Reklama

De Bruyne raz, De Bruyne dwa, trzy i cztery. Belg pogromił Wolves

redakcja

Autor:redakcja

11 maja 2022, 23:33 • 4 min czytania 3 komentarze

Po takim spotkaniu ktoś mógłby zapytać, czy ten Erling Haaland na pewno jest koniecznym wzmocnieniem Manchesteru City? Obywatele grają bez napastnika, a nie przeszkodziło to jednemu z nich strzelić aż czterech bramek w meczu. Kevin De Bruyne rozbił dzisiaj bank i napisał historię. 

De Bruyne raz, De Bruyne dwa, trzy i cztery. Belg pogromił Wolves

WOLVES – MANCHESTER CITY 1:5. Koncert jednego aktora

Nie pierwszy raz w ostatnim czasie Belg otwierał wynik spotkania w jego pierwszych minutach. W kluczowej fazie sezonu mocno wziął sobie do serca bycie liderem zespołu i zaczął regularnie trafiać do siatki. Do tej pory kończyło się jednak na pojedynczych trafieniach lub dubletach, ani razu nie połasił się nawet na hat-tricka.

Mimo szybko zdobytej bramki dzisiejszy mecz wcale nie zapowiadał się jednak na spacerek dla mistrzów Anglii. Dopiero co skończyli się oni cieszyć po pierwszej bramce, a już Ederson musiał wyjmować piłkę z siatki. W dodatku po błędzie De Bruyne, który nie pokrył w odpowiedni sposób Leandera Dendonckera. Można jednak odnieść wrażenie, że to go tylko jeszcze bardziej zmotywowało.

Hat-tricka dopiął już w 24. minucie gry. Wszystkie bramki strzelił wówczas lewą nogą, żadna nie była wbiciem piłki do pustej bramki. Nie były to co prawda uderzenia w okienko z trzydziestu metrów, ale jednak Belg musiał się trochę postarać. Na tym jednak nie skończył. Po godzinie gry miał już na koncie cztery bramki, a niewiele brakowało, by skończył z pięcioma lub sześcioma trafieniami.

Poza golem oddał bowiem jeden groźny strzał zza pola karnego, a także uderzył w słupek już w doliczonym czasie gry w drugiej połowie. Miał też niezliczoną liczbę kontaktów z piłką blisko pola karnego Wolves i może się wydawać, że gdyby City grało dzisiaj tylko pod niego, to równie dobrze mógłby skończyć nawet z ośmioma golami.

Reklama

Mniej szczęścia, ale też umiejętności, miał Raheem Sterling, który tylko raz wpisał się na listę strzelców. Jedna bramka została mu anulowana z uwagi na spalonego, innym razem był już na czystej pozycji, ale zupełnie się pomylił, a na domiar złego boleśnie zderzył się ze słupkiem. Gdyby Sterling był dzisiaj w formie De Bruyne, spokojnie mógł ustrzelić swojego hat-tricka. Skończyło się na wbiciu piłki do pustej bramki, bo właśnie tak wyglądał jego gol.

WOLVES – MANCHESTER CITY 1:5. Kolejne problemy w obronie

Wynik meczu mówi właściwie wszystko o jego przebiegu. W trakcie pierwszego kwadransa gospodarze mogli poczuć swoją szansę, ale na przestrzeni całego meczu nie mieli nic do powiedzenia. Podopieczni Pepa Guardioli przyjechali do Wolverhampton po trzy punkty i nie zamierzali negocjować swoich celów. By pozostać na pozycji lidera Premier League wystarczyłby im remis. Ba, mogli też przegrać małą różnicą bramek i wciąż być najlepszą drużyną z Anglii. Taki wynik oczywiście nie interesował nikogo na Etihad Stadium. Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów nikt nie chce pozostawiać niczego przypadkowi.

W odniesieniu tak wysokiego zwycięstwa nie przeszkodziło nawet eksperymentalne ustawienie obrony Obywateli. Z uwagi na liczne kontuzje przed Edersonem zagrali Joao Cancelo, Fernandinho, Aymeric Laporte i Oleksandr Zinczenko. Defensywa nieco pogubiła się przy straconej bramce, ale ogólnie dawała radę. Nawet stosunkowo wolni Fernandinho czy Laporte potrafili wygrywać pojedynki szybkościowe z ofensywnymi zawodnikami Wolves, a na koniec popisywać się udanymi interwencjami.

Mimo to w kolejnym spotkaniu prawdopodobnie nie zobaczymy dokładnie takiego samego składu defensywy Manchesteru City jak dzisiaj. Wszystko przez kolejną kontuzję, której nabawił się Laporte. Reprezentant Hiszpanii miał problem z kolanem. Początkowo wyglądało to bardzo poważnie, jednak po chwili zdecydował się wrócić do gry. Ból okazał się jednak zbyt mocny i opuścił boisko.

Sytuacja kadrowa wśród obrońców nie rozpieszcza więc Guardioli, ale do świętowania tytułu mistrzowskiego Manchesterowi zostały już tylko dwa mecze. Strata poszczególnych zawodników nie powinna być więc aż tak poważna w skutkach.

WOLVES – MANCHESTER CITY 1:5

L. Dendoncker 11′ – K. De Bruyne 5′, 16′, 24′, 60′, R. Sterling 84′

Reklama

***

W Anglii nie grano jednak tylko na Molineux Stadium. Poznaliśmy też kilka innych ważnych wyników. Idąc od góry tabeli – swoje zwycięstwo odniosła Chelsea. Po ostatnim kryzysie The Blues wracają na zwycięską ścieżkę. Dzięki temu powinni z lepszym nastawieniem podejść do finału Pucharu Anglii, w którym w sobotę zmierzą się z Liverpoolem. Zwycięstwo daje im też komfort w Premier League. W ostatnich dniach zaczęły pojawiać się głosy, że Chelsea może nawet zabraknąć w czołowej czwórce. Kolejne trzy punkty w dorobku powinny pomóc osiągnąć ten cel.

Z kim jednak wygrali londyńczycy? Z Leeds, które staje się na ten moment głównym kandydatem do spadku. Była to już trzecia z rzędu porażka Pawi, którym zostały już tylko dwa spotkania do zakończenia sezonu. Drużyna Mateusza Klicha wciąż może wyprzedzić Burnley i Everton. Ci ostatni również dzisiaj grali, nie wykorzystali okazji na odskoczenie od strefy spadkowej i tylko zremisowali ze zdegradowanym już Watfordem. W ostatnim meczu Leicester pewnie pokonało Norwich.

Leeds – Chelsea 0:3
Leicester – Norwich 3:0
Watford – Everton 0:0

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Anglia

Niemiec niezadowolony z wyjazdu do Anglii. “Było beznadziejnie”

Antoni Figlewicz
3
Niemiec niezadowolony z wyjazdu do Anglii. “Było beznadziejnie”
Anglia

Kolejny ból głowy Guardioli. Szef defensywy wypada z gry na kilka tygodni

Mikołaj Wawrzyniak
2
Kolejny ból głowy Guardioli. Szef defensywy wypada z gry na kilka tygodni
Anglia

Z hukiem wyleciał z Romy, teraz ma przejąć klub innego Polaka

Szymon Piórek
4
Z hukiem wyleciał z Romy, teraz ma przejąć klub innego Polaka