł się w kadrze meczowej zespołu w trzydziestu ligowych kolejkach i tylko w dwóch takich przypadkach ani na chwilę nie zameldował się na boisku. Brakowało mu liczb w ofensywie, ale nie przeszkodziło mu to być jednym z liderów zespołu pod względem rozegranych minut. Niestety, wszyscy wiemy w jaki sposób Moder zakończył poprzednie rozgrywki. W znalezieniu się w kadrze meczowej we wszystkich kolejkach przeszkodziła mu okropna kontuzja.

Zerwane więzadła krzyżowe oznaczały stratę końcówki sezonu 2021/22 oraz początku kampanii 2022/23. O ile kibice reprezentacji Polski martwili się, czy Moder zdąży na katarskie mistrzostwa świata, tak kibice Brighton mogli zastanawiać się, od której kolejki Premier League Polak wróci do gry. Niestety, przed kilkoma dniami na antenie Kanału Sportowego Mateusz Borek podzielił się bardzo niepokojącymi informacjami w sprawie zdrowia środkowego pomocnika.

Reklama

– Bardzo martwią mnie najnowsze informacje wokół Jakuba Modera. Okazuje się, że ta jego rehabilitacja była niestety źle poprowadzona w Anglii i konieczny będzie drugi zabieg. To praktycznie wyklucza go z udziału w mistrzostwach świata – przekazał polski dziennikarz

Do czasu rozpoczęcia mundialu kluby Premier League zdążą rozegrać szesnaście kolejek. Biorąc pod uwagę, że Moder w materiale dla „Łączy nas piłka” sam wspominał, że zdrowie jest dla niego najważniejsze i że nie zamierza wracać na boisko zbyt wcześnie, gdy będzie choć minimalne ryzyko nawrotu kontuzji, pozostaje bardzo prawdopodobne, że niestety ominie go minimum połowa najbliższego sezonu w Anglii.

Jest to oczywiście ogromna strata dla samego piłkarza, który w obliczu odejścia z zespołu Yvesa Bissoumy mógł oczekiwać występów w jeszcze większym wymiarze czasowym niż w poprzednim sezonie. Niemniej, absencji Modera winna jest jedynie kontuzja. Gdyby nie ona, polscy kibice mogliby oczekiwać go w składzie Brighton w każdej kolejce. Nie ma wątpliwości, że jest to najlepszy zakup „Mew” na polskim rynek i zarazem piłkarz, który ma największy potencjał na realne wykazanie się w Premier League. Oby tylko poważna kontuzja nie wpłynęła na poziom jego gry w dalszych latach jego kariery.

MICHAŁ KARBOWNIK

Do Brighton trafił w tym samym czasie co Moder i podobnie jak piłkarz Kolejorza został wypożyczony do swojego wcześniejszego klubu. Po rundzie jesiennej przeniósł się do Anglii, gdzie nie poradził sobie z walką o miejsce w składzie i wywalczył jedynie miejsce na ławce rezerwowych w trakcie meczów Premier League. We wszystkich rozgrywkach zagrał wówczas tylko jeden mecz – z Leicester w 5. rundzie Pucharu Anglii. By wymienić wszystkie dotychczasowe występy Karbownika w koszulce Brighton, należy wspomnieć tylko o jeszcze jednym spotkaniu – na samym początku poprzedniego sezonu zagrał pełne 90 minut w 2. rundzie Pucharu Ligi Angielskiej. Okienko transferowe było wtedy jeszcze otwarte, więc zdecydowano, że Polak uda się na wypożyczenie.

Reklama

Tym sposobem były piłkarz Legii wylądował na rok w Olympiacosie Pireus. Jego grecka przygoda nie potoczyła się jednak najlepiej i wcale nie przybliżyła go do regularnych występów na Wyspach. Nie pomogły mu także kontuzje. Polak nie mógł liczyć na stabilizację i w trakcie całej kampanii wystąpił w sześciu meczach greckiej ekstraklasy, a także w dwunastu meczach dla drużyny rezerw Olympiacosu, które rywalizują na drugim szczeblu rozgrywkowym.

Trwający okres przygotowawczy Brighton nie wskazuje, by sytuacja Karbownika miała się polepszyć. Wziął on co prawda udział w pierwszym sparingu, ale potem nie zmieścił się w kadrze zespołu, który poleciał przygotowywać się do sezonu w Portugalii. Takie pominięcie jest dość brutalnym sygnałem dla zawodnika, że menedżer po prostu nie widzi go w swoich planach. Częściowo dzieje się tak z powodu deklaracji zmiany pozycji przez piłkarza. Karbownik przychodził do Brighton jako boczny obrońca i to właśnie na tej pozycji liczono na jego umiejętności. Tymczasem po swoim pobycie w Grecji Polak jasno określił, że zamierza grać w środku pola.

W ten sposób o takim pomyśle wypowiada się menedżer „Mew”: – Właśnie tam widzi się w najbliższej przyszłości. Myślę, że ma możliwości, by grać w linii pomocy. Przyjrzymy się jakie rozwiązanie będzie dla niego najlepsze, pod kątem tego, gdzie będzie grał w przyszłym sezonie. W naszej drużynie w tej części boiska jest bardzo duża konkurencja. To jest młody zawodnik, który przede wszystkim potrzebuje grać w piłkę. To jest nasze zadanie w związku z nim. Chcemy, żeby regularnie grał i złapał w ten sposób sporo minut na boisku – mówił Potter dla Sussex Live.

Od kilku dni w polskich mediach można przeczytać informacje o możliwych kierunkach wypożyczenia Polaka. Sebastian Staszewski z Interii donosił, że takim miałaby być Lechia Gdańsk lub węgierski Debreczyn. W kolejnych dniach Tomasz Włodarczyk z serwisu Meczyki podawał, że na pewno nie będzie to żaden polski zespół.

Gdziekolwiek by jednak nie trafił, jego szansa na zaistnienie w Brighton jest znikoma. Angielski klub nie był przygotowany na zakup środkowego pomocnika i miał w związku z Karbownikiem zupełnie inne oczekiwania. Środek pomocy w ekipie „Mew” jest wyjątkowo oblegany, przez co wielu pomocników musi pogodzić się z przebywaniem na ławce rezerwowych. Liczba minut rozegranych w pierwszym zespole również nie zapowiada optymistycznego rozwiązania. Polski piłkarz ma z Brighton umowę ważną do końca sezonu 2023/24, więc zostały mu jedynie dwa lata do przekonania do siebie swojego pracodawcy.

KACPER KOZŁOWSKI

Jakby tego było mało, trzeci reprezentant Polski w Brighton również gra w środkowej części boiska. Przypadek Kacpra Kozłowskiego jest jednak nieco inny od dwójki pozostałych. Były piłkarz Pogoni Szczecin został kupiony najpóźniej, a z uwagi na swój młody wiek, klub ma wobec niego zupełnie inne oczekiwania. Został on sprowadzony jako nadzieja na przyszłość, a kibice Brighton chwalili się, że mają u siebie najmłodszego zawodnika, który zagrał w mistrzostwach Europy. Anglicy kupili go zaledwie pół roku temu, jednak ten spędził je na wypożyczeniu w belgijskim Union Saint-Gilloise.

Mimo że ruch ten brzmi podobnie do sytuacji Karbownika, diametralnie się on od niej różni. Belgijski zespół ma tego samego właściciela co Brighton, więc w pewien sposób pełni filię angielskiego klubu (o ile można tak nazywać ekipę wicemistrzów swojego kraju). Bądź co bądź, Brighton nie wypychało Kozłowskiego z klubu, a po prostu chciało wprowadzić go na nieco wyższy poziom i przygotować do gry w silniejszej lidze, w której wymaga się zarówno wyższych umiejętności piłkarskich, jak i więcej siły fizycznej.

Nie uda się jednak tego osiągnąć, jeśli nie będzie brać się udziału w meczach. Tymczasem Kozłowski w trakcie całego swojego pobytu w Belgii zagrał jedynie 205 minut, głównie wchodząc na końcówki spotkań. Sytuację utrudniła mu kontuzja, a także późniejszy czas choroby, ale nie zmienia to faktu, że cały ten okras można uznać za zmarnowany.

Żadnych pozytywów nie przyniósł także okres przygotowawczy w Brighton. W pierwszym testowym meczu „Mewy” podejmowały właśnie obecnego mistrza Belgii. Kozłowski miał wówczas okazję zagrać w barwach angielskiej drużyny, ale niestety swój występ okupił urazem, po czym nie znalazł się w kadrze zespołu na wyjazd do Portugalii. Na szczęście wrócił do gry jeszcze przed startem sezonu, przez co wybiegał pół godziny w sparingu przeciwko Brentford.

W Brighton mają wobec Kozłowskiego spore nadzieje, ale póki co nie wygląda na to, by Polak miał wedrzeć się do kadry pierwszego zespołu i dostawać swoje szanse w meczach Premier League. W grę będzie wchodzić pewnie kolejne wypożyczenie, choć dyrektor sportowy Unionu zapewniał, że w Belgii nie przewidują kolejnej współpracy z polskim pomocnikiem. Pozostaje więc czekać do końca okienka transferowego, bo w sprawie byłego piłkarza Pogoni jeszcze wiele może się wydarzyć.

***

Sytuacja nie jest więc kolorowa. Jeszcze dobrych kilka miesięcy temu polscy kibice mogli być podekscytowani obecnością trzech młodych reprezentantów Polski w klubie z Premier League. Po czasie okazuje się, że każdemu z nich towarzyszą jakieś problemy. Mimo że sytuacja nie jest oczywiście przesądzona i wciąż za dwa lata może okazać się, że Polacy grają regularnie w swojej ekipie, to jednak nieobecność każdego z nich w trakcie obozu przygotowawczego zdecydowanie może martwić.

Czytaj więcej o Polakach w Brighton:

Fot. Newspix

Jeśli ma do wyboru jeden z dwóch meczów do obejrzenia, to zawsze wybierze ten z Premier League. Jeśli oba są z Premier League, to pewnie obejrzy dwa jednocześnie. Do tego pasjonat NBA i F1.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Michał Trela
0
Trela: Cienka czerwona linia. Jak bałkańscy giganci wzajemnie się unikają

Anglia

Komentarze

16 komentarzy

Loading...