To już pewne – Real Madryt odzyskuje mistrzostwo Hiszpanii! „Królewscy” swój 35. tytuł w historii wywalczyli ze zdecydowaną przewagą nad resztą stawki i można powiedzieć, że dzisiejsze starcie z Espanyolem było dobrym podsumowaniem całego sezonu w wykonaniu madryckiej ekipy. Podopieczni Carlo Ancelottiego nie musieli dziś bowiem drżeć o komplet punktów. Stosunkowo gładko wyjaśnili temat.
Real Madryt – Espanyol. Spokój „Królewskich”
Zabrakło dzisiaj w wyjściowej jedenastce Realu takich graczy jak Karim Benzema, Vinicius Juniors, Eder Miliato, Toni Kroos, David Alaba, Ferland Mendy czy Dani Carvajal. Można się więc było poważnie zastanawiać, czy „Królewscy” w tak szalenie eksperymentalnym zestawieniu dadzą sobie w ogóle radę z Espanyolem. Zwłaszcza, że w ostatnich tygodniach podopieczni Carlo Ancelottiego mieli małe problemy z punktowaniem w lidze. Na ogół wygrywali, owszem, no ale właśnie z kłopotami, nierzadko po niezwykle zaciętych, pełnych dramaturgii starciach. I faktycznie, początek dzisiejszego spotkania również zwiastował pewne emocje. Ekipa z Barcelony całkiem nieźle weszła w mecz, była dość aktywna w ofensywie, starała się nie pozwolić Realowi na zdominowanie boiskowych wydarzeń.
Tylko że gospodarze dość szybko ten opór Espanyolu złamali i narzucili swoje warunki gry, przekuwając też optyczną przewagę na gole. W 33. minucie gry Rodrygo kapitalnie poklepał sobie z Marcelo i spuentował tę dwójkową akcję trafieniem. Dziesięć minut później „Królewscy” prowadzili już 2:0. Ponownie na listę strzelców wpisał się zresztą Rodrygo, naprawdę znakomicie dzisiaj dysponowany. Wszędobylski, błyskotliwy, no i przede wszystkim skuteczny.
Ancelotti mógł poczuć głęboką satysfakcję. Dał odpocząć kluczowym zawodnikom przed rewanżem z Manchesterem City, tymczasem zmiennicy zamknęli mecz z Espanyolem właściwie już w pierwszej połowie. Co tu dużo mówić – drugi gol Rodrygo trochę wygasił nam dzisiaj emocje.
Real Madryt – Espanyol. Mistrzostwo dla Realu
Oczywiście nie jest tak, że Espanyol kompletnie się poddał. W drugiej połowie to goście oddali więcej strzałów na bramkę, mieli też więcej stałych fragmentów gry. Ale statystyki to jedno, a boiskowe realia – drugie. W praktyce Real miał pełną kontrolę nad meczem i Espanyol pokazywał na murawie tyle, na ile świadomie pozwolili mu „Królewscy”. Tym bardziej że madrytczyków po przerwie nie opuściła skuteczność.
W 55. minucie spotkania trzeciego gola dla swojej drużyny dorzucił Marco Asensio. Niedługo potem na listę strzelców wpisał się zaś Isco, wykorzystując doskonałe podanie wprowadzonego z ławki Karima Benzemy. Ta bramka została jednak anulowana przez VAR – sędzia dopatrzył się spalonego u Rodrygo, który w momencie strzału przebiegał przed bramkarzem Espanyolu. Na tym popisy niezawodnego Benzemy się jednak nie skończyły. Na dziesięć minut przed upływem podstawowego czasu gry największy gwiazdor Realu sam zdobył bramkę, korzystając na świetnym podaniu od Viniciusa Juniora. Co też jest wymowne – gdyby nie znakomita postawa tej dwójki w ofensywie, nie było mistrzowskiego tytułu dla Los Blancos. Ładna klamra.
Real ma zatem już pełen spokój na krajowym podwórku, może się skupić na Champions League. Natomiast Carlo Ancelotti może się chwalić mistrzowskimi trofeami wywalczonymi we Włoszech, Anglii, Francji, Niemczech oraz Hiszpanii. Niebagatelny wyczyn.
REAL MADRYT – ESPANYOL BARCELONA 4:0 (2:0)
strzelcy bramek:
- Rodrygo 33′ 43′
- M. Asensio 55′
- K. Benzema 81′
CZYTAJ WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:
- AS: Raul de Tomas alternatywą dla Realu Madryt
- Salomon nie naleje z pustego, Benzema tak
- Spieszcie się cenić Benzemę. Wiecznie grać nie będzie
fot. NewsPix.pl