Pia Skrzyszowska jest lepsza z każdym startem. Ewa Swoboda w czasie sezonu halowego osiągnęła życiową formę. Coraz okazalsze wyniki notuje też młoda Nikola Horowska, a po dłuższej przerwie do startów wraca Karolina Kołeczek. Poziom polskich płotków oraz sprintów kobiet ma się najlepiej od lat. Czy to znaczy, że możemy liczyć na sukcesy sztafety 4×100?
Oczywiście wiemy, jak wyglądają realia. Nawet najlepsze Europejki mogą mieć problemy, żeby triumfować na krótkich dystansach podczas światowych imprez. Szczególnie jeśli mówimy o startach indywidualnych. Inaczej sprawa ma się w sztafetach, co zresztą pokazują biegające jedno okrążenie Aniołki Matusińskiego.
To właśnie na Justynę Świety-Ersetic i spółkę patrzyliśmy w ubiegłych latach jako na wyróżniają się lekkoatletki w polskich biegach. Ale ostatnie poczynania Ewy Swobody oraz Pii Skrzyszowskiej pozwalają nam spoglądać w innym kierunku: to znaczy sztafety 4×100.
O ile mistrzostwa świata w Eugene Polki będą mogły potraktować jeszcze jako okazję do zdobywania doświadczenia, tak 2022 rok przyniesie nam również czempionat Starego Kontynentu. Podczas którego – jeśli dobrze pójdzie – nasze reprezentantki mogą zakręcić się nawet wokół strefy medalowej.
To odważny typ, ale w ogóle byśmy o nim nie mówili, gdyby nie kapitalnie rozwijająca się kariera Pii Skrzyszowskiej.
To naprawdę dziewczyna z rocznika 2001?
Istnieją konkurencje, w których szczyt formy nadchodzi w późniejszym wieku. Biegi na krótkich dystansach w pełni do takich nie należą, ale jednak nie tak często oglądamy 21-letnich zawodników, którzy świetnie czują się na seniorskiej scenie. Pia Skrzyszowska jednak na PESEL uwagi nie zwraca – bo z każdym występem robi coraz większe postępy.
Na dobrą sprawę Polka świetny miała już sezon 2021, w czasie którego wystąpiła na igrzyskach olimpijskich. Udało jej się poprawić życiówkę oraz zakwalifikować do półfinału biegów na 100 metrów przez płotki. Momentami pokazywała się też jako świetna biegaczka po płaskim.
I to właśnie potwierdziła kilka dni temu w greckiej Kalamacie. 11.12 to nie tylko jej najlepszy wynik w karierze na setkę, ale i 3. rezultat w historii polskiej lekkoatletyki. Tak szybka nie była choćby legendarna Irena Szewińska.
O komentarz na temat wyczynu Polki poprosiliśmy Tomasza Spodenkiewicza, statystyka lekkoatletycznego prowadzącego konto “World Athletics” na Twitterze:
– Osiągnęła trzeci wynik w historii polskiej lekkoatletyki, nie będąc specjalistką od tego dystansu – trudno się kłócić, że to coś wyjątkowego. Pogłoski o wysokiej formie Pii się pojawiały, więc to 11.12 na dobrą sprawę mnie nie zdziwiło. Pogoda była dobra, wiatr w plecy, ale mieścił się w przepisach. Bieg na setkę skomplikowany zresztą nie jest – jak ma się dobrą formę, to się uzyskuje dobry wynik.
Nie ma co ukrywać, że Pia Skrzyszowska ma szansę stać się jedną z twarzy “Królowej Sportu” w naszym kraju. W ubiegłym roku zdobyła złoty medal młodzieżowych mistrzostw Europy. W tym sezonie będzie już celowała w seniorskie sukcesy.
– Oczywiście to niesamowity talent – mówi Spodenkiewicz. – Wiele osób, które siedzi w lekkoatletyce, pamięta Pię jeszcze jako bardzo młodą dziewczynę. Każdy wiedział, że ma potencjał, ale nie było wiadomo, w jaką stronę pójdzie. Mówiło się o skoku w dal, o wieloboju. Podczas igrzysk olimpijskich młodzieży w 2018 roku była natomiast szósta na 200 metrów. Teraz już jednak wiemy, w jakich konkurencjach jest najmocniejsza.
Co ciekawe – Pia już jutro zaliczy kolejny start, tylko tym razem na 100 metrów ppł. Będzie to jej debiut na płotkach w tym roku. I być może okazja do pobicia życiówki, patrząc na wysoką formę Polki. Co jest też warte zaznaczenia – mimo świetnych wyników “na płaskim” Pia wciąż płotki traktuje priorytetowo. I nie ma co się temu dziwić.
– Umówmy się, że 11.12 – o ile świetnie wygląda w polskich tabelach – na świecie na nikim aż takiego wrażenia nie robi – zaznacza Spodenkiewicz. – To daleko poza pierwszą trzydziestką tabel. Natomiast na płotkach – jeśli bieg się ułoży, przy optymalnych warunkach i bez błędów technicznych – Pia powinna wkrótce osiągnąć najlepszy wynik w XXI wieku w naszym kraju. Pytanie, czy stanie się to już jutro, czy będzie trzeba trochę poczekać.
Tak więc – patrzeć musimy przede wszystkim na to, jak Skrzyszowska będzie wypadała w swojej koronnej konkurencji. Bieg na płaskie 100 metrów to natomiast tylko bonus. Osobną sprawą pozostaje za to wspomniana sztafeta, którą nasza lekkoatletka wzmocniła już w poprzednim roku i zapewne będzie to robić też w trwającym sezonie.
Jest w kim wybierać
Skrzyszowska wysoką formę pokazywała też w sezonie halowym, ale nie ma co ukrywać, że ten – przez długi czas – należał do Ewy Swobody. Polka znakomicie wyglądała w startach “przygotowujących” do halowych mistrzostw świata. Na nich natomiast miała walczyć o medal. I dokładnie to zrobiła, ale niestety z krążkiem się minęła. Do podium zabrakło jej… dwóch tysięcznych sekundy.
26-letnia sprinterka jest w życiowej formie. I choć historycznie lepiej radziła sobie na 60 metrów niż 100 metrów (jest mocniejsza w pierwszej części dystansu), tak w tym sezonie może wreszcie uporać się z magiczną granicą 11 sekund. Choć oczywiście ponownie musimy wspomnieć o tym, jak mocne są jej rywalki – Polka raczej wielkich szans w starciach z Shelly-Ann Fraser-Pryce (w tym roku biegała już… 10.67), Elaine Thompson-Herah czy Sha’Carri Richardson na MŚ mieć nie będzie. Inna sprawa, że po imprezie w Eugene nadejdą mistrzostwa Europy, podczas których Amerykanek oraz Jamajek naturalnie zabraknie.
Swoboda może też bez wątpienia stanowić mocny punkt sztafety. Podobnie jak Pia. O kim jeszcze możemy w kontekście rywalizacji drużynowej wspomnieć? Ze świetnej strony pokazała się ostatnio 21-letnia Nikola Horowska, która wynikiem 23.00 na 200 metrów uzyskała minimum na mistrzostwa Europy. A także szóste miejsce w europejskich tabelach w tym roku.
Jak może wyglądać pełny skład polskiej sztafety kobiet 4×100 na MŚ oraz ME (na obie imprezy Polski uzyskały już kwalifikację)? Pytamy Tomasza Spodenkiewicza:
– Zawodniczek kandydujących do sztafety jest naprawdę dużo. Poza oczywistościami – zobaczymy, jak będzie szło Martynie Kotwile, która dała o sobie zapomnieć, bo jako juniorka zapowiadała się świetnie. Wydaje się, że teraz może wracać do formy. Poprawiła już rekord życiowy na 100 metrów – 11.43. Do formy wraca też Magdalena Stefanowicz, kolejna zawodniczka, która osiągała sukcesy w wieku juniorskim. Ostatnio osiągnęła 11.36. Bardzo dobrze w Suwałkach na 200 metrów pobiegła doświadczona Marika Popowicz-Drapała – 23.19. Możemy też wspomnieć o Marlenie Goli. Na pewno jest w kim wybierać. Kandydatek do sztafety jest więcej niż cztery, czyli więcej niż miejsc.
Co z resztą płotkarek?
Poza Pią Skrzyszowską wspomnieć możemy też o paru innych płotkarkach. Od paru sezonów nieźle prezentuje się Klaudia Siciarz, która jednak nie zrobiła progresu, jakiego mogliśmy po niej oczekiwać. Jej życiówki na 60 oraz 100 metrów przez płotki (obie mieszczą się w pierwszej dziesiątce polskiej lekkoatletyki) wciąż pochodzą z 2019 roku. Kwalifikację z rankingu (Siciarz zrobiła minimum) na mistrzostwa Europy – na ten moment – posiada natomiast Klaudia Wojtunik. Obie te zawodniczki nie pokazywały jednak potencjału do biegania na płaskim. Co innego Karolina Kołeczek.
To czołowa polska płotkarka, którą w ubiegłym roku zatrzymała kontuzja. Z jej powodu nie poleciała na igrzyska olimpijskie w Tokio. W szczytowej formie Kołeczek biegała jednak 12.75 (100 m ppł), a także potrafiła zaszaleć na tradycyjnej “setce”, uzyskując w 2020 roku 11.36 (co prawda przy nieprzepisowym wietrze). Na pewno zatem powinniśmy na nią zwrócić uwagę w nadchodzących miesiącach. Być może nawet pod kątem sztafety 4×100, choć raczej postawienie na jedną płotkarkę w składzie byłoby bardziej tradycyjnym rozwiązaniem.
Zestawienie sztafety 4×100 to jednak jedno, a przygotowanie lekkoatletek do najważniejszych startów w tej konkurencji, to drugie. Na istotną kwestię uwagę zwraca Tomasz Spodenkiewicz. – Pytanie, jak pogodzić treningi pod sztafetę. Bo wiadomo, że Ewa Swoboda przygotowuje się swoim rytmem. Pia Skrzyszowska będzie miała treningi płotkarskie. Więc trzeba to jakoś zgrać, żeby był czas na wytrenowanie zmian. No ale sezon jest długi, więc myślę, że damy radę. Szczególnie że jakbym miał szukać szans sztafety, to myślałbym bardziej o mistrzostwach Europy. A one są w tym sezonie później niż mistrzostwa świata.
Zobaczymy też jak będzie wyglądać nastawienie polskich biegaczek do startów w sztafecie. W teorii – nie powinno być z nim problemów. Ale w przeszłości pojawiały się zarzuty, że polscy sprinterzy, przywołując choćby przykład Remigiusza Olszewskiego, który popadł w konflikt z PZLA i nie chciał wzmocnić sztafety, nie traktują drużynowego biegania priorytetowo. Jaka jest natomiast sytuacja u pań? Odpowiada Spodenkiewicz:
– Nie ma co ukrywać, że u mężczyzn pojawił się swego czasu problem. Mimo tego, że większych szans na sukcesy mogliśmy upatrywać właśnie w sztafecie. Jeśli chodzi o dziewczyny: tam chyba żadnych konfliktów nie ma. Rok temu, kiedy wywalczyły kwalifikację olimpijską, panowała bardzo dobra atmosfera. Wydaje mi się, że da się to wszystko ułożyć, traktując mistrzostwa świata jako wielki test przed mistrzostwami Europy. Muszą się dziewczyny dogadać, która wystąpi na której zmianie, czy ostatnią setkę pobiegnie Swoboda czy Skrzyszowska.
Sezon jest młody, więc wciąż możemy zastanawiać się, jak wysoką formę będą w stanie osiągnąć czołowe sprinterki naszej kadry. Kiedy poznamy wszelkie odpowiedzi – będziemy mogli zastanawiać się, czy medal mistrzostw Europy w sztafecie 4×100 to realistyczny cel.
Liczymy, że Polki faktycznie pokażą, iż w grupie siła. Bo choć nasza lekkoatletyka od lat młotem stoi, tak sukcesy w mniej oczywistych konkurencjach, a szczególnie tak widowiskowych jak biegi, cieszą wręcz podwójnie.
Fot. Newspix.pl