Mistrzowie świata i srebrni medaliści turnieju w Rosji podzielili się punktami w drugiej kolejce Ligi Narodów. Spotkanie stało na niskim poziomie, a tylko fragmentami kibicom widowisko osłodzili młodzi piłkarze Les Bleus. Dziennikarze z obu krajów po meczu ponownie będą mogli się zastanawiać, w jakiej formie na mundial do Kataru pojadą ich kadry. Niby to tylko Liga Narodów, mecze towarzyskie zapakowane w poważniejszy papierek, ale nadal jakiś obiekt do namysłu.
Chorwacja – Francja: Liga Narodów
Inauguracyjna kolejka tegorocznej edycji Ligi Narodów dla Chorwacji i Francji zakończyła się w najgorszy możliwy sposób. Obie reprezentacje przegrały swoje pierwsze mecze z dużo mniej faworyzowanymi rywalami. Choć w teorii po drugiej kolejce ciężko przewidywać finalną pozycję danej drużyny w grupie, to w praktyce mogła znacznie przybliżyć jedną z ekip do spadku z ligi A. Przed meczem chorwaccy dziennikarze zaczęli się nawet zastanawiać, co by było, gdyby mistrzostwa świata odbywały się właśnie teraz. Konkluzja nie była pozytywna, a rywalizacja w mundialu może dla Hrvatski zakończyć się na fazie grupowej.
Transferowy wybieg
Dużo lepszych nastrojów przed spotkaniem nie było w obozie francuskim. Selekcjoner Didier Deschamps postanowił wymienić 10 zawodników względem przegranego starcia z Danią (1:2). W podstawowej jedenastce ostał się jedynie Aurelien Tchouameni. Pomocnik AS Monaco był jednym z trzech młodych, utalentowanych piłkarzy, na których w drugiej linii postawił szkoleniowiec wciąż aktualnych mistrzów świata. Oprócz 22-latka kolejne szanse otrzymali Moussa Diaby i Christopher Nkunku. Każdy z nich latem może zmienić klub za grube miliony. Nie ma w tym jednak żadnego przypadku, bowiem pozostawali najlepsi w szeregach Les Bleus.
Jeszcze w trakcie trwania spotkania Ligi Narodów o transferze Tchouameniego poinformował Fabrizio Romano. Włoski dziennikarz przekazał wiadomość, że 22-latek jest bardzo blisko przejścia do Realu Madryt, a jego oficjalne ogłoszenie może nastąpić po przerwie reprezentacyjnej. Blisko zmiany otoczenia i ligi pozostaje również Diaby. Według doniesień angielskich mediów skrzydłowy Bayeru Leverkusen lada moment przejdzie do Newcastle United. Natomiast Nkunku może zostać wykupiony przez Paris Saint-Germain. Wszyscy napędzali grę Francuzów do przerwy.
Tchouameni prezentował się jak profesor w środku pola. Zaliczył najwięcej odbiorów spośród wszystkich piłkarzy na boisku. Oprócz tego potrafił zaskoczyć Chorwatów uderzeniem z dystansu. Diaby napędzał kolejne ataki prawym skrzydłem, doskonale rozumiejąc się i uzupełniając z Benjaminem Pavardem. W kluczowych momentach brakowało mu szczęścia. W sytuacji z początku meczu asystę odebrał mu były legionista Josip Juranović, ściągając piłkę z głowy Adriena Rabiota. Natomiast tuż przed przerwą w sytuacji sam na sam górą był Dominik Livaković. Do przerwy Chorwat skapitulował tylko raz. Nastąpiło to po trafieniu Nkunku, lecz w sytuacji z 31. minuty piłkarz Lipska znajdował się na spalonym.
Stare grzechy
Mimo wizualnej przewagi Francuzi nie potrafili wyjść na prowadzenie. Nie umieli wykreować sobie klarownych sytuacji bramkowych, mimo tego, że w środku obrony Chorwacji występował debiutant i klubowy kolega Jakuba Kiwiora w Spezii – Martin Erlić. Francuskie media ponownie będą miały pożywkę, by krytykować reprezentację. Podobnie jak ich koledzy po fachu w Chorwacji, dziennikarze z Paryża i innych miast będą zastanawiać się, dokąd zmierza kadra Les Bleus, skoro zwycięstwa nie udało się nawet wyszarpać od dość przeciętnie prezentującej się kadry Hrvatski.
Głównym orężem w obronie Deschampsa będą z pewnością liczne zmiany i brak zgrania zespołu. Nijak to jednak tłumaczy fakt, że mimo prowadzenia, Francuzi pozwolili odebrać sobie zwycięstwo. Les Bleus znaleźli się blisko niego po trafieniu często głębokiego rezerwowego Juventusu – Rabiot, który skutecznie i pewnie wykorzystał piękne otwierające podanie Wissama Ben Yeddera. Chorwacja wyrwała jednak punkt w końcówce meczu. Dokonała tego najprostszymi sposobami. Długie podanie, wygrany pojedynek szybkościowy, zamieszanie w polu karnym i podyktowana jedenastka po analizie VAR. Choć Andrej Kramarić musiał długo czekać na wykonanie jedenastki, to nie pomylił się i zapewnił remis Chorwacji, który sprawia, że z boiska zeszli dwaj ranni.
To mógł zmienić jeszcze Antoine Griezmann, lecz podobnie jak w całym sezonie, tak i w kadrze spisał się fatalnie. Nie wykorzystał wielkiego błędu Juranovicia, który za krótko zagrał do Livakovicia. Mając pustą bramkę przed sobą, uderzył daleko obok niej. Nic więc dziwnego, że dziennikarze, a pewnie i kibice zastanawiają się, co dalej wydarzy się z ich reprezentacjami. W końcu na mundial do Kataru Francuzi jadą jako mistrzowie, a Chorwacja jako wicemistrzowie świata. Po poniedziałkowym meczu nie zanosi się, by mieli obronić swoje sukcesy sprzed czterech lat.
Chorwacja – Francja 1:1 (0:0)
Kramarić 82′ – Rabiot 52′
WIĘCEJ O LIDZE NARODÓW:
- Pięć zmian na Belgię. Michniewicz zamiesza w składzie reprezentacji
- Było pięknie, jest przeciętnie. Co się dzieje z Mateuszem Klichem?
- Adam Buksa i siła logicznych kroków
Fot. Newspix