Reklama

Ubych: – Byłem w szoku, ile płacą w Ameryce Południowej

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

19 lipca 2022, 13:42 • 5 min czytania 3 komentarze

– Zdecydowaliśmy się na Amerykę Południową i powiem szczerze: byłem w szoku, ile tam płacą. Wydawało się, że to fajny rynek do łowienia zawodników, natomiast kwoty kontraktowe i transferowe nas zszokowały. Byłem delikatnym ignorantem, jeśli chodzi o ten rynek – mówił Marek Ubych, dyrektor sportowy Miedzi Legnica, w Weszłopolskich. Zapraszamy na spisaną wersję rozmowy o nieoczywistych transferach beniaminka. 

Ubych: – Byłem w szoku, ile płacą w Ameryce Południowej

Zacznijmy od Patryka Makucha – podejrzewamy, że trudno jest sprzedać takiego piłkarza, w tym sensie, że dopiero co awansowaliście, a to wasz najlepszy strzelec. Aż tak was przekonała kwota transferu?

W Miedzi staramy się liczyć w takich sytuacjach ze zdaniem piłkarza. On wyraźnie zaznaczył, że bardzo chce iść do Cracovii, a Cracovia też była konkretna i zdecydowana w rozmowach z nami. Była super robota na linii trener Zieliński – Patryk, zaoferowali mu fajne warunki do rozwoju. A my, skoro już zdecydowaliśmy się go sprzedać, też byliśmy zadowoleni z tego, jak przebiegły te rozmowy. Bardzo szybko, z dużą klasą. Kolokwialnie mówiąc – wielkiej filozofii nie było, spotkały się dwie strony, które chciały zrobić krok do przodu. Natomiast obiektywnie patrząc, ja uważam, że dla jego rozwoju rok w Miedzi byłby lepszym rozwiązaniem. Ale Patryk wybrał tak i rozumiem tę decyzję.

Spędził u was sporo czasu.

Tak, a jego transfer to też szansa na nasz rozwój w przyszłości. Pamiętam, jak cztery lata temu ściągaliśmy go z SMS-u Łódź. Nie było łatwo, rozmowy były ciężkie. Zaangażowała się w to jego dziewczyna, dzwoniliśmy do jego taty. I miło to wspominam, z uśmiechem, cieszę się, że Patryk tak się rozwinął.

Reklama

Ściągnęliście w tym oknie piłkarzy z Ameryki Południowej. To rzadki kierunek dla polskich klubów. Jak wygląda skauting w takim wypadku?

Zacznę od tego, że w pierwszej lidze były dwa ciekawe transfery z Ameryki Południowej: Bonifacio i Aleman. Nie chcę powiedzieć, że byłem zafiksowany na tym punkcie, by ten rynek eksplorować, ale to był jeden z naszych celów na to okno. Poruszaliśmy się dobrze po rynku hiszpańskim i nadal to robimy, znamy ludzi, menadżerów – nie ma co od tego uciekać – ale sytuacja zmieniła się o tyle, że nie jesteśmy jedyni, którzy tam łowią. Nasza przewaga została zminimalizowana, weszli tam więksi gracze z większymi pieniędzmi. Zawodnicy zaczęli mieć coraz mocniejsze oczekiwania. No, ale skoro limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej został zniesiony, chcieliśmy poszukać innych rynków – myśleliśmy też o Afryce. Zdecydowaliśmy się na Amerykę Południową i powiem szczerze: byłem w szoku, ile tam płacą. Wydawało się, że to fajny rynek do łowienia zawodników, natomiast kwoty kontraktowe i transferowe nas zszokowały. Byłem delikatnym ignorantem, jeśli chodzi o ten rynek.

Ale udało się dopiąć kilka ruchów. Na przykład Angelo Henriquez.

W Fortalezie nie poszło mu tak, jakby tego oczekiwał. Atlas, w Meksyku, to samo. Poszedł tym tropem transferowym, zarabiał tam fenomenalne pieniądze, ale zaczął myśleć o swojej karierze sportowej. Najlepiej wiodło mu się w Europie, w Dinamie. Chciał wrócić do Europy, a przez to do reprezentacji. Spodobał się naszemu trenerowi poprzez materiały na InStacie. Ściągnięcie takiego zawodnika to kwestia timingu i chęci obu strony. Rozmowy trochę trwały, bo Angelo jest przyzwyczajony do pewnego poziomu zarobków. My zaproponowaliśmy duże pieniądze jak na nasze możliwości, dla niego to było duże zejście, ale determinacja, jeśli chodzi o powrót do Europy, zdecydowała.

Dużą mieliście konkurencję?

Agenci często wykorzystuję tę kartę – gadamy z tymi i tymi, więc zaproponujcie coś więcej. Tutaj tego nie było. Ponadto nasz trener był zaangażowany w te rozmowy, rozmawiał z nim na Zoomie, nawet z urlopu, z Madery, łączył się z Angelo, żeby go przekonać. Jak gramy i dlaczego nam pasuje. Uświadamiał mu, że to nie jest kwestia CV i pięknej przygody w United, tylko faktycznie jest odpowiedni do gry Miedzi. To wszystko trwało, bo on oczywiście nie wiedział, gdzie leży Legnica, ale grał w Chorwacji, więc dzwonił i podpytywał zawodników z tamtego okresu, którzy potem przewinęli się przez Polskę.

Reklama

A po co wam Olaf Kobacki na takich warunkach? To znaczy – jedynie wypożyczenia. Jeśli odpali, to śmietankę spije Arka.

Po awansie analizowaliśmy piłkarzy z pierwszej ligi, którymi mogliśmy się wzmocnić. Były cztery nazwiska, jednym z nich był Olaf. Uznaliśmy, że to jest nierealne i nie wchodziliśmy w ten temat. Obserwowaliśmy mimo wszystko sytuację, było zainteresowanie Rakowa, Lecha, potem wydawało się, że Śląsk jest faworytem. Ale temat się nie kończył, więc gdy wyczuliśmy krew, weszliśmy do gry i trener był zadowolony z jego transferu. Chcieliśmy mieć młodzieżowca na skrzydle, równorzędnego rywala dla Maćka Śliwy. Trener chciał, trener dostał i chyba tyle.

Na koniec pytanie o Jeronimo Cacciabue. Nieoczywiste CV jak na Ekstraklasę.

Szukaliśmy defensywnego pomocnika typu pirania, w typie Damiana Tronta, którego straciliśmy przez kontuzję – a on harował i wykonywał tytaniczną pracę. Nie było łatwo kogoś takiego znaleźć, czasem uderzaliśmy za wysoko, oni teraz są w mocnych klubach. Natomiast rynek wiedział, że kogoś takiego szukaliśmy i dostaliśmy cynk, że Cacciabue jest do wypożyczenia, a także chciałby spróbować sił w Europie. Te historie o Manchesterze czy Dinamo to są fajne ciekawostki dla was, cieszę się, że dostarczyliśmy wam historii do pisania, ale liczyły się jedynie umiejętności.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Radosław Laudański
0
Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Ekstraklasa

Hiszpania

Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Radosław Laudański
0
Po wielu latach zobaczymy rywalizację Realu z Milanem, czyli święto imienia Carlo Ancelottiego

Komentarze

3 komentarze

Loading...