Pierwsza runda French Open. Na korcie druga najlepsza tenisistka trwającego sezonu. Zwyciężczyni niedawnego turnieju WTA 1000 w Madrycie i finalistka imprezy tej samej rangi w Rzymie. Zawodniczka mająca najwięcej zwycięstw na mączce w tym roku. Czyli Ons Jabeur. A naprzeciwko niej – Magda Linette. Faworytka tego meczu była tylko jedna i po pierwszym secie wydawało się, że Jabeur spokojnie wygra. A potem? Potem Magda sprawiła sensację. I to ona awansowała do drugiej rundy.
Że Polka jest w nie najgorszej formie widać było przed kilkoma dniami, gdy grała z Angelique Kerber i sprawiła Niemce wielkie problemy. Tamtego meczu jednak nie wygrała i to właściwie było podsumowanie jej dotychczasowej kariery – w starciach z najlepszymi rywalkami Magda bowiem często była w stanie wspinać się na wyżyny swoich umiejętności. Sęk w tym, że te wyżyny i tak były za niskie, by w takich spotkaniach triumfować.
Dziś, na szczęście, było zupełnie inaczej.
Ons, czyli faworytka
Zadanie postawione przed Magdą było ogromne. Ons Jabeur była trzecią – dla niektórych nawet drugą – największą faworytką turnieju po Idze Świątek i Simonie Halep. W rankingu WTA Tunezyjka jest co prawda szósta, ale już w zestawieniu WTA Race, zbierającym punkty tylko z tego sezonu, zajmuje drugie miejsce. Na mączce do tego radzi sobie świetnie – pod nieobecność Świątek wygrała turniej w Madrycie, a w Rzymie uległa tylko jej. Ma najwięcej wygranych meczów na tej nawierzchni w tym roku. Naprawdę, trudno było wierzyć, że Linette ją pokona.
Sami zresztą niedawno pisaliśmy o Tunezyjce tak:
“Iga Świątek z Ons Jabeur spotkała się dopiero co w finale turnieju WTA w Rzymie. I wygrała 6:2 6:2. Suchy wynik wygląda, owszem, na łatwy mecz. Ale prawda jest taka, że Ons grała naprawdę nieźle, a tylko poziom gry samej Igi pozwolił Polce zwyciężyć tak komfortowo. Tamta porażka nie zmieniła w ocenie ostatnich tygodni Jabeur jednego – to najlepszy okres w jej karierze. I na Roland Garros na pewno przyjedzie nastawiona bardzo pozytywnie. Właśnie za sprawą niedawnych sukcesów”.
Jak się okazało – Ons zaskoczyła wszystkich, którzy typowali ją na jedną z najgroźniejszych rywalek Igi Świątek. Zaskoczyła, dodajmy, negatywnie. Ale to w głównej mierze zasługa Magdy Linette.
Wielka przemiana Magdy
Ostatnie sezony Linette były skomplikowane. Męczyły ją urazy, zmieniała trenerów, nie była w stanie nawiązać do świetnego dla siebie sezonu 2019, gdy wygrała pierwszy turniej WTA w karierze i była w finale kolejnego.Drugi turniejowy triumf dołożyła zresztą na początku roku 2020. Potem to wszystko przerwała pandemia, a później z Magdą nie było już tak dobrze. Choć w zeszłym sezonie zdarzały jej się też wielkie mecze – na Roland Garros dotarła do trzeciej rundy, po drodze eliminując Ash Barty. Owszem, Australijka skreczowała, ale wcześniej Magda grała naprawdę znakomicie.
A w trzeciej rundzie pokonała ją… Ons Jabeur. Z Tunezyjką zresztą grały już czterokrotnie – w 2013 roku lepsza była Magda, a potem wygrywała już tylko Ons. W 2017, 2021 i wreszcie 2022, gdy spotkały się na kortach twardych w Miami Open. Do tych spotkań nawiązała zresztą Polka w pomeczowej wypowiedzi. – Miałam już w karierze bardzo dużo trudnych meczów z Ons. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, że będę musiała grać na całego w każdym punkcie, starać się, by czuła się niekomfortowo. Udało się.
Udało, choć po pierwszym secie trudno było uwierzyć, że Magda w tym spotkaniu faktycznie powalczy. Owszem, nie grała źle, ale Ons szybko i komfortowo zamknęła tę partię wynikiem 6:3, a w dodatku Polka wezwała na kort fizjoterapeutę, bo miała problemy z nogą. Wszystko wskazywało na to, że drugi set będzie co najwyżej powtórką pierwszego. Wyszło zupełnie inaczej. Magda zaliczyła bowiem całkowitą przemianę.
Zaczęła grać agresywniej, szybciej, chętniej atakowała piłkę, ryzykowała. Starała się wybijać Ons z rytmu i często jej się to udawało. Tunezyjka jednak miała swoje znakomite podanie, które uruchamiała, gdy tylko Linette sprawiała jej problemy przy własnym serwisie. Z tego względu set dotarł ostatecznie do tie-breaka. A w nim obie grały znakomicie… do stanu 3:3. Wtedy po dwóch długich akcjach dwukrotnie pomyliła się Jabeur. Ponownie zrobiła to przy stanie 5:4 dla Magdy. Polka dostała dwie piłki setowe, wykorzystała już pierwszą.
Było 1:1 w setach i prosiliśmy tylko o jedno – by trzeci był równie zacięty.
Linette wygrywa
I wiecie co? Był. Magda Linette nie zwolniła, nie spoczęła na laurach. Nadal robiła swoje. Wyglądało to momentami tak, jakby znalazła się w transie, bo grała swój absolutnie najlepszy tenis. W pewnym momencie nawet zaczęła karcić Jabeur skrótami, a to przecież Tunezyjka słynie z ich doskonałego wykonywania. W trzecim secie jednak to ona – czego przed meczem zupełnie się nie spodziewaliśmy – była zdominowana przez rywalkę. Większość czasu Jabeur grała na warunkach Magdy, nie odwrotnie.
I nie potrafiła sobie z tym poradzić.
Owszem, może odrobiła stratę przełamania i od stanu 2:4 wyrównała na 4:4. Poza tym jednak to właśnie Ons w tej partii regularnie była w tarapatach. Gdy było 5:4 dla Magdy wybroniła jeszcze zaciętego gema i wyrównała stan rywalizacji. Linette jednak zupełnie się tym nie przejęła, przy swoim serwisie wygrała do zera. A potem, mimo że Jabeur prowadziła już 40:0 we własnym gemie, zaczęła odrabiać straty.
https://twitter.com/rolandgarros/status/1528345024462831616
Najpierw Ons władowała piłkę w siatkę. Potem Magda powalczyła o, wydawało się, stracony punkt i wygrała wymianę. Później Tunezyjka nie trafiła ze smecza, którym powinna zamknąć gema. Może przeszkodziły jej spadające krople deszczu, nie wiadomo. Ważne było dla nas, że przez ten błąd zrobiło się 40:40. Już chwilę później to Linette miała przewagę i piłkę meczową. A przy niej pomyliła się – po raz kolejny – Jabeur. Polka wygrała tym samym pięć punktów z rzędu, gema, seta i całe spotkanie. Sprawiła absolutną sensację, a po meczu widać było, że jest niesamowicie szczęśliwa.
Nie dziwimy się. To w końcu jedno z największych zwycięstw w jej karierze. Naprawdę jest się z czego cieszyć.
Magda Linette – Ons Jabuer 3:6, 7:6 (4), 7:5
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: