Pewną tradycją stało się, że Ekstraklasa kulała na lewą nogę. Nierzadko brakowało wartościowych bocznych obrońców po tej stronie boiska. Cierpiała na tym również reprezentacja Polski. W ostatnim czasie pojawił się wysyp solidnych lewych defensorów, a coraz częstsza gra taktyką z wahadłowymi sprawiła niemal kłopot bogactwa. Ich również uwzględniliśmy w zestawieniu najlepszych lewych defensorów Ekstraklasy w sezonie 2021/22. Można się spierać na temat kolejności w dziesiątce, ale w przypadku pierwszego miejsca nikt nie miał wątpliwości.
To przypadło Pedro Rebocho. Sprowadzony do Lecha Poznań latem zeszłego roku z Guingamp piłkarz zapowiadał się na bardzo dobrego zawodnika. A trzeba dodać, że francuski zespół wcale nie był tym wpisem w CV Portugalczyka, który najmocniej działał na wyobraźnię. Jest wychowankiem Benfiki, a występował też w Besiktasie. Jasne, nie tacy w przeszłości u nas nie wypalali, ale Rebocho szybko rozwiał wątpliwości.
Ranking – najlepsi lewi obrońcy Ekstraklasy 2021/2022
Przede wszystkim, jak przystało na defensora, zadbał odpowiednio o swoje obowiązki w obronie. Z nich wywiązywał się niemal perfekcyjnie. Z Rebocho w składzie Kolejorz zachował jedenaście czystych kont w Ekstraklasie. Bez niego – licząc od 6. kolejki, gdy był do dyspozycji Skorży – Lechowi przydarzyło się tylko jedno takie spotkanie (na osiem) – z Wartą Poznań (2:0). To właśnie dzięki jego solidnej postawie w defensywie na więcej z przodu mógł pozwolić sobie Jakub Kamiński. Niemniej jednak Portugalczyk czasem zapędzał się również pod bramkę rywali, a oprócz tego potrafił efektywnie bić stałe fragmenty gry. Zaowocowało to jednym trafieniem i czterema asystami. Największym beneficjentem jego celnych podań był Mikael Ishak, bowiem zamienił trzy zagrania Rebocho na gole. Sama celność również była godna podziwu. Zachował skuteczność na poziomie 84%, co plasuje go w czołowej dwudziestce tej klasyfikacji i jest jedynym lewym obrońcą w tym zestawieniu.
To wszystko złożyło się na bardzo wysokie noty. Średnia ocen Portugalczyka za cały sezon wyniosła 5,71. Spośród wszystkich zawodników Ekstraklasy, którzy rozegrali przyzwoitą liczbę spotkań, tylko Ivi Lopez punktował u nas lepiej. To najlepiej obrazuje, jak dobry i równy sezon za Rebocho, bo przy klasyfikacji stworzonej na podstawie średniej not faworyzowani są właśnie ci gracze, którzy wieszają sobie poprzeczkę dość wysoko i rzadko ją strącają. Zadanie miał o tyl trudniejsze, że wcześniej pozyskano mu wartościowego konkurenta do gry. Barry Douglas pozostawił po sobie w Poznaniu bardzo dobre wrażenie, odchodząc w 2016 roku, a do Kolejorza powrócił, było nie było, z drużyny Premier League, choć oczywiście sam w barwach Leeds United w niej nie zagrał. Nie zdołał jednak wygrać rywalizacji z Rebocho.
Niekwestionowanym numerem jeden w Ekstraklasie na pozycji lewego wahadłowego pozostaje natomiast Patryk Kun. Z racji tego, że nie rozgraniczaliśmy w zestawieniu lewych wahadłowych i obrońców zawodnik Rakowa Częstochowa znalazł się na drugim miejscu. Jego pozycja jest odzwierciedleniem bardzo dobrego sezonu w jego wykonaniu. Można nawet powiedzieć, że był on przełomowy dla postrzegania 27-latka, który dotąd uchodził – tylko lub aż – za solidnego ligowca. Za sprawą swojej dobrej postawy otrzymał powołanie do reprezentacji Polski na marcowe mecze i choć debiutu się jeszcze nie doczekał, to zaproszenie na kadrę przyszło teraz po raz drugi.
Sam zawodnik pewnie nie pomyślałby kilka lat temu, że w kadrze się znajdzie. Mając 20 lat, musiał odejść z pierwszoligowego Stomilu Olsztyn i grać w czwartoligowej Vęgorii Węgorzewo. Później nie było mu łatwo. Ze względu na swoje filigranowe warunki fizyczne – 165 cm wzrostu i ok. 60 kg wagi – musiał mierzyć się z dużo lepiej zbudowanymi rywalami. Ale przekuł w atut. Dzięki swojej nieustępliwości, żelaznej kondycji i charakterowi przebijał się szczebel po szczeblu na szczyt kolejnych lig. Obecnie znajduje się w czołówkach kilku statystyk. Według SofaScore wygrywa średnio pięć pojedynków na mecz, co plasuje go w czołowej piętnastce Ekstraklasy. Żaden z wyżej rozstawionych zawodników nie występuje na tak odpowiedzialnej pozycji jak Kun. Niemal wszyscy to stricte ofensywni piłkarze. Oprócz tego znajduje się w czołowej dziesiątce najlepszych dryblerów w lidze.
Żaden ze sklasyfikowanych w czołowej dziesiątce najlepszych lewych obrońców zawodników nie posiada tak dobrych statystyk indywidualnych jak Dawid Abramowicz. Wiosną mocniej kulała u niego gra w defensywie, ale cztery gole i tyle samo asyst to bardzo dobry wynik obrońcy Radomiaka. W klasyfikacji kanadyjskiej zdobył tyle samo punktów co Filip Starzyński czy Ilkay Durmus. Oprócz tego nie opuścił żadnego spotkania i wszystkie zaczął od pierwszej minuty, co spośród graczy z pola udało się jedynie Janowi Grzesikowi.
Kolejne dwie lokaty przypadły Kamilowi Pestce i Luisowi Macie. Obrońca Cracovii znajduje się w czołówce statystyk odbiorów i wygranych pojedynków. Pestka nie kuleje również w ofensywie. Cztery bramki, ogólem siedem punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Defensor Pasów swoją dobrą grą też zapracował na pierwsze powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski. Mata natomiast mimo trudnego początku w Pogoni Szczecin – przegrywał rywalizację o skład z Hubertem Matynią – w tym sezonie był pewnym punktem Portowców. Na lewej stronie zagwarantował Koście Runjaiciowi to, czego najbardziej potrzebował – stabilność. Niemiecki szkoleniowiec nie musiał już kombinować z wystawieniem na tej pozycji Michała Kucharczyka, Jakuba Bartkowskiego czy Rafała Kurzawy. Finalnie Portugalczyk był tym, który obok Konstantinosa Triantafyllopoulosa rozegrał najwięcej minuty spośród wszystkich defensorów Portowców.
Kolejne, szóste już miejsce przypadło Erikowi Janży. Słoweński zawodnik Górnika w dużo większych stopniu preferuje grę ofensywną, zapominając o obronie. Poniekąd kreuję grę zabrzan, czego dowodzą jego statystyki – sześć asyst i pięć asyst drugiego stopnia. Do tego dołożył jedną bramkę, a średnio dotyka piłki w meczu 72 razy. Mimo wszystko w defensywie nie radzi sobie najlepiej i często naraża zespół na straty. Średnio 17 razy na mecz traci posiadanie piłki poprzez zły drybling, niecelne podanie czy przegrany pojedynek. Nie daje to pewności całej formacji, a Jan Urban był przecież zmuszony do cofania go do trójki środkowych obrońców.
Na dalszych miejscach sklasyfikowani są piłkarze o niemal identycznych notach za sezon. Średnia ocen Bojana Nasticia z Jagiellonii Białystok wynosi 4,81, natomiast Conrado z Lechii Gdańsk jest o 0,01 lepsza. Spieraliśmy się o miejsca, które powinni zajmować, ale górę wzięła zwykła statystyka. Z racji, że obaj w obronie nie radzą sobie najlepiej, na tapet wzięliśmy dokonania ofensywne. Na korzyść Bośniaka zadziałało sześć asyst przy trzech Brazylijczyka. Ponadto w końcówce sezonu częściej w ekipie Tomasza Kaczmarka na lewej stronie występował Rafał Pietrzak, który znalazł się wyłącznie na ławce rezerwowych zestawienia.
To uzupełnili Michal Siplak i Jakub Holubek z Piasta Gliwice. Pierwszy miewa problemy z ustabilizowaniem formy, drugiemu miejsce w dyszce zapewniała solidność, ponad którą rzadko wyskakuje. Dostrzega to też Waldemar Fornalik, który dawał też pograł Katranisowi, choć ostatecznie Grek nie dał Piastowi więcej. Mimo to Holubek znalazł się w dziesiątce najlepszych choćby kosztem Dino Stigleca, który znacząco obniżył noty względem poprzedniego sezonu czy też Krystiana Getingera. Choć w klasyfikacji kanadyjskiej obrońca Stali Mielec zdobył tyle punktów, co trzeci w zestawieniu Abramowicz, to niemal tyle samo goli oddał swoim rywalom, popełniając kardynalne błędy w obronie.
Na dalszych pozycjach znaleźli się choćby Piotr Tomasik, Barry Douglas czy Jakub Kiełb. Symptomatyczny pozostaje natomiast fakt, że na poważnie nie byli rozpatrywani zawodnicy Legii Warszawa. W poprzednim sezonie tę pozycję niedawni mistrzowie Polski mieli mocną obsadzoną. Teraz ani Filip Mladenović – najlepszy piłkarz Ekstraklasy poprzednich rozgrywek – ani tym bardziej Yuri Ribeiro nie byli brani pod uwagę.