W wieku czterech lat niemal zginął z miłości do piłki. W wieku 11 lat musiał zrezygnować z gry w ukochanym klubie i przenieść się z rodzicami do Anglii. Teraz jest tam na ustach wszystkich i trafia pod skrzydła Juergena Kloppa, czyli trenera, który doskonale wie, jak stworzyć gwiazdę światowego formatu. Mowa o Fabio Carvalho, czyli zawodniku, który ma wszystko, aby rozkochać w sobie Anfield.
Boisko, na którym pierwsze piłkarskie kroki stawiał młody Fabio mieściło się przy samym płocie lotniska Humberto Delgado, czyli jakieś dwa kilometry od jego domu w okolicy stacji metra Chelas. Podstawowym problemem dla chłopca nie była jednak sama odległość, a ruchliwa ulica Manuela Gomesa Da Costy, przez którą trzeba było się przeprawić, aby dołączyć do kolegów.
Rodzice pracowali całymi dniami, więc nie mieli czasu go tam zaprowadzać. Szczególną zazdrość wzbudzał u niego brat, który już wtedy uczył się w szkole, więc mógł bez problemu chodzić, gdzie tylko mu się podoba. Pewnego dnia, Fabio postanowił złamać zakaz nałożony przez rodziców i przeprawił się samodzielnie przez ruchliwą ulicę. Zauważył to jego sąsiad, który dał mu ostrą reprymendę, ale nie zrobiło to wrażenia na młodym chłopcu.
Wrażenie zrobiło na nim coś innego. Kolejnego dnia postanowił po raz kolejny powtórzyć nieodpowiedzialny wyczyn i omal nie skończyło się to tragedią. Rozkojarzony Fabio był bardziej skupiony na piłce, którą prowadził ze sobą na boisko niż na rozglądaniu się i wtedy dosłownie przed oczami przejechała mu ciężarówka. Świadkiem całej sytuacji znów był rzeczony sąsiad, który tym razem wziął sprawy w swoje ręce i poinformował o tym ojca chłopaka – Victora. Ten, pomimo wściekłości, zdał sobie w tamtym momencie sprawę, że nie powstrzyma syna przed pokusą grania w piłkę bez przerwy.
Najlepsza jedenastka Premier League 2021/2022
Nowy bohater Anfield?
To właśnie wtedy w głowie Victora Carvalho – portugalskiego hydraulika angolskiego pochodzenia zapadła decyzja o postawieniu na karierę syna. Była to być może najważniejsza decyzja w jego życiu, a przynajmniej najważniejsza dla Fabio, który był jedną z największych gwiazd minionego sezonu Championship i robi furorę na Wyspach Brytyjskich. – Fabio ma naturalny talent, a kiedy masz naturalny talent, jest to pierwszy duży krok do wielkiej kariery i dojścia na szczyt – mówił o nim w styczniu trener Fulham Marco Silva przed kamerami Sky Sports.
36 spotkań, 2839 minut spędzonych na boisku, 10 bramek i osiem asyst – to osiągnięcia 19-letniego zawodnika z minionego sezonu ligowego. Carvalho był, obok Aleksandara Mitrovicia, zdecydowanie najważniejszym ogniwem drużyny Fulham, która wygrała rozgrywki i wywalczyła bezpośrednią promocję do Premier League. – Co mogę powiedzieć? Jest zdumiewający. Szczerze mówiąc, nie mogę znaleźć słów, aby go opisać. Wiem, że jest trochę nieśmiały, więc nie zamierzam go za bardzo chwalić, ale to niesamowity chłopak. Bardzo kocha piłkę, cieszy się każdym treningiem, ciężko pracuje, wkłada dużo wysiłku poza boiskiem, zawsze chce się uczyć i jest bardzo spokojny. Przed nim wielka przyszłość – zapewnił jego serbski partner z ofensywy po wygranej 7:0 z Luton Town.
Dziś wiadomo już, że Carvalho i Mitrović więcej ze sobą nie zagrają, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Od 1 lipca 19-latek będzie już zawodnikiem Liverpoolu i trafi pod skrzydła Juergena Kloppa, czyli trenera, który pokazał już nie raz, że potrafi wydobyć ze swoich zawodników wszystko, co mają do zaoferowania. Przykłady można mnożyć: Andrew Robertson, Trent Alexander-Arnold czy Jordan Henderson to dziś gwiazdy światowego formatu. Teraz przyszedł czas na młodego Portugalczyka, który jest bardzo potrzebny na Anfield. The Reds chcieli go wykupić już w zimowym okienku transferowym i od razu wypożyczyć na Craven Cottage. Na to nie zgodziły się władze Fulham, które dobrze wiedziały, że za kilka miesięcy 19-latek może jeszcze podbić swoją cenę. Ostatecznie stanęło na pięciu milionach funtów, ale około trzech jest jeszcze do zgarnięcia w ramach premii.
Carvalho jest ofensywnym pomocnikiem, który głównie gra w środku, ale jeżeli trzeba to może zostać przesunięty nawet do linii ataku. W drużynie Marco Silvy występował na typowej dziesiątce w ustawieniu 1-4-2-3-1, ale w kilku spotkaniach zagrał także bardziej jako ósemka w ostawieniu 1-4-3-3. 19-latek jest niezwykle kreatywny i uwielbia grę krótkimi podaniami, na jeden kontakt. Może się pochwalić 60 kluczowymi podaniami, które posłał w zeszłym sezonie do kolegów. Ma także ogromny ciąg na bramkę i potrafi fantastycznie dryblować – oddał 79 strzałów i zaliczył 43 udane dryblingi. – Przypomina mi trochę Emile’a Smitha Rowe’a z Arsenalu. Carvalho to czysta wydajność. Dokonuje najmądrzejszych wyborów w danym momencie. Chodzi tu o szybkość myślenia i grę kombinacyjną – charakteryzował go ekspert od Championship Ali Maxwell w magazynie Scouted Football.
Jeżeli kogoś potrzeba w drużynie Liverpoolu to właśnie tego typu zawodnika – ofensywnego środkowego pomocnika, który potrafi strzelić bramkę i oddać strzał z dystansu. Kogoś w stylu Philippe Coutinho. I właśnie kimś takim jest Fabio Carvalho.
Jego droga do wielkiego futbolu nie była prosta. Po niedoszłym potrąceniu przez ciężarówkę rodzice Fabio zadbali o to, aby mógł uczęszczać na treningi do pobliskiej szkółki w Olivais Sul. Na to samo boisko, na które jeszcze do niedawna nie mógł się dostać. To właśnie tam został odkryty przez skautów Benfiki. Już wtedy wyróżniał się niezwykłą boiskową inteligencją i sprytem. Często na tle sporo starszych kolegów, ponieważ zdarzało się, że Fabio grał w drużynie rocznika 1999, w której występował także jego brat.
Do akademii Benfiki dołączył w 2010 roku, mając siedem lat. Szybko okazało się, że skauci się co do niego nie pomylili, ponieważ Fabio od razu zaczął robić furorę. Klubowi zależało na nim na tyle, że zgodził się na zapewnienie mu transportu ze szkoły na treningi, czym nie mogli się zająć jego rodzice.
Odsunięty na dalszy plan. Czy Roberto Firmino ma jeszcze swoje miejsce w Liverpoolu?
Nieoszlifowany diament podbija Anglię
Sytuacja skomplikowała się w 2013 roku, kiedy to Portugalię dotknął olbrzymi kryzys finansowy. Inflacja i bezrobocie zaczęło dotykać coraz więcej ludzi, nie omijając także rodziców Fabio Carvalho. Jego ojciec zaczął się obawiać o byt rodziny, więc zdecydował się na przeprowadzkę do Anglii. Jako hydraulik mógł liczyć w Londynie nawet na dwukrotnie wyższe zarobki. Victor najpierw udał się na Wyspy sam i dopiero po załatwieniu najważniejszych spraw dołączyła do niego reszta rodziny.
Fabio miał wtedy zaledwie 11 lat, więc dla niego było to bolesne przeżycie. Jego kariera stanęła na zakręcie, a marzenia o zostaniu gwiazdą Benfiki odeszły w niepamięć. To właśnie wtedy Carvalho dołączył do małej londyńskiej szkółki – Balham FC. – Pojawił się ze swoją matką na jednym z treningów naszej drużyny U-11 w Parku Clapham Common. Dopiero co przeprowadzili się do Londynu i szukali dla niego jakiegoś klubu. Nie mieszkali w okolicy, ale gdzieś usłyszeli coś o Balham – opowiadał prezes klubu Greg Crutwell w rozmowie ze Sky Sports.
W Londynie również bardzo szybko poznali się na jego talencie. – W ciągu pierwszych 30 sekund, jeden z nas podał mu piłkę z około 30 metrów, a on od razu precyzyjnie oddał ją z powrotem. Spojrzeliśmy na siebie z moim drugim trenerem i stwierdziliśmy, że jest dobry. Świetnie sobie radził, był niesamowity na tym treningu. Był opanowany, miał fantastyczny balans i technikę, a dodatkowo był nieco zuchwały. Po treningu poprosiliśmy go, żeby przychodził częściej – dodał Crutwell.
Po Londynie bardzo szybko rozeszła się wieść, że w Balham pojawił się utalentowany chłopak z Portugalii. Chelsea zaprosiła go nawet na zwiedzanie ich ośrodka treningowego, co zrobiło na młodym zawodniku ogromne wrażenie. Jednak pomimo efektownej prezentacji władze The Blues nie chciały spełnić wymagań rodziców dotyczących m.in. transportu. Te z kolei spełnili ludzie z Fulham i właśnie w ten sposób Fabio Carvalho trafił na Craven Cottage. Oprócz zapewnienia dojazdów na treningi akademia zapewniła mu 300 funtów miesięcznego kieszonkowego. Był 2014 rok.
W Fulham Portugalczyk dojrzał i na poważnie rozwinął skrzydła. W międzyczasie otrzymał także obywatelstwo, więc zaczął dostawać powołania do młodzieżowych reprezentacji Anglii. Jego ojciec jest jednak wielkim patriotą i kibicuje reprezentacji Portugalii, więc starał się nakłonić syna na występy w kadrze kraju, z którego pochodzi. I rzeczywiście mu się to udało. 25 marca 2022 roku Carvalho zadebiutował w kadrze do lat 21 prowadzonej przez Ruiego Jorge’a. Miało to miejsce w meczu eliminacji mistrzostw Europy z Islandią (1:1). Z kolei już w kolejnym spotkaniu – z Grecją (4:0) zdobył pierwszą bramkę.
Kwestią czasu wydaje się być więc debiut 19-latka w seniorskiej reprezentacji Portugalii. Kto wie, być może uda mu się nawet pojechać na tegoroczne mistrzostwa świata w Katarze. Najpierw jednak Carvalho musi przekonać do siebie Juergena Kloppa. Szanse są na to spore, bo Portugalczyk ma fantastyczne umiejętności, a niemiecki szkoleniowiec potrzebuje świeżej krwi w drużynie. Nowy sezon to dla niego początek wielkiej przygody na najwyższym poziomie. Oby nowy nabytek Liverpoolu zachował w sobie tyle determinacji do gry w piłkę, ile miał w wieku czterech lat.
Czytaj więcej o Premier League:
- Czy sezon Liverpoolu na pewno można uznać za udany?
- To może być przełom. Manchester City odnalazł charakter
- 10 najgłośniejszych wydarzeń minionego sezonu Premier League
Fot. Newspix