Z transferu Roberta Lewandowskiego zadowolony jest Robert Lewandowski, bo ma to, czego chciał: nowe wyzwanie. Z tego ruchu jest naturalnie szczęśliwa również Barcelona, skoro bierze najpewniej jedną z dwóch najlepszych dziewiątek świata. Przejęci są też kibice – Polak w Klasyku? Inna, lepsza rzeczywistość, mecze z Borussią to poziom piwnicy przy starciach Blaugrany z Realem. Nie ma wątpliwości – zadowolonych z tego ruchu trudno zmieścić do jednego autobusu. Niemniej nie zapominajmy o jeszcze jednej grupie usatysfakcjonowanych. Mianowicie o mniejszych klubach, które zarobią pieniądze z tytułu Solidarity Contribution.
Do tej pory Lewandowski w kwotach transferowych ledwie przekraczał pięć milionów euro. To – patrząc na skalę jego umiejętności – jest śmieszną kwotą. Dość powiedzieć, że z polskich piłkarzy choćby Karol Linetty kosztował przez całą karierę dwa razy tyle. Albo Mariusz Stępiński – też przeszło trzy miliony więcej. A gdzie oni, gdzie Lewandowski.
Niemniej pamiętamy jak było – Lewandowski zamienił Borussię na Bayern bez kwoty odstępnego, następnie spędził w Monachium długie lata. Stanęło więc na tych pięciu bańkach. Dla porównania: podróżnik Di Maria przez całą karierę kosztował prawie 200 milionów. A że każdy z jego transferów odbywał się przy zmianie federacji, to argentyński matecznik mógł świętować.
W końcu jednak skapnie coś i polskim klubom, choć może słowo skapnie nie jest adekwatne, skoro do podziału są dwa miliony euro (500 tysięcy zgarnie Borussia). Podział prezentuje się następująco:
- Varsovia – 625 tysięcy euro
- Delta Warszawa – 125 tysięcy
- Legia Warszawa – 250 tysięcy
- Znicz Pruszków – 500 tysięcy
- Lech Poznań – 500 tysięcy
Kto wie, może Lecha będzie teraz stać na Placha albo Kądziora? Dobra, żarty na bok – dla takiej Varsovii to są olbrzymie pieniądze. Pewnie budżet na kolejne parę lat, ogromna szansa na rozwój.
Jak liczony jest Solidarity Contribution? Drużyny, które dany zawodnik reprezentował między 12. a 23. rokiem życia, otrzymują 5% do podziału z kwoty transferu. W tym wypadku zakładamy 50 milionów od Barcelony dla Bayernu, stąd 2,5 bańki. Dalej – kluby, które reprezentował piłkarz od 12. do 15. roku życia biorą pięć procent z tej sumy za każdy rok gry, a potem jest to już 10 procent.
Najmniej dostanie więc Delta, ale znów: trudno znaleźć 125 tysięcy euro na ulicy. Prezes klubu, Andrzej Trzeciakowski, mówi nam: – Nie są to pieniądze, które wywrócą nasze życie do góry nogami i zrobią krezusami, ale oczywiście, że przyspieszą rozwój. Przy plotkach o przenosinach Roberta podchodziliśmy do tego spokojnie – jeśli transfer będzie, super, jeśli nie – trudno. Skoro Robert zmienia klub, trudno narzekać na dodatkowy wpływ do budżetu.
A co ze ściągalnością Solidarity Contribution? Gdzieniegdzie można wyczytać obawy, że jest z tym trudno i jeszcze nie ma się z czego cieszyć. Trzeciakowski rozwiewa wątpliwości: – Wszystko dzieję się bardzo szybko i prosto. Przy transferze Lewandowskiego do Borussii pieniądze wpłynęły do nas w ciągu miesiąca. Barcelona zrobi przelew do Bayernu z potrąceniem tych pięciu procent, a PZPN musi jej przekazać komu i ile należy się z tej sumy.
Cóż, polski futbol rzadko wypuszcza na świat piłkarzy, za których płaci się dziesiątki milionów euro, więc dobrze, że na koniec kariery najlepszy piłkarz w jego historii jednak da swojemu matecznikowi porządnie zarobić.
CZYTAJ WIĘCEJ O ROBERCIE LEWANDOWSKIM:
- Barcelona dogadała się z Bayernem. Transfer Lewandowskiego przyklepany!
- Trener personalny Bayernu: – Lewandowski to niemiecki Ronaldo
- „Nie należy zapominać o tym, co Lewandowski zrobił dla Bayernu”
Fot. FotoPyk