Piotr Zieliński był jednym z największych rozczarowań minionego sezonu Serie A. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia miał na swoim koncie pięć bramek i pięć asyst we włoskiej Serie A. Zanosiło się na najlepszą – i statystycznie, i estetycznie – kampanię w jego karierze. Minęło jednak kilka miesięcy, Polak znacznie obniżył loty, wylądował na ławce rezerwowych i coraz częściej przebąkiwało się o jego rychłym odejściu z Napoli…
Gorsze występy Zielińskiego stawiają jego przyszłość pod znakiem zapytania. Jego kontrakt z neapolitańskim klubem obowiązuje jeszcze przez dwa lata, ale włoskie media twierdzą, że jeśli znajdzie się kupiec proponujący rozsądną cenę, Aurelio De Laurentiis nie będzie szczególnie go zatrzymywał. Trochę inne plany wobec swojego podopiecznego ma za to Luciano Spalletti.
– Drzemie w nim większy potencjał niż widzieliśmy to w poprzednim sezonie. Musi odnaleźć jakość, jaką prezentował wcześniej, bo niewątpliwie ma umiejętności. Możliwe, że wycofam go o kilka metrów względem pozycji ofensywnego pomocnika. Zieliński potrzebuje więcej przestrzeni na boisku, żeby jak najlepiej pokazywać swoje atuty – przekonywał szkoleniowiec Napoli.
I tak właśnie, choć Piotr Zieliński żadnym młodzieniaszkiem nie jest, bo ma już dwadzieścia osiem lat, od niepamiętnych czasów toczy się dyskusja pt. „Gdzie na boisku ustawić tego gościa, żeby zaczął grać na miarę swojego talentu”. Dyskusja, dodajmy, którą niegdyś Jerzy Brzęczek podsumował rozłożeniem rąk i tekstem o oczekiwaniu na dzień, w którym polski pomocnik wstanie z łóżka z odmienioną głową.
Czytaj więcej o Piotrze Zielińskim:
Fot. Newspix