Paweł Fajdek zapowiedział rok temu, po konkursie olimpijskim, że wkrótce wróci na szczyt. I dotrzymał słowa – Polak wygrał konkurs rzutu młotem w Eugene, zostając mistrzem świata. Po raz piąty w karierze! I po raz piąty z rzędu! Mówimy o nieprawdopodobnej dominacji. A jakby dobrych wieści było mało, to srebrny krążek trafił dziś do Wojciecha Nowickiego.
Sprawa przed rozpoczęciem się konkursu rzutu młotem mężczyzn była dość prosta. Faworytem do jego wygrania na czempionacie globu w Eugene był Wojciech Nowicki, czyli mistrz olimpijski. Nosa utrzeć mógł mu Paweł Fajdek, a więc czterokrotny mistrz globu.
Reszta zawodników występowała raczej w roli „underdogów”, choć wysoki ostatnim czasem poziom światowego rzutu młotem sugerował, że w Eugene zobaczymy dzisiaj fajerwerki, świetne wyniki. A konkurs nie będzie pozbawiony emocji.
Jest rywalizacja!
I faktycznie – pierwsza seria narobiła nam trochę strachu. Bo w czołówce nie było ani Wojciecha Nowickiego, ani tym bardziej Pawła Fajdka, który nawet nie przekroczył 74. metra. Tymczasem rywale pokazywali moc – aż pięciu zawodników miało odległość lepszą niż 78 metrów. To już pokazywało, że „polskie podium” nie jest niczym pewnym.
Nowicki szybko jednak rozwiał wątpliwości, że to on jest faworytem konkursu. W drugiej próbie jako pierwszy młociarz w stawce uporał się z granicą 80 metrów (80.07). Stało się zatem jasne, że to inni zawodnicy muszą go gonić.
Polak szybko jednak pożegnał się z pozycją lidera. Tylko że to wcale nie była dla nas zła wiadomość. Bo jednego Polaka wyprzedził kolejny. Paweł Fajdek rzucił 80.58, a jego reakcja wcale nie pokazywała, że jest zadowolony. I może słusznie, bo chwilę później jeszcze lepiej zaprezentował się Eivind Henriksen (80.87), czyli ten sam gość, który sensacyjnie zdobył medal w Tokio, rozdzielając tam obu Biało-Czerwonych.
Ten konkurs zdecydowanie mógł się podobać
To jednak polsko-polski pojedynek?
Nasi młociarze szybko jednak pokazali, po co zameldowali się w Eugene. Najpierw Nowicki wyprzedził Henriksena (81.03), a potem Fajdek nie tylko awansował na pozycję lidera, ale oddał przy tym rzut, który po prostu mógł zapewnić mu złoty medal. 81.98 metra!
Kibice liczyli zapewne, że to dopiero początek emocji. Ale okazało się, że w kolejnych seriach rywalizacja nieco spowolniła, pewnie częściowo przez długą przerwę po trzeciej kolejce. Później już żaden z zawodników spoza czołówki nie był w stanie zaatakować trójki Fajdek, Nowicki i Henriksen. A ta też nie polepszała swoich wyników.
Okazało się, że decydujące rozstrzygnięcia będą miały miejsce co najwyżej w szóstych, ostatnich próbach. My byliśmy w miarę spokojni – bo tylko kataklizm mógł zepchnąć Polaków z podium. Jakiś niespodziewany pokaz mocy ze strony rywali. Do niczego takiego jednak nie doszło. Ani Bence Halasz, ani Quentin Bigot, ani Rudy Winkler nie zgłosili się do walki o medale.
Swojej odległości z trzeciej serii nie poprawił też Wojciech Nowicki. A to oznaczało jedno – konkurs mistrzostw świata wygrał Paweł Fajdek!
Co za statystyki!
Zawodnik Grupy Sportowej ORLEN był najlepszy w 2013, 2015, 2017, 2019 roku. Teraz okazał się również w 2022 roku. Fajdek to już pięciokrotny mistrz świata w rzucie młotem. I najbardziej utytułowany polski lekkoatleta w historii, jeśli chodzi o występy na imprezie tej rangi. – Mam nadzieję, że bawili się państwo równie dobrze co ja, w końcu jest sobota – sparafrazował swoje słowa z kwalifikacji Polak, przed kamerami TVP Sport. – Szybko wczoraj uciekłem. Chciałem się skupić na finale, to były jedyne zawody, na jakich mi zależało w tym roku. No i się udało wygrać.
Polak dołączył również do elitarnego grona. Lars Riedel, Allyson Felix, Natasha Hastings, LaShawn Merritt oraz Siergiej Bubka – tylko pięciu zawodników, poza Polakiem, może pochwalić się przynajmniej pięcioma złotymi medalami MŚ zdobytymi w jednej konkurencji. I tylko dwóch ostatnich (Bubka oraz Merritt) ma ich sześć.
Paweł jest zatem wielki, już teraz dokonał historycznej rzeczy. A mówił w dodatku, że chce siedmiu tytułów, bo tego nie dokonał nikt. Ale w tym wszystkim trzeba też docenić Wojciecha Nowickiego, dla którego jest to kolejny medal wielkiej imprezy. No i należy dodać, że żadna nacja na świecie nie rzuca młotem lepiej niż Polacy. W tej konkurencji jesteśmy królami.
Fot. Newspix.pl