Mariusz Piekarski udzielił wywiadu Przeglądowi Sportowemu. Jest to dobra wiadomość dla gazety, bo wywiad się poniesie. Jest to też zła wiadomość dla Mariusza Piekarskiego, bo wywiad się poniesie. Agent nie skorzystał bowiem z rady Leszka Millera, który przypomniał niegdyś, że milczenie nie jest złotem, a szansą.
Było bowiem tak, że przez długi czas byliśmy karmieni opowieściami Piekarskiego, że Sebastian Szymański opuści Dynamo Moskwa na rzecz klubów z TOP5. Taki talent miałby mierzyć gdzie indziej? No co wy, dajcie spokój.
Agent mówił w kwietniu w Kanale Sportowym: – Będziemy wybierać między klubami top pięć. Sebastian ma swoją ulubioną ligę, jest parę bardzo ważnych tematów. Jesteśmy z tymi klubami w kontakcie, więc tak na spokojnie po zakończeniu ligi, do czego zostały cztery-pięć tygodni, przyszłość Sebastiana się rozjaśni.
Do klubu z TOP5 piłkarz jak wiemy nie trafił. No i po czasie okazało się, że te „bardzo ważne tematy”, to tak ważne jednak nie były.
Piekarski stwierdził bowiem w Przeglądzie Sportowym: – Były zapytania z kilku innych klubów, m.in. hiszpańskich, ale złożenie oferty to co innego. Kiedy pytano mnie o transfer Sebastiana, mówiłem, że trafi do jednej z pięciu czołowych lig Europy: Anglia, Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania. Ale pojawiła się propozycja z Rotterdamu – Holendrzy znają „Szymiego” od lat, obserwowali go i teraz postanowili sprowadzić. Kiedy się odezwali, zdecydowaliśmy się z Sebastianem pracować niemal wyłącznie nad tym tematem. Wszystkie inne rozmowy, które się toczyły, odłożyliśmy. Jemu ta opcja też spodobała się najbardziej, w lidze holenderskiej może się rozwinąć. Ma dopiero 23 lata i wszystko przed nim. Na wiadomość o zainteresowaniu Feyenoordu oczy my rozbłysły.
Czyli:
- bardzo ważne tematy okazały się ledwie zapytaniami, a jak mówił Bogdan Wilk z Piasta „ja też mogę do pana zadzwonić i o coś spytać”
- bardzo ważne tematy zostały odłożone na półkę, kiedy zgłosił się trzeci zespół ligi holenderskiej
- ulubioną ligą Szymańskiego okazała się ta holenderska, bo wtedy „rozbłysły mu oczy”
My rozumiemy, że agent musi mieć gadane, ale przecież niech to ma ręce i nogi. Gdy negocjowano z klubami TOP5 to Szymański słodko spał, natomiast gdy zgłosił się Feyenoord to piłkarz zerwał się na równe nogi? Nie każdy transfer trzeba ogłaszać historycznym, a można odnieść wrażenie, że Piekarski nawet transfer bułek z piekarni do swojego mieszkania miałby ochotę pod takie miano podciągnąć.
Nie wyszło wam z TOP5? Trudno, bywa. Może wyjdzie za jakiś czas. Ale po co udawać, że Szymański od dziecka ganiał w koszulce Feyenoordu i regularnie czytuje Erazma z Rotterdamu? Przecież to kompletny absurd. Na myśl o rywalizacji w La Liga Szymański stwierdzał „Mariusz, nie teraz, gram w Candy Crush”, ale jak pojawiła opcją załadowaniu paru sztuk Go Ahead Eagles to chłop wyleciał w klapkach na samolot do Holandii.
Kto w to uwierzy…
Piekarski uderzył również w tak zwaną opinię publiczna, która wręcz stała z pistoletem nad jego głową i kazała mu ten transfer przeprowadzić jak najszybciej.
Piekarski bowiem stwierdza: – Pomysł na Sebastiana miałem od dawna, starałem się nie poddawać emocjom, nie ulegać żadnym podpowiedziom, tylko spokojnie pracować. Nie słuchałem głosów z zewnątrz – niektórzy byli bardzo niecierpliwi, a takich transferów nie robi się z dnia na dzień. Okno dopiero się zaczęło, a już pojawiły się naciski, by Sebek jak najszybciej zamienił klub, bo inaczej nie powinien być powoływany do kadry. Tak samo naciskano na Grześka Krychowiaka, który ostatecznie odszedł z Krasnodaru. Wszystko było robione pod tzw. kliki, mało było w tym rozsądku i rozumu. Niepotrzebnie nakręcano spiralę, podgrzewano atmosferę, a okno trwa do końca sierpnia Brakowało cierpliwości, na szczęście nie mnie.
Sorry, ale widzimy tu pewną niekonsekwencję. Z jednej strony w Meczykach Piekarski stwierdzał, że Rybus musiał wziąć pod uwagę Spartak Moskwa, bo innych ofert na tamten moment nie było. A wszystko działo się jeszcze w czerwcu. Z kolei Szymański, który odszedł pod koniec lipca, mógł spokojnie czekać, bo tak właściwie cierpliwość jest cnotą.
Po drugie agent mówi, że pomysł na Szymańskiego miał od dawna, a dalej, że rozmowy z Feyenoordem trwały „kilka dni”. Czyli Holendrzy nie byli jego podstawowym (albo wręcz żadnym) pomysłem, po prostu nie wyszło w TOP5 i trzeba było szukać gdzie indziej. A tu po raz kolejny ubieranie tematu, jakby Piekarski grał w szachy 5D, kiedy to są co najwyżej warcaby i to bez zbijania do tyłu.
Naprawdę wszystko byłoby w miarę w porządku, gdyby Piekarski nie dorabiał do tego wielkiej ideologii, bo pamiętamy, że jego zdaniem Rybus z rodziną w Polsce musieliby się poruszać wręcz kanałami. Innymi słowy – Piekarski dopiął ostatnio dwa deale, fajnie, ale reklamuje je tak niezgrabnie, że Shopee ze swoją piosenką staje się jakieś przyjemniejsze.
A było po prostu tak: Rybus wybrał stabilizację i kasę. Szymański nie wzbudził aż takiego zainteresowania klubów TOP5. I tyle.
Jest to więc bardzo przyjemny wywiad do komentowania, bo Piekarski punktuje się sam i puentę też napisał sam. Zacytujmy i postawmy kropkę: „To, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, sprawiło, że jestem ostrożniejszy i staranniej dobieram słowa”.
WIĘCEJ O ROSJI:
- FIFA, Gazprom, mundial. Rosyjski sportwashing w futbolu
- Kisłowodzk, Terek i Rosja oczami Macieja Rybusa
- Maciej Rybus wybrał życie na wygnaniu
Fot. FotoPyk