Memoriał Janusza Kusocińskiego w Chorzowie przyciąga nie tylko śmietankę polskiej lekkoatletyki, ale też gwiazdy z zagranicy. Nie inaczej było w tym roku. Biało-czerwoni oczywiście nie odgrywali na Stadionie Śląskim drugoplanowych ról – tylko świecili pełnym blaskiem. Ewa Swoboda potwierdziła znakomitą tegoroczną formę, Natalia Kaczmarek pokonała Allyson Felix na 400 metrów, a kolejne zwycięstwa zaliczyli też Anita Włodarczyk czy Wojciech Nowicki.
Miła niespodzianka od Dobka
Stadion Śląski gościł dzisiaj pełno medalistów olimpijskich. W tym gronie znajdował się również Patryk Dobek, który w Tokio zdobył brąz na 800 metrów. Mimo tego podczas 68. ORLEN Memoriału Kusocińskiego… niewielu oczekiwało od niego świetnego występu. Bo forma Dobkowi ostatnio po prostu nie dopisywała. Nie ukrywał tego nawet jego trener, Zbigniew Król.
Wszelkie wcześniejsze oceny należało jednak odłożyć do kosza. Bo Dobek pobiegł w niedzielę świetnie. W swoim stylu – czaił się za plecami rywali, żeby na ostatniej setce zaatakować i wygrać wyścig. Jego wynik? 1:44.49. Czyli znakomity jak na ten etap sezonu.
– Jestem na swoim stadionie – zaznaczył po starcie Patryk Dobek przed kamerami TVP Sport. – Tu się biega najlepiej. To naprawdę świetny obiekt. Sto metrów przed metą byłem jeszcze na czwartej pozycji, ale kiedy usłyszałem tę wrzawę, to mówię: nie no, jest walka. Wszystko się spięło, tak jak powinno.
Zostając w temacie biegów: na dwukrotnie krótszym dystansie oglądaliśmy między innymi Karola Zalewskiego. Polak miał szansę na zwycięstwo, bo pierwsze trzysta metrów zanotował znakomite. Ale niestety – na ostatniej prostej osłabł. I został wyprzedzony przez trzech zawodników, w tym triumfatora Alexandra Ogando (44.68). Zalewskiemu zabrakło do niego kilkudziesięciu setnych (45.38).
Drugie miejsca biało-czerwonych na płotkach
Ciekawiło nas, jak na tle mistrzyni olimpijskiej – Jasmine Camacho-Quinn – zaprezentuje się Pia Skrzyszowska. I czy pokusi się o kolejną życiówkę. No ale niestety – warunków do bicia rekordów na Stadionie Śląskim nie było. Zawodniczki musiały mierzyć się z dość mocnym wiatrem przeciwnym do kierunku biegu. Wynik Pii był jednak i tak niezły – 12.73. Wyścig na 100 metrów przez płotki wygrała wspomniana Portorykanka (12.45).
Podobnie jak Skrzyszowska poradził sobie Damian Czykier. Nasz płotkarz zanotował świetny start (miał też lepszy wiatr od koleżanki z kadry) i do ostatnich metrów walczył o zwycięstwo z Rafaelem Pereirą. Brazylijczyk (13.28) okazał się jednak lepszy od Polaka (13.35).
Skrzyszowska: – Czułam, że to nie był dobry technicznie bieg. Ale cierpliwie czekam, bo wiem, że lepszy bieg nadejdzie. Czułam, że dzisiaj się trochę męczyłam, że nie szłam idealnie do przodu. Dlatego mistrzyni olimpijski uciekła mi od pierwszego płotka. Początek był za to bardzo dobry, więc może następnym razem całość wyjdzie lepiej – mówiła nam po zawodach płotkarka.
Czykier: – Zawody są świetne, bardzo dobra atmosfera. Szkoda, że było takie opóźnienie. Wybiło mnie to trochę z rytmu. I to niestety nie był mój bieg. Co z mistrzostwami Polski? Łatwo nie będzie, mam nadzieję, że rywalizacja, która się tworzy, przełoży się na fajny wynik – mówił nam Polak.
Co za forma Kaczmarek!
Jeśli chodzi o wszystkie konkurencje biegowe: największych fajerwerków oczekiwaliśmy jednak po tym, co pokażą Aniołki Matusińskiego. Szczególnie że Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic czy Iwona Baumgart-Witan miały wielką rywalkę – Allyson Felix – która jest w trakcie ostatniego sezonu w swojej legendarnej karierze. Oczywiście – Amerykanka nie prezentuje obecnie formy jak za najlepszych czasów, ale to przecież brązowa medalistka igrzysk z zeszłego roku na 400 metrów. Trzeba było zatem stawiać ją nawet w roli faworytki.
Nawet, bo świetnie prezentuje się ostatnio Natalia Kaczmarek. I faktycznie – Polka nie pobiegła może tak szybko jak w Ostrawie, ale wynikiem 50.40 wciąż zapewniła sobie zwycięstwo. Na ostatniej prostej okazał się szybsza od Felix (50.71), a także Świętej-Ersetic (50.74). Nieźle zaprezentowały się również Baumgart-Witan (51.33, minima na MŚ i ME) oraz wracająca po kontuzji Małgorzata Hołub-Kowalik (52.08).
– Ten wynik bardzo cieszy, to przecież drugi czas w mojej karierze. Zbliżam się do tej granicy 50 sekund. Do rekordu Polski jest jeszcze daleko. Natomiast jestem coraz bliżej. Z każdym występem robię coraz większy progres – komentowała dla nas Kaczmarek.
Na Stadionie Śląskim – poza Kaczmarek – triumfowali też inni polscy mistrzowie olimpijscy. Anita Włodarczyk zapewniła sobie zwycięstwo w rywalizacji młociarek wynikiem 75.76 (druga była Malwina Kopron, 75.08). Dominację potwierdził też Wojciech Nowicki – on jednak musiał się sporo napocić. Dopiero w ostatniej próbie wyszedł na prowadzenie (81.58 m!). Trzecie miejsce w zawodach zajął Paweł Fajdek 79.62.
Anita Włodarczyk po 7. kolejnym zwycięstwie:
"W Bydgoszczy nogi się nie kręciły. Jest dobrze, jestem zadowolona z tego startu dzisiaj. To, że rzucamy z dziewczynami na podobnym poziomie jest dobre dla kibiców, jest rywalizacja. Mś w USA? Ja lubię wyzwania."
— Athletics News (@Nedops) June 5, 2022
Swoboda szybsza niż kiedykolwiek?
Wciąż nie wspomnieliśmy o kilku gwiazd polskiej lekkoatletyki, które pojawiły się w Chorzowie. Z niezłej strony – biorąc pod uwagę gorszą w ostatnich miesiącach dyspozycję – pokazał się Piotr Lisek. Pokonał wysokość 5.71, choć większych szans z wicemistrzem olimpijskim Chrisem Nilsenem oczywiście nie miał (Amerykanin osiągnął 5.92). Pola mocarzowi, jakim był Tom Walsh, musiał ustąpić też Konrad Bukowiecki w zawodach kulomiotów. Polak osiągnął bardzo dobre 21.66, ale Australijczyk pchnął aż 22.31, a Joe Kovacs 22.00.
Z Diribe Welteji przegrała natomiast Sofia Ennaoui – ale Polka i tak mogła być z siebie bardzo zadowolona, bo pobiła rekord życiowy! 1:58.98 to zarówno minimum na mistrzostwa Europy, jak i mistrzostwa świata.
Przy końcu zawodów byliśmy świadkami prawdziwej petardy ze strony Ewy Swobody. Polska sprinterka minęła się z życiówką (zabrakło jednej setnej), osiągając 11.08. To drugi w tym sezonie wynik w Europie. Nie ma co ukrywać – forma Polki jest w 2022 roku znakomita. – Jeszcze nie udało mi się tak szybko zacząć sezonu. Jedna setna od mojego rekordu życiowego. Teraz będziemy trochę popuszczać w treningu, więc mam nadzieję, że wkrótce będzie ciekawie. Muszę przyznać, że jeszcze tak szybko jak teraz – nawet na treningu – nie biegałam. Możemy zejść poniżej tych 11 sekund – mówiła Ewa dla TVP Sport.
Liczymy, że nie tylko Swoboda przebije swoją magiczną barierę. Bo przecież Kaczmarek czai się na bieg poniżej 50 sekund, a od Wojciecha Nowickiego w każdych zawodach możemy oczekiwać historycznego rzutu. Na razie możemy jednak powiedzieć, że 68. ORLEN Memoriał Janusza Kusocińskiego był udanym przystankiem dla polskich lekkoatletów.
Fot. Newspix.pl
Czytaj więcej o “Królowej Sportu”: