Reklama

Canelo pokonany! Biwoł wciąż mistrzem, ale będzie rewanż

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

08 maja 2022, 11:35 • 5 min czytania 13 komentarzy

Przez ostatnich kilka lat Saul “Canelo” Alvarez (57-2-2, 39 KO) pokonywał kolejnych rywali i zgarniał mistrzostwa w trzech kategoriach wagowych, zostając przy tym niekwestionowanym królem wagi super średniej. Tym razem czekało na niego – dosłownie i w przenośni – największe wyzwanie. W Las Vegas starł się bowiem z Dmitrijem Biwołem (20-0, 11 KO), niepokonanym mistrzem świata WBA w wadze półciężkiej. Skończyło się niespodzianką – Meksykanin przegrał na punkty. 

Canelo pokonany! Biwoł wciąż mistrzem, ale będzie rewanż

Król Canelo

Wynik walki nazwać niespodzianką można z dwóch powodów – po pierwsze, to Canelo. Gość, który zdawał się być nie do zatrzymania dla swoich rywali, tak pewny siebie, że nawet gdy pytano go o możliwość walki z… mistrzem świata w wadze ciężkiej, Ołeksandrem Usykiem, odpowiadał: “Podoba mi się ta propozycja. Czemu nie? Zawalczę z każdym”. Jego promotor, Eddie Hearn, twierdził z kolei, że gdyby ktoś zaproponował Alvarezowi walkę z Anthonym Joshuą, to ten też by na to z miejsca przystał. I faktycznie uważał, że Brytyjczyka pokona.

Trudno jednak nie mieć takiej pewności siebie, gdy w karierze wygrało się 57 pojedynków, a ostatnich kilka lat spędziło się głównie na zdobywaniu pasów.

W 2017 roku Alvarez najpierw zremisował, a potem – rok później – pokonał Giennadija Gołowkina, odbierając mu pasy mistrzowskie w wadze średniej federacji WBA, WBC i IBO. Ledwie trzy miesiące później znokautował Rocky’ego Fieldina i został mistrzem WBA kategorii super średniej. W maju 2019 wygrał na punkty z Danielem Jacobsem, unifikując tytuły w wadze średniej, po czym przeniósł się do półciężkiej i odebrał pas WBO Siergiejowi Kowaliowowi. To była już czwarta kategoria wagowa, w której stał się mistrzem świata! Okres od grudnia 2020 do listopada 2021 spędził z kolei na walkach w kategorii super średniej. Pokonał wtedy Calluma Smitha, Avniego Yildirima, Billy’ego Joe Saundersa i Caleba Planta, unifikując mistrzostwa.

Reklama

Stał się królem super średniej, a miał już też przecież na koncie mistrzostwo w półciężkiej. I to główny powód, dla którego w starciu z Biwołem wielu stawiało na Saula. Drugi? Walka odbywała się w Las Vegas, a powszechnie wiadomo, że Meksykanin jest tam chroniony. To w T-Mobile arena, leżącej tuż obok tego miasta, notował i remis, i wygraną z Gołowkinem, a obie walki uznano za kontrowersje. – Lepszy będzie Biwoł, ale Canelo nie przegra chyba nigdy na punkty w Las Vegas, dlatego typuję remis – mówiła przed walką Kathy Duva, promotorka.

Pomyliła się, ale tylko dlatego, że przewaga Biwoła była ogromna i sędziowie nie byli w stanie aż tak nagiąć rzeczywistości. Rosjanin zresztą – jak powtarzał przed walką – nie przejmował się tym, że walczy z Alvarezem i to właśnie w Vegas. Po prostu wyszedł do ringu (a czy w obecnej sytuacji politycznej powinien był w ogóle móc się tam pojawić – oceńcie sami) by zrobić swoje. I to mu się udało.

Bez wątpliwości

Dla niego było to największe wyzwanie w karierze. Dla Canelo, czysto teoretycznie, walka ta miała być tylko przystankiem na drodze do trzeciego pojedynku z Gołowkinem, która miałaby się odbyć we wrześniu. A potem przyjść miały kolejne wyzwania. Tyle że wszystko to trzeba odłożyć w czasie, bo Biwoł okazał sie zbyt dobry.

Mówią o tym nawet statystyki – to Rosjanin częściej uderzał, to on trafiał z większą skutecznością. Canelo wymierzył 84 z 495 ciosów (17 procent), Biwoł 152 z 710 (21 procent). Do tego, czego można było się spodziewać, dysponował dużo większą mocą. I było widać, że Meksykanina naruszył. Ten zaczął tak, jak w walce z Callumem Smithem, obijając ręce rywala. O ile jednak Smitha to ruszyło, o tyle Biwoł zdawał się być tym faktem zupełnie nieporuszony. Sam zresztą szybko zaczął odpowiadać, spychając Alvareza do tyłu, tak, by utrzymać dystans i nie pozwolić mu walczyć, jak to Canelo zwykle robił. I choć pierwszych kilka rund zapisano na konto Meksykanina, to widać było, że to dobra taktyka.

https://twitter.com/MichaelBensonn/status/1523190020080738304

Reklama

A gdy już Alvarez się wyszalał – udało mu się nawet podbić oko Biwoła – to Rosjanin ruszył do przodu. Świetnymi kombinacjami kilkukrotnie przedarł się przez defensywę rywala, w siódmej rundzie otwierając rozcięcie pod jego lewym okiem. Canelo wydawał się przy tym coraz bardziej zmęczony, jednak w dziewiątym starciu znów zaatakował. I możliwe, że była to jego najlepsza runda – faktycznie był wtedy w stanie kilkukrotnie skarcić rywala, ale gdy po przerwie wyszli na dziesiątą, to Rosjanin przejął inicjatywę.

I tak już zostało do końca walki. Większość ekspertów typowała, że Dmitrij Biwoł wygrał 118-110. Sędziowie ringowi starali się jak mogli, by nie wręczyć Alvarezowi drugiej porażki w karierze, ale nie udało im się. Ostatecznie wszyscy byli całkowicie zgodni (dokładnie tak samo typowali wszystkie rundy!) i ogłosili, że wynik to 115-113 dla mistrza. – Czułem, że wygrałem i zrobiłem wystarczająco dużo, ale to boks. Nie ma wymówek, Biwoł to świetny zawodnik, muszę zaakceptować porażkę. Chcę rewanżu – mówił po walce Alvarez. A Rosjanin z miejsca na drugą walkę przystał.

Jesienią więc zobaczymy kolejne starcie tej dwójki. Pytanie brzmi: czy Saul Alvarez zdoła wyciągnąć wnioski po tym pojedynku? Jeśli tak, to na Biwoła czeka najpewniej dużo trudniejsze wyzwanie.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
4
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Boks

Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
4
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
11
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
27
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Boks

Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Szymon Szczepanik
11
Pięściarz kompletny kontra król rewanżów. Czas na Usyk – Fury 2!

Komentarze

13 komentarzy

Loading...