Arkadiusz Milik to największy pechowiec w krainie pechowców. Wciąż swoim potencjałem i swoimi umiejętnościami obiecuje po sobie naprawdę wiele, wciąż znajduje się w kwiecie wieku, ale nie sposób nazwać go jednym z liderów polskiej reprezentacji, bo od końca 2020 roku jest w tej kadrze permanentnie nieobecny. Na domiar złego okazuje się, że najprawdopodobniej nie wystąpi w żadnym z czterech czerwcowych spotkań Ligi Narodów.
Milik na zgrupowanie kadry Czesława Michniewicza – o jakież zdziwienie – przyjechał z dolegliwościami mięśniowymi. Pierwszy tydzień sprowadził się do rehabilitacji i szybko jasne stało się, że problemy zdrowotne wykluczą go ze spotkań z Walią i z Belgią. Nadzieja pojawiła się przed starciem z Holandią, bo snajper Marsylii ćwiczył pod pełnym obciążeniem w Rotterdamie, a Czesław Michniewicz zapowiadał, że o jego minutach na murawie zadecyduje przedmeczowy trening.
Milik nie zagra z Belgią
Umowa była prosta: Arkadiusz Milik będzie w stanie wyjść na boisko, Robert Lewandowski powędruje na trybuny. Jak to jednak wyglądało w rzeczywistości? Obaj napastnicy reprezentacji Polski znaleźli się poza kadrą meczową i zremisowane spotkanie biało-czerwonych oglądali w komfortowej roli widzów. Michniewicz nadmienił, że już na początku czerwca zakładał scenariusz, w którym uraz wykluczy Milika ze wszystkich czterech spotkań Ligi Narodów.
Istniała jednak jeszcze nadzieja, że dwudziestoośmioletni napastnik zdąży wykurować się przed rewanżem z Belgią. Nadzieja, jak się okazuje, złudna i bezzasadna. – Trenuje indywidualnie, spędza czas z fizjoterapeutą. Nie ćwiczył z grupą ani wczoraj, ani dzisiaj. Trudno przypuszczać, żeby w obliczu takiego stanu rzeczy mógł wystąpić w meczu z Belgią – komentuje Jakub Kwiatkowski, rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Jest to więc kolejne jałowe zgrupowanie kadry dla Arkadiusza Milika, który: a) opuścił czternaście z ostatnich dwudziestu meczów reprezentacji Polski, b) w tym czasie rozegrał 129 minut w koszulce z orzełkiem na piersi na 1800 minut możliwych do rozegrania, c) strzelił zaledwie pięć goli w narodowych barwach od Euro 2016.
Milik jest pechowcem
Nie było w jego karierze eliminacji, w których nie doznałby żadnego urazu i nie opuściłby choćby jednego meczu przez kontuzję. Eliminacje do Euro 2016 – problem z biodrem. Eliminacje do mundialu 2018 – więzadła, później jeszcze raz kolano. Eliminacje do Euro 2020 – pachwina i mięśnie. Eliminacje do mundialu 2022 – kolano i mięsień już na same baraże. Obraz pecha i rozpaczy, który pogłębia się z każdym rokiem. Prawda jest taka, że dawny gwiazdor tego zespołu już od dawna nie zachwyca.
- 2021 – 5 meczów (291 minut); 1 gol i 1 asysta
- 2020 – 7 meczów (337 minut); 1 gol i 1 asysta
- 2019 – 4 mecze (87 minut); 1 gol i 1 asysta
- 2018 – 9 meczów (537 minut); 1 gol i 1 asysta
- 2017 – 3 mecze (136 minut); 1 gol
- 2016 – 11 meczów (975 minut); 1 gol i 2 asysty
- 2015 – 8 meczów (670 minut); 4 gole i 7 asyst
- 2014 – 8 meczów (590 minut); 5 goli i 2 asysty
Czesław Michniewicz na konferencji prasowej przekonywał, że dziewięćdziesiąt procent piłkarzy z trwającego zgrupowania pojedzie na katarskie mistrzostwa świata. Milik znajduje się w tej grupie, regularnie strzela w Ligue 1, ale powstaje jakaś wątpliwość, jakaś niepewność. Właściwie cholernie niewiele wiemy o przydatności tego zawodnika w nowej formule polskiej drużyny. Łatwo uciekać do „nawałkizmów”, wysługiwać się mitami i legendami z tamtych czasów, ale tamte dni minęły bezpowrotnie, zwiększyła się rywalizacja wśród snajperów i wywróciła się hierarchia.
Gole w silnych klubach w mocnych ligach nie wystarczą, jeśli Milik będzie przyjeżdżał na kolejne zgrupowania, leczył urazy i na tym będzie kończył się jego udział w kadrze. W konsekwencji drogi reprezentacji Polski i Arkadiusza Milika w roli jednego z jej liderów coraz bardziej się rozjeżdżają.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Michniewicz sporo eksperymentował, ale pominiętych w jego kadrze nie brakuje
- Czy stać nas na rezygnację z Krystiana Bielika?
- „Kiwi” dojrzewa we Włoszech. Obiecujący debiut stopera
- Och, Karol. Zaczyna się zmartwychwstanie?
Fot. Fotopyk