Reklama

Pogoń chyba już załatwiła sprawę awansu

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

07 lipca 2022, 20:25 • 3 min czytania 49 komentarzy

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że nawet pierwsze rundy eliminacyjne do europejskich rozgrywek potrafią być dla naszych drużyn utrapieniem. Warto więc pochwalić Pogoń Szczecin za to, że praktycznie już przed rewanżem z KR Reyjkjavik rozstrzygnęła sprawę awansu. Do przerwy zobaczyliśmy niemalże wymarzone 45 minut w konfrontacji polskiej drużyny z niżej notowanym przeciwnikiem. Wydarzenia po przerwie nieco ostudziły entuzjazm, ale i tak jest więcej niż dobrze.

Pogoń chyba już załatwiła sprawę awansu

Pogoń Szczecin – KR Reyjkjavik 4:1: bez litości w pierwszej połowie

Pogoń była zdecydowanym faworytem, co jeszcze potęgował fakt, że KR obecnie nawet w swojej słabiutkiej lidze zajmuje dopiero szóste miejsce, a w ostatnich czterech kolejkach wywalczył zaledwie dwa punkty. Z drugiej strony przecież często w konfrontacjach z ekipami grającymi rytmem wiosna-jesień pojawiały się usprawiedliwienia, że przeciwnik był w trakcie sezonu i miał rytm meczowy. Dziś na szczęście nie musimy się tymi wątkami zajmować, bo szczecinianie w trenerskim debiucie Jensa Gustafssona wygrali bezdyskusyjnie.

W zasadzie od pierwszych sekund było wiadomo, że to będzie miły wieczór. Po kilkudziesięciu sekundach Kamil Grosicki efektownym zwodem przy linii ożywił trybuny. Po chwili Kamil Drygas omal nie strzelił gola z przewrotki. Po dziesięciu minutach „Grosik” i spółka mieli 83% posiadania piłki.

Pogoń nie bawiła się w żadne rozpoznanie, od razu rzuciła się do gardła gości i nie dawała im chwili wytchnienia. Gustafsson niedawno w rozmowie z nami mówił, jak ważna w jego filozofii gry jest intensywność boiskowych działań. Przed przerwą jego podopieczni zaprezentowali w praktyce, co Szwed miał na myśli.

Reklama

Pogoń Szczecin – KR Reyjkjavik 4:1: koncert Sebastiana Kowalczyka

Islandczycy nie wiedzieli, co się dzieje. Wszystko działo się dla nich za szybko, do tego dochodziła znacząca różnica w umiejętnościach. Ataki dużą liczbą zawodników i ich ruchliwość wprowadzały obrońców w osłupienie. Gole zdawały się być kwestią czasu i faktycznie, padły bardzo szybko. Najpierw koronkową akcję Grosickiego, Maty i Kowalczyka wykończył Drygas, a potem Zahović dobił strzał Kowalczyka, którego świetnym podaniem obsłużył Damian Dąbrowski. Pozamiatane, dziękujemy.

Kowalczyk się dziś bawił i zakończył mecz z dwiema asystami, bo jeszcze przed przerwą jego idealne dośrodkowanie wykończył wbiegający Bartkowski.

I tylko szkoda, że w drugiej połowie Pogoń nie pozbawiła piłkarzy KR wszelkich złudzeń. Zamiast tego, mimo że jeszcze podwyższyła prowadzenie po rzucie rożnym i strzale głową Drygasa, pozwoliła im powstać z kolan. Pewnie trochę chodziło o zmęczenie, a trochę o rozprężenie przy bardzo korzystnym wyniku. W każdym razie wiele ożywienia z ławki wnieśli Hallsson i Ljubicić, obrońcy Pogoni zaczęli mieć pewne problemy. Dante Stipica z trudem dwukrotnie bronił strzały tego pierwszego, a w międzyczasie skapitulował w zamieszaniu po rożnym i sytuacyjnym uderzeniu Larussona. Nagle okazało się, że Islandczycy, którzy przed meczem robili sobie Instastories ze stadionu, potrafią wymienić kilka celnych podań, stworzyć zagrożenie, efektownie zagrać piętą, groźnie lobować z połowy boiska czy chwilowo zamknąć „Portowców” na ich połowie przy rozegraniu.

Szkoda, że szczecinianie jeszcze nie dobili rywala, bo okazje były. Kowalczykowi, Biczachczjanowi, Grosickiemu czy Zechowi zawsze jednak czegoś brakowało przy wykończeniu.

To jednak tylko drobne uwagi, trudno się mocniej o coś czepiać po zwycięstwie 4:1. Można spokojnie jechać na rewanż, wygrać drugi raz i w dobrym stylu zameldować się w następnej rundzie.

Pogoń Szczecin – KR Reyjkjavik 4:1 (3:0)

1:0 – Drygas 7′
2:0 – Zahović 16′
3:0 – Bartkowski 40′
4:0 – Drygas 56′
4:1 – Larusson 71′

Reklama

WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach

Bartosz Lodko
0
Roberto De Zerbi docenił Modera, ale ten wczoraj akurat oberwał w mediach
Fuksiarz

Wygraj bilety VIP na mecz Francja – Polska! Nowa promocja 'Kolekcjoner’

Jakub Sitkiewicz
0
Wygraj bilety VIP na mecz Francja – Polska! Nowa promocja 'Kolekcjoner’
Polecane

Świetny sportowiec może być kruchy psychicznie. „Szedł na zagrywkę blady jak ściana”

Jakub Radomski
0
Świetny sportowiec może być kruchy psychicznie. „Szedł na zagrywkę blady jak ściana”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Mazur: Podolski nie przesądził o wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]

Jakub Białek
9
Mazur: Podolski nie przesądził o wyborach, ale w mediach to on jest zwycięzcą [WYWIAD]
Ekstraklasa

Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia

Bartosz Lodko
4
Urban o Jagiellonii: Jeżeli nie wykorzysta szansy, będzie tego żałować przez dziesięciolecia

Komentarze

49 komentarzy

Loading...