Reklama

Iskrzy na boisku, iskrzy też poza nim. Rywalizacja Rakowa z Lechem nabiera rumieńców

redakcja

Autor:redakcja

10 lipca 2022, 18:38 • 4 min czytania 92 komentarzy

Raków Częstochowa po raz kolejny poradził sobie z Lechem Poznań i zwyciężył w meczu o Superpuchar Polski. To kolejna w ostatnich miesiącach batalia tych dwóch ekip, której towarzyszyły emocje nie do końca związane z samym sportem. Mieliśmy spór o przełożenie meczu, mieliśmy uszczypliwe wypowiedzi Marka Papszuna, mieliśmy komentarz rzucony przez Mateusza Wdowiaka („panowie, oni są słabi”). Co tu dużo mówić, od dłuższego czasu iskrzy na linii Raków – Lech. I fajnie, że iskrzy.

Iskrzy na boisku, iskrzy też poza nim. Rywalizacja Rakowa z Lechem nabiera rumieńców

Raków z patentem na Lecha

Naturalnie mistrzostwo Polski wywalczone przez Lecha Poznań w sezonie 2021/22 na jakiś czas zamknęło dyskusję na temat tego, który klub jest najlepszy w kraju. “Kolejorz” zgarnął najcenniejsze trofeum i wygodnie rozsiadł się na tronie, w pełni na to zresztą zasługując. Jeśli jednak spojrzeć na bezpośrednie konfrontacje Lecha z Rakowem Częstochowa, nie sposób nie zauważyć, że poznaniacy od dłuższego czasu nie mogą znaleźć sposobu na ekipę Marka Papszuna. Na dłuższym dystansie Lech okazał się lepszy od Rakowa, lecz w poszczególnych meczach to częstochowianie notorycznie ucierają nosa mistrzom kraju.

  • Lech Poznań 3:3 Raków Częstochowa (Ekstraklasa 2020/21)
  • Raków Częstochowa 2:0 Lech Poznań (Puchar Polski 2020/21)
  • Raków Częstochowa 3:1 Lech Poznań (Ekstraklasa 2020/21)
  • Lech Poznań 0:1 Raków Częstochowa (Ekstraklasa 2021/22)
  • Raków Częstochowa 2:2 Lech Poznań (Ekstraklasa 2021/22)
  • Lech Poznań 1:3 Raków Częstochowa (finał Pucharu Polski 2021/22)
  • Lech Poznań 0:2 Raków Częstochowa (Superpuchar Polski 2022)

Po raz ostatni lechici znaleźli sposób na Raków w lutym 2020 roku. Ich niemoc trwa zatem zbyt długo, byśmy mówili tutaj o przypadku. Raków po prostu znalazł patent na “Kolejorza”, potwierdzając to przede wszystkim triumfem w finale Pucharu Polski, a także wczoraj w meczu o superpuchar kraju.

– Dobrze nas motywują kibice Lecha. Dzisiaj też tak to wyglądało. Cieszymy się, że budzimy takie emocje. Ja to odbieram jako… szacunek. Że mobilizują się na nas. Czemu tak dobrze gramy z Lechem? Trudno powiedzieć, ale ta seria jest bardzo dobra – przyznał trener Marek Papszun. – Nie wykorzystywałem tych wątków z przeszłości w motywacji. Ale zdawałem sobie sprawę z tego, jak nastawiona jest do nas publika w Poznaniu. I to wykorzystałem przed meczem. Taka presja nie działa na nas destrukcyjnie. Wręcz przeciwnie – przekuliśmy ją w coś dobrego, w dobre nastawienie.

Gorąca atmosfera

Jak słusznie zauważył szkoleniowiec, rywalizacja na linii Raków – Lech stała się w ostatnich miesiącach naprawdę gorąca również poza boiskiem. Nie brakuje w niej szpileczek, uszczypliwości, no i – generalnie rzecz ujmując – mocno odczuwalnej, wzajemnej niechęci.

Reklama

Od czego się zaczęło?

Pewnie musielibyśmy się cofnąć wspomnieniami do finału Pucharu Polski. Kibice Lecha nie weszli wówczas na Stadion Narodowy, ponieważ nie pozwolono im wznieść flag i transparentów. Zarezerwowane dla nich sektory świeciły więc pustkami. Tymczasem fani Rakowa zajęli przeznaczone dla nich miejsca, niby wspierali obóz rywala przyśpiewkami, ale też po prostu obejrzeli mecz, co zostało uznane przez stronę poznańską za zdradę kibicowskich ideałów. Stało się wtedy jasne, że nici sympatii między Poznaniem a Częstochową nie będzie. Niechęć zaczęła zresztą szybko eskalować. Wspomniany Papszun – i wcześniej, i później – wielokrotnie prowokował lechitów na konferencjach prasowych. Podczas fety mistrzowskiej ludzie Lecha – w tym najwyższe władze klubu – zostali sfilmowani podczas wyśpiewywania “Raków cwel”. Sympatycy “Kolejorza” w wulgarny sposób przemalowali billboard, zachęcający do wspierania wszystkich polskich klubów w europejskich pucharach. Ostatnio mieliśmy z kolei medialną przepychankę o przełożenie Superpucharu Polski. Oliwy do ognia dolała też na przykład oferta Rakowa za Afonso Sousę.

Ani lechici, ani częstochowianie nie wymienili w ostatnich miesiącach tak wielu ciosów z Pogonią Szczecin, mimo że “Portowcy” też długo pozostawali w grze o mistrzostwo kraju. Jako się rzekło, w rywalizacji Lecha z Rakowem kwestie sportowe zajmują pozycję centralną, lecz nie tylko one mają znaczenie.

Odświeżająca rywalizacja

Jeśli przymknąć oko na przejawy zwyczajnego chamstwa, trzeba przyznać, że generalnie napinka między Lechem i Rakowem jest dla ligi dość odświeżająca. Uczestniczą w niej dwa naprawdę silne kluby, z których każdy ma ambicję, by zostać niekwestionowanym numerem jeden w kraju. A jeśli ich starciom towarzyszą dodatkowe emocje, to summa summarum – tylko lepiej dla widowiska. Można przypomnieć słowa Jose Mourinho, jednego z największych showmanów i prowokatorów w najnowszej historii futbolu. Portugalczyk zwykł powtarzać, że dla niego mecz kończy się dopiero po ostatnim pytaniu na konferencji prasowej.

Oczywiście otoczka meczów Lecha i Rakowa nigdy nie będzie równie ekscytująca, jak to bywało w czasach, gdy “Kolejorz” o mistrzostwo Polski wojował z Legią Warszawa. Ale jest całkiem możliwe, że obecnie obserwujemy tylko pierwszy etap wieloletniej, częstochowsko-poznańskiej rywalizacji.

Reklama

Oby zawsze stała ona na co najmniej równie wysokim poziomie sportowym, jak obecnie.

WIĘCEJ O POLSKIM FUTBOLU:

fot. FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Ekstraklasa

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

92 komentarzy

Loading...