Cezary Kucharski na łamach „Super Expressu” skomentował telenowelę pod tytułem „Lewandowski odchodzi z Bayernu”.
Jak stwierdził: – Bayern jest postrzegany jako klub, w którym wszyscy mają wysokie mniemanie o siebie. „Lewy” z kolei myśli, że jest większy niż Bayern, więc trafiła kosa na kamień. Przy okazji jest wielkie zainteresowanie mediów, ale jak często bywa, podawana jest niesprawdzone narracja i informacje. Tam gdzie w grę wchodzą duże pieniądze, to każdy przeciąga linę w swoją stronę. Nie wyobrażam sobie i nie wierzę, że będzie dawał z siebie sto procent, jeśli zmuszą go do pozostania w Bayernie. On sercem i głową jest w innym miejscu. Miałem do czynienia z takim sytuacjami jako jego agent, ale nie było to eksponowane w mediach, ale załatwiane po cichu.
Jednocześnie przypomniał historię z Lecha Poznań: – Musiałem interweniować, gdy Robert okazywał swoje niezadowolenie. Nie podobały mu się treningi, szczególnie za kadencji trenera Jacka Zielińskiego. Dzwonił do mnie wiele razy dyrektor Marek Pogorzelczyk i mówił: „Czarek, weź porozmawiaj z Lewym, bo znowu ma focha, manifestuje swoje niezadowolenie i coś mu odbiło”.
Czytaj więcej o niemieckiej piłce:
- Udobruchać Bayern, by zyskać Lewandowskiego
- Nowe otwarcie w berlińskiej stajni Augiasza
- Pantofle zamiast korków. Jak Bayer postawił na piłkarza w roli dyrektora
Fot. Newspix