Reklama

OGC Nice i Christophe Galtier. Trener mistrzowskiego Lille buduje kolejny projekt

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

03 lutego 2022, 09:44 • 9 min czytania 5 komentarzy

Poprzedni sezon był dla Nicei rozczarowujący i sprowadził ich na ziemię. Gdy ich obecny trener wznosił trofeum za mistrzostwo Francji z Lille, Les Aiglons trzymali się środka stawki. Zapamiętajcie ten kontrast. O Christophe’a Galtiera pytały zespoły z różnych lig, mimo to udało się go przekonać do pozostania we Francji i przejęcia sterów dziewiątej siły poprzedniego sezonu. Dziś są na wspólnej drodze do zdobycia wicemistrzostwa Francji. Lille jest w środku stawki.

OGC Nice i Christophe Galtier. Trener mistrzowskiego Lille buduje kolejny projekt

Galtier wcześnie ogłosił swoje odejście z mistrzowskiego Lille. Facet wykonał fenomenalną robotę. Targany – mniejszymi lub większymi problemami każdej natury – klub poprowadził do wielkiego triumfu, ale sam uznał, że nie może zostać. Że w cztery lata zrobił swoje, że to koniec pewnego etapu.

Christophe Galtier w OGC Nice

Jak sam jednak przyznał, nadszedł odpowiedni moment na pożegnanie i zostawienie sentymentów na boku. Porozmawiał na spokojnie z prezydentem klubu i rozstali się w zgodzie.

Wielu osobom nie mieściło się w głowie, że można odejść w takim momencie. Po takim sukcesie? Jak to zwykle bywa, sprawa jest bardziej złożona, niż się może wydawać. Po pierwsze dobił z Lille do sufitu i wiedział dobrze, że kolejny sezon może nie być już tak udany. Pokonanie PSG w wyścigu o ligowy tytuł jest jak odcięcie hydrze głowy. Wiesz, że zaraz wyrośnie kilka kolejnych. Lille zaczęło się rozprzedawać, więc poradzenie sobie z rozsierdzonym klubem z Paryża było właściwie niemożliwe.

Reklama

Spekulowano o możliwych kolejnych przystankach w karierze trenerskiej Galtiera. Lyon? A może Napoli? Nie, jednak Nicea.

Wiara w opóźnioną gratyfikację

Co go skłoniło? Dwa kluczowe słowa: projekt i możliwości. Oczywiście każdy trener chce dostać też odpowiednią ilość czasu na wprowadzenie zmian i swoich idei. Każdy bez wyjątku, właściciele obiecują, że szkoleniowiec go otrzyma, ale później wszystko zależy od wyników i wątków pobocznych.

OGC Nice było rozsądną opcją dla trenera, który chce zbudować kolejne dzieło życia. W klubie pojawił się zastrzyk gotówki, który podziałał jak właściwa suplementacja i dieta na sportowca, który pod tym względem tkwił w średniowieczu. Nicea stała się drugim klubem pod względem budżetu w lidze, więc należało to tylko i aż wykorzystać.

 

Reklama

Christophe Galtier to siła doświadczenia, ale trener nieco niedoceniany poza Francją. Pewnie dlatego, że nigdy nie pchał się na siłę do mediów i nie kreował się na kogoś lepszego od reszty. Przez to pozostaje w cieniu innych trenerów, choć wie o Ligue 1 wszystko i jeszcze trochę.

Słynie z długoterminowej pracy. Saint-Etienne prowadził nieprzerwanie przez siedem lat. Lille przejął po koszmarnej kadencji Marcelo Bielsy, którego co niektórzy uważają za trenerskiego bożka. Galtier w spadku po Argentyńczyku dostał rozklekotanego gruchota wymagającego kapitalnego remontu. Najpierw utrzymał zespół w lidze. Potem zdobył wicemistrzostwo, europejskie puchary i na koniec pamiętne mistrzostwo. Kadencja spięta klamrą. Na początku obecnego sezonu jego Nicea pokonał już nie jego Lille aż 4:0.

Właściwe oprogramowanie

Przejdźmy do nowego zespołu Galtiera. Kiedy spojrzy się na skład Nicei, próżno szukać tam nazwisk z pierwszej dziesiątki plebiscytu popularności. W dobie szaleństwa, mani liczb i przeceniania samego piłkarskiego potencjału, Transfermarkt wycenia tylko jednego piłkarza Nicei na więcej niż 20 milionów euro, co oczywiście wcale nie oznacza, że grają tam słabi zawodnicy. Wręcz przeciwnie.

Nicea stała się ciekawym miejscem do rozwoju. Dobrze płacą, warunki logistyczne są wyśmienite. Widoki zresztą też. Przyjdź, pokaż się i razem coś wygrajmy. Tak należy definiować ten zespół.

LUIS CAMPOS – BILLION EURO MAN Z LILLE

Letnie transfery Nicei:

  • Calvin Stengs za 15 mln euro z AZ Alkmaar,
  • Andy Delort za 10 mln euro z Montpellier,
  • Jean-Clair Todibo za 8,5 mln euro z Barcelony (wcześniej był wypożyczony),
  • Pablo Rosario za 6 mln euro z PSV,
  • Mario Lemina za 5,5 mln euro z Southampton
  • Melvin Bard za 3 mln z OL,
  • Justin Kluivert wypożyczony z Romy,
  • Marcin Bułka wypożyczony z PSG.

Sprowadzono latem kilka nowych twarzy, ale nie sztuką jest wydać na zawodników grube miliony. Należy zadbać o optymalizację i wykorzystanie potencjału. W tym Galtier jest świetny. Balans to jedno z jego ulubionych słów, co nie znaczy, że jest przesadnie konserwatywnym trenerem, który zatrzymał się w trenerskim rozwoju na etapie wczesnego Gierka.

Dzięki temu większość nowych piłkarzy się sprawdza. Rzecz jasna poza Stengsem, który nie notuje liczb. Tylko jedna bramka to mało jak na skrzydłowego, który był najdroższym letnim nabytkiem Nicei. Cóż… Nie wszyscy muszą spełniać oczekiwania. Kolejny flop z Eredivisie? Wiele na to wskazuje.

Cząstka Lille

Do pewnego stopnia obecna Nicea przypomina mistrzowskie Lille. Doskonała organizacja w obronie, wysoki pressing i błysk w ofensywie. Wszystkiego po trochu, więc z umiarem. Odważnie, ale z rozwagą. Jest przepaść pomiędzy tym co mieli do zaoferowania w poprzednim sezonie Patrick Vieira, potem Adrian Ursea, a tym co daje Christophe Galtier.

PATRICK VIEIRA – SYLWETKA TRENERA

Rzućcie okiem na pewien drobiazg.

Sezon 20/21 po 22. kolejce:

  • Nicea na 13. miejscu,
  • 26 punktów,
  • 32 bramki stracone.

Sezon 21/22 po 22. kolejce:

  • Nicea na 2. miejscu,
  • 42 punkty,
  • 18 bramek straconych.

Nicea jest czwarta pod względem liczby bramek strzelonych. Rennes, Strasbourg i PSG są nieco lepsze w tej klasyfikacji. Ważniejsze jest to, że zespół Galtiera traci najmniej bramek w lidze. Co prawda, ex aequo z PSG i Marsylią, ale szczyt to szczyt.

Nie zawsze jest idealnie. Mieli już sporą zadyszkę w tym sezonie. Od początku listopada do drugiego tygodnia grudnia wygrali tylko jedno spotkanie. Później było lepiej, bo od spotkania z Rennes kontynuują serię wygranych spotkań w lidze. Na ten moment licznik wyświetla liczbę pięć.

Ważne jest też to, że potrafią odwracać losy spotkań. Dziesięć minut przed końcem wyjazdowego meczu w Lyonie przegrywali dwoma bramkami. Ostatecznie wygrali 2:3. Z Clermont też długo przegrywali, by w ostatnim kwadransie sprawy w swoje ręce wziął Gouiri i mecz wygrała Nicea.

Obrona oparta o środek z odzysku, solidna druga linia

Spoglądamy na środek obrony i widzimy ciekawy duet. Dante, który w przyszłym roku skończy 40 lat i Jean-Clair Todibo. Brazylijczyk wciąż gra na wysokim poziomie, nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W tym sezonie to jeden z najlepszych obrońców w całej lidze. Dodatkowym atutem jest to, że stał się nauczycielem dla młodszego kolegi ze środka obrony.

Todibo miał reputację szklanki, która nie poradziła sobie w Schalke i w Benfice. Galtier zrobił z niego solidnego obrońcę, który nie gra już tak nonszalancko jak w przeszłości. Wyważył ryzyko, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się niemożliwe. Miał wielką w wiarę w swoje umiejętności, która go momentami gubiła. Teraz podejmuje racjonalne decyzje.

Na bokach zazwyczaj grają Youcef Atal i Melvin Bard. Pierwszy występuje w Nicei od kilku lat i wyrobił już sobie markę solidnego ligowca. Drugi ma szansę stać się gwiazdą ligi. Latem sprowadzono go za śmieszne pieniądze z Lyonu. Trzy miliony euro za młodzieżowego reprezentanta Francji to coś więcej niż promocja. Nie dziwi, że L’Equipe umieściło ten transfer w zestawieniu topowych ruchów poprzedniego lata.

W drugiej linii Galtiera często brakuje typowych skrzydłowych. W ostatnim czasie na prawej stronie występuje Hicham Boudaoui, który jest nominalnym środkowym pomocnikiem. Po drugiej stronie zazwyczaj gra Justin Kluivert, którego często prześladują urazy. Galtier dawał szanse Stengsowi, ale ten nie potrafi z nich skorzystać. Możliwe, że już latem opuści klub.

W środku najczęściej gra Pablo Rosario. Wysoki, wytrzymały i wykazujący się zdolnościami przywódczymi. O drugie miejsce w środku pola rywalizują Khephren Thuram (tak, od tych Thuramów) i Mario Lemina. Pierwszy ma więcej polotu, większy potencjał. Jest wysoki, silny, ale i piłka mu nie przeszkadza. Drugi ma duże doświadczenie. Ostatnio Lemina miał problemy zdrowotne, więc do składu wskoczył Thuram. Efekt? Ostatnie dwa spotkania kończył z minimum jednym golem na koncie.

Amine Gouiri. Kozak spoza mainstreamu

W 2020 Nicea dokonała prawdziwej grabieży. Kupiła z Lyonu Amine Gouiriego. Kosztował ich zaledwie siedem milionów euro. Francuz miał wówczas niewielkie doświadczenie. Osiem meczów w Ligue 1, w których nie uzbierał nawet stu minut. Potencjał jednak nie umknął obecnemu pracodawcy Francuza.

W Nicei szybko wystrzelił. W pierwszym sezonie zdobył dwanaście ligowych bramek i zaliczył siedem asyst. Teraz gra jeszcze lepiej i już teraz jest bliski poprawienia statystyk z minionych rozgrywek. Obecnie jest najlepszym, a zarazem najwyżej wycenianym piłkarzem Nicei. W każdym meczu robi różnicę, a jego prawa noga jest wręcz ze złota. Potrafi posłać torpedę w stronę bramki przeciwnika, ale i zaskoczyć uderzeniem technicznym z odpowiednią rotacją.

 

Pod względem wyszkolenia technicznego nie ma sobie nic do zarzucenia. Dobrze drybluje, potrafi grać kombinacyjnie, by nagle zaskoczyć uderzeniem fałszem. Aż dziw bierze, że o takim zawodniku mówi się tak niewiele. W klasyfikacji kanadyjskiej nieznacznie ustępuje Kylianowi Mbappe, który ma 10 bramek i 9 asyst. Gouiri ma 10 bramek i siedem asyst. Miałby nawet lepsze statystyki gdyby nie zmarnował dwóch rzutów karnych.

Większość jego trafień to te z gatunku palce lizać. Wychowanek Lyonu z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Za dwa tygodnie będzie obchodził dopiero 22. urodziny. Na ten moment pracuje na prezent w postaci udziału w Lidze Mistrzów w sezonie 2022/23. A może najpierw transfer?

Nicea gra dwójką napastników, więc ktoś musi biegać obok największej gwiazdy zespołu. I jest duża rywalizacja o to miejsce. Kasper Dolberg i Andy Delort są stale pod prądem. Jeśli któryś z nich gra gorzej, to Galtier może dokonać szybkiej zmiany. Ostatnio lepiej wiedzie się Duńczykowi. W pięciu ostatnich spotkaniach uzbierał trzy gole i asystę. W całym sezonie Ligue 1 ma ich sześć.

Andy Delort sezon rozpoczął jeszcze w Montpellier. Dopiero po trzeciej kolejce podpisał kontrakt z Niceą. Zanim do tego doszło, w sierpniu zdobył dwie bramki i zaliczył asystę dla La Paillade. W Nicei dobrze rozpoczął, później brakowało mu liczb. W szesnastu spotkaniach ligowych (już po transferze) zdobył sześć goli i zaliczył asystę. Wynik tożsamy z duńskim rywalem.

BUŁKA ZATRZYMAŁ PSG

PSG zrobiło im zasięgi. I dobrze!

Zwycięstwo z PSG w Pucharze Francji to zawsze nie lada sztuka. Zawsze taki zespół zyskuje dodatkowe pokłady sympatii w gronie ludzi, którzy nie przepadają za zespołem z Parku Książąt. Taki Mauro Icardi został skompromitowany przez bandę Galtiera. Nie oddał strzału celnego, nie podjął się nawet jednej próby dryblingu i tylko tracił futbolówkę. Nas może cieszyć, że w rzutach karnych wykazał sie Marcin Bułka, który wybronił dwie jedenastki.

Mimo wszystko nie chcielibyśmy, żebyście postrzegali Niceę tylko pod pryzmatem zwycięstwa z piłkarskim Hollywoodem. Zasługują na coś więcej. Nicea jest świetnie zorganizowanym klubem dla ambitnych i głodnych sukcesu piłkarzy. Właściwie wszystko się tam zgadza. Wyniki, pieniądze, otoczenie. W ostatnich miesiącach zapracowali na sympatię kibiców z całego świata.

Nie można powiedzieć, że druga pozycja w Ligue 1 jest zaskoczeniem. Świetny architekt i dobrze dobrani wykonawcy pozwalają osiągać satysfakcjonujące rezultaty. Wielkie pozostają w zasięgu, ale na nie jeszcze przyjdzie czas. Obecnie tracą 11 oczek do PSG. Strata byłaby o punkt mniejsza gdyby nie wydarzenia z sierpniowego meczu z Marsylią, gdzie doszło do bijatyki. OGC Nice zostało ukarane odjęciem dwóch punktów, z czego jeden punkt został zawieszony i zostanie odjęty w przypadku, gdy dojdzie do kolejnych ekscesów z udziałem tamtejszych kibiców.

CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE FRANCUSKIEJ:

Fot. NewsPix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Media: Zmiana Probierza. Nie poznamy szerokiej kadry na Euro 2024

Bartosz Lodko
0
Media: Zmiana Probierza. Nie poznamy szerokiej kadry na Euro 2024
1 liga

Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył

Paweł Paczul
5
Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył

Francja

Francja

Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu

Bartosz Lodko
5
Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu
Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
4
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry
Anglia

Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Arek Dobruchowski
21
Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Komentarze

5 komentarzy

Loading...