Reklama

Po scudetto z zaciśniętym pasem. Inter się zbroi

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

03 lipca 2022, 14:15 • 5 min czytania 13 komentarzy

Inter Mediolan czwarty raz z rzędu kończy sezon z deficytem finansowym, ale negocjacje z zaciśniętym pasem to nic dla Beppe Marotty. Nerazzurri szykują się do odzyskania scudetto. Już pozyskali czterech piłkarzy, a dzięki pożegnaniom zaoszczędzili 20 milionów euro.

Po scudetto z zaciśniętym pasem. Inter się zbroi

– Non vincete mai – czyli „nigdy nie wygrywacie”. Tak od dawna śpiewają kibice rywali Interu, choć raz na jakiś czas muszą milczeć. Ostatnio w 2021 roku, kiedy zespół prowadzony przez Antonio Conte zdobył scudetto, ale od kilku tygodni fani przeciwników znów mogą zdzierać gardła. Nerazzurri rządzili we Włoszech tylko rok, bo z tronu zepchnęli ich sąsiedzi – AC Milan.

Na szczęście jest Marotta

Moment chwały trwał względnie krótko ze względu na pieniądze. Oczywiście. Inter ma ograniczone możliwości finansowe, czego konsekwencją były odejścia kluczowych postaci mistrzowskiego sezonu – Conte, Romelu Lukaku i Achrafa Hakimiego. Co prawda w ich miejsce zatrudniono trenera Simone Inzaghiego, Joaquina Correę, Edina Dzeko i Denzela Dumfriesa, ale od początku – przynajmniej oficjalnie – za cel nadrzędny stawiano kwalifikację do Ligi Mistrzów, nie obronę tytułu.

Tyle że Inter okazał się silny słabością innych. Nawet rozbicie mentalne po porażce w derbach nie odebrało mu szans na drugie scudetto z rzędu, a przecież w sześciu kolejnych meczach po starciu z Milanem zdobył ledwie siedem na 18 możliwych punktów i odniósł jedno zwycięstwo, z wówczas dramatycznie słabą Salernitaną. Katastrofa, a i tak gdyby nie wpadka z Bologną (koszmarny błąd popełnił bramkarz Ionut Radu), Nerazzurri finiszowaliby pierwsi. Zabrakło niewiele.

Za rok ma już niczego nie brakować, o co starają się zadbać władze klubu z dyrektorem sportowym Beppe Marottą na czele. Królem okazji, łowcą przecen, mistrzem zatrudniania po kosztach. Człowiekiem, którego zalety są potrzebne Nerazzurrim niczym tlen, bo niedawno szefostwo ogłosiło, że zakończy sezon z deficytem finansowym. Czwarty raz z rzędu. Marotta musi negocjować z zaciśniętym pasem i robi to doskonale.

Reklama

Cztery skalpy na początek

Oficjalnie mercato trwa od piątku, a Inter już sprowadził czterech nowych piłkarzy i systematycznie pozbywa się tych, których nie potrzebuje. Zacznijmy od zatrudnień. Bramkarz Andre Onana przenosi się do Mediolanu jako wolny zawodnik po wygaśnięciu umowy z Ajaksem. Ten transfer był dogadany od dawna, Kameruńczyk zastąpi bardzo doświadczonego Samira Handanovicia, z którego w Italii śmieją się, że… już się nie rzuca. Jeśli piłka po strzale leci zbyt daleko od niego, to koniec, Słoweniec się nie ruszy.

Oczywiście zdecydowanie najgłośniej mówi się o powrocie Lukaku. Rok temu Nerazzurri dostali za Belga 118 milionów euro, a teraz wypożyczyli za 8 milionów. Tak, tak. Za 8 milionów. To majstersztyk Marotty.

Potężny Belg przyćmił dwóch innych zawodników z pola – Kristjana Asllaniego z Empoli oraz Henricha Mchitarjana z Romy. Ten pierwszy to 20-letni defensywny pomocnik z Albanii, który właśnie ma za sobą debiutancki sezon w Serie A (23 występy, jeden gol, jedna asysta). Szefostwo wicemistrzów kraju zapłaciło za wypożyczenie 4 miliony euro, a przed kolejnym sezonem będzie musiało dołożyć 10 milionów za definitywne zatrudnienie zawodnika (plus 2 miliony w bonusach).

Mchitarjana nikomu przedstawiać nie trzeba, Ormianin trafi do Interu za darmo, jako wolny piłkarz, a w minionych rozgrywkach był ważną postacią w drużynie Jose Mourinho. Środkowego pomocnika bardzo chciał Inzaghi, podobno obiecał mu ważną rolę w zespole, o ile tylko zdrowie pozwoli 33-latkowi na regularne występy. A gdyby nie, w najgorszym wypadku będzie dublerem Hakana Calhanoglu. Obaj kiedyś grali jako 10, w ostatnich miesiącach zostali cofnięci i zaczęli pełnić funkcję 8. Z powodzeniem.

Porządki też robią

Ponadto do Nerazzurrich zapewne dołączy Gleison Bremer z Torino, najlepszy obrońca poprzednich rozgrywek. Początkowo zakładano, że Brazylijczyk zastąpi Stefana de Vrija, ale w tym momencie bardziej prawdopodobne, że wypełni lukę po Milanie Skriniarze. Paris Saint-Germain daje za Słowaka 65 milionów euro i jeśli dorzuci kilka baniek w bonusach, Inter przyjmie ofertę.

A skoro mowa o odejściach, Marotta w krótkim czasie obniżył budżet na pensje o dobre 20 milionów euro. Tyle w sumie zarabiali Ivan Perisić, Stefano Sensi, Matias Vecino, Andrea Ranocchia, Aleksandar Kolarov oraz Radu. A na walizkach siedzą najlepiej opłacani Arturo Vidal oraz Alexis Sanchez, więc oszczędności będą jeszcze większe. Dyrektor sportowy ekipy z Mediolanu robi, co może, żeby wygenerować kasę na Paulo Dybalę. Argentyńczyk od piątku jest bezrobotny, tyle że trzeba mu dać potężną wypłatę i – co gorsza – dosypać jego agentowi – Jorge Antunowi. Walka z czasem trwa.

Reklama

Z Inzaghim po mistrzostwo

Przebudowaną drużyną będzie znów dowodził Inzaghi. Trzeba przyznać, że szkoleniowiec zdołał odcisnąć piętno na stylu Interu. Co prawda zgodnie z oczekiwaniami nie kombinował z ustawieniem i został przy 3-5-2, ale wprowadził kilka interesujących modyfikacji. Zaczynając od defensywy, zaangażował lewego stopera Alessandro Bastoniego w grę ofensywną mocniej niż Skriniara po drugiej stronie. Włoch stwarza przewagę albo w bocznym sektorze, albo w środku pola. Innym ciekawym pomysłem było wystawianie na pozycji Bastoniego wahadłowego – Federico Dimarco. W takich spotkaniach Nerazzurri de facto w ofensywie mieli dwóch skrzydłowych.

Inter Inzaghiego w umiejętny sposób manipulował pressingiem przeciwników. Najczęstszym schematem było zbiegnięcie Marcelo Brozovicia do boku, cofnięcie Calhanoglu, a stworzone w ten sposób miejsce zajmował napastnik.

Włoski szkoleniowiec stawia na elastyczność, piłkarze mają dużą dowolność w poruszaniu się po murawie, a cała taktyka jest ćwiczona podczas treningowych gierek. Nie było długich, mozolnych zajęć z przesuwania, tylko szlifowanie schematów w ogniu walki o skład. Treningi są dość krótkie i zazwyczaj nie trwają dłużej niż godzinę, a np. u Conte dwugodzinne jednostki treningowe były normą. Inzaghi stara się, by wszyscy byli potrzebni i nikt nie zna podstawowego składu wcześniej. Każdy ma być gotowy.

Włoska prasa zachwycała się, że Inzaghi stawia na wolność na boisku i poza nim, jako przykład podając powrót ze spotkania z Sassuolo, podczas którego autokar zajechał do restauracji, a tam Nicolo Barella oraz Marcelo Brozović wydali 200 euro na słodycze dla kolegów.

To złożyło się na wicemistrzostwo, Coppa Italia, Superpuchar Włoch i awans z grupy w Lidze Mistrzów, co z kolei wystarczyło do przedłużenia umowy z trenerem. To Inzaghi ma poprowadzić Nerazzurich do wygrania mistrzostwa Włoch, a Marotta właśnie robi wszystko, by szkoleniowiec nie mógł narzekać na skład. Nawet mimo konieczności zaciskania pasa.

WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

13 komentarzy

Loading...