Reklama

Radwańska, szansa dla polskiego tenisa i topowi zawodnicy. Rozmawiamy o LOTTO SuperLIDZE

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

27 maja 2022, 16:42 • 17 min czytania 1 komentarz

Zawodnicy z pierwszej setki rankingów ATP i WTA. Utalentowani tenisiści z Polski. A nawet… Agnieszka Radwańska. Siedem kolejek, cztery spotkania w każdej z nich. I grudniowe Final Four o miano mistrza. To tenisowa LOTTO SuperLIGA, której pierwszy sezon zainaugurowany zostanie już w najbliższą niedzielę. Projekt, który – jak mówi nam Artur Bochenek, wiceprezes zarządu SuperLIGA S.A. – ma gwarantować wielkie emocje, ale też wpłynąć na rozwój całego polskiego tenisa.

Radwańska, szansa dla polskiego tenisa i topowi zawodnicy. Rozmawiamy o LOTTO SuperLIDZE

***

Już w tym sezonie powstaną dwie ligi – najwyższa, czyli wspomniana LOTTO SuperLIGA i forBET 1.LIGA, w której o awans do pierwszej klasy rozgrywkowej bić będzie się osiem zespołów. Tyle samo zagra też w LOTTO SuperLIDZE, składającej się z siedmiu kolejek. W każdej z nich odbędą się cztery spotkania. Jedno z nich – mecz kolejki – obejrzeć będzie można na sportowych antenach Polsatu. Inne – spotkanie kolejki – będzie okraszone dodatkowymi atrakcjami. Równolegle ze zmaganiami ligowymi odbywać będą się też turnieje dla młodych tenisistów, dziesięcio- czy jedenastoletnich.

Każde spotkanie LOTTO SuperLIGI rozgrywany będzie w niedzielę o 10:00 (pierwsze dwie kolejki odbędą się 29 maja i 5 czerwca, dokładny terminarz znajdziecie w tym miejscu), składać będzie się z co najmniej sześciu meczów  – czterech singlowych i dwóch debla (dzielonych po połowie na mecze mężczyzn i kobiet). Jeśli spotkanie zakończy się remisem 3:3, dodatkowo rozegrany zostanie mikst, który zadecyduje o zwycięstwie jednej z ekip. Za porażkę otrzymuje się jeden punkt, za zwycięstwo 4:3 dwa, a za każdą inną wygraną – trzy.

Po fazie zasadniczej, złożonej z siedmiu kolejek, cztery najlepsze ekipy awansują do Final Four, które zostanie rozegrane w grudniu w Zielonej Górze. Tam rozstrzygnie się kwestia mistrzostwa Polski i nagród. A jest o co grać – dla najlepszego klubu w Polsce przewidziane jest 700 tysięcy złotych i wiele innych benefitów.

Reklama

O tym jak LOTTO SuperLIGA może wpłynąć na nasz tenis, czego się po niej spodziewać i kogo będziemy mogli zobaczyć na kortach w Poznaniu, Wrocławiu, Bielsku-Białej, Ustroniu, Warszawie i innych polskich miastach, rozmawiamy z Arturem Bochenkiem, wiceprezesem zarządu SuperLIGA S.A. Czy Agnieszka Radwańska faktycznie wróci na korty? Jak zawodowa liga może pomóc polskim młodym talentom? I czemu Superliga ma być jak… żużlowa Ekstraliga?

Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w poniższej rozmowie.

***

SEBASTIAN WARZECHA: Jakiś czas temu LOTTO SuperLIGA zelektryzowała całą tenisową społeczność w Polsce – chodzi mi o moment, w którym ukazały się składy poszczególnych zespołów na jej rozgrywki. I w warszawskiej Merze pojawiło się nazwisko Agnieszki Radwańskiej.

ARTUR BOCHENEK: Takich nazwisk jest zdecydowanie więcej. Oczywiście jednak, że to Agnieszka – jako gwiazda polskiego tenisa – przykuwa wzrok kibiców. Od samego początku projektu LOTTO SuperLIGI marzyliśmy o dwóch rzeczach. Po pierwsze, by ściągnąć do niej jak najwięcej osób z czołowej setki światowych rankingów. I to faktycznie się udało. Chcieliśmy by wyglądało to trochę tak, jak to działa w naszej żużlowej Ekstralidze, gdzie w polskich klubach jeżdżą najlepsi żużlowcy z całego świata. Po drugie, mieliśmy w planie, by w lidze grały największe polskie gwiazdy. I to też wyszło. Agnieszka faktycznie jednak zobaczymy na kortach w barwach KT Mery Warszawa, bo to klub, z którym związana jest od bardzo dawna.

Agnieszka faktycznie planuje zagrać? Sporo było w tej sprawie wątpliwości.

Tak, powtarzano, że to wyłącznie zabieg marketingowy, że tak mówimy, a potem nic z tego nie będzie i Agnieszka nie wystąpi ani razu na korcie. Bo zakończyła karierę, założyła rodzinę i ma inne obowiązki. Jednak jak już pokazało losowanie LOTTO SuperLIGI i forBET 1. Ligi – Agnieszka naprawdę jest w to zaangażowana. To ona i Jerzy Janowicz byli odpowiedzialni za wspomniane losowanie i oboje potwierdzili wtedy swoją obecność i grę w SuperLIDZE. Mogę też sam powiedzieć, że w tej lidze faktycznie chcą grać. Jestem przekonany, że zobaczymy Agnieszkę przynajmniej w deblu.

Reklama

Agnieszka jest już, jak wspomniałeś, na sportowej emeryturze, więc w każdej chwili może zdecydować się na występ w meczu LOTTO SuperLIGI. Ale jak liga ma przyciągnąć tych zawodników, którzy regularnie grają w tourze i zapewne będą zmuszeni wybierać pomiędzy meczami SuperLIGI, a turniejami, gdzie mogą walczyć o punkty rankingowe?

Faktycznie mamy w lidze co najmniej kilkanaście zawodników i zawodniczek z pierwszej setki rankingów ATP i WTA. Jak mamy ich przyciągnąć? Przede wszystkim – sezon jest podzielony na dwa etapy: fazę zasadniczą i finałową. W tej pierwszej gra się siedem kolejek ligowych, a kluby rywalizują o awans do grudniowego Final Four, gdy cztery drużyny zagrają o mistrzostwo.

Ten pierwszy etap trafia na bardzo gorący tenisowy okres – pokrywa się z Roland Garros i Wimbledonem, a końcówka fazy zasadniczej zahacza o przygotowania do US Open. Do tego trzy razy zmieniana jest wtedy w głównym cyklu nawierzchnia – z mączki na trawę, a potem korty twarde. Oczywiście więc, że nie jest łatwo przekonać zawodników z pierwszej setki do tego, by zjawili się w tym czasie na mecze klubowe.

Z naszych rozmów z klubami wychodzi jednak, że zawodnicy z czołowych miejsc kontraktują się nie na wszystkie mecze, ale na kilka kolejek ligowych plus grudniowe finały. Najlepszy przykład to pierwsza i druga kolejka – 29 maja i 5 czerwca. W tym czasie trwa przecież Roland Garros. Około trzydziestu osób z tych zakontraktowanych w klubach LOTTO SuperLIGI, grało lub nadal gra na kortach w Paryżu. Ci, którzy odpadli, jeśli tylko zechcą będą mogli zagrać w meczu ligowym.

Pytanie czy zechcą.

Staramy się działać w tej kwestii, wprowadzając atrakcyjne wynagrodzenia oraz elastyczną formułę współpracy, dającą również możliwość promocji ich własnej osoby w innym niż zwykle otoczeniu. Poza tym pozwala to również na rozgrywanie dodatkowych meczów, gdy na przykład odpadną szybciej z turniejów w tourze.

Spójrzmy na BKT Advantage Bielsko-Biała, w którym zakontraktowanych jest wielu zawodników, jacy pojechali do Francji. Są tam choćby Jiri Vesely, Zdenek Kolar czy Alex Molcan, aktualnie najwyżej sklasyfikowany z zawodników zakontraktowanych w LOTTO SuperLIDZE [38. miejsce w rankingu ATP – przyp. red.]. Część z nich już z Roland Garros odpadła, część gra. Trener drużyny z Bielska pewnie będzie mógł skorzystać choćby z jednego z tych tenisistów już w meczu 29 maja.

Poza tym sezon zasadniczy to też czas dla naszych polskich tenisistów. Tu liczy się też dobre prowadzenie klubu. Mądrość trenerów będzie polegała na tym, by dobrze ułożyć kadrę, balansując odpowiednio liczbę zawodników z touru i tych z Polski, którzy nie grają w turniejach głównego cyklu. Ci drudzy będą musieli grać w meczach, gdy zawodnicy z touru będą występować w innych imprezach. I muszą być też na tyle mocni, by być w stanie zdobywać punkty w lidze dla swojego klubu.

I awansować do Final Four.

Tak jest, to nasza wisienka na torcie, która odbędzie się w Zielonej Górze, mamy nadzieję, że przy pięciotysięcznej widowni. Przed samym Final Four będzie jeszcze trwać okienko transferowe dla czterech występujących klubów, w trakcie którego mogą one się „dozbroić”, uzupełniając skład o jeszcze mocniejsze nazwiska. A dlaczego jestem w kwestii tych mocniejszych nazwisk optymistą? Bo to okres, gdy na świecie nie odbywają się turnieje z cyklów ATP i WTA, a zawodnicy są w trakcie okresu przygotowawczego, trenując przed Australian Open.

Pytanie brzmi: jaką ścieżkę wybiorą konkretni zawodnicy? Są turnieje pokazowe w Dubaju i innych miejscach, ale to zabawa dla ścisłej czołówki. Natomiast zawodnik 10., 15. czy 20. w rankingu może skorzystać z możliwości zagrania w naszym Final Four. Są za to pieniądze, jest spore wsparcie medialne i promocja zawodników, a do tego to znakomite przetarcie i niezły trening przed występami na twardej nawierzchni.

Już pierwszy sezon pokazuje, że te argumenty do tenisistów trafiają, a kluby są zainteresowane dodatkowym okienkiem i rozmawiają z niezłymi graczami. Już teraz mamy sporo zawodników i zawodniczek z touru, a w Final Four powinno być jeszcze lepiej.

Wyobrażasz sobie, że w Zielonej Górze zagrają Hubert Hurkacz czy Iga Świątek?

Wyobrażam. Wszyscy, tworzący projekt LOTTO SuperLIGI, o tym marzymy i wierzymy, że może nie w pierwszym, ale już drugim sezonie cała polska czołówka zagra w lidze. Oczywiście najpewniej nie w trakcie sezonu zasadniczego, ale przy okazji Final Four. Dla polskich fanów byłaby to nie lada gratka. Można by w końcu zobaczyć w jednym miejscu wszystkich najlepszych polskich zawodników.

W czeskiej Extralidze często pojawiali się Tomas Berdych czy Petra Kvitova, dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa.

Tak, tam grali wszyscy. Mamy nadzieję, że w Polsce będzie podobnie. Choć oczywiście przed nami nadal wiele pytań. Tym bardziej, że to nie my jako liga jesteśmy tu stroną, a są nią kluby, które muszą zabiegać o zawodników i szukać argumentów, by przekonać ich do gry w swoich barwach.

Wspomniani Czesi zresztą z optymizmem wypowiadali się o powstaniu polskiej ligi. Z tego co słyszałem nie traktują jej jako konkurencji dla swoich rozgrywek, które mają wieloletnią tradycję, a wręcz przeciwnie – myślą, że może to rozwinąć cały ten tenisowy region.

Zdecydowanie tak. Sam od kilkunastu lat współpracuję z czeskim tenisem – tamtejszymi trenerami, zawodnikami, menadżerami. Również przy projekcie LOTTO SuperLIGI ten kierunek jest dla nas raz, że wzorem, a dwa, że zupełnie naturalnym miejscem, w które można się zwrócić. Bo liczba zawodników na światowym poziomie u naszych sąsiadów jest tak duża, że co najmniej kilka osób z Czech, które zagrają w naszej SuperLIDZE, od razu robi znakomitą medialną i „rankingową” robotę. Właściwie każdy z naszych klubów ma w składzie zawodnika czy zawodniczkę z Czech z pierwszej setki czy „150” rankingu. Współpraca już teraz jest zaawansowana i myślę, że to słuszny kierunek.

Zresztą w Czechach od lat grają też nasi zawodnicy.

Dokładnie tak. Łukasza Kubota znają tam doskonale, grywała tam też Agnieszka Radwańska. Nie chcielibyśmy się jednak zamykać tylko na Czechów, by nie była to polsko-czeska liga. Chcemy rozmawiać z zawodnikami z całej Europy, być może nawet całego świata. Szczególnie teraz, gdy najważniejsze turnieje odbywają się w Europie i zawodnicy z innych kontynentów też tu są. Mówię nie tylko o graczach z czołowych miejsc rankingów seniorskich, ale też o tych, którzy są w ścisłej czołówce rankingów juniorskich. Myślę, że to też byłaby gratka dla polskich kibiców, zobaczyć na naszych kortach mistrzynię juniorskiego Roland Garros czy Wimbledonu.

Skoro o juniorach, to poruszmy jedną z najważniejszych kwestii dotyczących LOTTO SuperLIGI – jak jej powstanie może wpłynąć na rozwój polskiego tenisa? Bo ściąganie gwiazd to jedna rzecz, ale mówi się równocześnie o tym, że liga może naszemu tenisowi pomóc wejść na wyższy poziom.

Na cały ten projekt zdecydowanie trzeba patrzyć szerzej, nie tylko przez pryzmat samych rozgrywek. W perspektywie kilku najbliższych lat powinno to przynieść popularyzację dyscypliny w naszym kraju. Dyscypliny, która przez wyniki Igi i Huberta już jest przecież popularna, ale mamy nadzieję, że będzie jeszcze bardziej.

Do tego w parze z samą ligą odbywać się będzie cykl zawodów towarzyszących dla dzieci, FRUTUŚ KidsCUP Tour, przy którym powstanie pierwsza profesjonalnie prowadzona grupa zawodników w tym wieku – FRUTUŚ KidsCUP Team. W niej ci dziesięcio-, jedenasto- czy dwunastolatkowie dostaną opiekę i wsparcie profesjonalnych trenerów tenisowych, trenerów przygotowania motorycznego, psychologów. Do tego możliwość wyjazdów na turnieje tenisowe w Polsce i Europie, a co za tym idzie – zdobywania doświadczenia. Jesteśmy przekonani, że to przełoży się na to, by za kilka lat w rankingach młodzieżowych i juniorskich było więcej naszych zawodników w czołówce.

A nieco starsi zawodnicy będą mogli grać w samej SuperLIDZE?

Tak. Uważamy, że LOTTO SuperLIGA i forBET 1.LIGA – czyli drugi poziom rozgrywek – to doskonałe miejsce do grania na wysokim poziomie dla polskich juniorów i młodzieżowców. Możliwość występów w lidze będą mieli już zawodnicy, którzy ukończyli 14. rok życia. Więc zapleczem wielu klubów może być polska młodzież, która w ten sposób – spotykając się przy okazji treningów czy meczów z graczami, na których może się wzorować – dostanie dodatkową motywację do dalszego rozwoju.

Kolejna istotna rzecz to fakt, że kluby SuperLIGI i 1.LIGI to drużyny, które dostają bardzo duże wsparcie na rozwój swoich akademii i infrastruktury od Polskiego Związku Tenisowego. Jako SuperLIGA S.A. zaczynamy więc tworzyć świetnie funkcjonujące i prosperujące organizacje, które staną się samowystarczalne i będą mieć środki do tego, by „produkować” zawodników, którzy będą jeździć na turnieje w Europie i świecie. A mając dużo zawodników na dobrym poziomie wśród juniorów, zwiększamy prawdopodobieństwo tego, że będzie ich w przyszłości wielu w pierwszej setce rankingu ATP czy WTA.

To że LOTTO SuperLIGA może wpłynąć na popularyzację i rozwój polskiego tenisa, było zresztą jednym z kluczowych argumentów do tego, by te rozgrywki stworzyć. Patrzymy długofalowo. Gdybyśmy chcieli jedynie ściągnąć do Polski kilku znanych zawodników, wystarczyłoby wykupić licencję turniejową ATP czy WTA na kilka lat. I od razu mielibyśmy te gwiazdy w Polsce. To też oczywiście świetna sprawa, bo im więcej takich turniejów w naszym kraju, tym większe zainteresowanie dyscypliną. My jednak musimy wprowadzić pewien system, a SUPERLIGA S.A. we współpracy z Polskim Związkiem Tenisowym stara się właśnie to zrobić.

Skoro wspomniałeś o turniejach – czy LOTTO SuperLIGA może za sobą pociągnąć też większą liczbę imprez rangi ITF czy Challengerów, które będą organizowane w Polsce? Tak, by polscy zawodnicy mieli jak najwięcej okazji, by grać w kraju i nie musieć stale jeździć na turnieje po świecie? Bo to często powtarzany w Polsce zarzut wobec naszego tenisa.

Z tym bym się do końca nie zgodził. Taka teza byłaby pewnie słuszna jeszcze jakieś cztery lata temu. Ale na przykład w tym roku tylko za sprawą projektu Lotos PZT Polish Tour mamy 12 turniejów. Młodzi Polscy zawodnicy przez kilka miesięcy właściwie nie muszą wyjeżdżać z kraju, bo mają tu mnóstwo imprez do grania o punkty. Oczywiście, to te „małe” punkty, ale w tym roku mamy też kilka dużych imprez, w tym turniej rangi WTA na kortach warszawskiej Legii. Jest tego coraz więcej. Sama SuperLIGA S.A. nie planuje na dziś organizacji turniejów zawodowych. Być może zmieni się to za jakiś czas, ale na razie rozwijamy nasz projekt.

Mamy jednak nadzieję, że LOTTO SuperLIGA rozwinie zainteresowanie tenisem, które w naszym kraju jest, ale ta społeczność tenisowa jest stosunkowo określona. To ludzie, którzy wychowali się na Agnieszce Radwańskiej i teraz kibicują Idze Świątek. Oczywiście, grupa kibiców się powiększa, ale gdy spojrzymy na przywoływane już Czechy, to tam tenis jest być może nawet drugą dyscypliną pod względem popularności. Numer jeden to hokej, a za nim znajdują się tenis i piłka nożna, mniej więcej tak samo popularne. My musimy dążyć do tego – choć oczywiście nieosiągalne jest przebicie popularności piłki nożnej – by z tenisem stało się w Polsce coś takiego jak ze skokami narciarskimi, którym wielki wybuch popularności, medialności i dofinansowania zapewniły sukcesy Adama Małysza.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by przez projekty takie jak zawodowa liga i ściąganie do Polski coraz większej liczby turniejów, wychować sobie kolejne pokolenie, które będzie się tym tenisem interesować i stanie się on jedną z dyscyplin narodowych.

Zostańmy jeszcze przy rozwoju naszego tenisa. Sądzisz, że przez SuperLIGĘ szansę właśnie na rozwój dostaną nasi trenerzy? Bez nich przecież nie da się wychować wielkich tenisistów.

Mam nadzieję. W LOTTO SuperLIDZE oraz forBET 1.LIDZE mamy łącznie 16 klubów [właściwie 15, BKT Advantage Bielsko-Biała wystawia po jednej drużynie na ligę – przyp. red.], które potrzebują mądrego i profesjonalnego prowadzenia. A za takie uważam posiadanie w klubie silnej akademii i odpowiedniej liczby wykwalifikowanych, doświadczonych trenerów oraz mądre prowadzenie swoich programów sportowych. W projekcie SuperLIGI taki był cel naszych działań jako zarządu ligi, by ten profesjonalizm na każdej płaszczyźnie i w każdym etapie rozwijać w polskich klubach.

To widać już w tym pierwszym sezonie. Spójrzmy na klub z Ustronia, znany do tej pory jako UKS Beskidy Ustroń. Od wielu lat była to drużyna, licząca się w rozgrywkach młodzieżowych i seniorskich w Polsce. Na potrzeby LOTTO SuperLIGI – gdzie zostali zaproszeni za osiągnięcia z ostatnich lat – stali się w pełni profesjonalnym klubem. Zmienili nazwę, mają teraz sponsora tytularnego, w składzie zakontraktowali gwiazdy tenisa takie jak Lukasa Rosola, który kiedyś pokonał na Wimbledonie Rafę Nadala. W Bielsku-Białej z kolei jest Jiri Vesely, który kilka miesięcy temu wygrał z Novakiem Djokoviciem w Dubaju. Gra w LOTTO SuperLIDZE w pewnym sensie wymusza profesjonalizację działań w polskich klubach tenisowych. Zarówno sportowych, jak i w obszarze marketingu, pozyskiwania sponsorów czy współpracy z mediami.

Mogą też powstać zupełnie nowe drużyny.

Doskonałym przykładem jest klub z Kalisza. Do tej pory w środowisku miasto to kojarzyło się z osobą Piotra Matuszewskiego, naszego singlisty, który stamtąd pochodzi. Natomiast nie jest to przesadnie rozpoznawalna postać poza tym środowiskiem. W Kaliszu do tej pory nigdy nie było profesjonalnego klubu, a przez projekt LOTTO SuperLIGI postanowiono taki tam stworzyć. I powołano do życia w pełni profesjonalny organizm – OSAVI TENNIS TEAM Kalisz. Oczywiście, teraz czeka go rozwijanie akademii, ale samo to, że już się pojawił, jest czymś świetnym.

Chcemy by kluby, które już istniały, się rozwijały i profesjonalizowały. Liczymy też jednak, że powstanie więcej klubów, tak jak w Kaliszu, które sprawią, że w każdym miejscu w kraju będzie można oglądać mecze ligowe i zapisać dziecko do profesjonalnej akademii.

Czy w takim razie w planach może być rozszerzenie LOTTO SuperLIGI do większej liczby drużyn? Bo gdy przeanalizowałem sobie mapę Polski pod kątem tego, gdzie znajdują się kluby SuperLIGI, to jest na niej jeszcze trochę „białych plam”. Białystok, Szczecin, Lublin. To duże ośrodki miejskie, gdzie kluby bez większych problemów mogłyby powstać.

Zdecydowanie. Chcielibyśmy, by w drugim sezonie rozgrywkom powstała 2.LIGA, czyli trzecia klasa rozgrywkowa. To sprawi, że rywalizacja na zapleczu Superligi stanie się bardzo zacięta i wartościowa. Już dziś posiadamy potencjalnego sponsora tytularnego 2.LIGI, mamy też odpowiednie mechanizmy do jej uruchomienia i funkcjonowania. Potrzebne są nam jednak profesjonalne kluby, które podejdą do tego w sposób poważny.

Już dziś, z informacji, które do mnie docierają, wiem, że do zbudowania drużyny szykuje się Legia Warszawa. Mamy też chętny klub ze Szczecina, o którym wspomniałeś. Może się okazać, że 2.LIGA będzie posiadała naprawdę poważne marki w swoich szeregach. I zacznie się zacięta rywalizacja o awans do forBET 1.LIGI. To sprawi, że w górę pójdzie poziom we wszystkich klasach rozgrywkowych, bo nagle w 1.LIDZE pojawi się zagrożenie spadkiem, którego na dziś nie ma. A za rok będziemy grali tam nie tylko o awans do Superligi, ale też o utrzymanie.

Wejdziemy wtedy w kolejny etap rozwoju całego projektu, który wymusi na klubach z niższych klas rozgrywkowych profesjonalizację, jaką dziś widzimy w LOTTO SuperLIDZE. A to z kolei spowoduje jeszcze szybszy rozwój tej najlepszej ósemki, bo po piętach będą jej deptać inne zespoły. To wszystko jest w naszych planach i nie wyobrażam sobie, że w przyszłym sezonie nie będzie trzeciej klasy rozgrywkowej. Czy to z klubami takimi jak Legia, czy może kolejnymi nowo powstałymi zespołami.

Tu dochodzi jeszcze jedna ważna kwestia. Wyobraźmy sobie, że powstaje klub w Rzeszowie, z którego do najbliższego zespołu z LOTTO SuperLIGI czy forBET 1.LIGI dziś ma daleko. Od razu da to większe możliwości utalentowanym dzieciakom z tamtego regionu.

Dokładnie. W dodatku taki klub od razu otrzymuje wsparcie zarówno Superligi S.A. jako organizacji, jak i Polskiego Związku Tenisowego. Jest to wsparcie pozwalające rozwijać lokalną akademię tenisową i jest ono naprawdę widoczne. W jego ramach istnieje chociażby możliwość – za sprawą Narodowego Programu Upowszechniania Tenisa – otrzymania co roku darmowego szkolenia dla trzech grup w danych rocznikach. Dzieciaki, które wtedy przejdą określone testy sprawnościowe, nic za treningi nie płacą.

Z miejsca tworzy się wówczas projekt z akademią, która ma narzędzia do tego, by zachęcać dzieci do trenowania tenisa u siebie w mieście. I to wcale nie musi być duże miasto jak Warszawa, Poznań czy Kraków. To może być Ustroń, Złotoryja czy Kalisz. Mniejsze miejscowości, w których klub LOTTO SuperLIGI poprzez budowę akademii da dzieciom możliwość trenowania nie tylko obecnej wszędzie piłki nożnej, ale też tenisa.

I od razu zmniejsza to koszty treningów, w tenisie i tak bardzo wysokie.

Dokładnie tak.

Na koniec temat trudniejszy. Wspominaliśmy wcześniej o Czechach, ale w składzie wielu ekip z LOTTO SuperLIGI jest też wielu tenisistów i tenisistek z Ukrainy. Nie sposób więc nie zapytać: czy wpływ na to ma obecna sytuacja i inwazja Rosji na Ukrainę?

Na pewno. Oczywiście, są zawodnicy, których zakontraktowano w polskich klubach przed wybuchem wojny. Przykładem jest Serhij Stachowski z warszawskiej Mery, który przez wiele tygodni był w swojej ojczyźnie i bronił kraju. Teraz wznowił już treningi. Po rosyjskiej inwazji podjęliśmy też natychmiastową decyzję o wykluczeniu wszystkich rosyjskich i białoruskich zawodników z naszych rozgrywek.

Na to miejsce kluby mogły dokooptować innych zawodników. Przedłużyliśmy też z tego powodu okienko transferowe. Ono nadal trwa, skończy się 28 maja, czyli dzień przed inauguracją ligi. Każdy z klubów ma też możliwość zgłoszenia dodatkowo – a więc oprócz regulaminowych szesnastu graczy – jednej zawodniczki i jednego zawodnika z ukraińskim paszportem. A to po to, by dać tym zawodnikom możliwość trenowania, grania w turniejach i rozwijania się.

ROZMAWIAŁ SEBASTIAN WARZECHA

Fotografie i grafiki w tekście pochodzą z materiałów prasowych LOTTO SuperLIGI.

Czytaj więcej o tenisie: 

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
0
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
2
Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
3
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Inne sporty

Komentarze

1 komentarz

Loading...