Reprezentacja Meksyku dość gładko pokonała swojego rywala w Lidze Narodów CONCACAF. Surinam nie stawiał większego oporu i w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu podopieczni Gerardo Martino wygrali 3-0. Nie oznacza to jednak tego, że argentyński trener może zaznać odrobiny spokoju.
Wciąż bowiem w kraju naszego pierwszego rywala na mundialu panują niezbyt optymistyczne nastroje. W trakcie wspomnianego starcia szkoleniowiec kadry Meksyku odczuł niezadowolenie trybun, które w mniej lub bardziej bezpośredni sposób domagały się jego odejścia. Były trener m. in. FC Barcelony odniósł się do tego po meczu.
– Nie czuję potrzeby tłumaczenia się i nie uważam, by było to konieczne lub coś zmieniało. Zajmujemy się tym, na co mamy wpływ, co możemy ulepszyć, poprawić, ale nie będziemy się angażować w rzeczy, które są poza naszym zasięgiem. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam poparcie swoich zawodników i kierownictwa federacji, co dodaje mi siły. […] Nie chodzi o to, że wygraliśmy i wszystko jest w porządku, ale dokonuję analizy nie tylko na podstawie gry w ostatnim meczu, lecz wszystkiego, co zrobiliśmy w tym miesiącu.
Martino sporo mówił też o tym, że poszczególni gracze muszą być w rytmie meczowym, żeby drużyna funkcjonowała jako całość. Prócz tego zaznaczył, że jego sztab obserwuje nie tylko grupowych rywali, ale też Francję, która prawdopobnie będzie przeciwnikiem drugiej drużyny naszej grupy w 1/8 finału mundialu (o ile sama wygra swoją z Danią, Tunezją i kimś z pary Australia-Peru).
– Widzieliśmy oba ostatnie mecze Arabii Saudyjskiej, oglądaliśmy także starcie Polski z Belgią i jej ostatnie spotkanie. Mamy tam od tego ludzi – każdy zajmuje się jednym rywalem. Ale pojechaliśmy nawet zobaczyć mecz Francji z Austrią, wybieramy się też na ich starcie z Chorwacją. Niebawem przeanalizujemy raporty wszystkich naszych ludzi, którzy przebywają w Europie.
Więcej o kadrze Meksyku: