Reklama

Maldini to już nie Capitano, a Direttore. Współtwórca dzieła sztuki zostaje w Milanie

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

01 lipca 2022, 14:20 • 9 min czytania 6 komentarzy

Czerwono-czarny dym nad Mediolanem. Paolo Maldini zostaje w AC Milan. Człowiek, który współtworzył dzieło sztuki, jakim było scudetto dla Rossonerich, porozumiał się z nowymi właścicielami. Na szczęście dla klubu.

Maldini to już nie Capitano, a Direttore. Współtwórca dzieła sztuki zostaje w Milanie

O czym ty, do cholery, mówisz, Leo? – tak Paolo Maldini zareagował na informację, że Leonardo – jego kolega i dyrektor sportowy – odchodzi z Milanu do Paris Saint-Germain. Ale jak to? Co teraz będzie? Wytrzeszczał oczy, nie dowierzał uszom, więcej już nie otwierał ust. Maldini – wówczas dyrektor do spraw rozwoju strategicznego obszaru sportowego Rossonerich – przez chwilę był kompletnie zagubiony. Przez chwilę, bo szybko poczuł, że wreszcie będzie na swoim miejscu. Bez tarczy ochronnej w postaci dawnego kumpla z boiska. Znów będzie pracował na siebie. Bez usprawiedliwień.

Historia Paolo Maldiniego jako dyrektora Milanu

Całe życie do tego dążył. Odkąd kiedy jako 10-latek podczas rozmowy w kuchni w domu w dzielnicy Citta Studi powiedział ojcu Cesare, że wybiera Milan, nie Inter. Ojcu Cesare, który był legendą Rossonerich, z którymi jako piłkarz pięciokrotnie wygrywał Serie A i raz Puchar Mistrzów, a jako trener zdobył Puchar Zdobywców Pucharów. Jako zawodnik był tak dobry i pewny siebie, że czasem przekraczał cienką granicę z arogancją i zawalał bramki. Choć te błędy zdarzały się wyjątkowo rzadko, Włosi i tak zdążyli je nazwać: „maldinate”.

Ojciec rzucał długi cień, ale Paolo się nie przestraszył. Podjął wyzwanie i robił wszystko, by cały świat widział, że nie jest tylko „synem Cesare”. I przebił tatę. 25 lat w I zespole Milanu, siedem scudetti, jedno Coppa Italia, pięć triumfów w Pucharze Mistrzów i Lidze Mistrzów, pięć Superpucharów Europy i dwa Puchary Interkontynentalne oraz Klubowe Mistrzostwo Świata. To wszystko jako piłkarz, a to nie koniec. Kolejne trofea dokłada jako działacz. Na razie jedno mistrzostwo kraju.

Nie chciał, by ludzie patrzyli na niego przez pryzmat ojca, a po zakończeniu kariery nie życzył sobie, by oglądano go z perspektywy tego, jakim był zawodnikiem. Dlatego nazajutrz po ostatnim występie w Milanie w 2009 roku ściął długie włosy. Symboliczna zmiana.

Reklama

Chciałem, aby mnie ceniono lub nie ceniono za to, kim naprawdę jestem. Nie dlatego, że byłem Paolo Maldinim, byłym piłkarzem – wyjaśniał w Corriere della Sera.

Do Rossonerich wrócił dopiero po ośmiu latach. Wcześniej nie było dobrego momentu. Tak czuł. Wreszcie nowy właściciel – fundusz inwestycyjny Elliott Management – i kolega jako nauczyciel fachu – Leonardo – go przekonali. Został dyrektorem do spraw rozwoju strategicznego obszaru sportowego. Ale pierwsze tygodnie było okropne.

Katastrofa – podobno to mówił co wieczór żonie po powrocie do domu. Nie rozumiał administracyjnej części swoich obowiązków, pytał sam siebie, co tam właściwie robi. Powtarzał Leonardo, że czuje się bezużyteczny, a on potrzebuje być ważny. Mieć na sobie odpowiedzialność. Dlatego w pewnym sensie decyzja kumpla spadła mu jak z nieba. W czerwcu 2019 oficjalnie został dyrektorem technicznym Milanu. Teraz to on trzymał stery. Koniec wymówek.

To pierwsze trofeum na nowym etapie życia. Tym razem nie korzystałem z szybkości i techniki, a z głowy – powiedział w La Gazzetta dello Sport po zdobyciu scudetto. Pierwszego dla Rossonerich od 11 lat i dopiero trzeciego w XXI wieku. Wywalczonego wbrew logice. Bez poważnych pieniędzy. Z napastnikami, którzy w sumie mają prawie 80 lat. Z trenerem, któremu nawet własna matka wypominała, że niczego w życiu nie wygrał. Bez podstawowego stopera, któremu w grudniu kontuzja kolana skończyła sezon. Z ofensywnym pomocnikiem, który od grudnia nie potrafił strzelić gola czy zaliczyć asysty. Z trzema prawoskrzydłowymi, którzy w sumie wypracowali mniej bramek niż lewoskrzydłowy sam…

Najpierw Złoty Tapir

Droga do mistrzostwa była długa, wyboista, pod górę i z masą zakrętów. Maldini zaczął ją ze Zvonimirem Bobanem i Frederikiem Massarą u boku, ale finiszował tylko z tym drugim. Na powitanie dostał po głowie za Marco Giampaolo, którego zatrudnienie okazało się tragedią. Z nim jako trenerem Rossoneri zanotowali najgorsze rozpoczęcie sezonu od 81 lat. Miał być długi projekt, skończyło się błyskawicznym pożegnaniem, już w październiku. W międzyczasie Maldini odebrał Złotego Tapira, statuetkę wręczaną przez Valerio Staffellego (gospodarza satyrycznego programu „Striscia la notizia”) osobom publicznym, którzy w danym roku zaliczyły największe wpadki.

Nie prezentowaliśmy takiego poziomu od wielu lat. To szczególny ból dla tych, którzy kochają ten klub – tak zareagował Maldini, co warto docenić. Niektórzy „laureaci” Złotego Tapira nie mieli tyle klasy. Ot, swego czasu choćby dyrektor stacji Rai Uno – Fabrizio Del Noce – wściekł się i zamachnął w ten sposób, że mikrofon trafił prosto w twarz Staffellego, a prezenter… złamał sobie nos.

Reklama

Złe wyniki nie pozostały bez konsekwencji. Zarząd – Boban, Maldini i Massara – zastąpił Giampaolo Stefano Piolim, co rozwścieczyło fanów. Szkoleniowiec w przeszłości miał się identyfikować jako interista i kibice nie chcieli go w klubie. W ramach protestu Curva Sud milczała przez cały mecz z Lecce, debiutancki Piolego na stanowisku. Ale inną wizję mieli właściciele, reprezentowani przez dyrektora wykonawczego Ivana Gazidisa i rozpoczęli negocjacje z Ralphem Rangnickiem.

Kryzys z powodu Rangnicka

Maldini usłyszał o spotkaniu Gazidisa z Rangnickiem w ciągu tygodnia poprzedzającego zwolnienie Giampaolo. Później – cisza. Był przekonany, że zatrudnienie Piolego zakończyło temat, ale nic z tych rzeczy. W trakcie lockdownu spowodowanego koronawirusem poinformowano go, że negocjacje trwają, ale w kontekście kolejnego sezonu. W międzyczasie docierały do klubu informacje, że Niemiec wraz z współpracownikami opracowuje strategię finansową na lato, co nie poprawiło relacji w Milanello. Maldini i Boban mieli gabinety obok siebie, 10 metrów dalej mieściło się biuro Gazidisa, ale dwóch byłych piłkarzy za cholerę nie mogło dowiedzieć się, jaka jest prawda. Trwają rozmowy czy nie?

Po tym, jak nasza rola została podważona, relacje nie były dobre, a kwestia Rangnicka nigdy nie została podjęta z otwartą przyłbicą – zeznawał Maldini podczas procesu wytoczonego przez Bobana Milanowi za zdaniem Chorwata niesłuszne zwolnienie w marcu 2020. Dlaczego Boban wyleciał? Ano dlatego, że na łamach La Gazzetta dello Sport skrytykował szefostwo za próby zatrudnienia Rangnicka.

Dwa miesiące później swoje trzy grosze dorzucił Maldini, któremu nie podobały się publiczne komentarze Niemca.

Nigdy nie rozmawiałem z Rangnickiem. Nie rozumiem, na czym są oparte jego wypowiedzi. Także dlatego, że właściciele nigdy mi niczego nie powiedzieli. Ale Niemiec atakuje aspekty, nad którymi pracują zawodowcy na mocy ważnych kontraktów. Chciałbym dać mu pewną radę: zanim nauczy się włoskiego, powinien zapoznać się z ogólnymi zasadami szacunku, bo są koledzy, którzy pomimo wielu trudności starają się zakończyć sezon w bardzo profesjonalny sposób, przedkładając dobro Milanu ponad swoją dumę – stwierdził w rozmowie z agencją prasowej ANSA.

Co prawda finalnie posadę utrzymał Pioli, Rangnick do Italii nie trafił, ale i tak wydawało się, że Maldini podrepcze śladami Bobana. Jeszcze w lipcu 2020 poprosił Elliott Management o kilka dni do namysłu, bo nie wiedział, czy chciał dalej pracować w Rossonerich. Ostatecznie – mimo nieporozumień z Gazidisem – został w klubie. Na całe szczęście dla Milanu.

Sztuka negocjacji

Maldini uczył się „dyrektorowania”. Sam mówi, że ciągle dziwnie się czuje, kiedy słyszy „Direttore”, a nie „Paolino” czy „Capitano”, ale najważniejsze, że swobodnie radzi sobie w negocjacjach. A te nie mogą być łatwe, kiedy musisz prosić piłkarzy, by zaakceptowali niższe pensje.

Mamy obroty równe 1/4 lub 1/5 tych najlepszych klubów w Europie. Milan ma takie same dochody jak w 2000 roku. Opowiadam o tym tylko po to, byście zrozumieli, że od tego czasu świat poszedł w innym kierunku. Z finansowego punktu widzenia nie stać nas na najlepszych – wyjaśniał w wywiadzie z So Foot.

Ale najwyraźniej ma dar przekonywania. Po Theo Hernandeza poleciał na Ibizę i zawodnik wciąż nie chce zdradzić, co usłyszał, ale do Mediolanu zawitał. Mike Maignan twierdzi, że przyjął ofertę właśnie po rozmowie z nim i Massarą. Massimo Cellino i Sandro Tonali pod jego wpływem zdecydowali się obniżyć oczekiwania – pierwszy co do wykupu z Brescii, drugi – pensji, która w trakcie drugiego sezonu pomocnika na San Siro była niższa niż podczas pierwszego. Agentowi Ismaela Bennacera powiedział, że albo transfer dojdzie do skutku teraz, zaraz, albo w ogóle. Pierre’a Kalulu wyszperał z rezerw Lyonu, kazał się pilnie uczyć i czekać na szansę. I tak dalej, i tak dalej. Od 2019 roku razem z Bobanem i Massarą sprowadził do Milanu 21 piłkarzy. Z obecnej drużyny jedynie Davide Calabria został ściągnięty przed rozpoczęciem rządów Maldiniego.

Ze względów finansowych nie zdołał namówić do pozostania w stolicy Lombardii Gianluigiego Donnarummy, Francka Kessie’ego i Hakana Calhanoglu, ale trudno mieć o to pretensje. Z pustego i Paolo nie naleje.

Między biurkiem a boiskami

Maldini krąży między biurkiem w gabinecie a boiskami. Jest na większości treningów, często rozmawia z zawodnikami.

Wielu z nich uważa mnie za drugiego ojca – stwierdził w La Gazzetta dello Sport.

  Kiedy się do mnie zwracał, to myślałem sobie: – „Wow, to Paolo Maldini”. Jest pewna presja, kiedy wiesz, że ogląda każdy mecz i jest na każdych zajęciach. Jako obrońca chcę mu zaimponować – przyznał Fikayo Tomori.

Często wygłaszał przemowy. Ot, choćby w Sylwestra 2020 poprosił o większe poświęcenie i poczucie przynależności. Mówił, że każdy, kto zostanie w zespole na drugą połowę sezonu, ma być w pełni przekonany, że tego chce. Innym razem w kwietniu 2021 indywidualne spotkania łączył z orędziem do wszystkich, starając się pomóc przezwyciężyć kryzys. Próbuje pokazać generalnie młodym piłkarzom Rossonerich (w minionych rozgrywkach średnia wieku wynosiła 25,6, czwarta najniższa w lidze), że im ufa. Zwłaszcza w trudnych, kryzysowych momentach.

To coś, czego ja jako młody chłopak nigdy nie doświadczyłem – przekonywał.

Choć tak naprawdę jako dorosły też tego zaufania nie doświadczył, przynajmniej ze strony władze Elliott Management.

Kończą nam się umowy (jemu i Massarze – przyp. red.) i nie podpisaliśmy nowych. Z uwagi na naszą dotychczasową historię i na to, co się wydarzyło podczas kryzysu związanego z Rangnickiem, uważam za brak szacunku, że do tej pory dyrektor generalny i przedstawiciele Elliotta nawet nie usiedli z nami do rozmów. Mówię tylko o rozmowie. Bo mogą stwierdzić: – „Wasza praca nie jest dość dobra, aby kontynuować” – wściekał się w wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport po zdobyciu scudetto.

Nowe porządki

O zmianach właścicielskich, czyli sprzedaży klubu funduszowi inwestycyjnemu Redbird Capital Partners, dowiedzieli się z Massarą najpierw z mediów, potem od przełożonych. Wskazówki co do mercato dawał przyszłym szefom w prasie.

Dzięki dwóm lub trzem poważnym wzmocnieniom oraz skonsolidowaniu obecnej ekipy możemy walczyć o coś więcej w Lidze Mistrzów – zarzekał się.

Co prawda nowi właściciele twierdzili, że wszystko jest w porządku i nie ma konfliktu między nimi a zarządem Rossonerich, ale negocjacje ciągnęły się aż do minionego czwartku, ostatniego dnia obowiązywania kontraktów dwóch dyrektorów. Ostatnie poprawki wprowadzano jeszcze tego dnia.

Osiągnęliśmy porozumienie i przedłużyliśmy umowy. Cieszymy się, że będziemy dalej tworzyć zwycięską przyszłość Milanu. Jesteśmy trochę w tyle, ale nadrobimy. Jestem bardzo szczęśliwy – powiedział Maldini wieczorem w czwartek MilanNews.

Jedno dzieło sztuki – jak sam określił scudetto dla Rossonerich – już stworzył. Będzie szansa na kolejne.

CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

6 komentarzy

Loading...